To było głupie
Witam serdecznie w czwartkowym rozdziale!
Jak tam u was?
Wczoraj skończyłam przed ostatni rozdział i został mi jeden do skończenia całej historii!
Jakieś plany na dzisiejszy dzień?
Witam przy okazji serdecznie wszystkich nowych czytelników!
Miłego dzionka!
Perspektywa Erwina
Obudziłem się gdzieś tak o dziesiątej. Z chłopakami trochę za balowaliśmy, ale tym razem nie piłem alkoholu, bo nie widziałem takiej potrzeby. Monte poszedł na czynną nocną służbę więc nie miałem do kogo się przytulić w nocy więc posłużyła mi do tego poduszka. Oczywiście jak zwykle do mojego mieszkania wpadł Dia, który przyniósł śniadanie.
-Wstawaj leniu!
-Jeszcze chwilę nie widzisz, że leżę?! - warknąłem na niego gdy wpadł mi do pokoju.
-To nie Grzesiu więc nie ma po co leżeć! - zaśmiał się gdy spiorunowałem go wzrokiem. -Chodź na śniadanie! Dziś idziemy na górkę za dychanikiem aby po zjeżdżać na sankach! Może Montanha dołączy do nas? Dzwoń do niego i pytaj, a ja rozpakuję nam jedzenie!
-Dobra - wymamrotałem wstając z łóżka niechętnie. Podszedłem do szafy i ubrałem swoje ulubione spodnie bojówkarskie, a na to podkoszulkę z pieskiem i na to bluzę Monte, która tutaj została z jego spodniami i koszulą. Bardzo mi się nie chciało, ale trzeba było dziś coś odwalić przed jutrzejszym skokiem w którym wraz z Dią nie robiłem żadnej ważnej roli. Wybrałem numer do Grzesia i zadzwoniłem do niego przy Dii, który panował w kuchni odgrzewając śniadanie. Rozmowa szła dobrze, ale gdy zaproponowałem mu wspólny wypad to odpowiedział mi słowami, których bałem się usłyszeć z jego ust.
-Niestety nie mogę się zerwać Er - usłyszałem jak cicho wzdycha - mam dziś kolejny dzień z Mią i muszę przygotować ją na egzamin.
-Aha - prychnąłem słysząc o tej K9, przecież ona teraz jest ważniejsza.
-Ale mogę wpaść wieczorem to coś wspólnie po oglądamy albo ugotuje ci coś co będziesz chciał - zaczął mi proponować wspólny spędzony wieczór przez to uśmiechnąłem się słabo, ale nie poprawiło mi to tak bardzo humoru. Zgodziłem się na to, bo co innego miałem zrobić jak chciałem się wyspać, a przy nim spało mi się najlepiej.
-I?
-Nie będzie go - westchnąłem i spojrzałem na niego smutnym wzrokiem.
-Pewnie praca co nie? - zapytał więc potwierdziłem kiwnięciem głowy. -Przyjdzie do ciebie na noc więc co cię trapi?
-Jeździ z tą K9 - prychnąłem i wziąłem naleśnika do ust.
-Jesteś zazdrosny! - zaśmiał się ze mnie czego nie rozumiałem z jakiego powodu.
-Nie jestem! - warknąłem i uciekłem wzrokiem w bok.
-Oj braciszku jesteś! I nie ukryjesz tego! Nie masz o co się martwić widziałem jego wzrok za tobą gdy mu gdzieś znikasz. Z pewnością woli ciebie niż jakaś K9!
-Ale ona jest kobietą - wymamrotałem.
-I co z tego?
-Co ja mogę dać mu więcej jemu niż da kobieta? Jestem chłopem tylko - westchnąłem ciężko kładąc głowę na blacie.
-Erwin to, że jesteś mężczyzną nie znaczy to iż jesteś gorszy od kobiety - popatrzył na mnie i wspierał mnie w tej chwili zwątpienia.
-To znaczy?
-No wiesz nie tylko istnieje seks między kobietą, a mężczyzną, ale też jest możliwy stosunek mężczyzny z mężczyzną - gdy to mówił chwile musiałem to przetrawić aby zrozumieć znaczenie jego słów.
-Czyli mężczyzna i mężczyzna mogą uprawiać seks?! - zapytałem zszokowany patrząc się na niego. - Skąd to wiesz?!
-Musiałem się do informować na taką właśnie sytuację kiedy zaczniesz wątpić - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Jak to się robi? Gdzie mogę znaleźć o tym więcej? - zacząłem bombardować go różnymi pytaniami.
-Bracie ja ci tego nie wytłumaczę tego nie da się słowami wyjaśnić to musisz spytać się Monte!
-Ale to będzie żenujące - schowałem twarz w dłoniach jak pomyślałem, że będę musiał się spytać jego o to jak to wygląda.
-Zawsze może ci pokazać -poruszył brwiami, a po chwili zachichotał cicho, bo słysząc jego słowa zaczerwieniłem się cały na twarzy bardziej chowając się w dłoniach.
-Błagam zmieńmy temat! - wyszeptałem załamany tym.
-Sam chciałeś dowiedzieć się więcej! Jednak masz rację zmieniając temat na normalny jutro z rana będę mieć dostęp do tego co poszukujemy więc wystarczy dowiedzieć się z jakiego gangu zdobył info i dowiedzieć się od tego jego informatora!
-Przynajmniej jedna dobra i poprawna wiadomość tego dnia - wzdychnąłem biorąc głęboki wdech i wydech aby się uspokoić. -Jutro, a zdążymy?
-Zdążymy - powiedział pewnym głosem więc nie miałem się czego obawiać skoro Dia był pewien tego co robi. Ufałem mu bezgranicznie więc nie bałem się, że coś pójdzie nie tak. -Jedz Erwin, bo nic nie zjadłeś jeszcze oprócz tego jednego gryza.
-Nie dziw się skoro zacząłeś temat seksu i abym pytał się o to jego - na same te słowa czułem jak rumienie się na policzkach.
-Skoro potraficie rozmawiać na wszystkie tematy to z pewnością ci powie co i jak - odparł i zaczął myć po sobie talerz.
-DDia, bo nie zjem dziś tego śniadania! - zająknąłem się i niepewnie ugryzłem naleśnika aby skupić się na czymś innym niż pewien brunet. Na szczęście Garcone nie dokuczał mi więc szybko opuściliśmy mieszkanie aby kupić sanki, bo nie posiadaliśmy ich na własność. Jakoś dużo filozofii w tym nie było gdyż wybraliśmy największe i najbardziej wytrwałe aby szybko się nie popsuły.
-Czy chłopaki są już na miejscu?
-Powinni dojechać zaraz po nas - oznajmił i zaparkował na chodniku przy sklepie, a po mojej była już górka. Nie była ona największa, ale na tyle wystarczająca aby można było z niej zjeżdżać. Wysiadłem z auta i wyciągnąłem sanki z bagaja, a za mną w ślad zrobił Dia to samo.
-No to co czekamy na nich? - spytałem i poprawiłem kurtkę. Dziś było dosyć wietrznie przez to czułem jak ciepło ucieka ze mnie, ale to powinno się zmienić gdy zacznę się ruszać. Po chwili podjechało Elegy z którego wypadł Dorek, Silny, San i Carbo.
-Siema chłopaki! - przywitał ich Dia.
-Jednym samochodem? - spytałem zdziwiony, ale uśmiechnąłem się gdy wyciągnęli swoje sanki.
-Oszczędniej - odparł San - poza tym wpadliśmy na siebie w czasie zakupów!
-Właśnie! - zaśmiał się Carbo - to co lecimy na tą górę!
-Z przyjemnością chce poczuć adrenalinę z tego zjazdu!
-To lecimy! - zaśmiał się Lych i ruszył przez ulicę na drugą stronę. Bez zwlekania ruszyliśmy za nim delikatnie przeszkadzając kierowcą w jeździe. Nie patrzyliśmy na to czy można tędy przechodzić czy też nie. Z szerokim uśmiechem na ustach weszliśmy na górkę i zaczęliśmy zastanawiać się z której strony będzie najlepiej zjechać. Padło na najgłupszy i najbardziej ryzykowny zjazd czy tędy którędy weszliśmy.
-To chyba nie jest najbezpieczniejsze - powiedział San patrząc się w dół.
-Spokojnie mały ruch jest, a poza tym interesuje nas najdalsze zjechanie stąd! - stwierdził Dia - Jak coś skończy się tylko na otarciach i tyle!
-Kto pierwszy zjeżdża? - spytał Nicollo i uśmiechnął się poprawiając czapkę na głowie.
-Ty - padło z naszych ust w tym samym momencie, a on tylko zaśmiał się i wsiadł na sanki.
-Raz się żyje! - odparł i pojechał w dół. Kiedy tylko on zjechał to wszyscy odważyli się zjechać, a potem to była tylko kwestia czasu aż staraliśmy się zjechać jak najdalej, bo zrobiliśmy sobie z tego zawody. Wszystko szło dobrze, aż do momentu gdy podjechał radiowóz pod naszą górkę. Nie mogłem zobaczyć kto podjechał, bo napisy na dachu auta były rozmazane. Szykowała się ciekawa interwencja, ale naprawdę nie spodziewałem się jej i jego. Byliśmy na górce, ale Dia był na samym dole przez to został zatrzymany przez funkcjonariuszkę gdy mężczyzna ruszył do nas. Uważnie obserwowałem jego ruchy i to czy jest z nim wszystko w porządku.
-Skąd mogłem wiedzieć, że to o was chodzi - jego ciche westchnięcie wydobyło się z ust zostawiając po sobie ślad pary.
-Grzesiu, ale co my niby takiego robimy? - zaśmiał się Carbo.
-To zacytuję wam mężczyznę, który was zgłosił. Jebana dzieciarnia zjeżdża z góry na ulice chcąc się pozabijać zróbcie coś z tymi debilami utrudniającymi jazdę! - usłyszawszy jego słowa wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Czyli to ten zjeb prawie przejechał Dię - dodał Dorek i śmialiśmy się w najlepsze.
-Chłopaki proszę was! Ja rozumiem, że kochacie czuć adrenalinę, ale ja potem zbierać was z ulicy nie będę!
-ILE?!! - spojrzeliśmy na dół gdzie była K9 i jak widać biedny Dia.
-Co się dzieje? - spytałem Grzesia.
-Mandat niestety panowie - powiedział przez to mój wzrok skupił się bardziej na nim i mogłem zauważyć, że ma na sobie tylko mundur i szalik. To mi było nadal zimno chociaż byłem dobrze ubrany i to w ciepłe ciuchy.
-Za co? - spytał San.
-Dia zapewne za samochód zaparkowany na chodniku i za zjazd, a ty Dorian dostaniesz pewnie za samochód.
-Nie da się tego jakoś obejść? - spytał niezadowolony Lych Z tego, że prawdopodobnie dostanie mandat.
-Niestety nie ja dziś wydaje mandaty, a ona więc z nią gadajcie lecz widząc minę Dii to raczej nic nie zrobicie - odparł i zbliżył się bardziej do mnie. - A ty powinieneś cieplej się ubierać gdyż dziś bardzo chłodno jest - zwrócił się bezpośrednio do mnie więc skróciłem tą dzielącą nas przestrzeń.
-Jestem dobrze ubrany - wy marudziłem i zamknąłem oczy gdy poczułem jego ciepłą dłoń na mojej głowie.
-Widzę właśnie - odpowiedział - ale czapki to się nie nosi, a tak to byłoby ci cieplej.
-Nie lubię czapek - wy marudziłem patrząc w jego oczy. Ściągnął nagle swój szalik policyjny i zawinął mi go wokół szyi. Od razu poczułem jak przyjemnie ciepły był materiał i zaczyna mnie ogrzewać.
-To chociaż szalik związać wokół szyi - powiedział poprawiając mi go przez to czułem jego perfumy na sobie.
-Yhym - mruknąłem i uśmiechnąłem się do niego. Chłopaki cicho chichotali patrząc się na nas.
-No kochasie, ale jak nie ogarniesz swojej K9 to będzie zaraz przejechana - zażartował Carbo, a Monte westchnął przez to popatrzyliśmy na dół.
-Miaaaaa!!!- krzyknął - Daj już spokój!!! Uważajcie na siebie chłopaki i nie zjeżdżajcie już z tej górki na ulice!
-A możemy kulig zrobić? - odezwał się San i spojrzał na mnie oraz Monte.
-Tym bardziej nie na ulicy! - pokiwał głową na boki załamany - Idzie z tym na jakieś polne drogi, a nie w centrum miasta! Chłopaki proszę was!
-MONTANHAAAA WEŹ ODE MNIE TĄ K9!
-Muszę iść - westchnął i ruszył w dół do Dii. Złapał kobietę za barki i popchnął ją do radiowozu biorąc od niej tablet. Chwilę pogadał z Dią, a po chwili mulat wdrapał się do nas zaś policjant wsiadł do corvetty i odjechał.
-Co się tam działo? - spytałem się go.
-Ta suka chciała mi mandat wjebać na 10 koła, bo nie chciałem współpracować podobno i nazwałem ją K9!
-A to suka - prychnął Carbo i spojrzał na telefon - Kui prosi o spotkanie odnośnie jutrzejszej akcji!
-O której? - do pytał Silny.
-O 15:00 - oznajmił.
-To mamy jeszcze trochę czasu - stwierdziłem zadowolony gdyż nareszcie było mi ciepło dzięki temu szalikowi.
-Czy coś mnie ominęło? - spytał zdziwiony Dia patrząc się na mnie.
-Montanha zadbał o swojego pastorka - powiedział poważnie Dorek, a po chwili wybuchnął śmiechem, ponieważ chyba on i Silny nie wiedzieli tak bardzo o tym co mnie i Grzesia łączyło, więc żartował sobie z tego.
-To co kulig na kwadraciak? - zaproponował San aby zmienić temat przez to byłem mu dozgonnie wdzięczny.
-Zjeżdżamy i lecimy robić kulig! - rzekł Silny, a po chwili byliśmy na samym dole ze swoimi sankami. Nawet nie wiem skąd chłopaki wzięli sznur, ale związaliśmy sanki do sanek następnie do auta Dii. Potem to tylko zabawa była jak jechaliśmy przez miasto, a policja patrzyła na nas jak na debili. Nie powiem, ale zgarnęli nas na komendę, ale nie żałowałem teraz siedząc w celi i śmiejąc się wraz z chłopakami siedząc w jednej dużej celi. Nie mieliśmy nic nielegalnego przy sobie, ale Monte miał rację nie powinniśmy robić kuligu w mieście.
-Chłopaki naprawdę nie wiem co macie w głowie - westchnął Capela patrząc się na nas, a obok niego stał Hank.
-Zabawę! - odparł Dia z uśmiechem na ustach, a ja po prostu siedziałem sobie przy ścianie, nim do cel przyszedł mój policjant. Jednak gdy nas zobaczył w ogóle się nie zdziwił.
-Nim cokolwiek powiesz Dante! Zrobili kulig po centrum miasta?
-Skąd? - zdziwił się mężczyzna, a on cicho się zaśmiał.
-Mówiłem aby tego nie robili - pokiwał głową na boki i stanął koło Hanka.
-Co z nimi robimy? - spytał Over i popatrzył się na swoich towarzyszy gdy ja patrzyłem to na swoich to na policjantów.
-Co robimy? - spytał cicho Dorian gdyż w kółku się zebraliśmy aby obgadać naszą sytuację.
-Nie wygada na to aby byliśmy dostali pouczenie - stwierdził San.
-W końcu już mieli interwencję na nas - dodał Carbo.
-Może Erwin trochę ich zabajeruje? - zaproponował Dia, a wszyscy na mnie spojrzeli. Na co westchnąłem i zerknąłem na cicho dyskutujących policjantów.
-Nie wiem czy to coś da - podrapałem się po karku - tylko Monte mogę zbajerować słownie, a ich no nie mamy czym się bronić nawet.
-Czyli jesteśmy w dupie - stwierdził Silny.
-Dobra panowie dosyć rozmów! - zaczął Capela więc wszyscy na niego spojrzeliśmy chociaż mój wzrok padł na brązowe oczy, które wpatrywały się na mnie z uśmiechem. -Wspólnie zdecydowaliśmy, że to będzie tylko i wyłącznie upomnienie dla was, ponieważ rozumiemy, że chcecie skorzystać z śniegu i jesteście specjalnej troski czasami.
-Mamy nadzieję, że będziecie się bawić, ale w miejscu wyznaczonym do tego i nie po środku miasta, bo mogło stać się coś złego - dołączył Hank - poza tym my też się bawimy gdy jest nudno!
-Kolejny raz jak was ktoś złapie z naszych to nie będziemy tak pobłażliwie na was patrzeć chłopaki! - oznajmił Monte i uśmiechnął się szerzej podchodząc do drzwi od celi i je otworzył. -Naprawdę czasami zastanawiam się czy jesteście dorosłymi osobami!
-Jesteśmy grzeczni - odparłem i uśmiechnąłem się do niego uroczo. Zauważyłem gdzie jego wzrok schodzi więc przygryzłem wargę na co cicho warknął. Otrzymaliśmy eskortę do wyjścia z komendy, a ja szedłem z tyłu tuż obok Grzesia, który nagle złapał mnie w pasie i złączył nasze usta w szybkim pocałunku, który odwzajemniłem bez zastanowienia.
-Nie kuś mnie mój diable - wyszeptał do mego ucha i delikatnie dłonią popędził mnie abym przyspieszył do chłopaków.
Co będzie na spotkaniu?
Czy Erwin spyta się Monte?
2206 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro