Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🧡 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟎 🧡

🧡

Tommy postanowił powiedzieć Masonowi dopiero po szkole, że jadą dzisiaj na wieczorek zapoznawczy z przyszłym teściem. Nie chciał wcześniej go stresować i mu dokładać, co na pewno zrobiłby, gdyby powiedział mu to przed szkołą.

— Nie wierzę, że to wszystko przede mną zataiłeś.— mruknął zdenerwowany Mason, kiedy po powrocie ze szkoły pił z Tommym kawę na kanapie w salonie w domu Harperów.

— Aj, nie zataiłem, tylko po prostu ci nie powiedziałem.— odpowiedział Tommy, ściskając swoją filiżankę, a Mason wywrócił oczami.

— Na jedno wychodzi.— stwierdził Mason, wzdychając.— O czym my mamy niby rozmawiać? Pomyślałeś, jakie to może być krępujące? W szczególności, że prawdopodobnie twój ojciec codziennie ogląda programy, w których mówią o wybrykach Kenzie i mojej orientacji. Jeszcze trochę, a Harold zacznie nienawidzić mojego nazwiska.

— Mason, daj spokój.— podjął Tommy i machnął lekceważąco dłonią, podnosząc się do pozycji siedzącej.— Mój ojciec już nie jest taki, jak kiedyś. Nie ma już tych dzikich uprzedzeń do osób innej orientacji seksualnej... czy czegokolwiek innego. Zmienił się, a ty nie musisz się martwić, że cię nie polubi. Sam przecież zaproponował mi tę kolację!

— Matko, no dobrze.— jęknął niezadowolony Mason.— Ale musisz mi obiecać, że to był jeden jedyny raz, kiedy zgodziłeś się na coś takiego za moimi plecami...

— Oczywiście!— krzyknął podekscytowany Tommy, po czym pochylił się i ucałował policzek Masona, który ponownie tego dnia wywrócił oczami.

Tommy pobiegł do swojego domu, by przebrać się w nieco stosowniejsze ubrania na wieczorek zapoznawczy. Nie do końca wiedział, co miał włożyć, ale w końcu przystanął na białej koszuli w niebieskie łatki oraz białe spodnie. Włożył eleganckie buty, ułożył włosy do perfekcji, wziął kluczyki od swojego samochodu i wyszedł z domu, w którego stronę zmierzał właśnie Mason.

— Wyglądasz bardzo pociągająco w tej koszuli.— stwierdził z uśmiechem Tommy, zagryzając wargę na widok młodszego.

— Daj spokój, to tylko zwykła, czarna koszula.— odparł rozbawiony Mason, przeczesując włosy.— Nic nadzwyczajnego.

— Twoje „nic nadzwyczajnego” wygląda na tobie cudownie...— odpowiedział Tommy, po czym złapał Masona za policzek, najpewniej chcąc go pocałować, jednak młodszy tylko przeszedł pod jego ręką, wsiadając do samochodu.

Tommy tylko wywrócił oczami z niezadowoleniem, po czym przeszedł samochód i w końcu również do niego wsiadł. Odpalił go, a już chwilę później wyjechali z garażu, jadąc w stronę domu Harolda.

Kiedy już dotarli, Tommy zaparkował na podjeździe, wyłączając samochód. Spojrzał na zarumienionego Masona i zachichotał.

— Nie stresuj się tak. Przecież mój ojciec cię nie zje.— oznajmił ze śmiechem Tommy, po czym przyjaznym gestem zmierzwił włosy Masona, który tylko zmierzył go lekko rozbawionym wzrokiem.

— Dobra, chodźmy. Miejmy to już za sobą.— mruknął pod nosem Mason, jako pierwszy wychodząc z samochodu. Tommy wyszedł dosłownie kilka sekund po nim, a następnie obaj weszli na drewnianą werandę. Tommy zapukał, czekając, aż Harold im otworzy.

— Miło was widzieć.— powiedział mężczyzna, który otworzył im niemal od razu, jakby tylko czekał na ich przybycie.— Wchodźcie do środka. Dzisiaj jest nadzwyczaj zimno...

Dodał, a chłopcy weszli do środka. Starszy mężczyzna zamknął za nimi drzwi, szeroko się uśmiechając.

— Miło mi pana znów widzieć, panie Winehouse.— podjął nagle Mason, odwracając się w stronę mężczyzny tuż po tym, jak ściągnął swoje czarne trampki.

— Mi ciebie również bardzo miło widzieć, Masonie.— odparł Harold, ściskając dłoń nastolatka.— Tak bardzo wyrosłeś... Ostatnim razem, kiedy cię widziałem, byłeś małym chłopcem z takim dziecinnym uśmiechem... A teraz?

— Teraz Mason wyrósł na prawdziwego mężczyznę.— zauważył z uśmiechem Tommy, obejmując blondyna ramieniem. Mason, jakby nie mógł być bardziej zarumieniony, zawstydził się jeszcze mocniej, starając się nie patrzeć starszemu w oczy.

— Właśnie widzę.— potwierdził zadowolony mężczyzna.— No dobrze, chodźcie do salonu. Nie będziemy tak stać w holu...

Dodał, po czym całą trójką ruszyli do niewielkiego salonu, który znajdował się tuż przy schodach na pierwsze piętro. Tommy i Mason rozsiedli się na kanapie, podczas gdy Harold wciąż stał, drapiąc się po głównie.

— Ach, tak!— mężczyzna dostał nagłego olśnienia.— Wypijecie kawę? Może herbatę?

— Poproszę herbatę owocową.— powiedział Tommy prawie że bez namysłu, a mężczyzna skinął głową, zerkając na Masona. 

— Ja poproszę to samo.— odpowiedział od razu młodszy chłopak, posyłając Haroldowi delikatny uśmiech.

Później mężczyzna zniknął za ścianą. Mason rozejrzał się po pomieszczeniu, zauważając kilka zdjęć na kominku. Ku zdziwieniu Tommy'ego, Mason wstał z kanapy, podchodząc do ów kominka, biorąc do rąk ramkę ze zdjęciem małego Tommy'ego.

— Byłeś przeuroczym bobasem.— zauważył ze śmiechem Mason, przesuwając palcem po szkle. Rozczulił się, niemal otwierając usta ze zdumienia.

— Byłem?— spytał Tommy i zachichotał, a Mason wywrócił oczami. Odłożył ramkę na swoje miejsce, wracając na kanapę.

— Widać twój tata naprawdę bardzo kocha ciebie i twoją mamę.— szepnął Mason, co było oczywiście prawdą. Harold ogromnie kochał swoją, niestety nieżyjącą już, żonę oraz jedynego syna.

— No, proszę, dwie herbaty owocowe dla was.— powiedział mężczyzna, pojawiając się w salonie tak nagle, że Masonowi zdawało się, że mężczyzna wyrósł spod podłogi. Położył dwie herbaty na stole, siadając na fotelu naprzeciwko chłopaków.— Opowiedzcie mi, jak to się między wami zaczęło...

— Niespodziewanie.— zaczął Mason, znów się rumieniąc. W głowie powtarzał sobie tylko, by nie spoglądać w oczy Harolda.

— Dokładnie tak. No wiesz... tak z dnia na dzień.— poparł go Tommy, wciąż obejmując ramieniem.— Na samym początku byliśmy tylko przyjaciółmi. Mason był dla mnie przecież jak brat...

— Ale bardzo cieszę się, że wszystko potoczyło się w taki, a nie inny sposób.— dodał szybko Mason.— Czuję się cudownie, że mogę być z pańskim synem...

— Mason, musisz trochę wyluzować.— stwierdził mężczyzna ku zdziwieniu obu chłopaków.— Nie ukrywając, uwielbiam ciebie i twoją rodzinę. Nie musisz dopasowywać swoich odpowiedzi tak, żeby jak najlepiej wypaść. Mów to, co przyniesie ci ślina na język. Jestem w stanie przyjąć wszystko na klatę.

— Niezmiernie cieszę się, że jest pan taki otwarty.— powiedział z uśmiechem Mason.— Staram się jak najbardziej rozluźnić... Mimo wszystko ciągle jest to trochę krępujące...

— Oj, doskonale to rozumiem. W końcu też musiałem przypodobać się ojcu Klary i chciałem wypaść jak najlepiej. Znam ten stres i nie chcę, żebyś czuł się przy mnie tak samo.— powiedział mężczyzna, a Mason odważył się spojrzeć w jego oczy, w których ujrzał troskę.

— Dziękuję za wyrozumiałość. To dla nas obojga naprawdę ważne.— szepnął Mason, jakby jeszcze nie dowierzając w to szczęście. Posłał Haroldowi delikatny uśmiech.

— Jakie są wasze plany na przyszłość?— spytał nagle mężczyzna.

— Oczywiście marzy mi się ślub z Masonem i chciałbym zaadoptować synka.— powiedział z uśmiechem Tommy, a Masona zdziwiła aż ta bezpośredniość drugiego chłopaka. Aż tak naprawdę o wszystkim myślał?

— To cudownie.— stwierdził zadowolony mężczyzna.— Posiadanie dziecka z osobą, którą kocha się ponad życie, to naprawdę cudowna rzecz.

— W to nie wątpię.— odpowiedział Mason, wciąż czując palące uczucie na swoich policzkach, które wyrażone były ostrymi kośćmi policzkowymi.

— Myślę, że możemy przejść już do obiadu.— zaproponował nagle mężczyzna, a Mason uniósł głowę z nadzieją. Wiedział doskonale, że musi się odprężyć, bo inaczej z tego całego wieczoru zapoznawczego będzie jedna wielka klapa.

Na szczęście obojgu się udało, a wszystko zakończyło się ogromnym powodzeniem i zadowoleniem ze strony każdego.

No, wieczorek zapoznawczy można odhaczyć z listy do idealnego małżeństwa, którą Tommy powoli tworzył w głowie, co delikatnie przerażało Masona...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro