Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Kiedy wstałam łóżko po stronie Alaricka było puste i chłodne. Zostało jedynie wgłębienie na poduszce, które świadczyło, że tu był. Przeciągnęłam się i wstałam krzywiąc się, gdy poczułam pod stopami chłodne drewno. Obciągnęłam niżej koszulkę wilkołaka i ruszyłam do łazienki.

Niecałą godzinę później na ekranie mojego telefonu wyświetliło się zdjęcie wraz imieniem mojego życiowego towarzysza. Odebrałam telefon trzymając w drugiej ręce kubek z herbatą. 

— Cześć skarbie. — jako pierwszy odezwał się Alarick. 

— Cześć,  coś się stało, kochanie? 

— Jestem u Hierka, który ma do nas sprawę. — usłyszałam, jak się oddala i zamyka za sobą drzwi.  — Na terenie stada w losowych miejscach pojawiają się martwe ciała. Na początku sądzili, że to sprawka pijanych myśliwych, ale ciała mają wyraźne ślady zębów i pazurów. Nie są zjedzone jedynie ktoś rozszarpuje im gardła. Obiecałem Hierkowi, że do ciebie zadzwonię i zapytam cię, czy chciałabyś pomóc ustalić sprawcę. — ostatnie zdanie wypowiedział jakby każde słowo paliło go w język. Może tylko tak mi się wydawało. 

— Wiesz,że chętnie włączę się w śledztwo. — odpowiedziałam.

— Wiem, za kilka  chwil wracam do ciebie będzie ze mną Hierkowi,  który wprowadzi Cię w szczegóły. Katja, jeśli...

— Alarick. — przerwałam mu. — Będzie dobrze, przecież będziesz ze mną.

* **

— Więc zgadzasz się przyjrzeć sprawie? — spojrzałam na Alaricka, który stał przy mnie w obronnej pozie. Dwóch samców alfa w jednym miejscu i towarzyszka jednego z nich może skończyć się czymś więcej niż tylko pokazem sił. — Alarick powiedział, że dezycja zależy od ciebie. Byłbym głupcem gdybym nie zapytał cię o to.

— Zajmiemy się tym. — powiedziałam z nutką ekscytacji w głosie. Kocham wyzwania i jedynie co naprawdę potrafię to tropić wilkołaków. Byłam wrogiem stada i mimo wielu starań wiedziałam, że wilkołaki mi nie zaufają. Nigdy. — Podeślij mi swoją listę podejrzanych razem z miejscami zwłok. Jeszcze dziś tam zajrzymy.

Nagle powietrze w pokoju zgęstniało. Poczułam szarpnięcie przez więź. Hierk wstał i jakby przeczuwał, że coś się święci kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł. Gdy zniknął z zasięgu słuchu wilkołaka Alarick wybuchnął.

— Jeszcze dziś tam zajrzymy?! Staram się Katja, naprawdę staram się, by naprawić to, co jest między nami, ale...

— To przestań się starać! — długo skrywany krzyk bezradności wreszcie uciekł na wolność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro