Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

- Katja posłuchaj, jako że jesteś moją przeznaczoną staniesz się Luną. Dodatkowo jutro będzie pełnia więc sprawa jest oczywista. - Mówił to z takim przejęciem, że aż nie chciałam mu przeszkadzać. Jeśli on myśli, że będę siedzieć wśród samych wilkołaków bez jakiejkolwiek broni i jeszcze nie wychodziła z jego sypialni to chyba mnie nie zna.

- Alaricu, a może byś chciał żebym w ogóle nie wychodziła z domu i była posłuszna, prawda? - Dałam mu ostatnią szansę na zrehabilitowanie. Wilkołak złapał mnie delikatnie za rękę i na moich oczach zmienił się w jaskiniowca. 

- Katjo, już i tak złamałem wiele zasad. Dałem sobą pomiatać i niemal doprowadziłem do upadku swojego stada. Nie mogę dłużej tego ciągnąć, a to, że powiadomiłem cię o jutrzejszej podróży to tylko dlatego, że cię szanuję. - Już nie rozumiałam z miłym mężczyzną tylko z facetem, który zawsze stawia na swoim. Zrozumiałam że tak naprawdę go nie znałam, dotychczas grał kryjąc prawdziwego siebie. Skryłam dumę wiedząc, że tej rozgrywki nie wygram.  Jego oczy powoli stawały się z powrotem ludzkie. Byłam wściekła że muszę mu ulec, obiecałam sobie że pożałuje tą decyzję.

- Jest tu mój dziadek? - Spytałam nie chcąc go na razie widzieć. Pokiwał głową i bez słowa wyszedł na korytarz.  Po chwili obok mnie pojawiła się jedyna żyjąca osoba z rodziny. Dimitr miał zmęczony wyraz twarzy, widać że męczy go to wszystko. A może było by lepiej gdybym na jakiś zniknęła? - Dziadku, jutro wyjeżdżam.

- Wiem moje dziecko, powiedział mi. - Odparł cicho dławiąc napływające łzy. Serce mi się krajało, na widok kolejnego cierpienia, który mu przynoszę.

- Nie martw się, nie zrobi mi nic złego. Zadba o mnie - ujęłam jego dłoń i lekko ścisnęłam. Wiedział że kłamię, to było oczywiste. Nasz ród ma nienawiść do wilkołaków w genach, a teraz jedno z członków musiało dobrowolnie i bez walki do nich odejść. Kłóciłabym się z Alarickiem gdybym...coś do niego nie czuła. Przerażały mnie emocje względem niego, tym bardziej, że były one pozytywne. Im bardziej z nimi walczyłam tym one stawały się coraz silniejsze.

- Wiem. - Kolejne kłamstwo. - Będę na ciebie czekał - powiedział i odwróciwszy się ode mnie odszedł. To było jego pożegnanie, nie mówić że kiedyś się nie spotkamy.

Z oka spłynęła mi jedna łza, która spadła z policzka na poduszkę i wsiąkła zostawiając po sobie maleńki ślad, który kiedyś zniknie.

***

- Obudź się maleńka. Już czas. - Stanowczy głos Alarica skutecznie wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam leniwie powieki i ujrzałam twarz wilkołaka, który na mój widok się uśmiechnął.

- Na co? - Spytałam nie rozumiejąc co się dzieje. Moja głowa jeszcze nie zaczęła funkcjonować, będęc nadal w krainie snów.

- Wracamy do domu kochanie. - Powiedział przytulając mnie do siebie. Nadal senna wtuliłam się w jego twardą pierś i znowu zasnęłam. Czułam jak otacza mnie ramionami i podnosi mówiąc do kogoś szeptem. Ciepło i bezpieczeństwo otuliło mnie jak miękki koc w nocną zimową noc. Czas minął mi jak z bicza strzelił, nim się obejrzałam delikatny oddech Alarica owiał moje ucho, oznajmiając nowy początek. - Witaj w domu maleńka. Stąd już nikt mi cię nie zabierze.


Trochę dawno mnie tu nie było i właśnie zrozumiałam, że dopiero teraz ta historia naprawdę się zaczyna. Mam nadzieję, że się podoba 🤓🤓🤓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro