Rozdział 3: Randka
Rozdział liczy 1370 słów
~~YOONGI POV~~
Otworzyłem szerzej oczy. O czym ona mówiła? Do twarzy mi w czarnym? No okey tu się zgodzę, ponad połowa mojej szafy zawierała czarne ubrania, ale przepraszam bardzo... sukienka? Ona chyba oszalała.
- Mamo... Co ty...
- Jak to co? Idziesz na randkę z Jung Hoesokiem – Szczęka mi opadła na jej słowa.
- Czy ty siebie słyszysz?
- Nie mam jeszcze tak złego słuchu.
- Jestem facetem... poza tym nie wysłałem zgłoszenia, a zabijać jakiejś randomowej laski nie mam zamiaru.
- Ja wysłałam zgłoszenie i tak się składa, że twoja ukochana matka wygrała randkę z cudownym tancerzem - Patrzyłem na nią jak na idiotę, nie dowierzając - a że ja mam kochającego męża to nie przystoi mi chodzić na randki z chłopakiem, który mógłby być moim synem. A że mój ukochany jedynak sekretnie podkochuje się w Jungu, to chyba nie odpuści takiej okazji? Żeby nawet wbić się w kobiece ciuszki, by być sam na sam z przystojnym aktorem? - i tu mnie ma...
Boże, nie wiem co takiego uczyniłem, żeś zesłał mi tą kochaną istotę, dając mi ją jako matkę. Dobra... może ubieranie kobiecych ciuchów, pozostawi w jakimś stopniu ujmę na moim honorze, ale come on. Każdy facet, który miałby taką okazje, zrobiłby to na moim miejscu.
Wstałem, po czym podszedłem do matki i objąłem ją. Mając łzy w oczach, podziękowałem jej za to, że jest. Ona posłała mi jeden ze swoich najcieplejszych uśmiechów i odwzajemniła uścisk.
- No to teraz co? Robimy pierwszą przymiarkę? Muszę wiedzieć czy to twój rozmiar - pokiwałem entuzjastycznie głową. W końcu musiałem wyglądać jak kobieta, by moja randka mogła się urzeczywistnić.
~~~Dzień randki~~
Gdy mama skończyła, przemieniać mnie w prawdziwą damę, sam byłem zaskoczony efektami. Gdybym stracił pamięć w tym momencie, mógłbym przysiąc, że jestem kobietą. Delikatny makijaż eksponował moje oczy, choć dziwnie się czułem z wytuszowanymi rzęsami. Ale czego nie robi się dla ukochanego idola? Błyszczyk nadawał wyjątkowości moim ustom, które delikatne lśniły w świetle lampy. Sztuczne włosy, które moja rodzicielka dzielnie kręciła na lokówce przez godzinę, okalały boki mojej twarzy, a grzywka była idealnie przycięta na prosto.
Gdy stanąłem przed lustrem, mogłem dokładniej przyjrzeć się swojej figurze, w lekko rozłożystej czarnej sukience. Przez to, że byłem chudy, nie wyglądałem źle. Choć muszę przyznać, strasznie mnie śmieszył ten wypchany stanik. Ale no, nie mogłem być płaski jak deska. Do całego kompletu brakowało tylko eleganckich butów i torebki, które po chwili wręczyła mi mama.
Dobra, wtedy poczułem się dziwnie i przez chwilę miałem ochotę to wszystko z siebie zrzucić, ale wtedy przypomniałem sobie jego uroczy uśmiech, który skutecznie uniemożliwił mi, wdrążenia w życie moich zamiarów.
- Nie wstyd Ci? - zwróciła się do mnie mama.
- W sensie?
- I jako facet i kobieta wyglądasz tak dobrze... Boże mój syn jako kobieta jest ładniejszy ode mnie - westchnęła z teatralną rozpaczą, choć tą drugą część powiedziała bardziej do siebie. Śmiechłem.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a ja zamarłem. Nie zdawałem sobie sprawy, że to już teraz. Wziąłem głęboki wdech nosem i wypuściłem powietrze z płuc, po czym spojrzałem w stronę lustra i obiecałem sobie, że ten wieczór będzie idealny.
Usłyszałem głos matki, która prosiła bym zszedł na dół. Na odchodne pomogła mi jeszcze założyć jej płaszcz i... byłem już gotowy. Poszedłem za szoferem, który przy samochodzie otworzył mi z uśmiechem drzwi. Podziękowałem skinieniem i cichym "dziękuję", po czym wszedłem do środka.
Mieszkając w tym samym mieście, w którym miała odbyć się randka, nie musiałem długo czekać, aż będziemy na miejscu. Gdy kierowca zaparkował, chwyciłem za klamkę, ale zanim zdążyłem ją pociągnąć, ktoś sprytnie otworzył drzwi. Jak tylko podniosłem wzrok, ujrzałem witający mnie ideał mężczyzny.
Patrzyłem na niego przez chwilę, po czym na moich policzkach pojawił się rumieniec. Po chwili podał mi swoją dłoń, a ja szybko rzuciłem okiem i podziwiałem jego cudowne, duże dłonie ze szczupłymi palcami. Chętnie podałem mu swoją, napawając się przy okazji gładkością jego skóry. Gdy wysiadłem, ucałował moją dłoń i wręczył mi bukiet kwiatów. Przez co cały czas piekły mnie policzki.
Jak wrócę do domu, to jeszcze raz wycałuje swoją matkę, bo teraz byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Podał mi swoje ramię, które szybko ująłem. Idąc do restauracji, mówił do mnie w bardzo uroczy sposób. Jeśli na co dzień był takim dżentelmenem, to naprawdę dodatkowo zazdrościłem jego przyszłej wybrance.
Gdy weszliśmy na salę, odsunął mi krzesło przy stoliku, bym mógł usiąść, po czym zajął miejsce na przeciwko mnie. Cały czas miał uniesione kąciki ust w górze, przez co i u mnie wywoływał on delikatny uśmiech. Chyba w przeciągu paru miesięcy nie uśmiechałem się tak często jak na tej kolacji.
Robił wszystko, bym nie czuł się skrępowany i by nie zapadała między nami niezręczna cisza, za co w duchu mu dziękowałem. Lecz moje serce chciało przebić się przez moje żebra, gdy Jung wstał i chusteczką przejechał po moich ustach, tłumacząc, że miałem coś w kąciku ust. Zrobiłem się wtedy chyba tak czerwony, że nawet pomidor przy mojej twarzy wydawałby się blady. Nie umknęło to uwadze mężczyźnie, który zaśmiał się delikatnie, ale nie złośliwie.
- Jesteś taka urocza - przyznał, a mi mimo wszystko zrobiło się głupio.
~~HOSEOK POV~~
- Jesteś taka urocza - uśmiechnąłem się. Naprawdę żałowałem, że ta urocza dama nie jest mężczyzną. Gdybym spotkał tak kochanego mężczyznę, bez wahania zaproponowałbym mu kolejne spotkanie, a czym już wspominałem.
Gdy zjedliśmy kolację, postanowiłem zawołać kelnera, by podał nam jeszcze menu. Kelner skinął tylko głową z szacunkiem i zniknął nam na chwilę z oczu.
- Co powiesz na deser? - Wiedziałem, że dziewczyna jest pełnoletnia, bo to było jednym z warunków wzięcia udziału w loterii. - Albo napijesz się ze mną wina?
- Deser byłby dobry- powiedziała nieśmiało.
- Lubisz słodkie rzeczy? - To było trochę głupie pytanie, ale ona popatrzyła na mnie z iskierkami w oczach, po czym znowu się uśmiechnęła.
- Uwielbiam! Słodkie rzeczy zawsze powodują, że czuję się jak dziecko - zaśmiała się. Musiałem przyznać, była niewiarygodnie słodka jak na dziewczynę. Pewnie jej chłopak był szczęściarzem.
- Wiem, że to może być wścibskie z mojej strony, ale mogę Cię o coś zapytać?
- Oczywiście.
- Masz chłopaka? - Było widać, że nagle się spięła. Chyba jednak przesadziłem z tym pytaniem -Zapomnij... Przepraszam, nie powinienem pytać o takie rzeczy...
- Nie mam - Odpowiedziała szybko. Niesamowicie się zdziwiłem, taki chodzący anioł nie miał chłopaka? Czy faceci w jej otoczeniu mieli oczy i coś takiego jak słuch? Naprawdę nie mogłem w to uwierzyć.
- Powiem szczerze, że bardzo mnie to dziwi. Taka śliczna dziewczyna jak ty nie ma chłopaka? - tym zdaniem wywołałem kolejny uroczy rumieniec na jej twarzyczce.
Przerwał nam po chwili kelner, wręczając poproszone menu. Wertowałem te kilka kartek, by znaleźć odpowiedni deser dla siebie. Jako tancerz miałem restrykcyjne diety, a pozwalając sobie na taki mały grzeszek, nie chciałem też przesadzać. Wybrałem więc coś, co nie miało za dużo cukru w sobie w przeciwieństwu do mojej towarzyszki. Gdy byliśmy już pewni czego chcemy, ponownie zawołałem kelnera i zamówiłem dla nas słodkości.
Gdy otrzymaliśmy kolejne zamówienie, zabraliśmy się do jedzenia. Zmieniłem w między czasie temat, dlatego też jedliśmy w miłej atmosferze. Dowiedziałem się o niej paru nowych rzeczy, a także z czystej ciekawości zapytałem ją, jak została moją fanką.
- Oglądałam z mamą dramę, w której występowałeś. Twój taniec w ostatnim odcinku był tak cudowny, że nie mogłam oderwać wzroku od telewizora. Był taki pełen pasji i uczuć. Aż mi słów zabrakło! Poza tym twoja gra aktorska! Jak to robisz, że jesteś taki swobodny przed kamerami? - Pierwszy raz mówiła tak dużo. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie. Było to naprawdę miłe i urocze. Jej słowa mnie urzekły. Nie mówiła o tym, że po prostu jestem przystojny, a chwaliła najważniejsze dla mnie cechy. Poczułem przez pewien moment, że sam się rumienie, więc podpierając się łokciem o blat, schowałem w dłoni policzki, dalej słuchając jej słów.
Niestety po całej naszej kolacji musieliśmy się pożegnać, więc odprowadziłem ją do limuzyny i pomogłem wsiąść.
- Naprawdę nie sądziłem, że będę się tak dobrze bawić - powiedziałem szczerze, ona zaś obdarowała mnie swoim słodkim uśmiechem - Dobranoc śliczna - wyrwało mi się, a co ona odwróciła wzrok, pewnie znowu się zarumieniła, a to wywołało u mnie delikatny śmiech.
- Dobranoc Jung - gdy wypowiedziała moje nazwisko, moje serce zabiło szybciej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro