Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31.5

W napadzie szaleństwa zaczęła wyrywać wszystkie rurki i kabelki podłączone do Katji. Wszystkie maszyny zaczęły niebepiecznie pikać. Zerwałem się z miejsca i chwyciłem Sabinę.

— Uspokój się. — warknąłem używając natury alfy. Widziałem jak toczy się w niej walka z wilczycą. Ostatecznie odpuściła i się rozpłakała, co tylko popychało mnie do jej zabicia.  Wszyscy zebrali się próbując uratować Katję. Pozostało jedynie czekać.

Katja

— Jeśli potrafisz usiąść, to to, zrób. Wiem, że już nie śpisz. — powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na zmęczoną twarz Alaricka. Wziął mnie za rękę i westchnął z ulgą, jakby wreszcie mógł wypuścić długo trzymane powietrze. Mimo jego szorstkiego głosu czułam bijacą spod niego czułość. 

— Co się stało? 

— Wiele, zbyt wiele. — poczułam wstrząs i zrozumiałam, że jesteśmy w samolocie.

— Gdzie lecimy? 

—  Zacząć nowy początek. — otwarłam usta, by coś powiedzieć. — Proszę nie pytaj już o nic. Wszystko już załatwiłem, Gabe przejmie na razie watahę, a reszta... sama się ułożyła. 

Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam oczy, czując bijące od niego ciepło. 

— To koniec? — spytałam, patrząc na wschód słońca.

— Koniec? Nie, ta historia będzie jeszcze trwać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro