Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwszy dzień?

Po tygodniu nudzenia się w mieście no, chociaż nie aż tak bardzo mi się nudziło, bo zwiedziłem całe miasto i prze śledziłem każdą możliwą ulicę i uliczkę. Już z przyzwyczajenia zacząłem to robić gdyż to co raz się nauczy człowiek to trudno potem się tego oduczyć. Chodziłem tak aby dowiedzieć się, choć trochę o mieszkańcach tego miasta. Jednakże po prostu obserwowałem ludzi z daleka nie nawiązując żadnych relacji. Nie chciałem za bardzo się wychylać nie mając przy sobie broni czy też czegoś co będzie służyć do obrony własnej. Lecz jeśli mam zostać policjantem musiałem nauczyć się przestrzegać regulaminu, który już znałem na pamięć wraz z wszystkimi kodami i wszystkim co będzie mi potrzebne do zastania przykładnym funkcjonariuszem policji. Pułkownik z którym miałem kontakt z rodzinnego miasta poświadczył za mnie u komisarza abym mógł zacząć tu życie od nowa i nie musiał przejmować się tym co było kiedyś. W sumie mam czystą kartę gdy tu przyjechałem i raczej tak będzie gdyż nie miałem w planach robić coś przeciwko prawu. Jak na razie nie posiadam własnego auta,, nie że mnie nie stać po prostu nie było mi potrzebne, dlatego też poruszam się na nogach po całym mieście i okolicach. W sumie niektóre miejsca dopiero się otwierały także można powiedzieć, że miasto dopiero zaczynało żyć życiem. Na szczęście było mnie stać na wynajęcie kawalerki w bloku przez to nie miałem aż tak daleko na komendę Mission Row, a jakby nie patrzeć mieszkałem bardzo blisko. Moje mieszkanie jeśli mogę nazwać tak jeden pokój, salon połączony z kuchnią i łazienką, było dość sporą kawalerką. Drzwi do domu były czarne i w sumie jedyne takie w całym bloku. Co bardzo rozróżniało od innych moje cztery kąty. Blok posiadał z pięć pięter wysokości i akurat ja mieszkałem właśnie na najwyższym piętrze, co w sumie mi nie przeszkadzało, bo miałem widok na pobliskie otoczenie. Z mojej sypialni było wyjście na nieduży balkon, który pozwalał na nocne patrole pobliskich ulic i oglądanie gwiazd. W sumie niewiele spałem przez ten czas oczekiwań, bo nie miałem pewności, co potem mam zrobić ze sobą jak nie dostanę się do policji. Dostałem tylko kartę w jedną stronę i nie mogłem wrócić do rodzinnego domu, mimo że gdzieś w tutejszych górach, należał podobno do kogoś z mej rodziny dom. Rodziny, którą kiedyś posiadałem. Jednak wolałem nie ryzykować tym, by tam mieszkać, a bardziej bezpieczniejszą dla mnie opcją było mieszkać w centrum miasta. Następnego dnia obudziłem się jak zawsze o siódmej rano. Niechętnie wyłączyłem dzwoniący budzik w telefonie i podniosłem się do siadu, przecierając dłonią zaspane oczy.

-Nie spanie do późna to jednak błąd - mruknąłem do samego siebie i odrzuciłem szarą pościel z siebie wstając z dużego łóżka. 

W mojej sypialni znajdowała się szafa, którą była oparta o prawą ścianę i zajmowała dużo miejsca. Biurko o kolorze ciemnego drewna było oparte o ścianę przy której były drzwi, a po lewej stronie znajdowały się kolejne, ale prowadzące na balkon. Czy też łóżko, które po prawej stronie miało małą komodę o tym samym kolorze co biurko i szafa, na komodzie trzymałem telefon. Na przeciwko łóżka były oczywiście drzwi do kolejnego pomieszczenia do którego od razu się skierowałem. Przeszedłem na bosaka po ciemnym panelu, który podchodził delikatnie w odcień czarnego. Natomiast ściany pokoju były koloru szarego. W sumie wszystko do siebie pasowało w owym pomieszczeniu i cieszyło mnie to wręcz, że mam miejsce w którym mogę się skryć i nie martwić się o nic więcej. Idąc przez mieszkanie przeszedłem przez salon połączony z kuchnią i doszedłem do łazienki, którą również była urządzona w podobnych kolorach co mój pokój jak i całe mieszkanie. Pozbyłem się z siebie bokserek w których spałem i wszedłem pod prysznic, dokładnie myjąc swoje ciało i wraz z letnią wodą, która spływała po moim ciele, odchodziły te złe myśli, które nawiedzały mnie każdej nocy. Gdy tylko skończyłem się myć przejrzałem się w lustrze przy okazji wycierając się w puszysty ręcznik. Na swoim barku posiadałem dość dużą bliznę, która szpeciła moje ciało, ale sądząc po moim szczęściu raczej nie będzie jedyną pamiątką jaka zostanie na moim ciele. Szybko przy odziałem na siebie świeże ubrania, które składały się z czarnych dżinsów, białej podkoszulki i brązowej skórzanej kurtki, która dość szybko znalazła się na mnie.

-Dziś ten dzień Grzechu dowiesz się czy dostałeś się! - powiedziałem do własnego odbicia w lustrze i poprawiłem swój fryz, który był dość i tak roztrzepany na wszystkie strony. Przejechałem dłonią po swoich brązowych kosmykach włosów, poprawiając je do tyłu i wychodząc z łazienki zgarnąłem jabłko z miski aby przekąsić cokolwiek przed wejściem na komendę. Ubrałem buty i opuściłem mieszkanie zamykając je dokładnie na dwa razy aby mieć pewność, że nikt mi się nie włamie do środka. W sumie włamywacz i tak nic nie znalazłby cennego w mojej kawalerce więc nawet mogłem zostawić otwarte drzwi to i tak nic, by nie znikło. Podszedłem do windy i wcisnąłem przycisk aby podjechała do mnie gdyż dziś nie chciało mi się iść po schodach, a nie minęła nawet chwila, a winda otworzyła swoje drzwi w ten sposób zachęcając mnie do wejścia do środka. Tak więc zrobiłem, a wnętrzu windy wcisnąłem przycisk z liczbą 0 aby podrzuciła mnie na parter. Dość szybkim krokiem kruszyłem, gdy tylko wyszedłem z bloku, a po chwili doszedłem do celu swojej dzisiejszej drogi. Przed komendą czekało już kilka osób, które również dzisiejszego dnia miały otrzymać wyniki. Trochę z delikatną obawą podszedłem do pierwszego lepszego mężczyzny, który miał siwe włosy, które opadały na lewą stronę, a ręce miał całe wytatuowane.

-Em hej ty też po dzisiejsze wyniki rekrutacji? - zapytałem uprzejmie, ale ze swoją pewnością siebie i dociekliwością.

-Cześć jestem Dante Capela - przedstawił się mężczyzna i wystawił w moją stronę swoją dłoń, którą oczywiście bezproblemowo uścisnąłem. -W sumie jestem tu, bo przeniosłem się z innego miasta w którym służyłem - odpowiedział mi na moje ówczesne pytanie. - A ty?

-Jestem Gregory Montanha. Miło mi Capela - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niego co oczywiście odwzajemnił. Wyglądał na bardzo porządnego mężczyznę, który nadaje się do policji. Po kilku minutach wyszedł do nas wszystkich oczekujących sam Sonny Rightwill z notatnikiem w dłoniach.

-Witam wszystkich! Proszę o to abyście ustawili się w rzędzie i byli cicho gdy ja wyczytam kogoś ma wystąpić do przodu dwa kroki. Zrozumiano? - nie bawił się w miłe słówka po prostu przeszedł do konkretów.

-Tak jest - odpowiedzieliśmy wszyscy zebrani przed komendą. Stanęliśmy w prostym szeregu czekając aż mężczyzna zacznie wyczytywać nasze nazwiska.

-Capela - wyczytał jako pierwsze nazwisko, a mężczyzna, który stał tuż przy mnie wystąpił dwa kroki do przodu.

- Power - zrobił przerwę i popatrzył się na nas, a chłopak wystąpił w przód.

- Over - kolejny wystąpił z szeregu.

-Wayne - nie powiem, ale zaczął mnie łapać delikatny stres.

-Pisicela - kolejny wystąpił, a ja starałem się pokazać, że nie przejmuję się tym tak bardzo, ale od tego momentu zależała moja przyszłość.

-Shelby -  wystąpił z szeregu, a komisarz popatrzył się na wszystkich, którzy jeszcze stali w miejscu.

-Ostatni - zrobił pauzę przez to wiele osób, które delikatnie się zestresowały pokazały po sobie to uczucie na które oczekiwał tylko. Natomiast ja po prostu patrzyłem się prosto, a moja twarz była bez żadnego wyrazu oprócz delikatnego uśmiechu, który krył mój narastający stres. - Montanha! - wyszedłem z szeregu i stanąłem przy wybranych przyszłych funkcjonariuszy służb mundurowych.

-Dziękujemy wszystkim i mamy nadzieję, że następnym razem dostaniecie szanse ci, którzy nie zostali wy czytani! - powiedział nieznany mi mężczyzna, który stanął przy komisarzu. W sumie wybrali tylko szóstkę nowych osób do jednostki więc ciekawi mnie jak nas rozdzielą.

-Zapraszam za mną - powiedział Sonny Rightwill, a my całą szóstką ruszyliśmy za nim do środka komendy - z związku iż macie jakieś umiejętności i służyliście w innych jednostkach wierze, że szybko przyzwyczaicie się do nowej jednostki. Jednakże chciałbym wiedzieć czy chcecie należeć do biura szeryfa czy może policja.

Tak więc spędziliśmy kilka godzin na wprowadzeniu do jednostki, które prowadził białowłosy mężczyzna. Do jednostki policyjnej doszedłem ja, Capela, Over oraz Wayne. Natomiast Shelby i Pisicela zdecydowali się aby dołączyć do biura szeryfa. Otrzymaliśmy nawet swoje tymczasowe odznaki gdyż od jutra podobno nadchodzi wiele zmian.

-45 plus jeden status 5 - powiedziałem gdy wsiadłem do victorii czyli do wozu policyjnego, który posiada każdy z rangą oficera stopnia pierwszego. Na razie jednak, mimo iż to był pierwszy dzień to jednak nie interesowało mnie jaką odznakę dostanę i jaki pojazd będę prowadzić w niedalekiej przyszłości.

Co się wydarzy?
Co skrywa Montanha?

1392 słów

Rozdziały będą co wtorek i sobotę chyba, że coś się zmieni to poinformuję! Godziny jeszcze nie ustawiam, bo nie jestem w stanie określić!

Miłego dzionka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro