Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟐𝟕

Do mieszkania weszła jakby nigdy nic. Zapomniała, że jej przyjaciółka zaczęła rodzić u niej w domu. Zamiast tego zajęła się swoim nowym znajomym.

—Jesteś – powiedział Alek, wpatrując się ślepo w stół. – Już się uspokoiłaś? Widzę, że jesteś wniebowzięta z jakiegoś powodu.

—Emm, tak... – zawahała się lekko. – Czemu tak siedzisz?

—Zastanawiałem się, gdzie jesteś. Nawet nie wiem, kiedy wyszłaś.

—No tak, Paulina. Jak się czuje? – zapytała.

—Dobrze. Była bardzo dzielna. Urodziła zdrową córeczkę. Wybrałem dla niej imię. Ma na imię Blanka.

—Ty...? Ty wybrałeś imię? – zdziwiła się lekko. Nie było jej to na rękę. Alek pokiwał głową. – A my... A ty chcesz mieć ze mną dzieci...? – zapytała niepewnie, jakby bała się odpowiedzi.

—Może kiedyś, nie wiem. Na pewno nie teraz. Nie jestem jeszcze gotowy, aby być ojcem.

Może kiedyś... – te słowa zasmuciły Łucję. Ona chciała mieć dzieci. – Ale jest wojna. Jeśli zginiemy... Nie zależy ci na potomku?

—Mam jeszcze siostrę.

—A ja? Ja nie mam nikogo, kto przedłużyłby linię mojej rodziny...

Nie rozumiała dlaczego tak jej odpowiedział. Przecież kilka miesięcy temu odpowiedział, że gdyby była w ciąży byłby najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, a teraz?

—Nie teraz, Łucja. Pomyślimy o dziecku za kilka miesięcy. Jesteśmy dopiero dwa miesiące po ślubie, mamy czas na dzieci. Daj spokój. Idź do Pauliny, myślę, że chciałaby cię zobaczyć.

   Łucja powiesiła płaszcz na wieszaku w przedpokoju, zdjęła buty i udała się do pokoju, w którym Paulina niedawno urodziła. Kiedy tylko otworzyła drzwi zastała tam śpiącą dziewczynkę i swoją przyjaciółkę, która także spała. Nie chcąc ich budzić, zamknęła delikatnie drzwi i odeszła.

   Podeszła bliżej do Alka. Objęła go wokół szyi składając na niej pocałunki.

—Nie teraz, Łucja – powiedział.

—Jesteśmy małżeństwem, chyba możesz poświecić mi trochę czasu... – szepnęła mu do ucha, jednocześnie odpinając guziki koszuli.

—Łucja, proszę cię. Jestem zmęczony – mówiąc to wstał i poszedł do kuchni, aby nalać sobie wody.

—Jesteśmy małżeństwem! – prychnęła niezadowolona młoda kobieta. Zdenerwowana wzięła ponownie płaszcz, założyła buty i wyszła z domu.

Stanęła na chwilę przed wejściem do kamienicy. Trudno stwierdzić dlaczego. Być może zastanawiała się, w którą stronę poszedł Jasiek. Tak bardzo ją zainteresował, że zapragnęła poznać go bliżej.

Spojrzawszy w prawo zobaczyła mężczyznę, który był łudząco podobny do Jana. Obawiała się, że może go z kimś pomyliła, ale uznała, że jednak podejdzie.

Była już blisko niego, gdy zza rogu wyłonił się uzbrojony patrol, który akurat ją chciał skontrolować.

—Papieren (Dokumenty) – rzucił. – Lucia Czerwinska – powiedział łamaną polszczyzną. Łucja pokiwała głową potwierdzając „swoją tożsamość".

   Żołnierz oglądał dokument bardzo uważnie. Minęło już kilka minut. Zdawało się, że coś im nie pasowało.

—Es ist Falsch (To jest fałszywe) – powiedział do swojego towarzysza, który, jak na komendę, prześladował karabin i wycelował go w Łucję.

—Irgendein Fehler muss sein! (To musi być jakaś pomyłka!) – Łucja przestraszyła się nie na żarty, jednak w głębi duszy wiedziała, że to Niemcy mają rację.

   Mężczyzna popchnął ją na ścianę budynku. Dziewczyna poczuła delikatne pieczenie na policzku. Żołnierze zaczęli ją przeszukiwać. Nie znaleźli nic, co mogłoby ją pogrążyć, ale sam fakt posiadania fałszywych dokumentów był wystarczający, aby ją rozstrzelać.

Zaprowadzili ją do najbliższego posterunku Granatowej Policji, aby stamtąd zabrali ją do więzienia.

Szła trzymana kurczowo za ramię przez niemieckiego żołdaka. Po drodze minęła Tadeusza, który akurat szedł do niej w odwiedziny. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Kilkusekundowy kontakt wzrokowy wystarczył, aby domyślić się, co się święci.

_____________________________________________

Witam,
nowy rozdział, znów krótki, ale n ukrywam, że zdecydowanie lepiej pisze mi się takie krótkie rozdziały.

Właściwie n mam dzisiaj nic szczególnego do powiedzenia, więc to byłoby na tyle na dzisiaj.

Życzę Wam cudownego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro