Rozdział 9
Pov. Herma
Tak jak myślałam, stało się. Przyzwyczajona do takich reakcji organizmu na magię naszej wyspy starałam się uspokoić smoka, który spanikowany właśnie wyłowił ciało swojego przyjaciela z wody. Podeszłam do niego, starając się nie robić przy tym żadnych gwałtownych ruchów. Smok jednak szybko zauważył, że się zbliżam i niemal natychmiast zaczął na mnie groźnie warczeć, zasłaniając przy tym szatyna swoim ciałem.
-Spokojnie, nic mu nie zrobię. -powiedziałam do niego cicho. -Co więcej, chce mu pomóc. Proszę, weź go na grzbiet i chodź za mną.
Odwróciłam się i zaczęłam iść wolnym krokiem w stronę wrót wykonanych z orzechowego drewna. Nie muszę sprawdzać, czy idzie za mną, bo jeśli chce pomóc Czkawce i przydać się w jakikolwiek sposób, to niestety, musi mnie posłuchać. Tak więc szłam przodem, a tuż za mną głośno, aczkolwiek nieśmiało dreptała Nocna Furia. Otworzyłam drzwi dzięki delikatnemu ruchowi nadgarstka, który spowodował uderzeniu wiatru. Od razu moim oczom ukazała się tak bardzo znajoma sala główna. Było to duże oraz wysokie pomieszczenie ze schodami rozchodzącymi się w różnych kierunkach. Jako że aktualnie zbieramy uczniów na rozpoczynający się wkrótce rok szkolny, to w sali głównej było całkiem sporo osób w wieku od trzynastu do nawet szesnastu lat. Nie powiem jest to duży rozstrzał wiekowy, ale niestety my nie mamy wpływu na to, kiedy karty stwierdzą, że dane dziecko jest gotowe. Witając się z uczniami, szłam czarnym dywanem w stronę bocznych, aczkolwiek szerokich schodów, prowadzących na skrzydło medyczne. Dzieci miło i z uśmiechem patrzyły na nowo przybyłego ucznia, a co jakiś czas ktoś nawet się mnie pytał, kiedy będzie można z nim porozmawiać. Ucieszyłam się, że każdy traktuje się tu bardzo dobrze, ale aby zachować jak największą dyskrecję powiedziałam, że niedługo. Oni nie mogą jeszcze się dowiedzieć, a poza tym nie wiem, czy Czkawka życzył by sobie, abym od razu zdradziła jego tajemnice. Po drodze co jakiś czas słyszałam groźne warczenie tego czarnego smoka na uczniów, ale starałam się je jak najbardziej ignorować. W końcu i tak uczniowie go nie zaatakują, a on nie zaatakuje ich. W końcu stanęliśmy pod białymi drzwiami od skrzydła medycznego, które ponownie subtelnym ruchem ręki otworzyłam dzięki delikatnemu powiewowi wiatru.
-Położysz go na jednym z tych łóżek? -zapytałam grzecznie smoka.
Spojrzałam w jego niesamowicie zielone oczy i dopiero, gdy zobaczyłam w nich potwierdzenie, podeszłam do tutejszej pielęgniarki. Niska blondynka władająca nad wodą spojrzała na mnie i miło się do mnie uśmiechnęła.
-Poproszę cztery razy to samo, Lori. -powiedziałam do niej z uśmiechem.
Młoda kobieta spojrzała na mnie z nieskrywanym zdziwieniem. Jej złote włosy zdawały się wręcz mienić w blasku słońca, a gruba, niebieska kreseczka na jej szarych oczach wręcz emanowała zaciekawieniem.
-Aż cztery? -dopytała mnie z ogromnym uśmiechem.
Kiwnęłam głową, potwierdzając jej nieme przypuszczenia. Lori wstała i podeszła do półeczki za biurkiem, wyciągając z niej jeden, duży flakonik. Do tego wyjęła również jeden, mały kubeczek i wlała cztery razy po cztery kropelki z tego flakonika. Z uśmiechem podała mi kubeczek, a ja od razu udałam się do łóżka numer sześć, na którym to Nocna Furia położyła swojego człowieka. Gdy byłam już bardzo blisko, to smok niespodziewanie spojrzał na moją rękę i zaczął warczeć obnażając przy tym swoje nieskazitelnie białe zęby.
-Cii. -starałam się go uspokoić. -Nie skrzywdzę go, obiecuję.
Smok nadal nie przekonany spojrzał na moją rękę, a raczej na trzymaną kubeczek w niej.
-Chodzi ci o to? -zapytałam, podnosząc lekko kubek w górę, na co smok warknął jeszcze groźniej. -Nie musisz się martwić, to go.. że tak powiem obudzi. -coś nie był przekonany do moich słów. -Słuchaj wiem, że chcesz dla niego jak najlepiej i chcesz go chronić, ale bez tego się nie obudzi. Każdy uczeń tutaj przechodził przez coś podobnego, dlatego na korytarzu nikt się nie śmiał z Czkawki.
Smok zdaje się przemyślał to przez chwilę, po czym nadal bacznie mnie obserwując, odsunął się. Bez wahania podeszłam do szatyna i powoli oraz delikatnie uniosłam jego głowę do góry. Następnie stopniowo zaczęłam mu wlewać do ust całą zawartość kubeczka tak, aby się przez przypadek nie zachłysnął. Wszystko to uważnie obserwował jego smok, który był po drugiej stronie łóżka. Odsunęłam się i odstawiłam kubeczek na szafkę obok, po czym ponownie spojrzałam na nowego ucznia. Dosłownie po chwili chłopak zaczął powoli otwierać oczy i coś mamrotać pod nosem. Zafascynowana patrzyłam w jego oczy, które to zaczęły zmieniać barwę z normalnych na jaskrawozielonych, następnie na czerwone, potem na białe i na końcu na intensywnie niebieskie. Zmieniały się tak kilka razy, aż w końcu na jego lewym oku pojawiła się jedna, szeroka na prawie jedną czwartą tęczówki kreska, która o dziwo była szara. Jest to coś nowego, bo zazwyczaj osoby władające nad dwoma, bądź trzema żywiołami mają jednak te kolorowe kreseczki, które są obok siebie. No a tu proszę, niespodzianka. Jednak nie da się zaprzeczyć, Czkawka jest wyjątkowy i to bardziej niż myślałam na początku.
-Gdzie.. -chłopak ostrożnie usiadł i rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu, aż w końcu spojrzał na swojego smoka, szeroko uśmiechając się przy tym, a następnie skierował swój wzrok na mnie. -Gdzie ja jestem?
-W szkole magii na wyspie Avalon, a tak dokładnie to w skrzydle medycznym tej szkoły. -powiedziałam miło z uśmiechem na ustach.
-Ale.. -szybko złapał się za głowę. -Na Thora, ale mi się w głowie kręci..
-Połóż się. -delikatnie popchnęłam go na poduszkę. -Nie martw się, to niedługo powinno minąć i jest całkowicie normalne.
-Nie rozumiem.. w ogóle kim pani jest? -powiedział całkowicie zdezorientowany.
Smok wyczuł niezbyt dobry nastrój swojego przyjaciela i od razu położył swoją sporą mordkę na jego brzuchu. Był to naprawdę słodki widok, a sam gest nad wyraz opiekuńczy. Od wieków żyłam ze smokami w pokoju, ale nigdy się z żadnym nie zaprzyjaźniłam. Niesamowite.
-Jestem Herma, dyrektorka całej tej szkoły. -pokazałam dłonią przestrzeni otaczającą nas.
-Miło mi panią poznać. -chłopak wyciągną lekko drżącą dłoń w moją stronę, którą szybko uścisnęłam. -Czy wie pani dlaczego zemdlałem? Czy ta woda, którą nie wiedzieć po co dotknąłem jest trująca?
-Nie chłopcze. -uśmiechnęłam się miło. -Zacznę może od początku, wtedy łatwiej będzie Ci zrozumieć o co chodzi, dobrze? -zapytałam, na co ten pokiwał głową. -A wiec tak, moja szkoła jest tylko dla wyjątkowo uzdolnionych oraz potężnych magów. Wiem, wiem, pewnie zastanawiasz się jak to możliwe, że tylko elita magiczna jest w tej szkole. Już ci wyjaśniam, wyobraź sobie, że u potężnych magów magia nie budzi się tak o, jak to jest u normalnych ludzi. Rozumiesz jak na razie?
-Chyba tak, proszę kontynuować
-Dobrze, więc teraz pytanie, jak obudzić magię? No właśnie, wyobraź sobie, że dzięki przesiąkającej każdy milimetr tej wyspy magi, w ludziach takich jak ty zaczyna aktywować się moc.
-Czyli chce pani powiedzieć.. że to mrowienie..
-Tak, to oznaka przejawiającego się żywiołu, a zemdlenie wynika przez nagły mikro wybuch mocy. Twój smok widział jak podaję ci pewne substancje. One powodują, że rozproszona w tobie moc zaczyna kumulować się ponownie w jednym miejscu, z tą różnicą, że tym razem jest gotowa do użycia.
-A nad iloma żywiołami potrafię władać? -zapytał mnie z iskierkami w oczach.
-Nad wszystkimi. -powiedziałam.
Chłopak się widocznie bardzo zdziwił, bo od razu umilkł.
-Zostałeś wybrany przez magiczne karty tak samo jak każdy uczeń tutaj, lecz to właśnie ty jesteś z nich wszystkich najpotężniejszy. -dodałam jako ciekawostkę.
Widać było, że Czkawka ma do mnie wiele pytań, na które bardzo chętnie bym mu odpowiedziała, ale nagle coś nam przerwało. Mianowicie ciche pukanie do drzwi, w których po chwili pojawiła się oliwkowo oka dziewczyna.
***
Wypadałoby napisać jakaś notkę.. ale nie wiem jaką xD idę jeść swoją czekoladę z okazji dnia dziecka 😂😂😂 Wam również życzę wszystkiego, co najlepsze 😊
~9:00 rozdział 8 "W blasku mocy" -opublikowane
~10:00 rozdział 9 "Wszystko i nic" -opublikowane
~11:00 rozdział 9 "W blasku mocy" -opublikowane
~12:00 rozdział 10 "Wszystko i nic"
~13:00 rozdział 10 "W blasku mocy"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro