Rozdział 7
Peter
Noc upłynęła mi szybko i spokojnie.
Dalej byłem pod wpływem emocji z dnia wczorajszego i dzisiejszej nocy.
Na samą myśl o tym, co zrobiliśmy pod nieobecność innych sprawiał, że po moim ciele przeszły dreszcze.
Spojrzałem na godzinę na telefonie Cene. Za dwadziesta szósta. Ostrożnie wyszedłem z jego łóżka i opuściłem pokój młodszego zanim ktokolwiek wrócił do domu.
Poszedłem do łazienki, gdzie uporałem się z poranną erekcją, a następnie wykąpałem się i ubrałem w czyste ubrania, natomiast te wczorajsze zabrałem z pokoju Cene i wyrzuciłem do kosza na pranie.
Następnie poszedłem do kuchni, gdzie przygotowałem śniadanie.
Byłem w trakcie przygotowania muesli z jogurtem, truskawkami, bananami i garścią orzechów włoskich oraz łyżką miodu, kiedy poczułem ręce bruneta oplatające mnie w pasie.
- Dzień dobry, kochanie. Śniadanie za chwilę będzie gotowe.
Powiedziałem, po czym złożyłem na ustach dwudziestolatka czuły pocałunek.
- W takim razie zjem bez żadnego marudzenia.
Powiedział uśmiechnięty, na co odwzajemniłem gest. Gotowe jedzenie położyłem w salonie, a do tego zaniosłem dwie szklanki ze świeżym sokiem jabłkowym.
Chłopak faktycznie zajadał posiłek ze smakiem. Chwilę później usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i do środka weszli rodzice, zaskoczeni naszym widokiem. A właściwie widokiem wesołego Cene jedzącego razem ze mną śniadanie w miłej atmosferze.
- Dzień dobry!
Zawołaliśmy razem, a oni odpowiedzieli tym samym.
- Widzę, że Cene dzisiaj w dobrym humorze?
Powiedziała zadowolona mama, w której oczach widoczna była nadzieja na poprawę naszych relacji.
- Tak, pogodziliśmy się wczoraj z Peterem. Teraz czekamy na Domena, bo nocował u kolegi i z nim też będę chciał się pogodzić. No i oczywiście z Wami. Bo pomimo mojego zachowania nigdy nie przestałem was szalenie mocno kochać.
Powiedział Cene, a mama aż się wzruszyła na jego słowa. Rozem z tatą mocno go przytulili i ucałowali.
Dziewczynki też szczęśliwe wykorzystały moment, że chłopak wyszedł ze swojego pokoju i zaatokawy go swoimi słodkimi czułościami, na co tylko się zaśmiał i dołączył do zabawy z nimi.
Oj tak. Pogodziliśmy się. I to w jaki sposób...
Nie mniej jednak, byłem taki szczęśliwy i dumny z niego. Wiedziałem, że chłopak miał duże problemy, ale zależało mi na tym, aby nasze relacje polepszyły się. I miałem szczerą nadzieję, że od teraz będzie lepiej.
Około godziny dziesiątej, do domu wrócił Domen, co sprawiło, że miałem ochotę się śmiać. Cene by mnie chyba zabił żywcem, ale mnie bawiła sytuacja, że akurat wczoraj postanowił podłożyć swój telefon w pokoju Cene i nagrywać go. Zupełnie jakby miał przeczucie, co się miało wydarzyć.
Postanowiliśmy jednak, że jak na razie nie odezwiemy się słowem. Dopiero podczas oddawania chłopakowi telefonu, Cene szczerze z nim porozmawia o zaistniałej sytuacji.
Domen był zaskoczony zmianą zachowania Cene, jednak nie skomentował tego. Zamiast tego zrobił sobie jedzenie i poszedł do swojego pokoju, gdzie zaczął grać na X-box'ie.
A ja otrzymałem wiadomość od Miny, która chciała się ze mną spotkać, na co miałem szczerą ochotę zakopać się we własnym łóżku, razem z Cene w moich ramionach i mieć wszystko inne "gdzieś". Niestety nie mogłem dać niczego po sobie poznać, dlatego też godzinę później znajdowałem się w domu mojej narzeczonej, z którą spędziłem kilka następnych godzin.
Cene
Wiedziałem, że Peter pojechał do Miny. I miałem pełną świadomość tego, co zapewne będzie tam robił.
Czy byłem zły? Nie. W końcu wiedziałem, że nie miał innego wyjścia, jak robić dobrą minę do złej gry i udawać, że wszystko jest jak najbardziej okay. Ale znowu moja cholerna zazdrość robiła swoje.
Cieszyłem się, że byłem w tej chwili zamknięty w swoim pokoju, bo w innym przypadku dom zamienił by się w ruinę i nie obyło by się bez ofiar.
Starałem sie jednak panować nad sobą i zająć swoje myśli jakimś zajęciem. W tym przypadku była to nauka języka japońskiego, ponieważ Yukija Sato wysłał mi w zeszłym tygodniu zaproszenie na przyjęcie urodzinowe w jego rodzinnym domu.
Dlatego też, aby dobrze wypaść i okazać odpowiedni szacunek chłopakowi oraz jego bliskim, postanowiłem nauczyć się tego języka, który okazał się być bardzo ciekawy. Podobnie jak tradycje i kultura Japonii. Nawet w japoński rock się wciągnąłem.
Dlatego też słuchając na słuchawkach piosenek japońskiego zespołu ONE OK ROCK zabrałem się za naukę, ktora bardzo dobrze mi szła.
Gdy na słuchawkach leciała piosenka "Make it out alive" poprostu nie mogłem się powatrzymać, aby nie śpiewać jej na cały dom, co zapewne musiało brzmieć zabawnie ze względu na mój brak zdolności wokolnych, czym jednak się nie przejąłem. Byłem szczęśliwy, jak za starych, dobrych lat i tylko to się w tej chwili dla mnie liczyło.
Make it out alive
Set this world on fire now
Whoa (whoa), whoa (whoa)
Don't give up, it's gonna be alright
'Cause I won't let you burn out
Whoa (whoa), whoa (whoa)
We gotta make it out alive
Coś czuję, że od tej pory ta piosenka będzie pojawiać się w każdym koszmarze moich bliskich, bo aż strach pomyśleć, co się teraz musi dziać z ich głowami i uszami.
Ta myśl rozbawiła mnie na tyle, że zacząłem rechotać jak żaba, samemu nie wiedząc nawet z czego.
Ale tak to jest, jak się jest idiotą mojego pokroju.
Gdy już się ogarnąłem i przestałem głupieć, przypomniałem sobie o sytuacji z dzisiejszej nocy. Uprawiałem seks z Peterem. A Domen mnie po kryjomu nagrywał.
Musiałem z nim o tym pogadać.
Wziąłem jego telefon do ręki i poszedłem do jego pokoju.
Zapukałem trzy razy do drzwi i słysząc jego pozwolenie, wszedłem do środka. Chłopak był zaskoczony moim widokiem, jednak starał się tego nie dawać po sobie poznać.
- Cześć Cene, co jest?
Zapytał, po zastopowaniu gry.
- A nic takiego. Przyszedłem oddać ci twój telefon, który znalazłem na podłodze w moim pokoju z włączoną kamerą.
Policzki siedemnastolarka zapłonęły purpurą z zażenowania. Chłoapk spuścił wzrok nie potrafiąc spojrzeć mi w oczy. Usiadłem obok niego i deliktnie objąłem go ręką, dając mu tym samym znak, że nie gniewam sie na niego.
- Dlaczego mnie nagrywałeś?
Zapytałem spokojnie, a szatyn wtulił się do mnie.
- Bo chciałem poznać przyczynę twojego problemu, abym mógł ci pomóc nawet bez informowania o tym reszty naszej rodziny. Kocham cię i nie chcę stracić jednego z moich braci. Nie pozwolę na to. Nawet, jeśli nie okazuję bezpośrednio swoich uczuć, nie oznacza to, że jestem obojętny na twoją krzywdę. Miałem już dość patrzenia jak cierpisz, jak unikasz jedzenia, jak kryjesz swoje poranione i posiniaczone ciało pod stertą grubych ubrań. Chcę abyś był szczęśliwy i wszystko było jak dawniej. Błagam, nie miej mi tego za złe.
- Spokojnie słoneczko. Nie jestem na ciebie zły. Wiem, że nie miałeś złych intencji.
Powiedziałem, całując chłopaka w głowę, na co popłakał się i mocno się do mnie przytulił, a ja uspokajająco gładziłem go po włosach i plecach. Po kilku minutach chłopak zasnął, a ja położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą. Ostatni raz złożyłem na jego policzku czuły pocałunek, a następnie opuściłem jego pokój, wracając do siebie, ponieważ potrzebowałem trochę czasu na poukładanie sobie wszystkiego w głowie.
______________________________________
Rozdział krótszy, ale dodaję jeszcze dzisiaj ❤
Dedykacja dla:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro