Chyba coś do ciebie...
Witam wszystkich serdecznie w sobotnim rozdziale!
Jakieś plany na weekend czy leniuchowanie?
U mnie trochę do roboty jest w ten weekendzik.
Cóż ciągniemy carberle do końca i lecimy dalej z perspektywą!
Na dole małe głosowanie dla was odnośnie rozdziałów!
Miłego dzionka życzę wszystkim!
Perspektywa Dante
Czułem się źle mimo tego, że zjadłem śniadanie to miałem straszną ochotę aby coś sobie zrobić. Czułem potrzebę aby pozbyć się z siebie tych wszystkich uczuć dobrych jak i złych. Pisałem z Carbo i chociaż to mi poprawiało humor choć trochę, ale brakowało mi czyjegoś dotyku. Osoby, która nie będzie pytać po prostu będzie i wesprze bez względu na to jaki byłem oraz jestem. Leżałem wtulony w Lime i oddychałem spokojnie. Musiałem skupić się całkiem na czymś innym nim wszystkie emocje spowodują to iż nie powstrzymam się przed czymś co będę później stanowczo żałować. Zamknąłem oczy aby żadna łza więcej nie wydostała się spod moich powiek.
Byłem zmęczony i nim zauważyłem zasnąłem, a obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości więc niechętnie podniosłem się aby zobaczyć co to.
#Nunuś na kolację będą tortille. W lodówce masz zupę więc sobie odgrzej! Sprawdzę czy zjadłeś. W zamrażarce masz lody, a w szafce nad zlewem są czekolady! Nie zrób sobie nic głupiego kocham cię synu<3#
Uśmiech sam wpłynął na moje usta. Martwił się o mnie w swój charakterystyczny dla siebie sposób lecz martwił. Po chwili dostałem wiadomość od Carbo, który wręcz nie przestawał ze mną pisać. Podobało mi się to w jakimś stopniu, bo przynajmniej interesował się moją osobą. Był on potrzebny w tamtym mieście przy reszcie rodziny oraz przy Grzesiu, który utknął w roli, której nie chciał grać. Współczułem mu gdyż wiedziałem jak ważna jest dla niego rodzina i wszystko był gotowy zrobić dla niej bez względu na cenę, ale teraz nie wiadomo czym się ma chyba kierować. To i to jest dla niego jak rodzina co utrudniało mu tylko wybór. Tak jak Rightwill kazał odgrzałem sobie zupę i zjadłem mimo iż nie byłem głodny, ale musiałem, bo nie chciałem martwić ojca. Po zjedzeniu położyłem się na kanapie i nim zrozumiałem co się dzieje odleciałem do krainy snów. Obudziłem się kilka godzin później ciężko oddychając. Miałem cholerny koszmar, który powodował iż moje serce nawalało bardzo szybko. Leżałem bez celu wpatrując się w sufit czując rosnący niepokój w sobie, który powodował iż miałem ochotę zniknąć. Westchnąłem cicho wtulając się w kocyk czując pustkę, a moje ciało nie chciało się słuchać.
Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi więc niechętnie podniosłem się na równe nogi i poprawiłem kocyk na sobie gdyż było mi chłodno mimo, że na zewnątrz było ciepło. Otworzyłem powoli drzwi i wmurowało mnie to kogo zobaczyłem w drzwiach. Nie spodziewałem się go i, że w ogóle przyjdzie. Bez słów objął mnie i wtulił w siebie przez to schowałem twarz w jego barku. Nie potrafiłem powstrzymać się i wybuchnąłem płaczem mimo tego, że nie chciałem, ale jakoś wyszło. Łzy ciekły po moich policzkach i moczyły jego koszulę. Po chwili poczułem jak łapie mnie za moje pośladki i podnosi mnie więc objąłem go nogami wokół bioder, starając się nie upaść. Dalej to co się działo szczerze mówiąc nie pamiętam płacz odebrał mi siły, a potem była tylko ciemność. Jednak czułem ciepło ciała Carbo, które mnie opatulało i te spokojne bicie serca. Kochałem wręcz tą bliskość jego ciała mimo iż mój rozum stanowczo mówił mi nie, ale zranione serce pragnęło bliskości. Moja poduszka zaczęła się ruszać co mi się nie podobało, ale gdy zacząłem powoli kontaktować aż niedowierzałem z tego iż ojciec jest tutaj oraz Carbuś. Poczułem te przyjemnie ciepłe dłonie na sobie i cieszyłem się iż jest po prostu. Jadłem spokojnie tortille, którą tata przygotował tak jak obiecał gdyż zawsze mi poprawiała humor. Gdy zjadłem stanowczo trochę za dużo, nie przeszkadzało mi w sumie to gdy brzuszek delikatnie mnie pobolewał.
-Do mycia i spania nie chce słyszeć jakiś niestosownych rzeczy z pokoju Dante - gdy to usłyszałem aż zaczerwieniłem się z tego co mi powiedział oraz skierował do mnie i Nico.
-Tato! - mruknąłem, ale on uśmiechnął się tym swoim uśmiechem wyszedł z kuchni idąc do pokoju. -Masz coś na przebranie? - skierowałem te słowa do Nico, który również był zażenowany sytuacją, która powstała przez mojego ojca.
-Ta mam torbę w aucie - odpowiedział więc mogłem się tego spodziewać - mam iść? - zapytał się mnie wpatrując w moje oczy.
-Yhym, a ja ci przygotuje materac - oznajmiłem zastanawiając się gdzie mogłem mieć owy materac. Po kilku sekundach skanowania w umyśle swojej pamięci w końcu udało mi się namierzyć materac, który sam był pod łóżkiem. On poszedł do auta, a ja spokojnie przeszedłem do pokoju wyciągając spod łóżka materac, który na szczęście sam się pompował niczym te dmuchane pontony. Wyciągnąłem koc i zacząłem go rozkładać na materacu, a nagle przyszedł Carbo więc wygoniłem go do kąpania. Sam wybrałem świeżą piżamę aby się przebrać po szybkim odświeżeniu gdy Carbo się umyje gdyż przygotowałem mu ręcznik. Po kilku minutach białowłosy wrócił do pokoju ubrany w czarną koszulkę oraz czerwone bokserki.
Zlustrowałem go wzrokiem i przeszedłem obok niego z zawstydzony gdy on zerkał na mnie. Czułem ten wzrok na sobie, ale był on przyjemny. Zamknąłem drzwi od łazienki i od razu ruszyłem pod prysznic ściągając z siebie piżamę, a następnie włożyłem ją do kosza z bielizną. Na spokojnie wszedłem pod jeszcze mokry prysznic i odkręciłem kurek z ciepłą wodą. Gdy pierwsze krople ciepłej wody zetknęły się z moim ciałem zamruczałem. Uwielbiałem gdy nagłe ciepło pojawiało się na mnie i spływało w dół ogrzewając przyjemnie. Jednak szybko zostawiało po sobie niedosyt tak samo było z czyimś dotykiem, który parzył, ale to było przyjemnie pieczenie, którego pragnęło się coraz więcej. Nigdy nie przeżyłem tego z Polą tak naprawdę jej dotyk nie był podobny do Carbo dotyku. Westchnąłem ciężko i zacząłem szorować włosy szamponem aby szybko wyjść spod prysznica. Byłem ciekawy co u Grzecha mimo iż rozmawiałem z nim przez telefon to jednak chciałem poznać to ze strony Nico.
Umyłem się sprawnie i wyszedłem opatulając się w ręcznik, a następnie dokładnie wycierając. Z moich czarnych włosów spływała woda delikatnie mocząc płytki wokół mnie. Zacząłem wycierać jako ostatnie włosy i gdy były wystarczająco suche czyli nie ciekła z nich woda, ale były nadal dosyć wilgotne. Powolnie ubrałem się w spodenki i podkoszulek. Posprzątałem po sobie w łazience, a następnie wyszedłem z pomieszczenia wchodząc do mojego pokoju. Uśmiechnął się do mnie leżąc na materacu więc spojrzałem na niego i sam nie mogłem powstrzymać się od odwzajemnienia go. Zgasiłem światło i przeszedłem do łóżka gdzie zaświeciłem lampki pozawieszane na całej długości ściany.
-Ładny masz tu klimat - odezwał się i spojrzał na mnie więc usiadłem w siadzie skrzyżnym patrząc się na niego.
-Dziękuję - odparłem i opatuliłem się kocem - jak wygląda sytuacja z Grześkiem?
-Wiesz nie ciekawie to wyglądało i nadal tak wygląda. Nie znaleźliśmy jeszcze niczego co mogłoby pomóc mu się uwolnić z tego w czym siedzi.
-Nic, a nic? - mruknąłem mocno zdziwiony tym iż jeszcze nic nie znaleźli skoro minęło już tyle czasu. Praktycznie dwa tygodnie, a oni nic nie znaleźli przecież praktycznie pół miesiąca tam są.
-Prawa nie są takie proste - podrapał się po karku - no, bo widzisz każda mafia ma swoje własne prawa mafijne, ale muszą one poniekąd zgadzać się z główną księgą mafii.
-Musicie sprawdzić wszystkie prawa w dwóch mafiach? - zapytałem chcąc się dowiedzieć czy dobrze myślę czy jednak moje myślenie jest błędne.
-Tak my siedzimy i czytamy w naszych, a Grzesiek wraz z Erwinem czytają Lordowskie. Jedynym plusem z tego jest to iż Grzesiek pamięta poniekąd książki więc wybiera te, które nie zna bądź nie pamięta.
-Jednak mozolnie to idzie.
-Niestety i wuja stara się skrócić wszystko do pewnych kategorii, ale nie da się tak szybko tego zrobić.
-Ile to jeszcze potrwa? - spytałem cicho - Grzesiek nie wyglądał za dobrze gdy z nim rozmawiałem.
-Trzyma się jakoś - westchnął - Erwin mocno mu pomaga, ale no...
-Powoli nie daje rady?
-Grzesiek mimo bycia sobą wydaje się mocno zagubiony w tym co robi.
-Nie dziwię mu się w sumie, bo nie wie po której stronie stanąć - stwierdziłem, a on kiwnął głową zgadzając się z moimi słowami.
-Jak w ogóle się czujesz?
-Jest..ddobrze? - mruknąłem nie pewnie gdyż nie wiedziałem co tak naprawdę mógłbym mu odpowiedzieć.
-A tak naprawdę? - spytał ponownie i widziałem iż nie podda się dopóki nie otrzyma satysfakcjonującej go odpowiedzi.
-Nie wiem - wziąłem głęboki wdech - czuję pustkę, ale i ból. Nie wiem co jest silniejsze lecz boli po prostu serce - spojrzałem na swoje dłonie i słyszałem jak podniósł się z materaca. Materac ugiął się obok mnie, a po chwili poczułem ciepłe ramiona mężczyzny, który opatulił mnie nimi, a ja niepewnie oparłem głowę o jego klatkę piersiową. Jego serce biło nie naturalnie szybko, ale jego ciało było przyjemne ciepłe. To mnie uspokajało od jakiegoś czasu, nie walczyłem nawet z tym po prostu dałem się tulić i korzystać z tej przyjemnej atmosfery panującej między nami. Mój organizm ufał mu i chyba potrzebował tego jak delikatnie mnie głaskał po ramieniu. Zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy pochłonął mnie mrok, ale nie przeszkadzało mi to iż był tak blisko.
Sen był ważny i właśnie nie wiem nawet kiedy usnąłem, ale liczyło się to iż czuję jego ciepłe dłonie na sobie oraz te przyjemne ciepło.
-Chłopcy wstawać! - do mojego pokoju wszedł ojciec jak to zwykle robił z rana abym wstał i zjadł bądź napił się z nim kawy. Jednak bardzo nie chciało mi się wstawać, wtuliłem się bardziej w swoją poduszkę, która przyjemnie ocieplała moje ciało. Wziąłem głęboki wdech i wydech - A mówiłem żadnych niestosownych rzeczy!
-Hmm? - mruknąłem i uchyliłem powiekę, ale co zauważyłem to tylko klatka piersiowa. Chwila jaka klatka piersiowa przez Carbo miał spać na dole.
-Ach ci młodzi ludzie - burknął tata - nie po układane nadal w głowach. Widzę was za dziesięć do dwudziestu minut przy stole!
-Yhym - wymamrotałem, a następnie usłyszałem klik drzwi więc zamknął je za sobą. Zerknałem na Carbo, który nadal spał. Jego twarz była taka spokojna. Niepewnie przesunąłem dłoń bliżej jego twarzy i dotknąłem delikatnie opuszkami placów jego policzka oraz brody. Trzeba było powoli wstawać więc pewniejszym ruchem zacząłem głaskać dłonią jego polik zahaczając o brodę, która przyjemne kuła moje dłonie. - Nico, Nicuś wstajemy - mruknąłem patrząc się na jego twarz. Po chwili otworzył oczy, a jego brązowe tęczówki skupiły się na mnie.
-Dobry Dantuś - wyszeptał i uśmiechnął się do mnie pokazując te białe zęby. Po chwili poczułem jego wargi na moim policzku przez to zaczerwieniłem się przez niego i schowałem twarz w jego klatce piersiowej aby nie patrzył gdy byłem w takim stanie. - Nie zakrywaj się, bo i tak je widziałem - oznajmił przez to zażenowałem się bardziej. - Musimy wstać co nie?
-Yhym.. jjak to się stało, że my znów razem w łóżku? - spytałem bardzo cicho.
-Przytuliłem cię do siebie, a ty wtuliłeś się we mnie. Po chwili odpłynąłeś w krainę snu aby cię nie budzić po prostu położyłem się z tobą.
-Rozumiem - mruknąłem i odsunąłem się od jego ciała wychodząc spod koca pod którym spaliśmy. Rozciągnąłem się gdy wstałem na równe nogi i przeczesałem włosy dłonią układając je w odpowiedni sposób. Podszedłem do szafy i zacząłem wyciągać świeże ciuchy na dzisiejszy dzień. Czułem na sobie jego wzrok przez to czułem się dosyć niepewnie, ale nie minęła chwila Carbo wyciągał ze swojej torby ciuchy. Nie było czasu aby iść przebrać się do łazienki więc zacząłem przebierać się przy nim mając nadzieję iż nie podgląda mnie. Po chwili byłem ubrany w granatowe spodenki, a do tego szarą koszulę na ramionach. Carbo natomiast na sobie miał kremowe rybaczki, a podkoszulek zaś biały.
-Śniadanie! - bardzo dobrze usłyszeliśmy mego ojca mimo iż nie krzyczał, po prostu miał charakterystyczny głos, którego nie dało się zmylić z nikim innym.
-Chodź - mruknąłem i wyszliśmy z mego pokoju, a następnie usiedliśmy przy stole na którym były kolorowe kanapki.
-Coś będziecie robić dziś?
-Muszę załatwić coś dla Kuia i sprawdzić jak trzyma się Heidi wraz z Angelą.
-Nie wiem co będę robić - mruknąłem w odpowiedzi. W sumie chciałbym zostać w domu i leżeć przed telewizorem.
-Ja idę do pracy i nie chce słyszeć, że ktoś gdzieś wkładał sobie! Rozumiemy się panowie?
-Tak - odparł Carbo, który dobrał się do kanapek.
-Tato! - uderzyłem głową w stół zażenowany iż coś takiego powiedział i co najgorsze myślał. Nie byłem nigdy z mężczyzną i co gorsza nie robiłem takich niestosownych rzeczy.
-Jak coś to w łazience macie te no wiecie! Zabezpieczajcie się dzieciaki ja lecę! Miłego dzionka wam i pisz od czasu do czasu do starego ojca!
-TATO! - krzyknąłem na niego zażenowany tym iż coś takiego się odwaliło, ale on nie słyszał bądź udawał, że nie słyszy i tak po prostu wyszedł do pracy zostawiając mnie z Carbo sam na sam w mieszkaniu.
-Twój ojciec ma dość specyficzny charakter, ale podoba mi się on - zaśmiał się, a w jego oczach widziałem czyste rozbawienie niż inne odczucia.
-Niestety - odparłem i wziąłem gryza kanapki.
-Jedziesz ze mną na Burgershota? - zapytał więc z powrotem spojrzałem na niego zdziwiony iż mi proponuje jakąś wspólną rzecz taką jak jechanie gdzieś.
-A mogę?
-Chyba po to się pytam - odparł mi, a na moje usta wszedł delikatny uśmiech.
-To chce!
-To zjedzmy i jedziemy, bo muszę jeszcze napisać do Kuia gdyż ma mi dać wytyczne.
-Jasne z chęcią pomogę ci!
-Przynajmniej nie będziesz siedzieć sam w domu co nie limoneczko?
-Yhym - kiwnąłem potwierdzająco głową i powoli dokończyłem swoją porcję śniadania, które przygotował dla nas Rightwill. Włożyłem dwa talerze do zlewu w kuchni i przemyłem je szybko. Żeby nie stały tak w zlewie. Carbo chciał wziąć torbę, ale stwierdziłem aby ją zostawił więc po kilku minutach byliśmy w moim mustangu policyjnym. Na miejscu kierowcy jednak siedział Carbo, który wydawał się jakby dostał litra bimbru limonkowego, który tak wielbi i kocha. Jechaliśmy w stronę Burgershota gdyż zapewne Chack martwił się o córkę i interes, który został w jej rękach. Najbardziej interesowało mnie to co Kui chcę stąd.
-Napisz do Kuia, że mam czas - powiedział podając mi telefon więc bez zawahania wziąłem go i odblokowałem gdyż nie posiadał on jakieś skomplikowanej blokady. W sumie jej w ogóle nie posiadał, ale to mały szczegół.
#Mam czas#
Napisałem, bo nie wiedziałem co mogłem więcej dodać.
#Jedź do domu i idź do biura. Znajdź mi teczkę Lords of the world! Potrzebuje tego#
Przeczytałem mrużąc powieki nie za bardzo rozumiejąc po co mu jakąś teczka, ale może były tam istotne informacje.
#Jasne wuja#
Odpisałem jak to Carbo mówi do starszego mężczyzny i spojrzałem na białowłosego.
-Więc? - spytał się mnie zerkając swoimi brązowymi oczami na mnie.
-Masz w sumie mamy jechać do jego domu i wziąć teczkę - odpowiedziałem to czego się dowiedziałem.
-Napisał konkretnie jaką?
-Lords of the world.
Co tak naprawdę jest w tej teczce?
Czy dojdzie między nimi do czegoś więcej?
2363 słów
Znacie chyba zasady głosowania!
Pod dniem tygodnia zostawiacie jeden komentarz byle jaki tylko aby był tak abym mogła zobaczyć jaka opcja najbardziej wam odpowiada! Poprzez ilość komentarzy!
Stawiam pewnie, że chcecie aby był to nocny jak w pierwszej części więc macie do wyboru do koloru <3
Nocne o 21 by były jak to zawsze!
Poniedziałek
Środa
Piątek
Niedziela
Dziękuję z góry za wasze głosy <3
Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwsi z większej ilości rozdziałów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro