Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

— Czyli?

— Och skarbie, jesteś  moją przeznaczoną — powiedział i pocałował mnie w czoło.

— Nie, nieprawda ! — krzyknęłam, a później zaczęłam kaszleć. W gardle miałam sucho jak na pustyni, a język przykleił mi się do podniebienia. Alaric podał mi szklankę z wodą, ale strąciłam ją na ziemię. Nie, to nie mogła być prawda, cały czas wmawiałam sobie. Na policzkach czułam piekące łzy. Alaric chciał mnie objąć, ale go zignorowałam. Oparłam się o ścianę i zsunęłam w dół.

— Maleńka, chodź do mnie. Ze mną będziesz bezpieczna.  — Powiedział do mnie ze śmiechem. Wzięłam garść stłuczonego szkła i zacisłam pięści tak mocno, że po palcach spłynęła mi gorąca krew. Patrząc na tą kanalię, rzuciłam w niego szkłem. Z łatwością zrobił unik, ale nie zauważył, jak wzięłam sztylet i trafiłam go w rękę. Przez chwilę  patrzył z niedowierzeniem na ranę na ramieniu, a dopiero później na mnie.

— Pierwszy raz ktoś mnie zranił — powiedział szeptem - Nie doceniłem cię Cieniu, a teraz skończ swoje przedstawienie i chodź do mnie. — mrugnął do mnie zalotnie.

— Prędzej zginę — syknęłam.

— Uwielbiam wyzwania — podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. O dziwo ustąpiła, spojrzałam na korytarz pełny wilków. Stanęli zdziwieni, gdy mnie zobaczyli, Alaric wciągnął mnie do pokoju i zamknął drzwi, tym razem na klucz, który schował w kieszeni. Spojrzał na mnie groźnie.

— Nigdy więcej tego nie rób. — jego oczy złagodniały — Usiąć na łóżku, zdejmę te opatrunki. — Powiedział i poszedł do ja drzwi po lewej. Po chwili wrócił z nożyczkami. Wskazał na łoże. Westchnęłam, wiedziałam, że wtedy nic nie mogłam zrobić. Spełniłam jego polecenie. Usiadł za mną i powoli zaczął rozcinać gazy. Wszystko, co robił widziałam w odbiciu lustra. Byłam wrakiem, oczy sine, a już nie mówię o całym ciele. Po kilkudziesięciu minutach skończył. Długie włosy wisiały smętnie, potrzebowałam kąpieli. Złączył dłonie na moim brzuchu i się uśmiechnął . Spuściłam wzrok. Jak długo jeszcze miałam to znosić?

— Idę się umyć, którędy do łazienki?

— Drzwi po lewej, przyniosę ci ubranie. — oboje wstaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę.

Łazienka była urządzona nowocześnie. Była tam wielka wanna i prysznic. Gdy zajrzałam do kabiny ujrzałam, prysznic z milionem funkcji. Rozebrałam się  i weszłam. Nacisnęłam przypadkowy przycisk, a strumień wody uderzył mnie w uszy. Pisnęłam, zasłaniając głowę. Wyłączyłam natrysk i wyjrzałam na zewnątrz. Na umywalce leżały ubrania z żelem pod prysznic i szamponem. Ciekawe kiedy wszedł.

Zastanowiłam się chwilę, zanim znowu coś nacisnęłam. Wcisnęłam największy przycisk i zamknęłam oczy, czekając co tym razem wybrałam. Lekki deszczyk przemienił się nade mną w ulewę. Umyłam włosy, zaciągając się pysznym malinowym zapachem. Gdy wyszłam czułam się zdecydowanie lepiej. Przetarłam zaparowane lustro ręcznikiem i spojrzałam na siebie. Ślady po strupach były lekko zaróżowione, to znaczyło, że ile czasu tu spędziłam? Kilka dni? Ubrałam się w za dużą koszulkę My Chemical Romanse i wąskie spodnie od dresu. Przeszukałam szuflady w poszukiwaniu suszarki i jakiegoś grzebienia. Palcami przeczesałam włosy, starając się je trochę ujarzmić. Pomyślałam, co robi dziadek. Odkąd wstałam ani razu o nim nie pomyślałam. Jestem okropną wnuczką, pomyślałam. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi.

Alaric leżał  na łóżku w samych jeansach, rozmawiając przez telefon. Zakończył połączenie, gdy mnie zobaczył. Coś nie wierzyłam, że jestem jego mate, ale skoro on w to wierzył, mogłam coś na tym ugrać. A poza tym, jak inaczej wytłumaczyć, że jeszcze żyję.

— Pięknie wyglądasz w moich ubraniach.








Mam nadzieję że podoba się wam ta historia.

W związku z tym, że kończy mi się ilość zapasowych rozdziałów, robię przerwę. Poza tym wydaje mi się że za często dodaję rozdziały

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro