Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Minął tydzień. Tydzień pełen rozterek, prób, by zebrać myśli i zdecydować, co zrobić z wiadomością od Luke'a.

Odkąd spotkałam go na tym pokazie, moje życie znów wywróciło się do góry nogami.

Codziennie brałam telefon do ręki, wpatrywałam się w jego wiadomość, a potem odkładałam go z powrotem. Każda próba odpowiedzi kończyła się tym samym.

Zastanawiałam się, czy w ogóle powinnam mu odpisać. Wiedziałam, że to będzie pierwszy krok do tego, by znów pozwolić mu wejść do mojego życia, a nie byłam pewna, czy jestem gotowa.

Co, jeśli ponownie wszystko się rozpadnie?
Czy moje serce naprawdę mogłoby to znieść?

Mimo tych myśli, starałam się funkcjonować jak zawsze. Był poniedziałek, nowy tydzień, a to oznaczało, że czas skupić się na pracy i na kolejnych wyzwaniach zawodowych.

Ubrana w swoją ulubioną, czarną marynarkę, weszłam do biura z postanowieniem, że dzisiaj nie będę się rozpraszać.

Kiedy tylko otworzyłam drzwi, od razu zauważyłam Nathaniela, mojego szefa, który rozmawiał z Samanthą.

Wyglądali poważnie, jakby omawiali coś istotnego, ale kiedy Samantha mnie zobaczyła, natychmiast skierowała głowę w moją stronę.

– Anastasio, za dziesięć minut proszę przyjdź do mojego gabinetu – powiedziała, nie tracąc ani chwili.

Zamarłam na moment, próbując przeanalizować, co mogło być powodem takiego nagłego zaproszenia. Samantha była osobą wysoko postawioną. Jeśli wzywała kogoś do swojego gabinetu to musiało być to coś naprawdę ważnego albo strasznego.

Oboje zniknęli w gabinecie Nathaniela, a ja usiadłam przy swoim biurku, czując, jak moje myśli zaczynają krążyć w niebezpiecznych kierunkach.

Co mogło się dziać?
Czy czekało mnie nowe zadanie?
A może szykował się jakiś nowy projekt, z którym musiałam się zmierzyć?

Zaczęłam zastanawiać się, czy to przypadkiem nie jest kolejne wyzwanie, którego się obawiałam. Boże, ile razy można być wystawianym na próbę?

Mimo narastającego stresu, starałam się nie panikować.

Pięć minut później Samantha wyszła z gabinetu Nathaniela i znów spojrzała na mnie z poważnym wyrazem twarzy.

– Za pięć minut widzimy się na górze – rzuciła krótko, po czym zniknęła na schodach prowadzących na najwyższe piętro biurowca.

Wiedziałam, że to oznacza jedno – kolejne duże zadanie.

Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam się opanować. W tym momencie Maddie pojawiła się obok mnie, jakby wyczuwała, że potrzebuję wsparcia.

– Co się dzieje? Wyglądasz, jakbyś zaraz miała zemdleć – powiedziała, spoglądając na mnie z troską.

– Samantha chce mnie widzieć na górze. Boję się, że to znowu jakieś wielkie zadanie – westchnęłam, czując, jak napięcie rośnie w każdej komórce mojego ciała. – Ostatnio miałam tyle na głowie, że nie wiem, czy dam radę.

Maddie pokręciła głową, uśmiechając się do mnie pokrzepiająco.

– Daj spokój, Ana. Zawsze dajesz sobie radę. Nie zapominaj, że udało ci się zrealizować zadanie, mimo że Nathaniel próbował cię podkopać. Pomyśl o tym jak o kolejnej szansie. Może to jest kolejna okazja, żeby udowodnić im swoją wartość.

Spojrzałam na nią, wdzięczna za jej wsparcie, ale mimo wszystko wciąż czułam się zestresowana.

Zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam na korytarz, kierując się do windy. Wjeżdżając na najwyższe piętro, moje serce biło jak oszalałe. Nigdy wcześniej nie byłam na tym poziomie – tutaj znajdowały się biura najważniejszych osób w firmie, gdzie podejmowano strategiczne decyzje.

Winda zatrzymała się z cichym dźwiękiem, a drzwi powoli się otworzyły.
Wyszłam na przestronny, elegancki korytarz. Marmurowe podłogi błyszczały, a ściany zdobiły nowoczesne obrazy, tworząc atmosferę prestiżu i luksusu. Wszystko tutaj emanowało spokojem, ale jednocześnie przypominało, że właśnie w tym miejscu zapadają kluczowe decyzje.

Z każdym krokiem czułam, jak narasta we mnie napięcie.

W końcu dotarłam pod drzwi gabinetu Samanthy. Zapukałam delikatnie, a jej głos szybko zaprosił mnie do środka.

– Proszę, wejdź, Anastasio – powiedziała z uśmiechem, siedząc za swoim dużym, eleganckim biurkiem.

Gabinet był przestronny, urządzony w nowoczesnym stylu. Za biurkiem rozpościerał się widok na miasto – ogromne okna wpuszczały do środka naturalne światło, a dekoracje były proste, ale efektowne.

Samantha wyglądała na zrelaksowaną, ale jednocześnie skupioną. A ja wiedziałam, że czeka mnie poważna rozmowa.

Usiadłam na wskazanym przez nią fotelu, próbując zachować spokój.

– Mam dla ciebie kolejne ważne zadanie – zaczęła, a ja poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. – Zgłosił się do nas bardzo ważny klient z branży muzycznej. Chce współpracować z naszą agencją przy promocji nowej płyty. Co ciekawe, klient poprosił, abyś to właśnie ty zajęła się tym zleceniem.

Zmarszczyłam brwi. Czegoś takiego się nie spodziewałam.

– Dlaczego ja? – zapytałam. – Nie mamy bardziej doświadczonych pracowników w tej dziedzinie?

Samantha westchnęła, jakby już wiedziała, że takie pytanie padnie.

– Na początku próbowałam zaproponować kogoś innego, ale klient był nieugięty. Zagrozili, że wycofają się, jeśli to nie ty będziesz prowadzić ten projekt – wyjaśniła, przyglądając mi się uważnie. – Wyraźnie zaznaczyli, że tylko ty spełniasz ich oczekiwania.

Słowa Samanthy uderzyły mnie mocniej, niż się spodziewałam. Dlaczego ktoś miałby nalegać właśnie na mnie? Z jednej strony czułam się wyróżniona, ale z drugiej, coś tu wyraźnie nie pasowało.

– Kto to taki? – zapytałam, próbując zachować opanowanie, choć w środku narastała we mnie ciekawość połączona z niepokojem.

Samantha wstała i podeszła do biurka, gdzie nalała sobie wody do szklanki.

– Steven Jones – powiedziała, jakby to było oczywiste. – Jeden z najlepszych menedżerów w branży muzycznej. Prowadzi największe gwiazdy. Przyszedł do nas z zamiarem promocji nowej płyty swojego klienta. Chcesz wody?

Skinęłam głową, wciąż przetrawiając jej słowa. Steven Jones... Nie znałam tego nazwiska.

Podziękowałam, gdy podała mi szklankę, i upiłam mały łyk.

– Nie kojarzę tego nazwiska – powiedziałam szczerze, starając się połączyć fakty w głowie. – Dlaczego wybrał mnie? Nie znam tej osoby, ani nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z żadnym z jego klientów.

Samantha przysiadła na rogu biurka, trzymając szklankę w dłoni, jakby w pełni panowała nad sytuacją.

– To nic dziwnego, że nie znasz go osobiście, ale agencji bardzo zależy na tym zleceniu – powiedziała, przyglądając mi się. – To duży projekt, a Steven Jones nie wybiera przypadkowych ludzi. Jego klientem jest zespół, który właśnie wypuszcza nowy album i szuka innowacyjnych rozwiązań w promocji. Dlatego cię wybrali.

Poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.

– Jakiego klienta? – zapytałam, biorąc łyk wody, którą podała mi Samantha.

Samantha spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie, jakby to, co miała powiedzieć, było pewną formalnością.

– Zespół Four King's, który właśnie wypuszcza nowy album – powiedziała spokojnie.

W tej samej chwili zakrztusiłam się wodą, która dosłownie wyleciała mi z ust. Szybko chwyciłam serwetkę, starając się opanować, ale Samantha patrzyła na mnie zaskoczona i lekko oburzona.

Samantha spojrzała na mnie uważnie, ale nie pytała o przyczynę mojej reakcji.

Moje serce biło jak oszalałe, a myśli zaczęły krążyć wokół jednej osoby – Luke.

– Przepraszam – powiedziałam, próbując odzyskać kontrolę nad sobą, choć wciąż czułam, że cała sytuacja wymyka się spod kontroli.

Samantha spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, ale zaraz wróciła do swojej profesjonalnej postawy.

– Zespół Four King's przygotowuje nową płytę i zależy im na szerokiej promocji – kontynuowała. – Będziesz odpowiedzialna za stworzenie kompleksowej strategii marketingowej, organizację wydarzeń promujących i współpracę z mediami.

Słowa Samanthy docierały do mnie jak przez mgłę. Jedno było pewne – znowu miałam stanąć twarzą w twarz z Lukiem, a tym razem to nie miało nic wspólnego z przeszłością.

To była praca. Zawodowe wyzwanie.
Ale to nie zmieniało faktu, że Luke znowu wchodził do mojego życia, a ja nie mogłam nic z tym zrobić.

– Rozumiem – odpowiedziałam cicho, choć w moim głosie było słychać niepewność.

Samantha skinęła głową.

– Spotkanie w sprawie omówienia szczegółów odbędzie się w następną środę. Steven Jones przyleci do miasta wraz z zespołem zaraz po ich ostatnim koncercie z tej trasy, czyli w ten weekend. Chcą, żeby promocja nowej płyty zaczęła się jak najszybciej, więc czekają na twoje pomysły, jak najszybciej.

Poczułam, jak ściska mi się żołądek. Praca z Lukiem? Po tym wszystkim, co się wydarzyło? To nie było coś, na co byłam gotowa.

Ale nie mogłam odmówić. Agencja potrzebowała tego projektu, a Samantha wyraźnie dała mi do zrozumienia, że nie ma miejsca na osobiste obiekcje.

– Zrozumiałam – powiedziałam, choć w środku czułam, że właśnie wpadłam w pułapkę.

– Dobrze, Anastasio. Liczymy na ciebie. Wierzę, że zrobisz wszystko, żeby ten projekt odniósł sukces – zakończyła Samantha, uśmiechając się do mnie z pewnością siebie.

Wstałam z fotela i odłożyłam pustą szklankę na biurko. Wychodząc z gabinetu, czułam, jak moje ciało zaczyna drżeć. Luke. Jego zespół. Miałam z nimi pracować.

W tym momencie czułam że cała przeszłość, której chciałam unikać, nagle wracała do mojego życia.

Gdy dotarłam do swojego biurka, Maddie od razu zauważyła, że coś jest nie tak.

– Jak poszło? – zapytała, podchodząc bliżej. – Coś się dzieje?

Spojrzałam na nią, próbując znaleźć słowa, ale wciąż byłam w szoku.

– Zlecenie, które mi powierzyli... to zespół Four King's – wyjaśniłam cicho, czując, jak wszystko we mnie krzyczy. – Luke... Będę z nim pracować.

Maddie wytrzeszczyła oczy, a jej szczęka opadła.

– Co? Luke? – zapytała, jakby nie mogła w to uwierzyć. – Znowu?

Kiwnęłam głową, wpatrując się w biurko.

– Tak. A ja nie mogę tego odmówić. Steven Jones, ich menedżer, wybrał mnie i zagroził, że wycofają się, jeśli nie ja będę prowadzić projekt. Samantha nie dała mi wyboru.

Maddie przygryzła wargę, patrząc na mnie z mieszaniną współczucia i zrozumienia.

– To... trudne – przyznała. – Ale dasz sobie radę, Ana. Musisz. To twoja praca. Możesz oddzielić przeszłość od teraźniejszości. Zrób to dla siebie.

Zacisnęłam dłonie na biurku, starając się nie dopuścić do tego, by emocje przejęły nade mną kontrolę. Miałam przed sobą kolejne wyzwanie, a Luke... Luke znowu był częścią tego równania. Ale jedno było pewne – musiałam stawić temu czoła. Niezależnie od tego, jak trudne by to było.

Myśli kłębiły się w mojej głowie jak dzikie burzowe chmury.
To musi być sprawka Luke'a.
Każdy logiczny argument prowadził do tego samego wniosku. On musiał to wszystko zaplanować. Ale po co? Dlaczego teraz?

Maddie podeszła bliżej, zauważając moją zamyśloną minę. Przysunęła swoje krzesło do mojego i z delikatnym, troskliwym spojrzeniem nachyliła się w moją stronę.

– Ana, o co chodzi? – powiedziała, a jej głos pełen troski.

Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na nią, próbując zebrać myśli.

– To nie jest przypadek, Maddie – zaczęłam, czując, że muszę z kimś to przegadać. – Samantha mówiła, że Steven Jones, ich menedżer, wybrał mnie i zagroził, że wycofa się, jeśli to nie ja poprowadzę ten projekt. Ale to nie ma sensu... Dlaczego ktoś taki jak Jones miałby wybrać właśnie mnie?

Maddie przygryzła dolną wargę, myśląc przez chwilę, a potem jej oczy nagle rozszerzyły się, jakby nagle wszystko zrozumiała.

– Luke – powiedziała cicho, jakby to jedno słowo miało wyjaśnić wszystko.

Spojrzałam na nią, a w moim sercu zadrżało potwierdzenie, którego tak bardzo się obawiałam.

– Dokładnie – odpowiedziałam, czując, jak słowa ledwo przechodzą przez moje usta. – To musiał być Luke. On na pewno za tym stoi.

Maddie zmarszczyła brwi, opierając łokcie na swoim biurku, jakby próbowała zrozumieć, dlaczego Luke miałby to zrobić.

– Ale dlaczego? – zapytała, jakby jeszcze nie mogła uwierzyć w to, co się działo. – Zerwał z tobą, powiedział, że to koniec. A teraz nagle wraca i próbuje cię wciągnąć w coś takiego?

– Bo Luke... – zaczęłam, ale słowa grzęzły mi w gardle. – On zawsze myślał, że wie, co dla mnie najlepsze. Zerwał, żeby mnie chronić, ale... może teraz chce wrócić? Może żałuje? Nie wiem, Maddie. Nie wiem, dlaczego to robi, ale czuję, że to on mnie w to wciągnął.

Maddie wyprostowała się na krześle, jej spojrzenie stało się bardziej stanowcze.

– I właśnie dlatego musisz być ostrożna, Ana. Luke może mieć swoje powody, ale nie możesz pozwolić, żeby znowu cię zranił. Zastanów się, dlaczego znowu wkracza do twojego życia. Może nie chodzi o twoje dobro, tylko o jego własne pragnienia?

Słowa Maddie uderzyły mnie mocno, bo wiedziałam, że mogła mieć rację. Luke zawsze miał w sobie coś, co sprawiało, że lubił kontrolować sytuację. Zawsze chciał, żebym była bezpieczna, ale tym razem miałam wrażenie, że próbował kontrolować nie tylko moje życie, ale i swoją przyszłość.

– To właśnie mnie przeraża – odpowiedziałam, wpatrując się w dłonie. – Jeśli wejdę w ten projekt, to tak, jakbym otworzyła mu drzwi z powrotem do mojego życia. A ja nie wiem, czy jestem na to gotowa.

Maddie spojrzała na mnie z troską, kładąc dłoń na mojej ręce.

– Może i tak, ale pamiętaj, że to ty decydujesz, na jakich warunkach on wraca. Możesz postawić granice. Możesz się zabezpieczyć. Ale nie pozwól, żeby to on kontrolował twoje życie.

Słuchałam jej, próbując znaleźć w sobie siłę. Wiedziałam, że Maddie miała rację. Nie mogłam pozwolić, żeby Luke znowu przejął kontrolę nad moim życiem. Miałam pracę, karierę, którą budowałam własnymi rękoma, i nie mogłam tego wszystkiego rzucić tylko dlatego, że on znowu chciał się pojawić.

– Masz rację – powiedziałam w końcu, choć wciąż czułam ciężar w sercu. – To ja zdecyduję, jak to będzie wyglądać.

Maddie uśmiechnęła się do mnie ciepło, jakby chciała przekazać mi całą swoją siłę.

– Zawsze masz wybór, Ana. To ty kontrolujesz sytuację. A jeśli Luke naprawdę próbuje wrócić, musisz być gotowa, by podjąć decyzję dla siebie, a nie dla niego.

Wzięłam głęboki oddech i pokiwałam głową, starając się zapanować nad emocjami.

Miałam przed sobą poważne wyzwanie.
Nie tylko zawodowe, ale i emocjonalne. Musiałam zmierzyć się z tym wszystkim i postawić granice, żeby Luke nie mógł znowu zranić mnie tak, jak to zrobił wcześniej.

Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej wszystko zaczynało układać się w logiczną całość. To nie był przypadek, że wybrali mnie.

To Luke. Musiał mieć w tym swój udział. Przecież to on, znając moją sytuację, wiedział, że muszę przyjąć to zlecenie. Zrobił to celowo.To była jego droga, żeby znowu wkroczyć do mojego życia, żeby nas ponownie zbliżyć, niezależnie od tego, jak bardzo próbowałam to od siebie odsunąć.

Nie wierzyłam, że Steven Jones, bez jakiegokolwiek wpływu Luke'a, mógłby tak nalegać na mnie. To nie miało sensu. Nie znałam Stevena, nigdy wcześniej nie pracowałam przy tak dużych projektach w branży muzycznej, a teraz nagle miałam odpowiadać za promocję jednego z najważniejszych zespołów w kraju?

Nie, to na pewno była decyzja Luke'a.

Luke musiał to zorganizować. Musiał wpłynąć na Stevena, przekonać go, że tylko ja mogę się tym zająć. To by do niego pasowało – zawsze był tym, który chciał kontrolować sytuację. Myślał, że wie, co dla mnie jest najlepsze.
Tym razem to samo. Wiedział, że nie mogę odmówić tego zlecenia, bo to mogłoby zaszkodzić mojej karierze. Wiedział, że tak czy inaczej będę musiała z nim pracować.

Poczułam, jak złość miesza się ze strachem.

Dlaczego? Dlaczego znowu to robi?

Zerwał ze mną, mówił, że nie chce mnie w swoim życiu. A teraz co? Wracał? Próbował naprawić to, co zniszczył? Nie mogłam uwierzyć, że teraz, po tych wszystkich miesiącach, po wszystkim, co powiedział, znowu próbuje wrócić.

Było we mnie tyle sprzecznych uczuć. Z jednej strony – złość. Bo jakim prawem znowu wchodził w moje życie, nie dając mi możliwości wyboru? Z drugiej strony... Tęsknota.

Tak, tęskniłam za nim. To bolało, ale musiałam to przyznać przed sobą. Luke był kimś, kto miał w moim życiu szczególne miejsce, kimś, kto potrafił sprawić, że czułam się wyjątkowa, nawet jeśli potem zniszczył wszystko. Moje serce nigdy do końca nie przestało za nim tęsknić, a teraz... teraz ponownie stawiałam czoła tej samej burzy.

Ale czy byłam gotowa, żeby znowu otworzyć drzwi, które z takim trudem zamknęłam?

Spojrzałam na swoje dłonie, które trzymały długopis, ale drżały lekko.

Jeśli przyjmę to zlecenie, Luke ponownie wejdzie do mojego życia, a ja nie wiem, czy jestem gotowa, by znowu stawić czoła tej relacji. Tyle ran było wciąż świeżych, tyle emocji niezaleczonych. Może to była jego próba naprawienia błędów, ale co z moimi uczuciami? Czy naprawdę mogłam pozwolić, żeby Luke znowu miał na mnie tak wielki wpływ?

A może, choć to trudne do przyznania, Luke chciał mi coś powiedzieć przez to wszystko? Może żałował? Może wiedział, że zrobił błąd, i teraz próbował naprawić sytuację, na swój pokręcony sposób?

Westchnęłam głęboko, czując ciężar na piersi. Wiedziałam, że teraz nie mogę się wycofać. Agencja potrzebowała tego projektu, a ja... ja musiałam stawić temu czoła.

Tylko pytanie, czy będę w stanie znieść bliskość Luke'a, gdy wszystko, co się wydarzyło między nami, wciąż siedziało we mnie tak mocno.

Spojrzałam na zegar na ścianie. Środa, dzień spotkania, nadchodził szybciej, niż bym chciała.

A wtedy będę musiała spojrzeć Luke'owi ponownie w oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro