Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Prawda

Rozdział liczy 2079 słów

~~HOSEOK POV~~

Zastanawiałem się, czemu nie potrafiłem wyrzucić jej ze swoich myśli? Zawsze byłem przekonany, że jestem gejem i tylko mężczyźni mnie podniecali, więc czemu? Może jednak byłem bi, lecz przez zwracanie uwagi na samych mężczyzn, nie zwróciłem na to uwagi? 

Ona była taka delikatna i krucha, a przede wszystkim była kobietą. Lecz nie potrafiłem o niej myśleć w sposób erotyczny, ale bardzo chciałem, by była przy mnie. Ale jako kto? Przyjaciółka? Naprawdę sam nie rozumiałem swoich uczuć, ale pragnąłem ją znowu zobaczyć i porozmawiać. Przy niej mogłem być sobą i się otworzyć.

Poprosiłem nawet organizatora konkursu o dane dziewczyny. Oczywiście nie uzyskałem nic innego jak numer telefonu, o który musiałem się niesamowicie płaszczyć. Przynajmniej było warto. Napisałem do niej pierwszego sms'esa, a moje serce biło jak oszalałe.


Hoseok:
Hej, Tutaj Jung Hoseok. Mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę, żeby ze mną popisać?


~~YOONGI POV~~

Gdy usłyszałem dźwięk sms'esa, podszedłem do stolika, gdzie leżał mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer, ale mimo wszystko odczytałem wiadomość i poczułem jak w momencie moje ciało zalała gorąca fala.

Hoseok do mnie napisał... Byłem w takim szoku, że stałem chyba tak z 5 minut, bezmyślnie wpatrując się w mały ekranik. W tym momencie nie wiedziałem jak się nazywam, aż się uszczypnąłem w ramie, by zobaczyć czy to nie sen.

Nagle powstał pewien problem. Skoro do mnie pisał, to chciał przynajmniej jakiejś znajomości, a ja nie byłem tym, za kogo się podawałem... Teraz nie wiedziałem co zrobić, chętnie bym mu powiedział, że jestem facetem, ale czy wtedy się nie wkurzy? Jakby nie patrzeć, mężczyzna odebrał kobietom prawo do wygrania na loterii, trochę przypał. Lecz moja chęć pisania z Hoseokiem była o wiele większa, mimo że wiedziałem, że to do niczego dobrego nie prowadzi.

Potrząsnąłem głową, by odrzucić wszelkie zbędne myśli od siebie i skupić się na tym, co mam odpisać. Może zapytam o jego intencje? Bo nie uśmiechało mi się, co chwile przebierać się za babę.

Min:

Oczywiście, że znajdę czas.

Ten sms świadczył tylko o tym, jak bardzo pogrążam się w tym morzu kłamstw, które nie wiadomo, jak długo udźwignę na swoich barkach. Lecz co mogłem poradzić, skoro moje serce błagało nawet o najmniejszy kontakt z Jungiem? Wiedziałem, że jak się dowie prawdy znienawidzi mnie już doszczętnie, a wtedy moje serce rozpadnie się na milion kawałków.

Niestety sam do tego doprowadzę i zdawałem sobie sprawę z własnej głupoty.

Zaczęło się od niewinnych sms'esów, które umilały mi każdą minutę mojego życia. Nawet gdy był zajęty nagraniami czy występami, lubiłem powracać do naszych starych rozmów, przypominając sobie jakie uczucia mi towarzyszyły z każdą nową wiadomością.

Tak mijały dnie, które przerodziły się w miesiące, a mnie było coraz ciężej ukrywać to, kim jestem. Zapraszał mnie nie raz do restauracji, czy nawet zwykły spacer. Na początku znowu się przebierałem, ale im dalej brnęliśmy w tą znajomość, tym bardziej serce mnie bolało, że żywił uczucia do dziewczyny, która tak naprawdę wcale nie istniała.

Nie mogłem go więcej okłamywać. Nie tylko dlatego, że mi to ciążyło, ale także dlatego, że Jung zasługiwał na dobre traktowanie. Okłamując go, byłem nikim więcej jak zwykłą szują, która grała na jego emocjach. Musiałem to skończyć, ale nie potrafiłem mu napisać prawdy, za bardzo się bałem. Dlatego wybrałem najgorszą z możliwych opcji, która wtedy wydawała mi się właściwa. Przestałem odpisywać na jego wiadomości i nie odbierałem telefonów.


Hoseok:

Czemu nie odpisujesz?

Zrobiłem coś nie tak? Odpowiedz, proszę.

Jeśli Cię czymś uraziłem, to przepraszam naprawdę nie chciałem.

Jesteś dla mnie bardzo ważna, więc proszę odpisz mi.

Napisz cokolwiek, bym chociaż wiedział, że nic Ci nie jest...Bardzo się martwię.


Mimo, że zalewał mnie sms'ami i wydzwaniał po parę razy dziennie, nie potrafiłem mu odpowiedzieć. Ręce trzęsły mi się jak galareta, gdy odczytywałem kolejne wiadomości, a moje serce ogarniała rozpacz.

- Przepraszam - szeptałem, jakbym wiedział, że to usłyszy - Naprawdę przepraszam... - Ledwie czytałem te wiadomości przez moje przeszklone oczy. Sam wiedziałem, że to moja wina. Pozwoliłem się poznać, a potem rzuciłem go w kąt jak niechcianą zabawkę. On był taki kochany i czuły, a ja jak zwykły drań zniszczyłem wszystko, co razem zbudowaliśmy na moim największym kłamstwie.


~~HOSEOK POV~~

Nie rozumiałem dlaczego. Dlaczego tak nagle przestała mi odpisywać, skoro dosłownie parę dni wcześniej rozmawialiśmy normalnie. Tak bardzo chciałem wiedzieć, co się takiego stało. Uraziłem ją czymś? Ale czym? Scrollowałem naszą ostatnią rozmowę, ale nie zauważyłem niczego, co by mogło ją obrazić. 

Dla mnie była jak delikatny kwiat, którego jeden nieodpowiedni ruch potrafił doszczętnie pozbawić życia. A może coś się jej stało? Jest w szpitalu, a ja nic nie robię? Serce zabolało mnie, gdy pomyślałem, że tej kruchej osóbce mogłoby się coś stać.

Nie potrafiłem spać przez to wszystko. Przerzucałem się z boku na bok, zastanawiając się, co było powodem takiego zachowania. Musiałem ją odnaleźć i zapytać wprost. Jeśli nie chce mnie widzieć, to niech powie mi to w twarz, a ja zniknę z jej życia, choć byłoby to dla mnie bardzo trudne.

Wtedy poczułem coś mokrego na policzku, który automatycznie dotknąłem. Łza? Płaczę? Czemu? Czy moje serce chce mi coś powiedzieć? Przecież nie zmienię swojej orientacji. Muszę przyznać jednak, że kochałem ją na swój dziwny sposób. Wniosła do mojego życia kwiaty, które rosły z każdym dniem, kiedy pisaliśmy do siebie wiadomości, czy też kiedy nieśmiało rozmawiała ze mną przez telefon. Była dla mnie bardzo ważna, może nie jako kochanka, którą chciałbym na własność, ale też nie jako zwykła przyjaciółka.

Następnego dnia wstałem wcześniej, z zamiarem udania się do studia. Choćbym miał błagać na kolanach dyrektora, by podał mi jej adres, to to zrobię. Byłem tak zdeterminowany jak nigdy wcześniej.

Wpadłem do studia niczym rozszalała burza, która nie chciała dać za wygraną. Pognałem do biura, po czym zapukałem i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, wszedłem do środka. Dyrektor akurat popijał swoją ulubioną kawę, jak na mnie spojrzał z niemałym zdziwieniem.

- Podaj mi jej adres - powiedziałem stanowczo, a mój ton nie przyjmował odmowy.

- Wiesz, że nie mo...

- Nie interesuje mnie, czy możesz czy nie... Daj. Mi. Ten. Adres. - Byłem już na granicy swoich nerwów, więc wyrwałbym mu ten adres nawet z martwych rąk, jeśli by było trzeba. On zaś westchnął głęboko.

- Ale jak coś to ja nie mam nic z tym wspólnego... To poufne dane i tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem, przymknę oko na zasady jasne? I to jest ostatnia taka akcja... - moje zdenerwowanie, w pewnej mierze zniknęło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

- Dziękuję - szepnąłem. Wiedziałem, że nie uda mi się odwdzięczyć, za to wszystko co dla mnie robi. 

Mężczyzna zaczął wertować kartki, które znajdowały się w ogromnym segregatorze. Miał ich tam całkiem sporą kolekcje, jednak dokładnie wiedział, który wziąć. Po chwili zatrzymał się przy jednym nazwisku i podszedł do mnie.

- Nie mogę dać Ci tej kartki, więc spisz go szybko - spojrzałem na niego i po chwili zrobiłem zdjęcie telefonem, by mieć pewność, że przy przepisywaniu nie pomylę nazwy ulicy czy numeru domu. Jeszcze raz podziękowałem mu z całego serca i pognałem z powrotem do swojego samochodu. Tam wpisałem adres w GPS i już mnie nic nie powstrzyma przed spotkaniem.


~~YOONGI POV~~

Gdy moi rodzice pojechali na zakupy, moim jedynym towarzyszem w domu była błoga cisza, a że była sobota, to nie miałem co ze sobą począć. Trochę grałem w gry, by zagłuszyć pustkę w moim sercu. Lecz po pewnym czasie zaczęło mnie to nużyć, bo ileż można grać?

Westchnąłem i po chwili ociągania się, skierowałem się do łazienki, by wziąć zimny prysznic. Odkręcając wodę, pozwoliłem jej otulać siebie w swoich chłodnych ramionach, dając odpłynąć własnym myślą. Niestety uzyskałem odwrotny efekt do zamierzonego. Miałem zapomnieć i odrzucić myśli o ukochanym, a uderzyło to we mnie jeszcze bardziej. Lecz woda skutecznie zmywała łzy, które spływały z nią po moich policzkach.

- Teraz się od Ciebie nie uwolnię - powiedziałem do siebie, a w mym głosie był wyczuwalny ból - Sam tego chciałeś Yoongi... Ty idioto... - zacząłem się śmiać, by zaraz zacząć jeszcze bardziej płakać - Ty idioto... - znowu zacząłem się wyzywać. Zacząłem żałować, że wtedy, tamtego dnia odpisałem mu na tego sms'esa. Gdybym tego nie zrobił, oboje byśmy nie cierpieli. Dalej żylibyśmy swoim życiem, osobno, bez komplikacji.


~~HOSEOK POV~~

Stanąłem pod jej drzwiami. Nie potrafiłem ułożyć sobie w głowie formułki, którą mógłbym ją uraczyć. "Będzie co będzie" taka myśl przelała się w mojej głowie, gdy zadzwoniłem dzwonkiem. Głęboki wdech dla ukojenia moich nerwów nie wystarczył, gdyż każda sekunda, która mijała, była jak wieczność.

Czekałem cierpliwie, aż ktoś mi w końcu otworzy. Minęły kolejne chwile, a ja z zamiarem ponownego zadzwonienia, zbliżyłem palec do domofonu. Wtedy właśnie ktoś zaszczycił mnie swoją obecnością. Był to chłopak o czarnych włosach, który wyglądał jakby dopiero wyszedł spod prysznica. Krople z jego kosmyków spadały prosto na jego przystojną twarz, swoimi ciemnymi oczami spojrzał na mnie wręcz wystraszony.

- Dzień dobry - przywitałem się, ale moje powitanie odwzajemnił trzask drzwi. Stałem wtedy jak słup soli nie wiedząc co się dzieje. Więc jeszcze raz zadzwoniłem do drzwi - Przepraszam, ale to nadzwyczajna sytuacja... Muszę porozmawiać z Min - nie wiedziałem co miałem innego powiedzieć. A może to jej chłopak i dla tego mnie olała? Wolałem, by mi to chociaż powiedziała. Przecież nie miałbym jej za złe, że się w kimś zakochała.

- Nie ma jej w domu. - usłyszałem lekko zachrypnięty głos.

- Jesteś jej chłopakiem?

- B-Bratem - usłyszałem po chwili i miałem już powiedzieć mu coś na odchodne, ale wtedy przypomniała mi się rozmowa z restauracji. Mówiła, że jest jedynaczką, więc jak może mieć brata?

- Nie wierze Ci... co jej zrobiłeś? - byłem już trochę poddenerwowany. 


~~YOONGI POV~~

Naprawdę ostatnią osobą jaką bym się spodziewał, był stojący pod moimi drzwiami Jung Hoseok. Czułem, że własne kłamstwo prowadziło mnie za rękę, aż pod ścianę, skąd nie będę miał jak uciec. Teraz muszę mu wyznać prawdę, bo mimo wszystko wiem, że jest uparty jak osioł i nie odejdzie, dopóki nie dostanie sensownych wyjaśnień. Musiałem w tej chwili opanować uczucie strachu, które ogarniało moje ciało do tego stopnia, że ręce mi drżały, jakbym stał przez godzinę na mrozie bez rękawiczek. Westchnąłem ciężko. Teraz już nie miałem wyboru, trzeba postawić wszystko na jedną kartę. 

- Wyjaśnię Ci wszystko dobrze?... Ale daj mi się wcześniej ubrać...

- Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie.

- Mam tylko jedno jedyne... - szepnąłem, odchodząc do swojego pokoju. Ubrałem się w dresy, po czym zszedłem na dół, otwierając mu drzwi. Zaprosiłem go do środka i zaproponowałem coś do picia.

- Daruj sobie proszę te grzeczności - prawie na mnie warknął. 

Usiedliśmy w salonie na przeciwko siebie. Patrzyłem na swoje dłonie, bo bałem się złapać z nim kontaktu wzrokowego. 

- Zaczniesz mówić, czy mam Cię zmusić - jego głos był nieprzyjemny i przeszywał mnie niczym ostrze.

- Chce powiedzieć prawdę, ale... nie wiem jak...

- Może tak po prostu? Nie owijaj w bawełnę, bo nie po to tu przeszedłem... - każde jego wypowiedziane słowo raniło już i tak zbolałe serce. Lecz miał rację. Nie mogłem wiecznie już uciekać zwłaszcza, że teraz stał przede mną, a ja już nie byłem kobietą, a mężczyzną i miał prawo wiedzieć.

- To ja... To ze mną byłeś na randce i to ze mną pisałeś te wszystkie sms'esy... To ze mną rozmawiałeś przez telefon, to ze mną się śmiałeś i ze mną dzieliłeś się sekretami... - zacisnąłem dłonie w pięści, mówiąc wszystko wręcz na jednym wdechu.

W końcu poczułem ulgę. Teraz tylko czekałem, aż Hoseok zacznie krzyczeć, że się mną brzydzi, że mnie nienawidzi. Spodziewałem się nawet, że posunie się do rękoczynu. A ja i tak bym mu to wybaczył mimo, że będzie miał to gdzieś.

Lecz chwile mijały, a do moich uszu nie docierał krzyk, ani na policzkach nie czułem piekącego uczucia po uderzeniu. Odważyłem się na niego spojrzeć. Siedział, jakby skamieniał, po zobaczeniu Meduzy. Patrzył na mnie, jakbym powiedział, że jestem kosmitą czy coś w tym stylu.

- Przepraszam... - ciągnąłem. I tak wiedziałem, że to koniec, więc zebrałem w sobie resztki odwagi, by wyznać mu co czuje - Ale zrobiłem to... Bo się w tobie zakochałem... Moja matka wysłała za mnie zgłoszenie, a gdy okazało się, że wygrała to przebrała mnie za kobietę... Ja... nie protestowałem, a wręcz cieszyłem się, że będę miał chociaż namiastkę twojej osoby... - on siedział i nic nie mówił. Trzymał głowę tak, bym nie widział jego oczu - Gdybym wiedział, że to do tego doprowadzi... Nigdy bym się nie zgodził... Bo kocham Cię i boli mnie, jak bardzo Cię okłamałem, a ty mi zaufałeś... - nie potrafiłem już utrzymać emocji w sobie i uroniłem łzy.

A Jung wstał i zostawił mnie samego w salonie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro