🧡 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟗 🧡
🧡
Tommy był na siebie naprawdę zły. Pozwolił Masonowi zaspać do szkoły, co poskutkowało tym, że młodszy poszedł do szkoły na trzecią lekcję chwilę po telefonie od swojej mamy.
Mimo iż Madeline nic nie powiedziała Tommy'emu o tym, że Mason zaspał, starszy chłopak wiedział doskonale, że oczekiwała, że choć przez ten tydzień uda mu się ogarnąć Masona.
No, coś nie szło. I to bardzo.
Mason wyszedł z domu w mgnieniu oka. Ubrał się w przypadkową, czarną bluzę i tego samego koloru spodnie, a Tommy wszystko to obserwował z łóżka. Codziennie mógłby mieć takie widoki, jednak nie o tym mógł teraz myśleć.
Aktualnym jego priorytetem było zawiezienie Masonowi coś do jedzenia. Nie zjadł przecież śniadania, nic ze sobą nie zabrał, a Tommy doskonale wiedział, że Mason nie lubi jedzenia ze szkolnej stołówki. Musiał więc się zebrać, wsiąść w samochód i zawieźć mu przygotowane przez niego, pyszne, pełne warzyw, zdrowe kanapki. Po drodze kupił także butelkę wody, a po dowiedzeniu się, gdzie Mason aktualnie ma lekcję, udał się w stronę tej sali.
— Dzień dobry.— przywitał się Tommy z czarnymi okularami przeciwsłonecznymi, na wstępie pukając do drzwi, a później wchodząc.— Przyszedłem tylko przekazać Masonowi jedzenie, którego wcześniej zapomniał.
— Oczywiście.— odpowiedziała jakaś młoda nauczycielka, którą Tommy po raz pierwszy w życiu widział na oczy. Zarumieniony Mason wstał ze swojego krzesła, podchodząc do Tommy'ego.
— Mam przesrane. Tak samo jak ty za to, że tutaj przyszedłeś.— szepnął Mason, odbierając od niego jedzenie, kiedy ich palce zetknęły się na dosłownie sekundę.— Będą dzwonić do rodziców. Porozmawiamy w domu.
A później odwrócił się i wrócił do swojej ławki.
Tommy nie miał pojęcia, o co tak naprawdę chodziło. Dlaczego Mason miałby mieć przesrane? Nie do końca rozumiał, dlatego później przez cały czas rozmyślał nad tym, co Mason przeskrobał.
Miał jednak jedną wyjątkową rzecz do roboty. Zbuntowany nastolatek, nad którym sprawował teraz opiekę, nie był jego jedynym zmartwieniem. Dzisiaj, jak co dzień, jechał na grób swojej mamy, by zapalić znicz i się pomodlić.
Teraz, gdy już znał całą prawdę, nie wybaczyłby sobie, gdyby było inaczej. Nie mógłby tak po prostu o niej zapomnieć. Wiedział, że za czasów nastoletnich był naprawdę okropnym synem, co poskutkowało tym, że nie wiedział nawet o śmierci swojej matki i z pewnością zrobiłby wszystko, by cofnąć czas, ale przecież nie potrafił tego robić.
Wsiadł więc w samochód, jadąc na cmentarz, gdzie była pochowana jego matka. Zaparkował, wysiadł, wziął znicz, zamknął samochód i ruszył przed siebie. Już doskonale wiedział, gdzie leży grób jego matki. Zapamiętał to dokładnie.
Gdy już tam dotarł, uklęknął na czarnym marmurze, robiąc na początku znak krzyża, później się modląc. Klęczał chyba z dziesięć minut, przypominając sobie wszystkie chwile z dzieciństwa, które pamiętał.
Było dobrze.
Teraz też, ale aktualnie był pogubiony. Nie do końca nawet pamiętał, jaki jest dzień tygodnia. Kiedy Nicky i Madeline wracają, a przecież tak ich potrzebował... W jego myślach był tylko Mason i jego rodzice. Nie mógł oczywiście zapomnieć o swojej najlepszej przyjaciółce, która zawsze go wspierała.
Ale ból po stracie rodzica przebijał wszystkie szczęśliwe chwile.
Tommy w pewnym momencie wstał, ciągle oglądając grób. W końcu doszedł do wniosku, że naprawdę przydałoby się tutaj posprzątać. Chociażby wyczyścić grób, czego jego ojciec nie mógł uczynić ze względu na ostry ból pleców. Wrócił do swojego samochodu i znalazł czarną, dużą chusteczkę. Z tyłu bagażnika znalazł także rękawice ochronne, dlatego wrócił, mocząc chusteczkę pod wodą, którą można było pobrać przy zbiorniku na cmentarzu.
Wrócił na grób matki, ponownie uklęknął i, poruszając się na kolanach, zaczął dokładnie myć czarny marmur, którego końce wykończone były delikatnymi spiralami. Tommy musiał przyznać, że jego ojciec naprawdę godnie pożegnał swoją żonę.
Na samym środku grobu stało także jej zdjęcie. Tommy dokładnie ją pamiętał, nie mógł przecież zapomnieć. Był do niej taki podobny... aż nie wierzył, że tej osoby nie ma już w jego życiu.
Musisz się z tym pogodzić, pomyślał.
Kończąc wycieranie grobu, wyrzucił chusteczkę, zaczynając wyrywać wszystkie chwasty rosnące wokół grobu. Przyglądał się kiedyś temu, jak robiła to Madeline w ogrodzie pewnego letniego dnia, dlatego doskonale wiedział, jak to zrobić.
Po skończeniu pracy, chwasty i niepotrzebne brzydkie rośliny wyrzucił do kosza, zmienił wkłady we wszystkich zniczach, zapalając każdy, a następnie, nie mogąc rozstać się ze zdjęciem matki, w końcu wrócił do swojego samochodu.
Wrócił do swojego domu, ponownie zastanawiając się nad Masonem. Postanowił zadzwonić do swojego ojca.
— Cześć, tato.— powiedział Tommy, rozkładając się na kanapie, kiedy tylko mężczyzna odebrał.
— Cześć, Tommy.— usłyszał lekko zachrypnięty, dorosły głos mężczyzny.
— Byłem dzisiaj na grobie mamy.— oznajmił chłopak.— Umyłem tam, powyrywałem chwasty i zmieniłem wkłady do zniczy.
— Dziękuję ci. Wiele razy chciałem to zrobić, ale niestety moje kolana i plecy mi nie pozwalają...— niemal wyszeptał mężczyzna.
— Nie ma o czym mówić, tato. To należy do mojego obowiązku jako taki okropny syn.— mruknął Tommy.
— Nigdy więcej tak nie mów. Nie masz zielonego pojęcia, jak mama bardzo cieszyła się z tego, że osiągasz takie sukcesy.— powiedział zadowolony i dumny z niego mężczyzna.— Bardzo uwielbiała słuchać, jak śpiewasz. Ja też uwielbiam. Musisz kiedyś urządzić mi prywatny koncert.
— Obiecuję, że to zrobię.— odpowiedział Tommy, lekko się uśmiechając, ale w jego oczach zabłysnęły krystaliczne łzy.— Wiesz może, co zrobić z buntującym się nastolatkiem?
— Chodzi ci o Masona?— upewnił się Harold, a Tommy odpowiedział, że tak.— Na pewno musisz go zrozumieć. Sam to przecież przechodziłeś... Jeszcze przed twoją przeprowadzką z twoją mamą naprawdę dużo się z tobą namęczyliśmy.
— Oj, wiem. Byłem okropnym łobuzem.— stwierdził ze śmiechem Tommy, któremu aż dobrze się zrobiło na wspomnienie młodzieńczych lat.— Myślałem wtedy, że nikt mnie nie rozumie. Bałem się, że jestem po prostu jakimś odmieńcem... bo byłem i jestem innej orientacji niż wszyscy.
— Może to właśnie przez to Mason się buntuje? Bo boi się, że jest właśnie takim odmieńcem?— mruknął mężczyzna.
— Bardzo możliwe, że tak właśnie jest. Nie przyszło mi to do głowy...— westchnął Tommy.— Dzisiaj w szkole coś przeskrobał. Będą dzwonić do jego rodziców, ale jeszcze nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi. Będzie niezły opieprz...
— Oj, jak Madeline zacznie krzyczeć...— stwierdził ze śmiechem mężczyzna.— Słuchaj, może chciałbyś jutro wpaść z Masonem na obiad?
— Coś typu... wieczorek zapoznawczy z przyszłym teściem?— dopytał lekko zszokowany Tommy, że jego ojciec naprawdę to zaproponował.
— Oczywiście. Myślę, że Mason jest na tyle dorosły, żebyś w końcu prawilnie mi go przedstawił. Ostatnim razem widziałem go na żywo, kiedy miał dwanaście lat...— powiedział ze śmiechem mężczyzna.
— Oj, wiem. Od tamtego czasu diametralnie się zmienił.— przytaknął Tommy, uśmiechając się.— No to co, jak Madeline nie zabije nas obu przez telefon, to wpadniemy jutro po jego szkole.
— Świetnie, już nie mogę się doczekać.— odpowiedział naprawdę podekscytowany Harold.
Pożegnał się z Tommym, który znowu wrócił do swoich wkurzających myśli. Na dodatek doszło to, że jutro wraz ze swoim „chłopakiem” pojedzie na wieczór zapoznawczy z przyszłym teściem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro