Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Kolejnego dnia w zamku zostałam przydzielona do wycierania kurzu w bibliotece. Ochmistrzyni stwierdziła, że w bibliotece jest niewiele rzeczy, które teoretycznie potrafiłabym zniszczyć. Chyba szła tokiem rozumowania, że książek nie da się stłuc jak tych wszystkich wazonów co zepsułam do tej pory. Szkoda, że nikt jej nie powiedział, że książki można zniszczyć na inne sposoby, na przykład, wygnieść okładkę, złamać grzbiet, podrzeć kartki i tak dalej. Nie żebym to planowała, brońcie bogowie, ale moja niezdarność i nieporęczność ma często swoje plany.

Stałam zatem między regałami z miotełką do kurzu, w swoim standardowym stroju pokojówki i próbowałam wycierać grube tomiska, tak by niczego nie zepsuć i nie zniszczyć. Jak na razie mi się udawało, ale nie wiedziałam jak długo moje szczęście do tego będzie jeszcze trwać.

Odstawiłam na półkę akurat dość opasły tom romans historycznego, kiedy usłyszałam zbliżające się w moją stronę kroki. Początkowo nie zwróciłam na nie uwagi, po bibliotece często kręciła się służba lub nieliczna arystokracja, szukająca zajęcia wśród książek. Zareagowałam dopiero, kiedy poczułam ciepły oddech na szyi, a moje serce zabiło szybciej, rozpoznając kto stoi za mną.

- Czyli dobrze wypatrzyłem twoje rude włosy za regałów - powiedział cicho książę tuż przy moim uchu, a ja zamarłam w podekscytowanym oczekiwaniu, nie mając odwagi się poruszyć.

- Szukałeś mnie? - zapytałam równie cicho, nie wiem czy to dlatego, że w końcu byliśmy w bibliotece, czy dlatego, że tego wymagała chwila.

- Ja zawsze ciebie szukam, nawet kiedy wiem, że nie ma cię w pobliżu - głos księcia spowodował ciarki na moim ciele i w końcu odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego uważanie wpatrujące się we mnie oczy, w którym tańczyły ogniki. Były to ogniki rozbawiania czy pożądania?

Książę nachylił się w moją stronę, przypierając mnie do regału i zatrzymując się kilka centymetrów od moich ust. Czułam na swoich wargach jego oddech i przez chwilę miałam ochotę sama nachwalić się jego stronę, by pokonać dzielącą nas przestrzeń. Peter spojrzał na moje usta, kiedy ja patrzyłam na jego. Nasze oddechy przyspieszyły, a moje serce zabiło szybciej, prawie jak zawsze, kiedy książę był pobliżu. Moje ciało drżało w oczekiwaniu na kolejny ruch Petera i prosiło bym pozwoliła mu się zbliżyć bliżej księcia. Staliśmy nieruchomo, a nasze oddechy się mieszały. Zastanawiałam się jak smakują jego usta i oblizałam swoje wargi, kiedy poczułam, że mam je zbyt suche. Książę potoczył wzrokiem, za moim językiem, po czym jego oczy wróciły do moich oczu. Byłam pewna, że jego wzrok przeszywa mnie na wylot, pragnąc zobaczyć co skrywam w środku.

Peter podniósł rękę, zakładając mi kosmyk włosów za ucho, muskając przy tym skórę mojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz na jego dotyk. Był delikatny, ledwo wyczuwalny, a jednocześnie każde moje zakończenie nerwowe płonęło żywym ogniem. Książę położył rękę, przy mojej głowie, nachylając się jeszcze odrobinę bliżej mnie. Mogłabym przysiąc, że za chwilę mnie pocałuje.

Lecz wtedy książę się odsunął, a w ręce trzymał książkę, którą wyciągnął z regału przy mojej głowie. To właśnie po nią się nachylił. Poczułam jak moje ciało zalało rozczarowanie, że mnie nie pocałował, że się odsunął i przestał mnie muskając opuszkami sowich palców. W oczach księcia błyszczały rozbawione ogniki, widziałam, że się ze mną droczy, że mnie podpuszcza, tak samo jak zawsze robimy to w swoich potyczkach słownych. Tylko tym razem nabrało to innego wymiaru i znaczenia.

Nie zdążyłam powiedzieć ani słowa o tym co się właśnie wydarzyło, kiedy usłyszeliśmy w bibliotece zbliżające się kroki. Spojrzałam po sobie spanikowana. Byłam w stroju pokojówki, a tuż obok mnie stał książę. Nikt nie mógł nas nakryć w tej dwuznacznej sytuacji, samych w odosobnionych miejscu. Tylko nieliczni, wtajemniczeni wiedzieli o moim układzie z księciem. Dla prawie wszystkich byłam dwoma osobnymi osobami. byłam Lady Melanią i pokojówką Melanią. W sukniach balowych, w majestatycznych fryzurach i wyszukanym makijażu wyglądałam inaczej, wiec nikt się jeszcze nie zorientował, że wiodę podwójne życie, zresztą nikt nawet nie podejrzewał, że mogłabym czegoś takiego próbować. Ale nakrycie mnie w stroju pokojówki z księciem może podsunąć pewne wnioski i podejrzenia, a końcowo doprowadzić do zdemaskowania mnie, więc za wszelką cenę nie mogło się to zdarzyć. Moje życie damy dworu musiało być rozdzielone od mojego życia pokojówki.

Peter popchnął mnie delikatnie w stronę odnogi regałów, skrywając się za zakrętem, między regałami, by nie zostać dostrzeżoną. Miałam nadzieję, że książki na regale są ustawiona na tyle gęsto, że nie będzie mnie między nimi widać. Kroki były coraz głośniejsze, aż w końcu ich właściciel wszedł do alejki w której teraz stał już tylko sam książę. Zerknęłam ostrożnie między książkami by zobaczyć kto przyszedł.

Była to dama dworu o blond włosach, ubrana w niezwykle mocno różową suknie. Dopiero po chwili rozpoznałam ją jako Pannę Babeczkę, którą poznałam na przyjęciu w ogrodzie. Dziś znów miała włosy upięte na czubku głowy w fryzurę złożoną z fal, które tak bardzo przypominały mi krem z babeczki.

- Och książę, nie spodziewałam się ciebie tutaj zastać, ale jednak na to liczyłam, kiedy na korytarzu cię zobaczyłam, że tutaj zmierzasz - powiedziała Panna Babeczka, uśmiechając się do księcia niezwykle promiennie, a jej głos był słodki i pełen zachwytu dla postaci księcia.

- Ciebie również miło widzieć - powiedział uprzejmie książę, ale widziałam, że jego sympatia jest wymuszona, a sylwetka spięta, najpewniej w obawie, że moje obecność tuż za drugim regałem się wyda.

- Och nie wiedziałam książę, że czytasz taką literature - powiedziała rozbawiona dama, patrząc na trzymaną przez Petera w rękach książkę, ta którą wyciągnął z regału obok mojej głowy. Tytuł książki brzmiał "Pożądania Lady Mirabel". Musiałam zmusić cisnący mi się na ustach śmiech, by nie roześmiać się głośno i się nie zdradzić. Książę zaczerwienił się zażenowany, bo najpewniej nawet nie zwrócił uwagi na to jaką książkę zdejmuje z regału i nieopatrznie trafił na pikantną historię.

- Wziąłem tą książkę przez przypadek - próbował się tłumaczyć nieporadnie książę, ale Panna Babeczka ewidentnie mu nie wierzyła, bo na jej twarzy widniał rozbawiony uśmiech.

- Każdy z nas ma swoje słabości i sekrety - powiedziała dama, nabijając się z księcia. - Może zdradzisz mi jakie jeszcze masz książę sekrety? - zapytała siląc się na uwodzicielski ton, który nieco kontrastował z ilością przesadnego różu, który miała na sobie.

- Nie mam żadnych sekretów - odpowiedział sucho książę z powagą na twarzy, w międzyczasie odkładając nieszczęsną książkę z powrotem na regał.

- Wydawało mi się, że jest inaczej, kiedy mieliśmy romans.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze schowana za regałem, zaskoczona i w pewnym sensie zdruzgotana jej słowami. Miałam wrażenie, że moje serce ściska się boleśnie na te słowa. Wiedziałam, że książę nie jest tylko mój, nawet nie byliśmy w prawdziwym związku, to było tylko na pokaz i książę mógł robić co chciał, ale ta informacja mnie zabolała, że nawet mi o tym nie powiedział.

- Co to było? - zapytała Panna Babeczka, która najwyraźniej musiała mnie usłyszeć, więc zamarłam w bezruchu, licząc, że mnie nie zauważy. Serce biło mi tak mocno, że byłam pewna, że usłyszy jego bicie i to mnie wyda.

- To było dawno temu - powiedział do niej książę, odciągnąć jej uwagę ode mnie. Lekko przerażona całą sytuacją i tym co właśnie usłyszałam, słuchałam dalszej części rozmowy.

- Wcale nie tak dawno, nie wiele przed tym jak zacząłeś się zadawać z tą Lady Melanią, a może nawet w tym samym czasie, bo nawet nie wiem kiedy ona się pojawiła w naszym zamku. Skąd ona się tutaj w ogóle wzięła? Pojawia się z dnia na dzień, a ty od razu jesteś jej, przekreślając wszystko to co nas łączyło - mówiła z wyrzutem w głosie, mając jawne pretensje do księcia.

- Nie przekręcaj faktów - Peter zaczął się nieco intrygować. - Wszystko co było między nami jest skończone. Od początku wiedziałaś, że nie będzie to nic poważniejszego i oficjalnego, sama się na to zgodziłaś.

- Melania, Melania i cały czas Melania - powiedziała zgryźliwie Panna Babeczka parodiując Petera. - Nagle ona stała się całym twoim światem.

- Nie zaczynaj. Czego ode mnie chcesz? - Peter przybrał postawę bojową, krzyżując ramiona na piersi.

- Liczyłam, że twoja fascynacja Melanią ci szybko przejdzie i w końcu do mnie wrócisz - powiedziała Panna Babeczka i brzmiało to tak jakby naprawdę to wierzyła i na to liczyła.

- Między nami wszystko skończone i jakakolwiek moja relacja z Melanią nie ma na to żadnego wpływu - dotarły do mnie dobitne słowa księcia. - Melania jest dla mnie ważna i to co jest między nami jest dla mnie niezwykle wartościowe. Nie zamierzam tego narażać na szwank i ryzykować utraty tego.

Poczułam ciepło w sercu na jego słowa. Nie wiedziałam na ile są prawdziwe, a na ile tylko grą przez Panna Babeczka by uwierzyła w nasz udawany związek, ale dla mojego serca nie miało to znaczenia i tak urosło mi w piersi z rozczulenia i zachwytu.

- To co było między nami zostało zakończone, a ty musisz to w końcu zrozumieć - zakończył dobitnie Peter.

Panna Babeczka zmarkotniała na jego słowa, ale nie próbowała się więcej wykłócać i przekonywać go do swojej racji, najpewniej uważając to za bezcelowe. Dama powiedziała jeszcze coś na odchodne, a czego nie usłyszałam, a potem bo bibliotece rozniósł się stukot jej obcasów kiedy odchodziła.

Zanim książę byłby w stanie mnie odnaleźć, uciekłam z mojej dotychczasowej kryjówki, skrywając się między innymi regałami. Nie chciałam w tym momencie musieć na niego spojrzeć i z nim rozmawiać. Nie miałam prawa mieć pretensji o jego przeszłość, ale Panna Babeczka jawnie zasugerowała, że kręcił z nią możliwie, że w tym samym czasie co ze mną. Moja relacja i Petra była tylko pozerem, związkiem na pokaz, ale myślałam, że może jednak jest czymś święcie, że stała się czymś prawdziwym, a on możliwe, że w tym samym czasie co we mnie rosły uczucia do niego, kręcił z inną damą.

- Melania! - usłyszałam jak Peter mnie woła, ale umykałam przed nim między regałami pełnymi książek. Biblioteka była ogromna, łatwo było się w niej skryć i zgubić pogoń.

W końcu dotarłam do drzwi biblioteki, kiedy książę wciąż krążył między regałami szukając mnie. Nie patrzeć za siebie, opuściłam bibliotekę. 

Niestety nie dane mi było zostać nawet na chwilę samą z swoimi myślami, bo kiedy weszłam do kuchni zaczepiła mnie jedna z kucharek.

- Melania, przyjechała do zamku ktoś do ciebie, chyba twoja rodzina - przekazała mi kucharka

Spojrzałam na nią zakończona. Moi rodzice tu byli? Jak dotąd nigdy nie odwiedzili mnie w moim miejscu pracy, wymienialiśmy między sobą listy, ale z reguły nie mieliśmy czasu by się nawzajem odwiedzać, praca pochłaniała nas wszystkich.

W tym momencie do kuchni wszedł zapowiedziany przez kucharkę gość. Całe szczęście, że siedziałam, bo byłam pewna, że w innym przypadku, kolana by się pode mną ugięły i nie utrzymały mojego ciężaru.

W drzwiach do kuchni stała moja młodsza siostra Elisa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro