Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonusik (+18)

Rozdział liczy 2279 słów

~~YOONGI POV~~


Od tamtej chwili minęło już dobre parę miesięcy, a ja dalej dziękowałem bogu, za to jak kochaną osobą może być Hoseok. Wybaczył mi i z każdym dniem udowadniał, jak bardzo mnie kocha. Mimo, że nasz związek kwitnął niczym kwiaty w ogrodzie na wiosnę, to w ogóle nie nudziliśmy się w swoim towarzystwie. Kochałem spędzać nim czas i już niedługo po tym jak zaczęliśmy być razem, stał się dla mnie niczym narkotyk. Nie mieszkaliśmy razem, dlatego każde nasze spotkanie było wypełnione tęsknotą i czułymi gestami, które koiły moje ciało i umysł.

Gdy zbliżała się pierwsza rocznica naszego związku chciałem, by ten dzień był wyjątkowy. Nawet znalazłem dodatkową pracę, by zarobić trochę pieniędzy, aby w końcu Hoseok nie musiał za wszystko płacić. Naprawdę głupio mi było, gdy to on zawsze jako pierwszy wyciągał portfel, mimo, że nie raz to ja oferowałem, iż to ja zapłacę. Tym razem mu na to nie pozwolę, ponieważ ciężko na to pracowałem i byłem z siebie niesamowicie dumny.

Lecz moje wszelkie starania i wszystkie plany szlak trafił, kiedy po jednym telefonie od mojego chłopaka tydzień przed rocznicą oznajmił, że wyjeżdża do innego miasta kręcić nową dramę. 

W mym sercu pojawiła się rozpacz. Wiedziałem, że możemy świętować to po zdjęciach, ale byłem bardzo emocjonalnym człowiekiem. Było to dla mnie bardzo ważne wydarzenie. Zwłaszcza, że to była nasza pierwsza rocznica, a nie któraś tam z kolei. Choć wiedziałem, że to nie jego wina, to byłem naprawdę smutny.

- Nic się przecież nie stało - zapewniłem go.

- Ale nie spędzę tego wyjątkowego dnia z tobą... - powiedział, a ja usłyszałem ból w jego głosie.

- Będziemy świętować jak wrócisz, dobrze kochanie? - on tylko mruknął. Widać, że oboje chcieliśmy zatopić się we własnym świecie i olać wszystkich, byleby cieszyć się tym dniem we własnym towarzystwie - Kocham Cię wiesz? - szepnąłem, bo bałem się, że jak powiem to głośniej to się rozpłaczę.

- Wiem... Ja Ciebie też bardzo kocham - jego słowa były niczym lekarstwo na zbolałe serce - muszę uciekać, by się spakować.

- Zobaczymy się jeszcze zanim pojedziesz?

- Postaram się o to - w jego głosie nagle usłyszałem ten jego kochany śmiech.

- To nie przeszkadzam - uśmiechnąłem się, po czym pożegnaliśmy się i odłożyłem telefon. 


~~~~


W końcu nadszedł ten wcześniej upragniony dzień, a ja siedziałem sam w pustym pokoju. Hoseok miał sporo nagrań, więc nie zamierzałem mu przeszkadzać. Chciałem zadzwonić do niego wieczorem, by chociaż życzyć mu miłej nocy. Tak jak on to często robił. Nawet kiedy wracał z pracy i jedynie o czym marzył to głęboki sen, to znajdował chwilkę, by zadzwonić czy napisać sms'esa, mówiąc jak bardzo mnie kocha i życzy dobranoc. Na samą tą myśl na moich ustach gościł uśmiech.

Upiłem łyk herbaty, która zamiast drażnić mnie przyjemnym ciepłem, przywitała mnie chłodnym uściskiem w gardle, na co skrzywiłem się trochę. Jak długo musiałem odpływać myślami, że tak szybko mój napój wystygł? Niestety już z tym nic nie zrobię, więc odłożyłem kubek na parapet, na którym aktualnie siedziałem, okryty puchowym kocem. 

Po czym ponownie spojrzałem wzrok w stronę okna, wypatrując czegoś znajomego, ale sam do końca nie wiedziałem, czego oczekiwałem. Oczywiście przez mój umysł przemknęły chwile niczym z marzeń, że mój ukochany przyjeżdża do mnie choć na chwilę, mimo jego bieganiny w pracy. Zaśmiałem się pod nosem ze swojej bezsilności, mój umysł, który utknął w słodkich marzeniach, nagle odpłynął całkowicie, dając mojemu ciału ukojenie pod postacią snu.

Gdy otworzyłem zmęczone oczy, przetarłem je delikatnie dłońmi i podniosłem się do siadu. Wtedy usłyszałem pod sobą skrzypnięcie łóżka. Nie swojego łóżka.

Spanikowałem w pierwszej chwili. Rozejrzałem się po pokoju, w którym aktualnie się znajdowałem. Była to ogromna sypialnia, ale na pewno nie moja. Wszędzie stały zapalone świece, a w pokoju unosił się słodki zapach wanilii. Wtedy spojrzałem na łóżko, leżałem na ciemnej pościeli, która przez ogarniający sypialnie półmrok, wyglądała na czarną. Poruszając się delikatnie czułem pod stopami miękki, aksamitny materiał. 

Chciałem wstać z łóżka, by rozeznać się, o co tu tak naprawdę chodzi. Bez żadnej zapowiedzi znalazłem się w jakimś obcym pokoju i to w dodatku sam. Prawdopodobnie z tej całej samotności zapadając w sen, przelałem na niego swoje marzenia. Więc czy chciałem się budzić? Albo przynajmniej sprawdzać czy to sen? Lecz skoro nie ma przy mnie Hoseoka to powinienem się obudzić.

I dosłownie miałem już ochotę, dać sobie w twarz, myśląc, że może to mnie obudzi z mojego snu, ale usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Skierowałem, więc swój wzrok w ich stronę, a wtedy zobaczyłem swojego ukochanego w białym szlafroku.

- Hoseok? - powiedziałem z nadzieją, że się nie mylę.

- Już wstałeś, kochanie? - podszedł do mnie z tym ślicznym uśmiechem, a ja czując, jakbym miał się zaraz popłakać, wtuliłem się w niego. Teraz tym bardziej nie chciałem sprawdzać czy to sen, nie dałbym rady. 

On otulił mnie ramionami, zamykając mnie w swojej klatce, której nigdy nie chciałbym opuszczać. Poczułem tylko pocałunek na swojej głowie, przez co uśmiechnąłem się.

- Nie sądziłem, że można mieć tak realistyczne sny - powiedziałem niby szeptem, zaciągając się jego zapachem, który z obecną wonią wanilii współgrał idealnie, pobudzając moje zmysły. On zaś podniósł mój podbródek i pocałował moje spragnione usta.

-Nie wiem czy można~ bo to nie jest sen - Otworzyłem szeroko oczy.

- Co? Jak to? -  w tamtym momencie poczułem się jak idiota, patrząc na niego, jakby urosła mu druga głowa.

- Wybłagałem producenta, by dał mi wolne na ten dzień. Chyba nie sądziłeś, że w tak ważnym dniu zostawię Cię samego - pogładził mnie po policzku, a ja od razu wtuliłem się bardziej w jego dłoń, jakby miała to być nasza ostatnia pieszczota.

- Więc dlaczego?

- Taka mała niespodzianka. Choć nie sądziłem, że masz taki mocny sen, skarbie - zaśmiał się. No tak, jakoś musiał mnie tu przynieść, a ja spałem jak zabity - ale może to i lepiej - spojrzał na mnie jak łowca na zwierzynę, a ja poczułem wypieki na mojej twarzy.

Znowu zbliżył się, przyciągając mnie do siebie, złączając nasze usta. Oddałem od razu jego powolny i pełen uczuć pocałunek. Czułem jak bardzo obojgu nam tego brakuje - bliskości naszych ciał jak i warg, które stworzone były, by całować tylko tego drugiego. Gdy oderwał się od moich lekko spuchniętych ust, nachylił się do mojego ucha, by szepnąć te kilka słów, które wypełniły mój umysł niczym morze.

- Mam ochotę dzisiaj z tobą pogrzeszyć - mimo, że brzmiało to jak kiepski tekst na podryw, to wtedy rozpalił we mnie uczucie pożądania, którego wcześniej nie znałem. Mimo, że byliśmy ze sobą już rok to budowaliśmy bardziej emocjonalny niż fizyczny związek. Oczywiście zdarzyły się nam chwile, gdzie oboje napaleni robiliśmy sobie nawzajem dobrze, ale w sumie nigdy nie doszło między nami do czegoś więcej. Lecz chyba oboje chcieliśmy zrobić jeden krok na przód, który był dla nas tak niezwykle ważny.

- Też tego chce...- szepnąłem, a po tym poczułem, jak jego udo wsuwa się między moje drobne nogi. Przyciągał mnie bliżej, przez co delikatne tarcie wywołało u mnie przyjemny dreszcz, który niczym prąd przeszedł przez mój cały kręgosłup. Pragnąłem go tak samo jak on mnie, więc na co czekaliśmy? Oboje rozumieliśmy, że nasz pierwszy raz będzie na samym początku bardzo delikatny, jakbyśmy dopiero poznawali swoje ciała.

Gdy zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi, nie potrafiłem powstrzymać cichych westchnień. Wiedział doskonale jak na mnie to działa i potrafił to wykorzystać, by wydobyć z mojego gardła to, co chciał usłyszeć.

Oderwaliśmy się na chwile od siebie, by podejść do łóżka. Z niezwykłą gracją i delikatnością Hoseok położył mnie na pościeli. Musiałem przyznać, że traktując mnie jak porcelanową lalkę, czułem się wyjątkowy. Wiedziałem, że nigdy mnie nie skrzywdzi i zadba o to, by nic mi się nie stało. Jego ciepła dłoń powędrowała pod moją koszulkę, a drażniąc moją skórę, powoli jechała od paska spodni w górę, doprowadzając mnie tym do szaleństwa.

Gdy zaczął drażnić jeden z moich sutków, znów nie potrafiłem opanować głosu, a on zamruczał w odpowiedzi. Po chwili jednak jego ręka zniknęła spod materiału koszuli.

- To już Ci nie będzie potrzebne - zaczął powoli rozpinać każdy guzik, robił to tak jakby chciał, żebym go pospieszał. I nie mylił się. Prosiłem go słodko, bo znowu chciałem poczuć te ciepłe dłonie na mojej rozgrzanej i błagającej o dotyk skórze. Uzależnił mnie od siebie, że robiłem co chciał, ale nie przeszkadzało mi to.

Gdy tylko znowu poczułem jego palce, czułem, że mógłbym dojść od razu, ale wtedy zszedłbym z tego świata ze wstydu. Unosiłem delikatnie biodra. Chciałem otrzeć się o niego, dając mu do zrozumienia, że w moich spodniach już nie ma miejsca dla biednego, nabrzmiałego członka. On zaś jakby czytając język mojego ciała, zaczął całować ścieżkę, ciągnącą się od mojej klatki piersiowej aż do linii spodni.

Pewnym ruchem chwycił za pasek i już mogłem usłyszeć ten charakterystyczny dźwięk jego odpinania. Przygryzłem wargę, gdy ściągał ze mnie spodnie, dalej pozostawiając bokserki na swoim miejscu. On zaś ponowił ścieżkę pocałunków na moim ciele, tyle, że zaczęła się ona od jednej z moich łydek, przechodząc na moje udo. Czułem, jakbym miał zaraz umrzeć. Tak bardzo podniecał mnie jego dotyk, że nie zdawałem sobie sprawy, że da się jeszcze bardziej kogoś tak podniecić. Gdy nachylił się nad moją ostatnią częścią garderoby, zarumieniłem się.

Następnie co poczułem, to jak jego językiem przejechał po materiale drażniąc po raz kolejny moją męskość. Automatycznie odchyliłem głowę do tyłu, głośno jęcząc jak i wplatając swoje palce w jego kasztanowe włosy. Bawił się ze mną w kotka i myszkę, wiedząc, że dłużej tak nie wytrzymam. 

Oprócz jęków moje usta opuszczały też ciche błagania, by się mną już zajął, bo już odrobinę czułem ten nieznośny ból. Wysłuchał moich próśb i po chwili poczułem, jak materiał bokserek znika z mojego ciała. Po tym złapał ręką moje przyrodzenie i z lubieżnym wzrokiem przejechał po niej językiem na całej długości. Gdy zaczął bawić się językiem oraz zasysać się na moim czubku wiedziałem, że długo nie wytrzymam i niedługo po tym doszedłem wymawiając jego imię.

Przez zamglony wzrok mogłem zauważyć, jak oblizuje swoje usta i nachyla się nade mną szepcząc do ucha kolejne miłosne wyznania. Musiałem uspokoić swój oddech, by nie przerywać naszej erotycznej gry. 

Hoseok wstał z łóżka, kierując się do szafeczki, z której jak podejrzewałem, wyjął prezerwatywę i lubrykant. Ah, jak seksownie wyglądał na nim ten szlafrok, odsłaniający jego obojczyki. Oblizałem moje spierzchnięte usta. Miałem przed sobą greckiego boga, który należał tylko i wyłącznie do mnie. Moje zachowanie wywołało u mężczyzny chytry uśmieszek na twarzy. Cholera, czemu on musiał być taki pociągający w każdej sekundzie? Chyba nigdy się tego nie dowiem. 

Powolnymi ruchami rozwiązał sznurek od szlafroku, po czym ukazał mi się tak jak pan Bóg. Jego wyrzeźbiony tors nie jednego mógł powalić na łopatki.

Wdrapał się ponownie na łóżko, lokując się między moimi nogami. Spojrzałem na niego, wychwytując każdy jego najmniejszy ruch. Otworzył buteleczkę z lubrykantem i wylał ciecz na swoje palce, które zaraz skierował na moje wejście.

W momencie poczułem przyjemny chłód, kiedy krążył na nim delikatne kółeczka. Pocałował mnie, zagłuszając uczucie dyskomfortu, kiedy włożył we mnie pierwszy palec. Całkowicie oddałem się jego grze, więc nawet nie zauważyłem, kiedy rozciągał mnie już trzema palcami. Nie wiem jak to zrobił, ale szybko pozbył się nieprzyjemnego uczucia, a zastąpił go nową falą pożądania, przez co sam zacząłem poruszać bardziej biodrami, nabijając się na jego palce. Widział jak bardzo chcę, by zastąpił je swoją męskością, gdyż otwarcie mu to mówiłem jęcząc, że chce, by go we mnie włożył. Długo nie musiałem czekać. Złapał za prezerwatywę z zamiarem otworzenia jej, ale złapałem go za dłoń.

-Co jest słonko? Boisz się?

- N-Nie... ale - odwróciłem wzrok zawstydzony - Możemy to zrobić bez? - popatrzył na mnie zdziwiony.

- Jesteś pewny? - posłał mi wzrok pełen troski, przez co poczułem się jeszcze jeszcze bardziej kochany.

- Jestem pewny. - uśmiechnąłem się. Chciałem poczuć go w całości. Już całkowicie stopić nas w jedną, kompletną całość.

Dlatego już po chwili zaczął we mnie wchodzić, robił to powoli, wypatrując na mojej twarzy grymasów bólu. I faktycznie mimo, że dobrze mnie rozciągnął, poczułem w pewnym momencie przeszywające uczucie rozrywania. Wtedy zaprzestał swoich działań i cierpliwie czekał na mój znak, by mógł kontynuować.

Moje ciche szepnięcie, dało mu wolną rękę, by ponowić próbę. Tym razem również z bólem, ale nie chciałem, by przerywał, bo tak to byśmy robili to całą wieczność. Gdy już w końcu wszedł cały dał mi znowu moment przerwy, bym mógł się przyzwyczaić do jego grubej męskości. Nigdy nie sądziłem, że seks na początku może być tak bolesny, ale czego się nie robiło z miłości? Jak tylko byłem gotowy na dalsze ruchy, poruszałem delikatnie biodrami, dając mu do zrozumienia, że może znowu zacząć.

Robił to niezwykle delikatnie i powoli, przez co czułem, jak każdy milimetr jego męskości wysuwa i wsuwa się we mnie na zmianę. Jakie to było błogie uczucie, kiedy ból zastąpiła czysta rozkosz, a ja wręcz kazałem mu ruszać się coraz szybciej.

Zapominałem o całym bożym świecie, skupiając swoją uwagę jedynie na tej niezwykłej przyjemności, którą dane mi było skosztować. Z każdym pchnięciem chciałem więcej, przyciągnąłem go bliżej siebie, całując go zachłannie jak i niezdarnie zarazem. Zostawiałem krwiste ślady na jego plecach, a on odwdzięczał mi się ciemno bordowymi znakami na szyi. Zasysał moją skórę, a ja nie robiłem nic innego, jak jęczałem mu prosto do ucha, dalej mając na ustach jego imię. 

Hoseok w każdy ruch przelewał swoją miłość do mojej skromnej osoby. A ja już po pewnym czasie czułem, jak upragnione spełnienie narasta w nas obu. Niedługo, jak na zawołanie oboje doszliśmy, mając splecione ze sobą dłonie nad moją głową. Poczułem to przyjemne ciepło, kiedy rozlał się w moim wnętrzu. 

Spojrzałem w jego iskrzące się z przyjemności oczy i ponownie go pocałowałem, ale tym razem musnąłem jego usta niczym skrzydła motyla, ofiarowując mu swoje oddanie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro