Rozdział 21
Wchodząc do hotelowej restauracji, poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej, choć nie było ku temu racjonalnego powodu.
Przypomniałam sobie, że to tylko kolejne spotkanie – zawodowe, jakich przecież wiele przede mną – a jednak nerwy ścisnęły mnie, jakbym miała stanąć na scenie, nieprzygotowana, przed tłumem ludzi. Odruchowo poprawiłam włosy, wygładziłam sukienkę i ruszyłam w stronę stolika, przy którym siedzieli Nathaniel i Steven.
Ale zanim do nich dotarłam, coś przykuło mój wzrok. W kącie, przy drugim, dużym stole, siedzieli oni – Luke, Tyler, Ryan i Jake. Słyszałam ich śmiechy, widziałam, jak odchylają się w fotelach, rozluźnieni, jakby nie mieli żadnych zmartwień na świecie. Jednak to nie oni sprawili, że moje nogi na chwilę stanęły w miejscu, a serce niemal przestało bić.
Siedział tam ktoś jeszcze.
Nieznajoma dziewczyna, której wygląd przypominał postać z bajki. Miała długie, idealnie lśniące, brązowe włosy, które miękko opadały na jej plecy. Niebieskie oczy błyszczały jak drogocenne kamienie, a jej pełne, doskonale zarysowane usta zdawały się kpić z reszty świata swoim uśmiechem. Była piękna w sposób, który sprawiał, że każda kobieta w jej otoczeniu czuła się przy niej niedoskonała. Jej figura przypominała figurę modelki, a ona wyglądała tak naturalnie i swobodnie, jakby była stworzona do tego, by siedzieć przy stole pełnym sławnych muzyków i śmiać się, jakby to było najzwyklejsze w świecie.
I była blisko Luke'a. Zbyt blisko.
Poczułam, jak moje gardło się zaciska, a oddech staje się ciężki. Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok, starając się zignorować obraz, który wbił mi się w pamięć. Podeszłam do stolika Nathaniela i Stevena, usiłując nie patrzeć w stronę drugiego stolika.
– Anastasia, usiądź, nie krępuj się – powiedział Steven. Nathaniel skinął głową, niemal niezauważalnie, co sprawiło, że jego obecność wydawała się jeszcze bardziej formalna.
– Dzięki – odpowiedziałam cicho, siadając naprzeciw nich. Serce wciąż biło zbyt szybko, a myśli galopowały nie tam, gdzie powinny.
Nathaniel i Steven od razu zaczęli rozmowę o dzisiejszych nagrywkach. Nathaniel mówił o terminach, wymaganiach, a Steven opowiadał o harmonogramie, wspominając, że nagrania mogą potrwać do późnej nocy.
– Jesteś gotowa na długie godziny? – zapytał Steven, spoglądając na mnie spod półprzymkniętych powiek.
– Oczywiście – odpowiedziałam, choć wcale nie byłam pewna, czy usłyszałam, co mówił. Moje myśli wracały do tamtego stolika, do tej dziewczyny, której obecność mnie paraliżowała.
Skąd ona się wzięła?
Kim była?
Co robiła w towarzystwie Luke'a?
Wiedziałam, że nie powinnam o tym myśleć. Przecież Luke i ja to przeszłość. Nie miałam prawa czuć zazdrości, nie powinnam... Ale, do diabła, nie mogłam tego powstrzymać.
Widok tej dziewczyny, tak blisko niego, śmiejącej się z ich żartów, sprawiał, że czułam, jakby ktoś wbijał mi igły prosto w serce.
Próbowałam skupić się na rozmowie. Menu leżało przede mną, więc schowałam się za nim, udając, że przeglądam propozycje dań. Oczywiście nie widziałam ani jednej litery. Wszystko wydawało się zniekształcone, zamazane, jakby nawet słowa nie chciały mi pomóc uciec od myśli o Luke'u i tej dziewczynie. A potem poczułam na sobie jego wzrok.
– Nie patrz na niego. Nie patrz na nich – Powtarzałam to sobie w myślach, ale w mojej głowie panował chaos.
Nie mogłam się powstrzymać. Uniosłam oczy i zobaczyłam, że Luke patrzy prosto na mnie.
Serce zatrzymało się na sekundę. Jego spojrzenie było intensywne, zaskakujące, jakby chciał coś powiedzieć, ale odległość między nami sprawiała, że cokolwiek miałby na myśli, nie docierało do mnie. A ja? Jak idiotka, gapiłam się na niego, po czym, speszona, szybko odwróciłam wzrok, czując ciepło rozlewające się po moich policzkach. Przyszpilił mnie na gorącym uczynku. Wpatrywałam się w nich, w nią, a teraz... teraz on to widział.
Przygryzłam wargę, usiłując opanować rosnący we mnie gniew. Na siebie, na niego, na cały ten cholerny świat.
Luke nie był już częścią mojego życia. Nie miałam prawa czuć się tak, jak się czułam. To wszystko powinnam już zostawić za sobą. Ale widok tej dziewczyny, tak pięknej, tak idealnej, w jego towarzystwie... Nie mogłam tego znieść.
Znowu spojrzałam w ich stronę. Tym razem Luke odwrócił wzrok, jakby nic się nie wydarzyło. Jakby ten moment, kiedy nasze oczy się spotkały, był tylko ulotnym wspomnieniem, które nie miało znaczenia. Ale dla mnie... to ukłucie było zbyt realne.
Chłopcy znowu wybuchnęli śmiechem, tym razem Jake opowiedział coś zabawnego, a dziewczyna oplotła Luke'a ręką, udając, że nie może przestać się śmiać. Ścisk w moim żołądku stał się nie do wytrzymania. Zacisnęłam dłonie na menu tak mocno, że prawie je pogięłam.
– Anastasia? Wszystko w porządku? – Nathaniel spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, przerywając swoją rozmowę ze Stevenem.
– Tak, tak, wszystko w porządku – odpowiedziałam, z trudem łapiąc oddech. Musiałam wyjść.
Muszę wyjść stąd natychmiast.
– To dobrze. Jak mówiłem, mamy dziś dużo pracy, więc lepiej, żebyś była gotowa na długą noc – kontynuował Nathaniel, nieświadomy tego, że w tej chwili walczyłam z burzą emocji, która mogła mnie w każdej chwili zmieść z powierzchni ziemi.
Skinęłam głową, ale myślami byłam gdzieś indziej. W końcu zebrałam się na odwagę i wstałam.
– Przepraszam na chwilę, muszę gdzieś zadzwonić – wymamrotałam, szybko wstając od stołu.
Potrzebowałam powietrza. I ucieczki od tych wszystkich emocji, od Luke'a, tej dziewczyny i od wszystkiego, co właśnie mnie przerastało.
Wybiegłam z restauracji, a chłodne powietrze natychmiast uderzyło mnie w twarz, było ostre, lecz kojące zarazem. Jakby przyroda próbowała obmyć mnie z tego, co przed chwilą widziałam.
Poczułam, jak moje ciało powoli zaczyna się uspokajać, ale emocje w środku wrzały.
Zatrzymałam się przy ścianie hotelu, biorąc kilka głębokich oddechów, a moje serce wciąż łomotało w piersi. Zamknęłam oczy, opierając się o zimny mur, starając się odzyskać równowagę.
Dlaczego ja to w ogóle czuję?
Przecież to nie ma sensu.
Wszystko między nami jest skończone, więc nie powinnam czuć zazdrości, ani smutku, ani tej wszechogarniającej frustracji, która teraz wypełniała każdy zakamarek mojego wnętrza.
To irracjonalne, a jednak... widok tej dziewczyny, siedzącej tak blisko niego, śmiejącej się z nimi, sprawił, że czułam się, jakby ktoś wyciągnął mi ziemię spod nóg.
Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Miałam wrażenie, że tonę.
Wyciągnęłam z tylnej kieszeni dżinsów telefon, a moje palce drżały, gdy wybierałam numer Maddie.
Potrzebowałam jej, potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi poukładać myśli, kogoś, kto mnie zrozumie i uspokoi zanim oszaleję.
Telefon zadzwonił raz, drugi i zanim zdążyłam się rozmyślić, Maddie odebrała.
– Ana? Co się dzieje? – Jej głos był pełen troski, i to jedno proste pytanie sprawiło, że zaczęłam się łamać. Jakby wszystkie emocje, które próbowałam stłumić, nagle wybuchły.
– Maddie... – zaczęłam cicho, ale mój głos zadrżał, kiedy próbowałam mówić dalej. Musiałam na chwilę zamknąć oczy, powstrzymać łzy i wziąć głęboki oddech. – Ja... nie wiem, co mam robić. Nie wiem, dlaczego tak się czuję. Siedzą tam... Luke i jakaś dziewczyna. Jest tak piękna, Maddie. To najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałam. I jest obok niego. Śmieje się z nimi, wszyscy ją uwielbiają, a ja... czuję się jak idiotka. To nie ma sensu, ale... nie mogę znieść tego widoku.
Cisza po drugiej stronie telefonu była krótka, ale wystarczyła, żeby moje serce znowu zaczęło bić szybciej. Maddie próbowała znaleźć słowa, ale ja już wiedziałam, co usłyszę. Mimo to potrzebowałam jej odpowiedzi, nawet jeśli miałaby być niczym plaster na otwartą ranę.
– Ana, słuchaj... Jake wspominał, że na planie teledysku ma być modelka. To pewnie ona – powiedziała ostrożnie, jakby bała się, że każde kolejne słowo może mnie zranić. – Oni wszyscy są w pracy, Ano. Nie masz się czym przejmować.
Modelka. Oczywiście. To wyjaśniałoby wszystko, prawda? Piękna, idealna dziewczyna, która pasuje do świata, w którym Luke żył na co dzień. Ona była stworzona, by być obok niego. Naturalna, pewna siebie, należąca do tego blasku fleszy, którego ja nigdy nie czułam się częścią.
– To nic nie zmienia, Maddie – wyznałam, a moje słowa wyszły ostrzejsze, niż zamierzałam. – Jest taka pewna siebie, jest zbyt... idealna. A Luke... on patrzył na nią tak, jakby była wszystkim, co mu trzeba. To mnie przeraża. Przeraża mnie myśl, że Luke mógłby być z kimś takim... tak pięknym, tak idealnym, kimś, kto pasuje do jego świata, w odróżnieniu do mnie.
W moim głosie pobrzmiewała zazdrość, której nie potrafiłam ukryć. Może nie miałam prawa tak się czuć, może powinnam była to wszystko zostawić za sobą, ale nie umiałam. Luke i ja mieliśmy przeszłość, która ciągnęła się za mną jak cień. A teraz ten cień znów wypełniał moje życie, przenikając każdą myśl.
Maddie westchnęła ciężko po drugiej stronie, jakby sama była zagubiona w tym wszystkim.
– Ana, to tylko praca. Ona tam jest, bo musi być. To modelka, która po prostu dobrze się bawi przy okazji swojej pracy. To nic więcej niż tylko praca.
Maddie próbowała mnie uspokoić, ale jej słowa ledwo docierały do mnie przez chaos, który miałam w głowie. Potrzebowałam się uspokoić, ale to, co mówiła, nie wystarczało. Nie umiałam przestać myśleć o tym, że Luke był tam z nią, że uśmiechał się, że wyglądał tak, jakby to wszystko – nasza przeszłość – nie miało już dla niego znaczenia.
– Jest jeszcze coś, co powinnaś wiedzieć – zaczęła Maddie, a jej głos stał się nieco bardziej poważny. Coś w jej tonie sprawiło, że zamarłam, wyczekując na to, co miała mi powiedzieć.
– Co masz na myśli? – spytałam, choć serce biło mi coraz szybciej.
Maddie zawahała się na moment, jakby nie była pewna, czy powinna to powiedzieć. Znałam ją na tyle dobrze, by wyczuć, że to coś ważnego.
– Czytałaś scenariusz do teledysku?
Zmarszczyłam brwi, starając się przypomnieć, czy dostałam jakieś szczegóły na ten temat. Wiedziałam, że jestem tu tylko po to, by zbierać materiały do promocji, nie miałam nic wspólnego z kreatywną stroną projektu.
– Nie, nie czytałam. To nie moja działka, Maddie. Dlaczego pytasz? – odpowiedziałam, starając się zrozumieć, do czego zmierzała.
– Bo scenariusz... napisał Luke – zaczęła Maddie, wyraźnie ostrożnie dobierając słowa. – Jake powiedział mi, że Luke sam go stworzył i że oni wszyscy byli nim zachwyceni.
Moje serce zamarło. Luke napisał scenariusz? To już było wystarczająco dziwne, ale wiedziałam, że Maddie nie powiedziała mi wszystkiego. Było coś jeszcze, co musiała mi wyznać.
– Do czego zmierzasz, Maddie? – spytałam, próbując powstrzymać strach, który zaczął mnie paraliżować.
– Ana... – Maddie westchnęła. – Jake powiedział mi coś jeszcze. Zdradził mi szczegóły tego scenariusza i... – przerwała na moment – i on mi coś przypominał. Jakby to była historia, którą już gdzieś słyszałam. I wtedy przypomniałam sobie... to brzmiało jak to, co opowiadałaś mi o waszym wyjeździe. O tym, co się tam działo między wami. Jakby ten teledysk miał opowiadać o waszej historii.
Zamarłam. Świat wokół mnie zwolnił, a potem jakby przestał istnieć. Moje serce zaczęło bić w piersi jak oszalałe, a myśli plątały się w chaosie, próbując ułożyć sobie wszystko, co właśnie usłyszałam.
– O naszej historii? – wyszeptałam, nie wierząc w to, co mówiła. – Maddie, to niemożliwe. On nie...
– Ana, wiem, że to brzmi szalenie, ale to co mówił mi Jake... Wszystko to brzmiało dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy ty mi o tym opowiadałaś. Wszystko. Detale, emocje... Jakby Luke przeniósł wszystkie te wspomnienia na papier i zamienił w scenariusz teledysku.
Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy. To, co Maddie mówiła, brzmiało nierealnie, jak jakiś pokręcony sen, z którego chciałam się obudzić.
Ale wiedziałam, że to, co słyszałam, było prawdziwe.
Stałam tam, przy ścianie hotelu, czując, jak cały świat, który z takim trudem próbowałam odbudować po rozstaniu z Luke'em, nagle wali się na mnie z pełną siłą.
Zimne powietrze przestało mnie uspokajać, przestało przynosić ukojenie – teraz czułam się, jakby mnie dusiło, jakby każda kolejna sekunda na zewnątrz była nie do zniesienia.
Luke napisał scenariusz o nas? O tym, co wydarzyło się między nami? To musiał być jakiś koszmarny żart. Nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Nie chciałam w to wierzyć.
– Maddie, to... to po prostu niemożliwe – próbowałam wykrztusić. Głos mi się łamał, a ja ledwo mogłam oddychać. – Luke nie napisałby o nas teledysku. To absurdalne.
– Ana, wiem, że to ciężko zrozumieć, ale wygląda na to, ze on po prostu chce przenieść to na ekran, jakby chciał to uwiecznić – mówiła Maddie, a jej głos był pełen troski, ale także przekonania, które z każdą sekundą wbijało mi nóż w serce głębiej.
W mojej głowie panował chaos. Obrazy Luke'a i tamtej dziewczyny migotały przed moimi oczami, mieszając się z tym, co powiedziała Maddie.
Chciałam natychmiast wrócić do restauracji, spojrzeć mu prosto w oczy i zapytać, dlaczego to zrobił. Ale nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana przez te wszystkie uczucia, które zbyt szybko wypełniły mnie od środka.
– Maddie, dlaczego? – wyszeptałam, choć wiedziałam, że Maddie nie zna odpowiedzi. Nie mogłam pojąć, dlaczego Luke zrobił coś takiego. Po co wracać do naszej historii? Czy to była jego forma zadośćuczynienia, a może próba pogodzenia się z tym, co stracił?
– Nie wiem, Ana – Maddie powiedziała cicho. – Może to jego sposób, żeby zamknąć ten rozdział? A może... – zawahała się, jakby nie była pewna, czy powinna mówić dalej – może próbuje ci coś przekazać. Nie wiem. Ale wiem, że on też musiał czuć coś bardzo silnego, skoro napisał ten scenariusz.
Poczułam, jak ogarnia mnie fala dezorientacji i gniewu. To wszystko było zbyt skomplikowane. Zbyt intensywne.
Byłam gotowa zamknąć ten rozdział, zepchnąć go do najdalszego zakątka serca, ale teraz – teraz Luke go na nowo otworzył.
– Przecież to wszystko już minęło, Maddie – powiedziałam, starając się jakoś zebrać w sobie. – To, co było między mną a Luke'em... to już przeszłość. Nie chcę tego przeżywać jeszcze raz. Nie chcę tego widzieć na ekranie.
Maddie milczała przez chwilę, jakby sama szukała właściwych słów.
– Może powinnaś z nim porozmawiać, Ana – zasugerowała ostrożnie. – Może powinien ci wyjaśnić, dlaczego to zrobił. Bo wiesz, to wygląda na coś więcej niż tylko inspirację. On musiał mieć jakiś powód, żeby wrócić do waszej historii.
Nie odpowiedziałam od razu. Słowa Maddie odbijały się echem w mojej głowie, ale nie mogłam zebrać sił, by je przyswoić. Może miała rację, może powinnam z nim porozmawiać. Ale sama myśl o stawieniu czoła Luke'owi, o spojrzeniu mu w oczy i zmierzeniu się z tym wszystkim na nowo, sprawiała, że czułam się, jakby brakowało mi powietrza.
Poczułam nagle, że świat, który próbowałam tak starannie ułożyć, zaczyna się sypać. Wszystko, co zbudowałam po rozstaniu, wszystkie mury, które postawiłam wokół siebie, by chronić się przed bólem, właśnie runęły w gruzy.
– Ana, proszę, nie przejmuj się tym na zapas – Maddie próbowała mnie uspokoić, choć jej głos zdradzał, że sama była zaniepokojona. – Może to tylko artystyczna wizja. Może Luke chciał w ten sposób zamknąć pewien rozdział w swoim życiu.
Zamknąć rozdział? Może dla niego to była tylko historia, którą chciał wyrazić przez sztukę. Ale dla mnie... to było coś więcej. To było moje życie, moja przeszłość, moje serce, które wciąż nie zdołało się całkowicie uleczyć.
Zrobiłam kilka kroków w bok, czując, jak chłodne powietrze ociera się o moją skórę. Zastanawiałam się, co powinnam zrobić dalej. Czy wrócić do restauracji i udawać, że nic się nie stało? Czy stawić czoła Luke'owi i zapytać, dlaczego to zrobił?
– Może powinnaś z nim porozmawiać? – Maddie zasugerowała ostrożnie. Jej głos był ciepły, pełen troski, ale ja wiedziałam, co chce przez to powiedzieć. Próbowała znaleźć rozwiązanie, jak zawsze. – Może on ci to wyjaśni. Powie, dlaczego napisał ten scenariusz. Może nie jest za późno, żeby coś zmienić.
Pokręciłam głową, czując, jak złość i bezradność mieszają się we mnie w jeden bolesny węzeł. Cała ta sytuacja była zbyt skomplikowana, a ja... ja nie miałam siły, żeby walczyć o coś, co już dawno powinno przestać mnie obchodzić.
– Maddie, to nie ma sensu. – Próbowałam mówić spokojnie, ale moje emocje wylewały się ze mnie z każdym słowem. – Scenariusz jest gotowy. Nagrywki ruszają dzisiaj. Jest już za późno, żeby cokolwiek zmienić. Luke zrobił, co chciał, a teraz nie ma odwrotu.
Maddie na chwilę zamilkła, a ja wyobrażałam sobie, jak analizuje każde moje słowo. Zawsze próbowała mi pomóc, ale tym razem czułam, że nic nie mogło naprawić tego, co się stało.
– Ale może gdybyś z nim porozmawiała... – zaczęła znowu, ale ja nie mogłam już tego słuchać.
– Maddie, nie rozumiesz? To nie ma sensu – przerwałam jej, czując, jak frustracja wylewa się ze mnie. – On napisał ten scenariusz, stworzył całą wizję, a teraz wszyscy są gotowi, żeby to nakręcić. Ja nie mam na to żadnego wpływu. Moje życie, nasza historia, to teraz tylko część jego teledysku. I nic, co powiem, tego nie zmieni.
Czułam, jak powoli opadam z sił. Cała ta sytuacja była nie do zniesienia. Jakby ktoś wziął to, co było między mną a Luke'em i chcial zamienić to w coś, na co nie byłam gotowa. Czułam się jakbym straciła kontrolę nad czymś, co było tak osobiste, tak bolesne, a teraz stało się czymś, co zobaczą miliony ludzi.
Maddie odetchnęła głęboko, ale nie poddała się tak łatwo.
– Ana, wiem, że to trudne, ale może musisz usłyszeć od niego, dlaczego to zrobił. Może to, co ci powie, pozwoli ci zamknąć ten rozdział. Nawet jeśli nie możesz nic zmienić, to przynajmniej dowiesz się, dlaczego...
Oparłam się ciężko o mur, czując, jak chłód przenika moje ciało, ale nie mogłam się już uspokoić. Tego było za dużo. Wszystko działo się zbyt szybko, zbyt intensywnie.
– Może... – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niej. – Ale to niczego nie zmieni. To już się dzieje. Nagrywają to dzisiaj, Maddie. Nasza historia będzie tam. Czy tego chcę, czy nie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro