Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zmiany na lepsze?

Czy to właśnie ostatni nocny? Niestety tak :c
Witam serdecznie wszystkich!
W czwartek od razu mówię, że nie wiem jak z ostatnim rozdziałem, bo mam na 9:00 urząd pracy
Więc będę informować jak wygląda sytuacja!
Dziś ciekawy rozdział i to bardzo
Życzę wszystkim dobrej nocy, a tym co z rana miłego dzionka

Perspektywa Dii

Gdy wróciliśmy do domu od razu z landrynkami wróciliśmy do naszego apartamentu. Rzuciłem się na swoje łóżko z uśmiechem na ustach gdyż tęskniłem za domem i wszystkim związanym z tym. Tyle czasu na obcym terenie, ale w końcu wróciłem do domu. Będę musiał odwiedzić rodziców i rodzeństwo, bo za mało czasu dla nich poświęcam. Czas leci nieubłaganie i nikt nie będzie żył wiecznie. Westchnąłem patrząc się przez przeszkloną ścianę i uśmiechnąłem się gdyż nie żałowałem tego, że pojechałem z resztą, bo znalazłem część rodziny, której nie mógł znaleźć tata. Patrzyłem na nocne niebo i czułem się trochę dziwnie, bo przyzwyczaiłem się trochę już do willi Mokotowa. Zamknąłem oczy i słabo się uśmiechnąłem, bo trzeba było jutro wcześnie wstać i pozałatwiać sprawy, które mnie ominęły przez ten czas nieobecności. Czas leciał szybko po tym jak wróciliśmy do naszego życia, ale nie narzekałem. Miałem spotkać się z Gregorym, bo coś chciał ogarnąć tylko nie chciał mi powiedzieć co takiego. Ubrałem się w luźne ciuchy był środek sierpnia i nawet można było to odczuć gdyż temperatura raz była powyżej trzydziestu, a raz dwadzieścia było najwyższej. Pogoda wahała się gdyż zbliżał się wrzesień, a wtedy zaczynają się ochłodzenia w temperaturze. Ubrany gotowy wziąłem telefon i portfel do kieszeni, a następnie kluczyki.

-Dokąd się wybierasz? - spytał Foster więc uśmiechnąłem do niego.

-Idę spotkać się z Gregorym jakaś ważna sprawa jest więcej nie wiem, bo nie chciał mi powiedzieć - odpowiedziałem mu uśmiechnięty - przypilnuj reszty, by nie zrobili coś głupiego dobrze?

-Postaram się! - odpowiedział z uśmiechem, a ja podszedłem do windy po chwili otworzyła ona swoje wrota przede mną więc wszedłem do środka. Po chwili byłem już na dole gdzie czekał na mnie Gregory w Corvettcie i musiałem przyznać, że nigdy nie jechałem jego wozem jako pasażer.

-Hej Grzesiek!

-Cześć Dia jak tam powrót do rzeczywistości?

-A w porządku szybko czas ucieka, a jak z tobą? Słyszałem, że niektórzy są przeciwni tobie w policji - powiedziałem niepewnie, ale on tylko się uśmiechnął do mnie.

-Według mnie mogą mnie nienawidzić, ale dopóki moja rodzina mnie kocha i akceptuję to nie zależy mi na ludzkiej opinii ludzi, których nie znam!

-Naprawdę, ale nie utrudnia ci to w pracy?

-Prędzej czy później przejdzie im wszystkim i zapomną o tym. Praca to nie wszystko - odpowiedział - najważniejsze, że znalazłem spokój w duszy i mogę czerpać z życia garściami bez żadnych zobowiązań!

-To dobrze, ale co chcesz zrobić, bo nie za bardzo rozumiem gdyż nic mi nie powiedziałeś przez ten telefon - burknąłem, ale na mych ustach gościł uśmiech. Patrzyłem przez okno zaciekawiony tym co planuje, bo bez powodu by mnie nie wołał o pomoc.

-Pamiętasz te miejsce gdzie robiłeś imprezę w wrześniu? - zapytał, a ja zacząłem myśleć nad tym o jakie miejsce dokładnie mu chodzi.

-Nie do końca?

-Te nad morzem z domkami z parkietem i barem - oznajmił i zaczęło mi świtać.

-Chodzi ci o BeachStone? - spytałem zainteresowany gdyż nie rozumiałem co chce od tego miejsca.

-Chyba tak. Wynajmiesz mi go na pewien dzień? - powiedział niepewnie i podjechaliśmy pod sklep, którego się nie spodziewałem się na naszej drodze.

-To trochę kosztuje... - zacząłem niepewnie, ale on przerwał mi.

-Cena nie gra roli - odparł, a w jego brązowych oczach widziałem radość i szczęście choć i nutkę zawahania.

-Rozumiem po co tu jesteśmy? - spytałem zainteresowany wychodząc z samochodu i poprawiłem okulary na nosie.

-Byłem z bratem w takim miejscu, ale nie posiadali tego czego szukałem - oznajmił co mnie zaintrygowało gdyż naprawdę zapowiadało się na coś grubego.

-A co w tym jest trudnego do wybrania?

-Musi być wyjątkowy jak i on - odpowiedział i weszliśmy do sklepu.

-Aaa to wszystko wyjaśnia!

-Leon mówił kiedy ma zamiar cię odwiedzić?

-Nie, ale mam stały kontakt z wujkiem! Jeśli przyjedzie to wtedy gdy skończy swoją kadencję na prawą dłoń Morte wiesz to dobrze.

-Wiem aż za dobrze Dia - odpowiedział i patrzyłem z nim na każdy z wzorów oraz kształtów. Grzesiek nie powiedział mi czy coś wybrał, ale widziałem jak kilka razy uśmiecha się w ten zadowolony sposób więc byłem ciekawy co wyjdzie z tego. Oczywiście chyba próbował mnie zmylić bym nie wypaplał za dużo niektórym, ale rozumiałem go aż za dobrze, bo często po prostu mówiłem nie myśląc.

-W czymś ci pomóc jeszcze? - spytałem zainteresowany gdyż czułem, że będzie to coś grubego.

-Tak chciałbym abyś to ty był z nim gdy zawieziesz go w pewne miejsce.

-Jakieś jeszcze inne masz w głowie? - zaskoczył mnie tym w sumie zawsze zaskakiwał swoimi pomysłami.

-Wytłumaczę ci to wszystko na spokojnie gdy spotkamy się kolejnym razem - powiedział i uśmiechnąłem się wiedząc, że to będzie ciekawe zajęcie. Oczywiście Gregory odwiózł mnie do domu za co byłem mu wdzięczny, ale nie spodziewałem się, że szukanie na galerię sztuki rzeczy do włamania tak wszystkich nas pochłonie iż zapomnę o tym co obiecałem Grzesiowi, chociaż zadeklarowałem się do właściciela, że będę chciał wynająć te miejsce na cały dzień i noc. Tak jak to oczekiwał po mnie Gregory. Od tego momentu minęły chyba dwa dni, bo nie liczyłem ile już upłynęło. Słyszałem dzwoniący telefon, ale nie chciało mi się odbierać gdyż strasznie późno poszedłem spać. Wkurzony iż ktoś nie przestaje dzwonić wziąłem telefon do ręki i odebrałem telefon nie patrząc nawet na to, która jest godzina.

-Czego? - spytałem gdyż naprawdę nie miałem humoru na te zabawy.

-Dobrze, że odebrałeś! - usłyszałem głos Erwina na co westchnąłem gdyż nie obudziłem się do końca.

-Co chcesz siwy?

-Chodź trzeba załatwić kilka rzeczy! - oznajmił do telefonu, a ja przetarłem dłonią oczy nie wiedząc jakie rzeczy.

-Nie rozumiem.

-Mamy sprawy do załatwienia w Doju trzeba załatwić kilka rzeczy i najważniejsze rozeznać się w nowych ludziach!

-Rozumiem - mruknąłem wstałem niechętnie - o której trzeba podjechać do tego urzędu?

-Ja już na ciebie czekam! - oznajmił, a ja z wrażenia opadłem na łóżko z powrotem - No Dia weź wstawiaj i ubieraj się, a nie wzdychaj mi! Ruchy czekam pięć minut i wpadam tam do ciebie!

-Dobra - odpowiedziałem rozłączając się, bo musiałem niestety wstać skoro on już czekał. Musiałem przyznać, że te pobudki poranne niby były czymś dobrym dla niego, ale dla nas wszystkich trochę były utrapieniem gdyż spaliśmy normalnie do dziewiątej bądź dziesiątej. Po chwili byłem już na parkingu i ziewnąłem przeciągając się, ale widziałem te zentorno gdy wyszedłem z windy.

-No ile można czekać?! - burknął ruszając z piskiem opon.

-Trzeba było mnie wcześniej budzić, a nie tak późno i na cito - burknąłem na co się zaśmiał.

-Trzeba było wcześniej wstać bądź położyć się wcześniej!

-Nie denerwuj mnie Erwin co chcesz zrobić?

-Chcę coś kupić, sprzedać i poznać nowych urzędników oraz osoby, które stanowią prawo!

-Yhym - mruknąłem i po chwili podjechaliśmy pod sąd i urząd gdzie wszystko się załatwia. W nim miałem wtyki, ale nie byłem pewny czy aby na pewno dalej jest tam mój kolega, który pomógł nam raz z dostępem do kamer gdy Gregory miał problem. Zaparkował na wolnym miejscu, a po chwili byliśmy w środku.

-Dobry byłem umówiony do jakiegoś nowego urzędnika prawa czy jakoś tak! - oznajmił Erwin, a ja uderzyłem się w głowę gdyż nie zapamiętał nawet do kogo się umówił.

-Nazwisko?

-Nie znam - odpowiedział od razu.

-Pańskiej persony - babka za recepcją się chyba załamała już na wstępie.

-Erwin, Erwin Knuckles! - uśmiechnął się.

-No tak zapraszam pana do góry na prawo po schodach i pierwsze drzwi z cyferką cztery! Tam będzie czekać na was sędzia!

-Dziękujemy - odpowiedziałem i pociągnąłem go do owego gabinetu, który był pusty więc mój brat stwierdził, że musi się rozejrzeć po gabinecie będąc ciekawy wszystkiego. Natomiast ja siedziałem w fotelu obserwując go załamany - Erwin uspokój się!

-Dzień dobry - do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna tak na oko sto dziewięćdziesiąt centymetrów o brązowych ulizanych włosach - proszę siąść na swoim miejscu i nie ruszać rzeczy związanych z sądem inaczej zapłaci pan pieniężną karę za samowolkę.

-Dobra - odpowiedział i usiadł obok mnie.

-Nazywam się Conrad Gross jestem głównym sędzią!

-Erwin Knuckles - odpowiedział z uśmiechem Erwin więc poszedłem w jego ślady.

-Dia Garcone.

-Co was sprowadza do mnie?

-Chciałabym kupić warsztat samochodowy i sprzedać zakon - gdy to powiedział aż spojrzałem na niego niedowierzając.

-Co?!

-I tak nie robimy tego co trzeba Dia. Pora oddać zakon w ręce kogoś kto będzie prawdziwym księdzem czy pastorem, który podoła, a nie będzie jak ja.

-Rozumiem zaraz sporządzimy wszystko odnośnie sprzedaży, a następnie zaproponuję miejsca dostępne do zakupu do warsztatu - zaproponował, a ja niedowierzałem na to co tu się działo jednak pomogłem mu we wszystkim. Spędziliśmy nad tym trzy godziny, bo Erwin musiał sobie pogadać z mężczyzną by go poznać. Miałem ochotę wyjść już przez okno niż słuchać tego ich paplania o niczym choć Gross był bardzo poważnym mężczyzną z zasadami.

-Erwin - mruknąłem gdy jechaliśmy na burgershota.

-Tak?

-Gdy przyjedzie Leon wiesz, że mnie nie będzie?

-Dlaczego?

-Wiesz poznam go z rodzeństwem i przede wszystkim pojadę do domu do stanu Idaho to poniekąd blisko, ale jednak nie będzie mnie.

-Do domu?

-Do ojca i matki, wiesz mam rodziców nie tylko rodzeństwo!

-Nie wiedziałem to znaczy mówiłeś kilka razy, że są bogaci, ale nie sądziłem, że żyją.

-No jak widać żyją i mam zamiar zabrać wujka do domu by może znalazł swoją siostrę przy pomocy taty! Wtedy drzewo Garcone będzie w końcu pełne!

-Życzę więc wam powodzenia i powiedz mi gdy cię nie będzie oraz na ile?

-Pewnie tydzień może dwa zależne od tego co będzie się działo!

Czas spędziliśmy w dość spokojnej atmosferze na poszukiwaniu nowych rzeczy i handlarzy nimi, co nie było takie proste. Nawet nie wiedziałem kiedy sierpień tak szybko minął i mieli przyjechać rodzice Grzesia. Wiedziałem o tym trochę wcześniej, bo wujek mi napisał, że wybiera się z nimi do mnie by poznać dokładniej rodzinę Garcone. Byłem szczęśliwy z tego powodu więc już z samego rana pojechałem pod blok Erwina i Grzesia na którego wpadłem. Oczywiście zgarnałem wujka bardzo szybko gdyż z siostrami się umówiłem w kawiarni. Może nie miałem jakiś szczególnych relacji z nimi, ale jednak starałem się im pomagać jak mogę.

-Dokąd Dia jedziemy?

-Moje siostry chciały poznać wujka - odpowiedziałem szczerze - i do kawiarni jedziemy!

-Rozumiem - uśmiechnął się i z fascynacją obserwował miasto - wasze miasto jest takie różne i podzielone - powiedział po chwili ciszy, która nie była zła.

-Tak już u nas jest nie czuć tak bardzo stref gangowych - odparłem i jechałem spokojnie w stronę UwU Caffe.

-Do wszystkich należą miejsca?

-Nie każdy gang ma ośkę, a mafię ukrywają się przed policją lub jak my ją terroryzujemy!

-Nie boicie się konsekwencji?

-Zawsze jakiejś są, ale zawsze polubownie wszystko się załatwia! - odrzekłem i zaparkowałem przed kawiarnią.

-Ale ciekawa kawiarnia! - powiedział zafascynowany i nie dziwiłem się trochę gdyż większość życia przeżył w mafii widząc większość rzeczy jako białe bądź czarne, a nigdy w kolorach szarości czy innych.

-Chodź jestem współwłaścicielem! - oznajmiłem i weszliśmy do środka gdzie przy stoliku siedziały moje dwie siostry i głaskały koty, które wędrowały wokół nich by otrzymać trochę atencji - Cześć!

-Dia! - uśmiechnęła się Nina i spojrzała na mężczyznę obok mnie - ty pewnie jesteś Leon czyli nasz wujek?

-Tak - odpowiedział więc siedliśmy na przeciw nich.

-Miło cię poznać wuju! - powiedziała Nina uśmiechając się radośnie.

-Nie sądziłam, że mamy jakiegoś wujka - rzekła Klara i w dwie wpatrywały się na mnie i Leona.

-Miło mi was poznać dziewczyny! Ja natomiast nie sądziłem, że mam jakąś rodzinę!

-Tata nigdy nie wspominał o tobie nic - mruknęła brązowowłosa i patrzyła się na niego.

-Jesteście francuzami to skąd wy tutaj robicie?

-Tata wyjechał do USA by wzbogacić się i zaczął o ciotce szukać informacji. Z tego co wiem wrócił do domu we Francji i poznał naszą mamę.

-Aaa to wszystko wyjaśnia.

-Właśnie to będziemy jechać za pięć dni do domu?

-Będzie trzeba Nina - dopowiedziała Klara.

-Domu?

-Tak wujku! Mój tata, a twój kuzyn chciałby cię poznać gdyż nie sądził iż to ty jesteś zaginionym.

-Sądził, że to moja siostra tak?

-Ooo masz siostrę?! - dziewczyny na równi pisnęły, a ja westchnąłem cicho kręcąc głową na boki. Oczywiście spotkanie było bardzo miłe i przyjemne choć siostry trochę za bardzo wypytywały wujka o wszystko dosłownie, ale on z uśmiechem odpowiadał na wszystkie pytania. Nawet nie wiedziałem kiedy było już popołudnie i wziąłem na przejażdżkę wujka po mieście pokazując mu wszystkie firmy w których byłem właścicielem bądź współwłaścicielem. Trochę oczywiście tego było, ale wujek był zachwycony miastem pełnym życia i brakiem reżimu. Oczywiście na noc został u mnie w pokoju gościnnym i landrynki go męczyły, ale wydawał się być szczęśliwy z tego powodu. Miał zostać u mnie do środy, ponieważ Grzesiek napisał mi iż potrzebuje na następną środę tego BeachStone. Wtedy też wyjedziemy na co Leon się zgodził, bo wytłumaczyłem mu, że Grzesiek chcę zrobić niespodziankę dla Erwina i byłem mu potrzebny. W tej sposób w środę Montanha porwał mnie na rozmowę przed domem i naprawdę byłem ciekawy co tak naprawdę wykombinował.

-Hej Grzesiek jestem! - powiedziałem by zwrócić uwagę na siebie bruneta, który miał w dłoniach telefon, a ja wysiadłem z samochodu idąc do niego.

-Cieszę się, że jesteś - oznajmił i podał mi jakieś dziwne kartki, które wziąłem wraz z kluczami do domu. - Erwin wie, że ma coś się dziać, ale poprosiłem mamę by zajęła się nim na ten czas dopóki nie ogarnę tego co muszę.

-Tłumacz więc - odpowiedziałem - jutro chcemy wyjechać do domu.

-Wiem wiem i tak dziękuję, że czekaliście.

-Mów od razu co to jest? - popatrzyłem na kartki i zainteresowało mnie ich wykonanie.

-Jak widzisz mam karteczki nie jest ich wiele aby nie zająć za dużo czasu, ale wystarczająco bym mógł ogarnąć to co planuję.

-Okey czyli mam mieć te kartki?

-Nie ja je zaniosę po miejscach do których musicie pojechać, oczywiście zdradzę ci wszystko abyś wiedział jak pomóc Erwinowi! Niektóre zostaną z tobą byś przekazał je jemu!

-Dobra! Lecimy z tym! - powiedziałem i po chwili mi wszystko tłumaczył oczywiście zostawił mi dwie kartki mówiąc, która jest pierwsza, która jest druga. Grzesiek miał wszystko praktycznie przygotowane więc ja byłem tylko towarzystwem Erwina i jego nawigacją. Zaskoczyło mnie to iż wyszedł z mieszkania w takim stroju i powoli rozumiałem do czego dąży Grzesiek. Spędziliśmy ponad godzinę na jeździe, ale wiedziałem co jest ostatnie i właśnie tam jechaliśmy.

-Nie idziesz ze mną?

-Wiesz Erwin sądzę, że będę wam tylko przeszkadzać, a ja jadę do domu, bo wyjeżdżam do rodzinnego domu!

-To miłego Dia trzymaj się i odpocznij z rodziną!

-Ty też - odparłem mu i odjechałem do apartamentowca.

Nad ranem wyjechałem wraz z siostrami oraz Leonem, który przez te pięć dni spędził z landrynkami oraz mną na różnych aktywnościach mafijnych i nie tylko. Jazda do domu trwała trochę gdyż szesnaście godzin więc dopiero na wieczór przyjechaliśmy pod wille.

-Moje córeczki!

-Fajnie, że o mnie zapomniałeś! - burknąłem widząc jak siostry tulą się do ciemnoskórego dość tęgiego mężczyzny w okularach.

-Specjalnie ominąłem - odpowiedział - ty pewnie jesteś Leon?

-Witam pana - przywitał się i uśmiechnął się kiwając głową na tak.

-Miło cię poznać!

-Mi również chciałbym poznać bardziej rodzinę - oznajmił, ale ja wyciągnąłem torby z bagażnika samochodu.

-Dia!

-Mamo - przytuliłem się do rodzicielki zadowolony i nie spodziewałem się jej tu w końcu byli w końcu po rozwodzie z ojcem - a ty co tu robisz?

-Chciałam poznać kuzyna mego byłego męża i aby w końcu dowiedzieć się coś więcej o moich dzieciach!

-Wiesz, że jestem zapracowany - oznajmiłem na jej słowa. Od razu odłożyłem swoją torbę i sióstr do pokojów, a następnie zszedłem na dół.
Ojciec opowiadał Leonowi do czego dotarł i może informacje pomocne by znalazł swoje rodzeństwo. Zapowiadały się ciekawe dni gdy rodzina Garcon była prawie cała, a skoro byliśmy wszyscy ojciec stwierdził, że dobrym pomysłem będzie polecieć do Francji do dziadka. Nie miałem w sumie nic przeciwko, bo chciałem odwiedzić również dziadka Vincenta. Tyle było jeszcze w mojej rodzinie tajemnic iż chciałem je wszystkie poznać i może poznać siebie samego bardziej.

Czy Leon odnajdzie siostre?
Czy Dia odnajdzie jeszcze jakieś rodzinne tajemnice?

2572 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro