Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gra na Krawędzi

POV JUNGKOOK'A

Gdy tylko dojechaliśmy pod komisariat, wyciągnąłem Caroline z radiowozu, czując, jak jej niechęć przenika przez moje dłonie. Zakułem ją w kajdanki, a kiedy miała się odwrócić, rozległ się dźwięk mojego telefonu. Su-jin, moja dziewczyna, dzwoniła.

Przycisnąłem Caroline do samochodu, tak, by nie mogła uciec. Zauważyłem, że odwróciła się tyłem, a jej spódniczka podwinęła się do góry, co wywołało we mnie mieszankę frustracji i niezdrowego zainteresowania.

Jungkook- Kochanie, za jakąś godzinkę będę w domu – powiedziałem, starając się brzmieć jak najbardziej swobodnie.

W tym momencie musiałem zapanować nad sytuacją, mimo że Caroline była na wyciągnięcie ręki, a myśli o niej sprawiały, że krew krążyła mi szybciej.

Su-jin -Jungkook, co się dzieje? – usłyszałem jej zmartwiony głos.

Su-jin- Znowu masz sprawy do załatwienia?

Jungkook -Nie, kochanie – odpowiedziałem, starając się wpleść w mój głos nutkę czułości.

Jungkook- Po prostu muszę rozwiązać kilka spraw w pracy. Nic poważnego. Ty bądź cierpliwa, dobrze?

Poczułem, jak Caroline zareagowała na moje słowa, wciąż starając się być niezależna.

Su-jin-  Pewnie znowu musisz złapać jakiegoś małolata co? – dodała, a ja z uśmiechem kiwnąłem głową, nawet nie zwracając na nią uwagi.

Jungkook-  Dokładnie. Ale to nie ma sensu – próbowałem być wyluzowany, jednocześnie wiedząc, że w jej głosie było coś, co sprawiło, że zaczynałem czuć się winny.

Jungkook-  Tylko ty się liczysz, Su-jin. Obiecuję, że wrócę najszybciej jak to możliwe.

Słyszałem, jak z drugiej strony telefon rozlegał się lekki śmiech, który sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Su-jin- Czekam na ciebie. I nie zapomnij, że mamy dzisiaj plan na wieczór – przypomniała mi, a ja poczułem przypływ ekscytacji na myśl o tym, co nas czeka.

Jungkook-  Obiecuję, nie zapomnę.

W tym momencie spojrzałem na Caroline, która wciąż tkwiła z zaciśniętymi zębami. Oczywiście widziała, że rozmawiam z moją dziewczyną i na pewno miała na ten temat swoje zdanie.

Su-jin- Okej, kochanie. Uważaj na siebie, dobrze? – dodała Su-jin, a ja skinąłem głową, mimo że nie mogła mnie widzieć.

Jungkook- Jasne. Do zobaczenia za chwilę – powiedziałem i rozłączyłem się.

Kiedy spojrzałem na Caroline, zauważyłem, że jej wyraz twarzy był mieszanką wściekłości i złości. Nie mogłem powstrzymać się od smaku złośliwości, więc postanowiłem nieco ją podrażnić.

Jungkook- Cóż, Lee, wygląda na to, że masz pecha. Jestem zajęty i nie mogę się tobą zająć – powiedziałem, uśmiechając się.

Jungkook- Twoje włamanie do domu Kimów wykończyło mi wieczór.

Caroline -Wiesz co, Jungkook? Nie obchodzi mnie twoje życie osobiste – warknęła, a w jej głosie słychać było silną nutę frustracji.

Caroline -Właściwie, myślałam, że jesteś lepszy niż to. Ale widzę, że miałam złudzenia.

Przycisnąłem ją mocniej do samochodu, co wywołało w niej zaskoczenie.

Jungkook- Nie zapominaj, że jesteś w moich kajdankach, więc lepiej mów z szacunkiem – powiedziałem, a ona jedynie prychnęła.

Caroline -Tak, jasne, wielki, przystojny policjant, co? – odpowiedziała, ironicznie przewracając oczami.

Caroline - Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.

Czułem, że w moim wnętrzu wzrasta napięcie. Z jednej strony pragnąłem jej, z drugiej, wiedziałem, że muszę być profesjonalny. Jednak z każdym słowem, które wypowiadała, ogień w moim sercu rósł.

Jungkook- Zawsze myślałem, że jesteś bardziej inteligentna, Caroline – powiedziałem, łagodnie, ale z wyraźną nutą złośliwości.

Jungkook-  Dobrze wiesz, że z przestępcami nie rozmawia się tak, jak ty to robisz.

Caroline -Może przestań bawić się w policjanta, a zacznij być człowiekiem, Jungkook – odpowiedziała z odrazą.

Kiedy na nią patrzyłem, czułem, że ta gra między nami staje się coraz bardziej skomplikowana. Nie mogłem przestać myśleć o tym, co z Su-jin, ale nie mogłem też zignorować tej intensywności, którą czułem w obecności Caroline.

Jak długo jeszcze będę mógł ignorować to napięcie? Czy uda mi się znaleźć równowagę między życiem osobistym a zawodowym, czy jednak moje serce podda się tej pokusie?

Zaprowadziłem Caroline na komisariat, czując, jak napięcie między nami rośnie z każdym krokiem. Gdy tylko weszliśmy do środka, atmosfera była gęsta od niepewności i emocji. Każdy krok wydawał się nieprzyjemny, a odgłosy panujące w komisariacie sprawiały, że moja głowa pulsowała od adrenaliny.

Gdy dotarliśmy do sali przesłuchań, zamknąłem za nami drzwi i zaprowadziłem ją do krzesła. Caroline usiadła, a jej ciało wyglądało na spięte, jakby każda część jej była świadoma sytuacji, w której się znalazła. Zauważyłem, że po jej policzkach leciały łzy, a ona gryzła dolną wargę, jakby próbowała stłumić emocje.

Patrzyła mi głęboko w oczy, nie mówiąc nic. Cholera, miałem ochotę ją pocałować, ale powstrzymałem się, wiedząc, że nie mogę tego zrobić. Nasza sytuacja była zbyt skomplikowana, a jej złość i frustracja sprawiały, że była jeszcze bardziej kusząca.

Caroline -Dlaczego mnie nie aresztujesz od razu? – zapytała, jej głos był lekko drżący, ale w jej oczach widziałem złość.

Jungkook- Nie mam zamiaru cię aresztować, Lee. To tylko formalność – odpowiedziałem, starając się być chłodny, ale jej obecność sprawiała, że serce mi biło szybciej.

Jungkook- Jesteś w trudnej sytuacji, a ja mam swoją pracę do zrobienia.

Caroline - Trudnej? Ty pierdolony gliniarzu, to ty mnie wciągasz w ten syf! – warknęła, a jej frustracja tylko podgrzała atmosferę.

Jej słowa były ostre, ale jednocześnie czułem, że w jej głosie było coś, co sprawiało, że zaczynałem czuć się winny.

Jungkook- Wiesz, nie musisz być taka wściekła. To tylko moje zadanie – próbowałem ją uspokoić, ale ona tylko przewróciła oczami.

Caroline - Tylko twoje zadanie? Przykro mi, że nie mogę być jak twoja dziewczyna, która czeka na ciebie w domu, byś mógł być jej bohaterem – odpowiedziała, a w jej głosie słychać było ironię.

W tym momencie miałem ochotę roztrzaskać ten stół, na którym stała, ale powstrzymałem się. Zamiast tego zbliżyłem się do niej, próbując nawiązać kontakt wzrokowy.

Jungkook-  Nie bądź zazdrosna, Caroline. Moje życie nie jest tak różowe, jak myślisz – powiedziałem, a ona spojrzała mi prosto w oczy, jakby próbowała odkryć moją duszę.

Caroline - A jakie jest? Zawodowe gówno z ładną dziewczyną, która pożera cię z każdej strony? – odpowiedziała, a w jej głosie brzmiała nuta oskarżenia.

Zacisnąłem zęby, walcząc z pragnieniem, by jej nie zaciągnąć do siebie i nie wciągnąć w moją grę.

Jungkook-  Nie jesteś w stanie tego zrozumieć. Myśl, co chcesz, ale nie wciągaj mnie w swoje pierdolone problemy – odparłem z chłodnym tonem, wiedząc, że walczymy na granicy.

Caroline- Myślę, że jednak wiesz, co robisz. Może nie jesteś taki nieosiągalny, jak się wydaje – powiedziała, a w jej głosie było coś, co sprawiło, że poczułem dreszcze.

Zbliżyłem się do niej, czułem jak powietrze między nami staje się napięte.

Jungkook- Nie wiesz, co mówisz, Lee. Czasami lepiej jest trzymać się z daleka od ludzi takich jak ja – szepnąłem, czując, jak ogień rośnie we mnie, a ona tylko uśmiechnęła się z przekąsem.

Caroline - Może to ja powinnam decydować, kogo chcę w swoim życiu, a nie ty – odpowiedziała, a w jej oczach dostrzegłem coś, co sprawiło, że moje serce zabiło mocniej.

W tej chwili między nami było coś więcej niż tylko wrogość. To była chemia, która sprawiała, że oboje czuliśmy się nieswojo, jakbyśmy stawali w obliczu nieznanego. Czułem, że nie mogę już dłużej się powstrzymywać, ale wiedziałem, że to, co robimy, jest szaleństwem.

Jak długo jeszcze mogę stawić czoła tej intensywności, zanim ulegnę? Czy mogę nadal być policjantem i jednocześnie pragnąć osoby, którą powinienem aresztować?

Caroline siedziała naprzeciwko mnie, ocierając łzy z policzków, ale jej spojrzenie nadal było intensywne. Patrzyła mi prosto w oczy, jakby chciała mi coś udowodnić, a jednocześnie czułem, jak jej słowa przełamują mur, który próbowałem wokół siebie zbudować.

Caroline - Chcę do domu... – wyszeptała, a w jej głosie było coś, co mnie rozbroiło. Cholera, nienawidzę, kiedy widzę ją taką. Zawsze pełną złości, nieustraszoną. Teraz wyglądała, jakby wszystko się jej wymknęło spod kontroli.

Oparłem się o ścianę, próbując trzymać dystans. To tylko kolejna dziewczyna, która wpadła w kłopoty, przypominałem sobie, ale w środku wszystko we mnie wrzało.

Jungkook-  Do domu? A który to dom? Ten, z którego uciekasz, czy ten, który sama sobie tworzysz, wpadając w takie gówno? – rzuciłem złośliwie, próbując ją sprowokować.

Caroline spojrzała na mnie z gniewem, jakby moje słowa tylko dolały oliwy do ognia.

Caroline - Pierdol się, Jungkook. Nie masz pojęcia, przez co przechodzę! – wybuchła, wstając nagle z krzesła. Pochyliła się w moją stronę, a jej głos drżał od złości.

Jungkook-  Och, naprawdę? Nie mam pojęcia? – uniosłem brwi, próbując nie dać się wciągnąć w jej grę.

Jungkook-  Może mi wytłumaczysz, bo chyba przegapiłem to, gdzie włamujesz się do cudzych domów dla zabawy?

Zacisnęła pięści, a w jej oczach widziałem, jak walczy, by się nie rozpłakać. Byłem już prawie przy niej, zaledwie o krok, kiedy nagle wszystko się zatrzymało. Spojrzałem na nią jeszcze raz, a ona odwzajemniła spojrzenie. Nie było już żadnej maski. Tylko ona i ja, sami w tej cholernie ciasnej sali przesłuchań.

Caroline westchnęła ciężko, opadła z powrotem na krzesło i odwróciła wzrok.

Caroline - Mam dość. Po prostu mam dość, Jungkook... – jej głos stłumił gniew, który wcześniej kipiał.

Nie mogłem tego zignorować. Mimo że wiedziałem, jak to się skończy, czułem, że muszę zareagować.

Jungkook- Wiesz co? Mam cię dość. Ciągle to samo. Grasz na krawędzi, a ja muszę cię z tego wyciągać – odparłem, choć w środku czułem coś zupełnie innego. Cholera, ona mnie wykańczała, ale jednocześnie coś mnie do niej ciągnęło.

Caroline- Więc czemu tego nie zostawisz? Czemu za każdym razem się pojawiasz, gdy coś spieprzę? – zapytała nagle, patrząc na mnie z wyzwaniem. Jej oczy świeciły się od łez, ale jej głos był twardy.

To było pytanie, którego unikałem.

Dlaczego? Bo, do cholery, w głębi serca wiedziałem, że jest w tym coś więcej.

Zaciągnąłem się powietrzem i przesunąłem się bliżej niej. Przysiadałem na skraju biurka, patrząc na nią z góry.

Jungkook- Bo jesteś moim problemem, Lee.

Złapałem ją za podbródek, zmuszając ją, by spojrzała mi w oczy.

Jungkook-  I cholera, chyba lubię mieć ten problem – dodałem, szepcząc z drwiną.

Caroline przełknęła ślinę, a ja poczułem, jak moje serce bije szybciej. Napięcie między nami było namacalne. Jej usta były tak blisko, a ja musiałem walczyć, żeby nie zrobić czegoś głupiego.

Caroline - Myślisz, że to wystarczy? Że jak powiesz mi, że jestem twoim problemem, to wszystko się zmieni? – szepnęła, ale czułem, jak jej głos łamie się z każdym słowem.

Była tak blisko, że mogłem poczuć ciepło bijące od jej ciała.

Zacisnąłem zęby, próbując się opanować.

Jungkook- Może nie zmieni, ale na pewno sprawi, że przestaniesz mi wchodzić na głowę – odparłem, odsuwając się od niej z trudem.

Każda cząstka mnie chciała zostać bliżej, ale musiałem trzymać się zasad.

Caroline odchyliła głowę, jakby próbowała wyrwać się z tego momentu. Przetarła policzki dłonią, ale łzy dalej płynęły.

Caroline - Cholera, Jungkook... czemu zawsze musisz być takim dupkiem? – rzuciła w końcu, ale jej głos był pełen bólu.

Jungkook-  Bo chyba tylko tak umiem radzić sobie z tobą, Lee – odpowiedziałem, a w moich słowach było więcej prawdy, niż chciałem przyznać.

Gdy tak siedzieliśmy, zapadła między nami cisza. Mogłem usłyszeć jedynie dźwięk jej oddechu, który był ciężki, jakby każdy kolejny wdech sprawiał jej trudność.

W końcu odwróciłem wzrok, wiedząc, że muszę coś zrobić, zanim stracę kontrolę. Musiałem pamiętać, kim jestem  policjantem, a nie jakimś cholernym idiotą, który pozwala, żeby emocje brały nad nim górę.

Ale prawda była taka, że Caroline sprawiała, że czułem się jak ktoś zupełnie inny.

Podszedłem do niej i delikatnie złapałem za podbródek, patrząc jej głęboko w oczy. Jej oddech przyspieszył, a w jej oczach widziałem mieszankę strachu i gniewu.

Cholera, dlaczego zawsze wplątywałem się w te sytuacje?

Mój telefon cały czas dzwonił. Su-jin. Zmarszczyłem brwi, ignorując wibracje w kieszeni. Wiedziałem, że miałem z nią jechać na kolację. Wiedziałem też, że jeśli nie odbiorę, będzie zła. Ale w tym momencie Caroline była ważniejsza. Zawsze była.

Caroline - Czemu nie odbierasz? – wyszeptała Caroline, jej głos pełen złośliwości.

Caroline-  Co? Boisz się, że twoja dziewczyna dowie się, że mnie dotykasz?

Jej usta wykrzywiły się w sardoniczny uśmiech.

Przełknąłem ślinę, czując, jak gniew rośnie we mnie, ale i coś jeszcze – coś, czego nie chciałem przyznać przed sobą. Ta cholera dobrze wiedziała, jak mnie sprowokować.

Jungkook-  Zamknij się, Caroline – rzuciłem przez zaciśnięte zęby, próbując utrzymać resztki samokontroli.

Jungkook-  Nie masz pojęcia, o czym gadasz.

Caroline- O nie, króliczku – odparła z kpiną. – Mam całkiem niezłe pojęcie. Ty i twoje pieprzone zasady. Udajesz takiego świętoszka, a dobrze wiem, że w środku jesteś taki sam jak ja.

Ścisnąłem jej podbródek mocniej, przyciągając ją bliżej, aż nasze twarze prawie się stykały. Telefon wciąż wibrował, a ja coraz bardziej zaczynałem żałować, że w ogóle do niej podszedłem.

Jungkook-  Chyba zapominasz, kto tutaj jest na przesłuchaniu – warknąłem, patrząc jej prosto w oczy.

Jungkook- Nie jestem twoim cholernym zabawką, Lee. A ty nie masz prawa wpieprzać się w moje życie.

Oparła się plecami o krzesło, patrząc na mnie spod półprzymkniętych powiek.

Caroline- Nie? – wyszeptała, jej głos ociekający wyzwaniem.

Caroline - A co, jeśli powiem, że właśnie to chcę zrobić? Rozpieprzyć twoje idealne życie na kawałki, Jungkook?

Cholera, coś we mnie pękło. Zamiast odpowiedzieć, puściłem ją gwałtownie i odszedłem od stołu, czując, jak moje ciało drży od gniewu i napięcia. Caroline znowu zaczęła ze mną grać, i wiedziałem, że powoli tracę kontrolę.

Mój telefon znowu zaczął dzwonić, przypominając mi o moich obowiązkach. Su-jin. Powinienem teraz być z nią, powinienem trzymać się z dala od tej całej cholernej sytuacji. Ale za każdym razem, gdy byłem z Caroline, to wszystko przestawało mieć znaczenie.

Wziąłem głęboki oddech, próbując się uspokoić, zanim ponownie na nią spojrzałem.

Jungkook-  Zawsze wpieprzasz się w moje życie w najmniej odpowiednim momencie – powiedziałem, próbując przybrać spokojny ton, choć w środku byłem bliski wybuchu.

Jungkook-  A teraz musisz odpokutować za swoje gówno.

Caroline wzruszyła ramionami, jakby kompletnie nie przejmowała się tym, co mówiłem. Zamiast tego podniosła brwi w prowokujący sposób, oblizując dolną wargę.

Caroline -Może zamiast mówić o pokutach, powinieneś się w końcu przyznać, że masz na mnie ochotę, Jungkook – jej głos był nasycony sarkazmem, ale i czymś więcej. Była pewna siebie, wiedziała, jak mnie złamać.

Spojrzałem na nią ponownie, próbując utrzymać pokerową twarz. Cholera, miała rację.

Co wydarzy się dalej ? O tym w kolejny rozdziale ✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro