Rozdział 14
Cene
- To dopiero początek.
Powiedziałem łamiącym się głosem.
Już sam początek sprawił, że czułem się, jakbym umierał. Jakby niewidzialna siła rozrywała moje złamane już serce na strzępy. Miałem tego dosyć. Chciałem umrzeć i uwolnić się od tego wszystkiego. Nie mogłem jednak tego zrobić, dopóki nie uwolnię z tego gówna Anže.
- Zapewne już wiecie co nieco o mnie.
Co dokładnie?
- O tym, że masz depresję, anoreksję i się okaleczasz niestety wiedziałem już wcześniej. O tym, że ćpasz dowiedziałem się dość niedawno. Bor przeczuwa też, że podobnie jak Jernej mogłeś zostać wciągnięty w prostytucję oraz zachowywanie się jak kobieta, a także inne przestępstwa.
Czyli już wiedzieli.... Po raz kolejny opuściła mnie fala płaczu, a poczucie wstydu, obrzydzenia i nienawiści do siebie dało o sobie znać. Nie mogłem już nawet na siebie patrzeć. Musiałem się od tego wszystkiego oderwać.
- Nawet, gdy nie byłem w towarzystwie Anže, Robert i Jernej Damjan cały czas mnie obserwowali. Nie raz do mnie podchodzili i próbowali mnie skłócić z Laniškiem, jednak gdy to im się nie udawało, zmienili taktykę. Nie raz, gdy zostawałem dłużej, by potrenować jeszcze skoki, oni również zostawali. Śledzili mnie, kontrolowali każdy mój ruch i gest, włamywali mi się na telefon by mieć kontrolę nad jego zawartością pod względem zarówno zdjęć jak i wiadomości czy też social mediów.
O podsłuchu w telefonie nic nie wiedziałem, jednak nie zdziwiłoby mnie to, gdyby faktycznie i pod tym względem mnie kontrolowano. Dlatego też teraz, gdy Robert i reszta tych pojebów uciekła, pozbyłem się tamtego telefonu i kupiłem sobie nowy. Właśnie dlatego odważyłem się do ciebie napisać, bo nie mam już kontroli nad nowym telefonem...
- Wiem, że to nie jest łatwe, Cenuś, ale powiedz wszystko.
Powiedział łagodnie Pero, a ja nawet nie umiałem mu spojrzeć w oczy.
Sam fakt, że darzyłem go miłością kazirodczą oraz się z nim kochałem wcale nie pomagał. Tym bardziej czułem się brudny i winny wszystkiego.
- Pewnego dnia, było to samo. Zostałem dłużej na skoczni, by potrenować skoki.
Oni też zostali. Chcąc uniknąć z nimi konfrontacji szybko poszedłem się przebrać. Jednak nim zdąrzyłem się przebrać, usłyszałem za sobą pogwizdy i to typowe "Uuuu" i "Mmm" tych ścierwów. Po chwili czułem ich dłonie na swoim ciele, które po krótkim przeanalizowaniu zaczęły dotykać mnie w te strategiczne miejsca. Zabawa moimi sutkami, mocne ściskanie i stymulacja penisa oraz rozciąganie mnie na sucho palcami były wręcz oczywistym sygnałem do tego, co miało się stać chwilę później. I nie poliłem się. Najpierw musiałem ich zadowalać ustami, a później zostałem kilkukrotnie przez nich zgwałcony. Na domiar złego chłopaki całe zdarzenie nagrali, by mnie nim potem szantażować udostępnieniem go. Oczywiście, na nagraniu widać było jedynie moją twarz i ich ciała. No i starali się też nie odzywać, by nie ujawnić swojej tożsamości. Ale zasada była prosta, albo robiłem co kazali, albo wszyscy zobaczyli by to nagranie. I tu warto zaznaczyć, że wysłano to nagranie, do Anže, by i jego szantażować w ten sam sposób. Jemu też kazano mnie gwałcić, dlatego też Anže otumaniał mnie lekami i narkotykami, bym nie musiał o tym myśleć, by chwilowo uśpić moją czujność. No i Anže starał się to robić jak najdelikatniej, mimo, że kazano mu to robić szybko i ostro i jeszcze na kamerce tak, by oni mogli to widzieć i mogli sobie do czego zwalić. I tak oto zostałem męską dziwką z przypisanym kobiecym imieniem Lea. A co do Anže, to błagam,
musicie mi uwierzyć! On tego nie chciał, ale nie mógł się sprzeciwić, bo wiedział jakby się to dla nas obu skończyło...
On też cierpiał robiąc to wszystko...
Peter, musisz mu pomóc! On naprawdę nie jest temu wszystkiemu winny!
Widziałem zawahanie w oczach zarówno Petera i Bora. Byli wściekli na to, co ci frajerzy mi zrobili, ale nie byli pewni, czy Anže faktycznie jest niewinny.
- Wiem, że skoro tutaj obaj jesteście, to razem przeszukiwaliście mój pokój.
Co tam znaleźliście?
Nie musieli tego faktu zatajać. Ja znałem prawdę. Za dobrze znałem Petera i Domena, by wiedzieć, że nie odpuszczą, dopóki nie poznają całej prawdy.
Sam fakt, że Domen mnie nagrywał tygodniami, jednocześnie zachowując prawdę tylko dla siebie dało mi wiele do myślenia. Wiedziałem też, że Domen może coś podejrzewać odnośnie mojego zbliżenia cielesnego z Peterem. Ale w tej kwestii też milczy. Jednak Domen nie jest głupi i zdecydowanie nie jest na to wszystko obojętny. Tylko, jeśli Domen faktycznie zna prawdę o mnie i Peterze, a także o mojej prostytucji, to dlaczego się mnie nie brzydzi mimo, że powinien?
- Ogólnie był tam bałagan. Wszędzie porozwalane zgięte kartki, papierosy i narkotyki pod poduszką, pod łóżkiem pudła ze szpilkami i kobiecymi ubraniami, na szafce apteczka i żyletka... Od razu mówię, że nie widzieliśmy wszystkiego. Gdy Bór otworzył szafkę, zobaczył pojemnik z wydrukowanymi klapsydrami z twoim imieniem. Czy to ty je wydrukowałeś?
Peter widząc, że domyśliłem się wszystkiego, westchnął i zaczął wszystko opowiadać.
- Na moim łóżku leżał też mój pamiętnik. Czytałeś go? Tam jest wszystko napisane.
- Nie, Cene. Nie czytałem go.
Kłamał. Wiedziałem to. Doskonale wiedział, że pamiętnik byłby pierwszą i przede wszystkim główną poszlaką do poznania prawdy.
- Powiedz prawdę, Peter. Nie będę zły. Obiecuję.
- Mówię prawdę, Cene. Początkowo faktycznie chciałem go przeczytać, ale nie dałem rady mentalnie. Ztchórzyłem.
No i też chciałem, żebyś sam mi wyznał prawdę. Sam bym nie chciał, by ktoś przeczytał mój pamiętnik, gdybym go prowadził, więc też uszanowałem twoją prywatność i go nie przeczytałem. Bo skąd mogłem wiedzieć czy poza tym wszystkim nie było czegoś dla ciebie ważnego, czym nie chciałbyś się dzielić z nikim?
Uwierzyłem mu. Nie wiem, czy dobrze robiłem, ale tylko on i Bor mogli mi i Anže pomóc. I choć Domena jak i całą rodzinę szalenie kochałem, tak jego akurat nie mogłem w to wszystko mieszać.
Te klapsydry dostałem w jednym z wielu listów od Roberta. To aż dziwne, że ich nie zobaczyłeś, ale w domu wam je pokarzę. Oprócz tego są tam inne rzeczy.
Kosmetyki, chociaż zapewne wiesz, że ich używam, album ze zdjęciami, wszystkie prezenty, które od was dostałem, książki, świeczki i...
Gdy urwałem, Peter i Bor spojrzeli na mnie uważnie. Ja tylko zawstydzony opuściłem głowę i westchnąłem zażenowany.
- Umm... No... Tam są też zabawki...
- Jakie zabawki?
Moje policzki oblały się rumieńcami.
- Emm... Erotyczne... Łańcuchy, kneble, pejcze itd... Robert i Jernej Damjan nie raz tutaj przychodzili nocami. Gwałcili mnie też tutaj, by zastraszyć mnie, bym nikomu, a zwłaszcza tobie, Peter nie pisnął nawet słowa. Zostawił je tutaj bo kazał mi nagrywać i wysyłać mu filmiki lub też na kamerce sobie dogadzać, ale nie w ten przyjemny tylko brutalny sposób...
- Zabiję skurwysynów...
Tym razem powiedział to Peter. A takich słów wypowiedzianych przez Petera nie należało ignorować. I choć była to pierwsza sytuacja, gdy Peter użył takiego sformułowania, a sam Pero był osobą niesamowicie spokojną, to dla bezpieczeństwa bliskich byłby gotowy zrobić absolutnie WSZYSTKO.
- Chodź Cenuś. Wracamy do domu. Musisz odpocząć.
- A co z Anže?! Co z tym listem?! Co z tymi wszystkimi rzeczami tutaj?!
- Spokojnie, Cene. Ja i Peter jeszcze tutaj wrócimy, jednak ważne jest, abyś ty odpoczął, dobrze? Jesteś w złym stanie psychicznym i nie można obarczać cię jeszcze większą presją. Ale sam widzisz, abyśmy mogli pomóc i tobie i Anže, musieliśmy poznać prawdę. Jesteś naprawdę silnym i dzielnym chłopakiem i naprawdę cię podziwiam. To nie łatwe przejść przez coś takiego i ciągle walczyć. Nie tylko dla siebie, ale też i dla innych osób. Może nie jestem twoim bratem, ale chcę, abyś wiedział, że jestem z ciebie dumny. Tak samo jak twoja rodzina, a zwłaszcza twoi bracia.
Słysząc słowa Bora wzruszyłem się. Mocno przytuliłem chłopaka, a potem przytuliłem się do Petera. Byłem wdzięczny za to, że tutaj byli i nie skreślili mnie po usłyszeniu prawdy.
Właśnie takiego wsparcia potrzebowałem w tamtej chwili najbardziej.
__________________________________________
Trochę minęło, ale przybywam z nowym rozdziałem!
Cene zdobył się na wyznanie prawdy.
Uparcie broni Anže, jednak ani or ani Peter nie wiedzą, czy faktycznie jest niewinny, czy jednak winny.
A waszym zdaniem Anže jest winny czy niewinny? Czy Cene ma rację, czy to już przejaw jego syndromu sztokholmskiego?
Jestem bardzo ciekawa waszej opinii!
Dedykacja dla:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro