🧡 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟖 🧡
🧡
Tommy jak zwykle czuł się dziwnie. Tym razem przez to, że Nicky i Madeline już wiedzieli, a według niego była to katastrofa. Co z tego, że Nicky i Madeline przyjęli jego i Masona z otwartymi ramionami? Wciąż czuł się trochę niekomfortowo.
Po tym, jak Mason pokłócił się z Rylee, młodszy chłopak po prostu zamknął się u siebie w pokoju, puścił głośno muzykę i ewidentnie nie zamierzał odpowiadać Tommy'emu, dlatego ten wrócił do swojego domu. Rozłożył się na swojej ulubionej kanapie, patrząc w sufit. Nie chciało mu się nawet włączać telewizora wiszącego naprzeciwko. W jego głowie był ogromny chaos.
Usłyszał dzwonek od swojego telefonu. Dziwne. Kto dzwoniłby do niego tak późno? Sięgnął po brzęczące urządzenie, zauważając zdjęcie Madeline na ekranie.
— Tak?— spytał, odbierając niemal od razu.
— Chciałam tylko upewnić się, czy wszystko u ciebie w porządku.— oznajmiła.— Skoro rozmawiałam z Masonem na wiesz jaki temat, pomyślałam, że ty też chciałbyś o czymś pomówić...
— Raczej nie.— odpowiedział Tommy natychmiast, jednak szybko tego pożałował.— Chociaż... właściwie to tak.
— Więc zamieniam się w słuch.— odpowiedziała Madeline, a Tommy podniósł się do pozycji siedzącej.
— Chyba boję się związku z Masonem. Przecież prędzej czy później musimy wszystko sobie wytłumaczyć, a ja... na pewno coś do niego czuję. Boję się, jak to będzie. Już przechodziłem przez coś takiego, ale tak naprawdę nigdy nie spotykałem się z chłopakiem. To ciężkie, zważywszy na to, jak wysoko postawieni jesteście...— wymamrotał Tommy.
— Słuchaj, Tommy.— zaczęła Madeline.— Nie możecie myśleć o waszym związku jako sensacji internetowej. Nie ukrywam, bo na pewno będzie to sensacja, ale jeżeli będziecie ze sobą tylko ze względu na was, a nie otaczających was ludzi, wyjdzie to znacznie lepiej. Ludzie nie mają prawa mieszać się w wasz związek i im szybciej oboje to zrozumiecie, tym lepiej dla was. Rozumiem, że jest ciężko, ale... musicie się z tym pogodzić.
— Masz rację.— westchnął Tommy.— Powoli wszystko sobie poukładamy. Chyba po prostu potrzebujemy czasu.
— Też tak myślę.— odparła zadowolona Madeline.
— Muszę już kończyć, Madeline.— powiedział po chwili Tommy, słysząc dzwonek do drzwi.
— Jasne. Śpij dobrze.— odpowiedziała blondynka, po czym rozłączyli się. Chłopak wstał ze swojego miejsca na kanapie, po czym podszedł do drzwi wejściowych.
— Cześć, Tommy.— powiedział Riko z promiennym uśmiechem, machając w stronę młodszego chłopaka.
— Och, cześć, Riko.— odrzekł Tommy, na początku marszcząc brwi, jednak dopiero z chwilą później ogarnął, że przecież sam zaprosił Riko na wspólny wieczór wraz z Masonem.
— Zapomniałeś, co?— spytał ze śmiechem Riko, kiedy Tommy wpuścił go do środka.— Nic nie szkodzi, ważne, że nie śpisz.
— Nie wiem jednak, czy będzie Mason.— oznajmił Tommy z cichym westchnieniem.— Pokłócił się z przyjaciółką.
— O co poszło?— spytał, gdy po ściągnięciu butów rozgościł się na kanapie, a Tommy przeszedł do kuchni, wyciągając dwie szklanki oraz bardzo dobrą whisky.
— Chyba się w nim bujała, a on wybrał kogoś innego.— odparł Tommy, niby to obojętnie, wzruszając ramionami.
— W jakim sensie kogoś innego? Coś o tym wiesz?— spytał ze śmiechem Riko, patrząc na Tommy'ego, któremu uśmiech pojawił się na twarzy.
— Chwila, to ja ci nie mówiłem?— spytał zdziwiony Tommy, marszcząc brwi.
— Chłopie, o czym?— zapytał podekscytowany Riko, niemal podrywając się z kanapy.
— No... ja i Mason spaliśmy ze sobą.— oznajmił Tommy, jakby to naprawdę było coś zwykłego, o czym ludzie dowiadują się na co dzień.
— Blefujesz.— stwierdził poważnie Riko, rozkładając ramiona z szoku. Otworzył usta ze zdumienia, patrząc na młodszego wielkimi oczami.
— Nie tym razem...— odpowiedział ze śmiechem Tommy.— I to kilka razy ze sobą spaliśmy.
— Dobrze, bez szczegółów.— wymamrotał Riko, chichocząc pod nosem, a Tommy zarumienił się.— Ale... jakim cudem to się stało?!
— Pocałowaliśmy się i jakoś tak wyszło.— mruknął Tommy, drapiąc się po karku.
— Jakoś tak wyszło?!— powtórzył podekscytowany Riko, potrząsając ramionami Tommy'ego, który wybuchnął śmiechem.— To wspaniała nowina!
— Nie powiedziałbym...— westchnął Tommy.— Oboje teraz mamy mętlik w głowie. Nie mamy zielonego pojęcia, co teraz robić. Nicky i Madeline dowiedzieli się całkiem przypadkiem, kiedy Mason pochwalił mnie za naszą wspólną noc–
— Chciałbym zobaczyć ich miny.— powiedział rozchichotany Riko, kręcąc głową.
— Oj, uwierz mi, były cudowne.— przytaknął Tommy z uśmiechem.— Ale wracając, oboje boimy się reakcji ludzi. Przecież wszyscy Harperowie są znani, a nie każdy człowiek jest tolerancyjny.
— Ludzie nietolerancyjni powinni się wstydzić.— mruknął pod nosem Riko.— No kurde, każdy ma prawo do głosu, ale na przykład takie wyśmiewanie się z kogoś, bo jest innej orientacji seksualnej, pochodzenia, czy nawet innego koloru skóry jest ciosem poniżej pasa i to żałosne, ogółem mówiąc.
— Też tak uważam.— przytaknął Tommy, kiwając głową.— No, ale widzisz. Są tacy ludzie i właśnie ich się najbardziej obawiamy.
— Nie dziwię się wam.— mruknął Riko, a następnie wziął pilota i przełączył na kanał, gdzie zaraz miał rozpocząć się program, w którym Kenzie brała udział.
— Widziałeś jej zdjęcie z Rosenem?— spytał zaintrygowany Tommy, siadając obok mężczyzny i unosząc brwi do góry.
— Oj, widziałem.— westchnął, przecierając twarz rękoma.— Choć starałem się nie zwracać na nie uwagi. Przecież to tylko przyjaciel.
— Nie chciałbym cię straszyć, ale jeszcze rok temu Kenzie mogłaby zrobić wszystko, żeby tylko zacząć ponownie chodzić z Rosenem, nawet jeśli mieliby być w toksycznym związku. Kenzie już kilka razy przechodziła przez coś takiego, ona sama już czasami nie rozpoznaje, co jest normalne, a co nie.— wymamrotał Tommy.
— Naprawdę?— upewnił się Riko, a młodszy przytaknął.— Wiesz, jeżeli kogoś kochasz, chcesz dla tej osoby jak najlepiej. Nieważne, kogo Kenzie wybierze, chcę po prostu, żeby była szczęśliwa. Takie moje rozumowanie, trochę głupie, ale–
— Nie, Riko. Nie jest ani trochę głupie.— wyszeptał Tommy.— To piękne, że jesteś dla niej taki kochany.
— Dziękuję.— odpowiedział ze śmiechem Riko i zarumienił się, spuszczając głowę.
— Szkoda, że wszyscy tacy nie są.— westchnął blondyn, opierając swoją głowę o obie ręce.
— Definitywnie.— przytaknął Riko, który rozłożył się na kanapie i przymknął powieki, ale kiedy usłyszał imię i nazwisko swojej ukochanej, natychmiast otworzył oczy.
— Co jest?!— krzyknął oburzony Tommy, widząc na ekranie nie tylko Kenzie, ale także Rosena.
— Jak go widzę to ciśnienie mi skacze...— warknął pod nosem Riko, wywracając oczami, patrząc na uśmiechniętą twarz Rosena. Mężczyzna poczuł się tak, jakby Milo uśmiechał się tylko dlatego, że wiedział, jak zareaguje Riko.
— Oj, mi również.— odpowiedział zdenerwowany Tommy, wywracając oczami.
Niedługo później zaczął się taniec Kenzie i Milo, a był on oczywiście pełen profesjonalizmu, ale także seksownych i subtelnych ruchów, co łączyło się z tym, że owa dwójka się dotykała.
— Obleśne.— skomentował to tylko Riko, marszcząc śmiesznie nos, opierając się znów o kanapę.
— Zdecydowanie.— mruknął pod nosem Tommy, siedząc obok przyjaciela z założonymi rękami.— Jestem w stu procentach pewny, że to wszystko to sprawka Rosena.
— A kogo by innego?— westchnął Riko.— Kenzie mówię, że nie jestem zazdrosny, bo chcę wyjść na świetnego chłopaka, ale po tym... moja nienawiść do Rosena chyba się zwiększyła.
— I wcale ci się nie dziwię!— krzyknął Tommy, który naprawdę miał ochotę nauczyć telewizor latać, zaraz po tym, jak naplułby Rosenowi prosto w twarz.
— Żałosne.— podsumował to tylko Riko, kiedy wraz z Tommym siedział obrażony na kanapie, narzekając na Milo i obrażając go wspólnie wieloma wyzwiskami.
Siedzieli tak do momentu, aż Tommy dostał bardzo dziwną, ledwo złożoną wiadomość od Masona, który prawdopodobnie za bardzo wziął do siebie to, co powiedziała mu przyjaciółka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro