Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☆Sklep zoologiczny? Same problemy!☆

[_____] weszła po schodach na piętro i od razu przekroczyła próg prowadzący do jej pokoju, oczywiście ciągle tuląc do piersi małego kotka, którego nazwała ostatecznie Kamichan*. Musiała też teraz wyjaśnić jakoś rodzicom, skąd go wzięła. Oczywiście to nie był jedyny problem.

* Z tego, co kojarzę Mura oznacza w języku japońskim wieś, ale nie mam pewności, bo nie używam tłumacza, gdyż mu nie ufam. Z kolei samo kami oznacza włosy, a kamisama - Boga. Nie popełniłam banalnego błędu, gdyż Kami z Murakami nie będzie oznaczało włosów a boga, ponieważ chłopak każe do siebie mówić per sama/san/heika, co daje znaczenie ,,bóg". Koniec wyjaśnień z mojej logiki. *

Kami-chan traktuję jako ,,potoczne" bożek, czy coś, bo to tylko opowiadanie.


- Halo? Czego ode Mnie chcesz o tej porze? - odezwał się zaspany głos w słuchawce.

- Jest 18:23 i dzwonię w sprawie Kamichana - odpowiedziała dziewczyna.

- Bożek? Serio? - zapytał. - Świetnie imię dla kota z Mojego domu - ożywił się nagle.

Nakano skrzywiła się do telefonu i kontynuowała.

- Nie bardzo wiem czym go karmić, nie mam kuwety ani posłania czy czegoś takiego - wymieniała po kolei lekko się przy tym wiercąc, a siedziała po turecku na łóżku i starała się dopilnować kociaka, który niebezpiecznie zbliżał się do firanek.

- Moja głupia siostra pracuje w zoologicznym - burknął, przeciągając się leniwie we własnym pokoju. - Idź do niej, to ci wszystko wytłumaczy.

- Ale-

- Żadnych ,,ale".

- Słuchaj Ezio! - warknęła, a on palnął coś pod nosem o braku szacunku i pozwolił jej dokończyć. - Nie wiem, gdzie to jest i nie znam twojej siostry.

- I? Liczysz, że JA tam z tobą pójdę? - wycedził, mrużąc oczy i jednocześnie powstrzymując ziewnięcie.

- Eee... - zasępiła się. - A-a kto jeśli nie t-ty? - wydukała, rumieniąc się mimowolnie i zapominając na moment o kociaku, który na szczęście zajął się zabawą małą kulką z papieru, którą [_____] zrobiła dla niego.

- Hmmm... Nie wiem czy mam się czuć zaszczycony, czy może wykorzystany - ciągnął niebieskooki, choć był już niemal pewny jaką podejmie decyzję. - Jak Mnie poprosisz, ale tak ładnie, to zaszczycę cię swoją obecnością.

Nakano przemyślała to dogłębnie, rozważając czy może się tak przed nim ,,płaszczyć", ale z drugiej strony w jego wypadku nie był to jakiś specjalny wyczyn.

- N-no dobrze...

- Poważnie?! - niemalże krzyknął do słuchawki. - Znaczy...poważnie? Dobra decyzja - poprawił się i odchrząknął.

- Eizo - zaczęła.

- Sa-ma - wtrącił półszeptem.

- Eizo-sa...Eizo-san, proszę pójdź ze mną w poniedziałek do sklepu zoologicznego - wydusiła dziewczyna, a kosztowało ją to naprawdę wiele.

- Ech...no dobra ,,san" też ujdzie - burknął nie w pełni usatysfakcjonowany i przetarł oczy. - Do poniedziałku, Nakanuś - dodał na pożegnanie.

- Do zobaczenia...Eizuś - powiedziała lekko chichocząc.

- Czekaj, czy ty Mnie nazwałaś...

Nie dane mu było dokończyć, gdyż połączenie było już przerwane.

C.D.N.


Wiecie co... będę dodawała krótsze rozdzialiki...Tjaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro