2
Kiedy wstałam łóżko po stronie Alaricka było puste i chłodne. Zostało jedynie wgłębienie na poduszce, które świadczyło, że tu był. Przeciągnęłam się i wstałam krzywiąc się, gdy poczułam pod stopami chłodne drewno. Obciągnęłam niżej koszulkę wilkołaka i ruszyłam do łazienki.
Niecałą godzinę później na ekranie mojego telefonu wyświetliło się zdjęcie wraz imieniem mojego życiowego towarzysza. Odebrałam telefon trzymając w drugiej ręce kubek z herbatą.
— Cześć skarbie. — jako pierwszy odezwał się Alarick.
— Cześć, coś się stało, kochanie?
— Jestem u Hierka, który ma do nas sprawę. — usłyszałam, jak się oddala i zamyka za sobą drzwi. — Na terenie stada w losowych miejscach pojawiają się martwe ciała. Na początku sądzili, że to sprawka pijanych myśliwych, ale ciała mają wyraźne ślady zębów i pazurów. Nie są zjedzone jedynie ktoś rozszarpuje im gardła. Obiecałem Hierkowi, że do ciebie zadzwonię i zapytam cię, czy chciałabyś pomóc ustalić sprawcę. — ostatnie zdanie wypowiedział jakby każde słowo paliło go w język. Może tylko tak mi się wydawało.
— Wiesz,że chętnie włączę się w śledztwo. — odpowiedziałam.
— Wiem, za kilka chwil wracam do ciebie będzie ze mną Hierkowi, który wprowadzi Cię w szczegóły. Katja, jeśli...
— Alarick. — przerwałam mu. — Będzie dobrze, przecież będziesz ze mną.
* **
— Więc zgadzasz się przyjrzeć sprawie? — spojrzałam na Alaricka, który stał przy mnie w obronnej pozie. Dwóch samców alfa w jednym miejscu i towarzyszka jednego z nich może skończyć się czymś więcej niż tylko pokazem sił. — Alarick powiedział, że dezycja zależy od ciebie. Byłbym głupcem gdybym nie zapytał cię o to.
— Zajmiemy się tym. — powiedziałam z nutką ekscytacji w głosie. Kocham wyzwania i jedynie co naprawdę potrafię to tropić wilkołaków. Byłam wrogiem stada i mimo wielu starań wiedziałam, że wilkołaki mi nie zaufają. Nigdy. — Podeślij mi swoją listę podejrzanych razem z miejscami zwłok. Jeszcze dziś tam zajrzymy.
Nagle powietrze w pokoju zgęstniało. Poczułam szarpnięcie przez więź. Hierk wstał i jakby przeczuwał, że coś się święci kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł. Gdy zniknął z zasięgu słuchu wilkołaka Alarick wybuchnął.
— Jeszcze dziś tam zajrzymy?! Staram się Katja, naprawdę staram się, by naprawić to, co jest między nami, ale...
— To przestań się starać! — długo skrywany krzyk bezradności wreszcie uciekł na wolność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro