Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47

Pov. Heathera

 Rzuciłam się biegiem w stronę ogromnego portalu, chcąc go w jakiś sposób zatrzymać, albo chociaż powstrzymać.. albo nie wiem, zrobić cokolwiek.. jednak on już zadecydował. Cały czas patrzył na mnie wzrokiem pełnym miłości, szacunku i skruchy, a po jego twarzy spływał potok słonych łez, których jak widać nie wstydził się pokazać.. jednak.. mimo wszystko on zrobił ten pierdolony krok w tył i.. po chwili zniknął.. tak o, wyparował. Świat się nie zatrzymał, a życie biegło dalej, zupełnie tak, jakby nigdy nie istniał. To koniec. W końcu stanęłam dokładnie w tym samym miejscu, gdzie jeszcze do niedawna był otwarty portal i przeklinałam się w myślach, że spóźniłam się o tą cholerną sekundę. I co ja teraz zrobię ze sobą? Jak to mam ułożyć sobie życie? Przecież.. ja kocham tylko jego i już teraz wiem, że nikt inny nie zasługuje na to uczucie. Nikt nie jest go godny, nikt oprócz Czkawki. Nie byłam w stanie nawet podnieść głowy do góry, nie miałam sił stawić czoła brutalnej rzeczywistości, a do tego cały obraz mi się zamazywał przez coraz to bardziej chcące się uwolnić łzy. Ja.. nawet nie wiem co aktualnie dzieje się z moim ciałem, o umyśle już nie wspominając.
-Ty idioto.. -szepnęłam zapłakana, upadając przy tym na kolana. - To nie tak miło się skończyć. Nie tak.
 Nagle za sobą usłyszałam jakieś ciche kroki, ale zignorowałam je, mając dosłownie wszystko gdzieś. Czkawka był całym moim światem i moje aktualne załamanie nie pozwala mi trzeźwo myśleć, więc wszystko mi jedno czy ktoś mnie zabije, czy też przytuli. Nadal klęcząc na zimnej ziemi, ścisnęłam obie dłonie w pięść, czując przy tym drobny kawałek papieru, który Ukochany musiał mi wepchnąć do ręki. Aż boję się zobaczyć, co to może być. Jakieś wyjaśnienia? Przeprosiny? Tylko.. po co mi to, skoro go nie odzyskam. W końcu niezdarnie wstałam i obróciłam swoją zapłakaną twarz w stronę moich przyjaciół, wpadając przy tym w cudze ramiona. Wzdrygnęłam się mocno czując, że owy mężczyzna nie pachnie jak mój Czkawka, a jego ciało jest o wiele chłodniejszy od jego ciała.
-Cii.. -szeptał mi do ucha znajomy głos, a jego ramiona zaczęły delikatnie bujać mną na lewo i prawo, dzięki czemu odrobinkę się uspokoiłam. -Będzie dobrze siostrzyczko, będzie dobrze.
 Ah.. mój brat, jak mogłam go nie rozpoznać? Chwila, czy.. czy właśnie został mi tylko on, Zoe i Szczerbatek? Ja.. ja nie chcę. Po chwili wybuchłam głośnym płaczem, mocniej wtulając się przy tym w brata i chowając swoją twarz w jego koszulkę. I tak mijały sekundy oraz minuty spędzone w ciszy, którą co jakiś czas przeplatał dźwięk płaczu i pociągnięć nosem. W końcu udało mi się uspokoić na tyle, że oderwałam się od brata i bez słowa wyciągnęłam dłoń z listem w jego kierunku. Nie dam rady go przeczytać sama, niech on to zrobi na głos. Chłopak na szczęście zrozumiał mój niemy przekaz, bo zabrał list z ręki i gestem dłoń kazał zbliżyć się bardziej Zoe oraz smokom. Po chwili rozpalił niewielki płomień, dzięki któremu lepiej było widać i tak lekko rozmazane litery i zaczął czytać złamanym głosem.

Pov. Szczerbatek

 Zrozpaczony usiadłem tuż obok Dagura i dzielnie czekałem aż w końcu zacznie czytać. Ja.. sam nie wiem, co powinienem myśleć o tym wszystkim. Z jednej strony moja wrodzona ciekawość chciała poznać zawartość tego listu, a z drugiej strony.. byłem po prostu załamany. Czkawka Haddock.. pierwszy człowiek, który obdarzył mnie zaufaniem, który mi pomógł, służył radą, dobrym słowem oraz po prostu dbał o mnie.. już nie wróci? Czy ja na pewno dobrze zrozumiałem? A może to znów jakiś jego głupi i bardzo nieprzemyślany żart? Przecież.. ja nie wiem jak mam dalej żyć bez mojego człowieka. Można powiedzieć, że w pewnym sensie odmienił moje dotąd szare i monotonne życie nadając mu barw i wyzwalając ze mnie wszystko, co najlepsze. Wśród smoków nie czułem się tak dobrze jak przy nim.. tam byłem ograniczony, musiałem uważać co mówię, a przy Czkawce nigdy. Mogłem rzucać najbardziej nieprzemyślane słowa oraz pomysły, a on i tak był przy mnie. Jak cień, gdzie ja tam i on, i na odwrót. Zawsze razem. Myślałem, że będziemy przyjaciółmi oraz braćmi aż po sam grób, ale nie sądziłem, że przyjdzie mu umrzeć tak szybko. Za szybko. Przecież jeszcze tyle wysp do odkrycia, jeszcze tyle powietrznych sztuczek do wymyślenia.. jeszcze tyle przygód do przeżycia. Pod wpływem nagromadzonych we mnie uczuć zacząłem się lekko trząść, a umysł nie chciał wyrzucić wspomnień związanych z Czkawką. Ja też zresztą nie chciałem. Pierwszy dotyk, pierwszy lot.. a potem przygody. Mnóstwo pięknych, wręcz niezapomnianych chwil z moim najlepszym przyjacielem na grzbiecie. Przecież.. gdyby nie on.. to ja nadal byłbym opętany. Nie miałbym wolnej woli.. umarłbym. Uratował mnie.. jejku, tyle mu zawdzięczam.. tyle chcę jeszcze powiedzieć.. tyle chcę z nim jeszcze przeżyć. Jednak ciarki mnie przechodzą, bo szatyn opowiadał mi kiedyś trochę więcej o tamtym świecie i jestem niemal pewny, że nie znajdzie sposobu by wrócić. Choćby się starał.. nic go już nie uratuje.. i to mnie naprawdę zaczyna przerażać. Przecież.. on zawsze z każdej sytuacji wychodził cało.. był żywy. A.. jeszcze do tego dochodzi zniszczenie całego wymiaru! Ja pierdole.. dlaczego poleciałem wtedy z Lumi, dlaczego nie powiedziałem czegoś, co by mu ten pomysł wybiło z głowy! To wszystko moja wina. Przecież.. na pewno cały Avalon by mu pomógł, wszystkie smoki włączyłyby się do walki. Więc czemu on chce zakończyć to samemu? Dlaczego uważa, że jedna ofiara wynagrodzi tysiące poległych? Nikt go nigdy nie zastąpi, więc dlaczego tak łatwo dałem mu odejść? Dlaczego ten jeden raz postawiłem miłość do Lumi nad miłością do przyjaciela?! Nagle poczułem coś ciepłego przy swoim prawym boku i tam też skierowałem swoje smutne spojrzenie mając niemałą nadzieję, że to Czkawka. Jednak los lubi robić mnie w konia i ujrzałem duże, pocieszające oczy Białej Furii, w której kącikach oczu zaczęły zbierać się krystaliczne łzy. Wiem, że Czkawka również i dla niej był ważny, no bo w końcu wyleczył ją i w ogóle.. jednak chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo umieram w tej chwili. Po prostu czuję, jakby ktoś wyrwał mi serce, obdarł mnie ze wszystkich łusek i ukradł duszę. Westchnąłem cicho i delikatnie skuliłem się, gdy tylko poczułem jej małą główkę, która wtulała się we mnie pocieszająco.
-"Kochani, wiem, że nie tego się spodziewaliście. Ja.. sam nie wiem dlaczego akurat taki pomysł przyszedł mi do głowy". -zaczął czytać łamiącym się głosem Dagur, a ja już nie hamowałem łez.. nie byłem w stanie. -"Wiem natomiast, że Wasze życie jest dla mnie o wiele bardziej cenne niż moje. Właśnie dlatego to robię. Możecie mi powiedzieć, że to, co teraz robię jest egoistyczne, bo w końcu ja odejdę i nie będę już nic czuł, natomiast Was zostawię z tym wszystkim. Przepraszam. Mimo wszystko proszę, żyjcie tak, jakby mnie nigdy nie było. Będzie ciężko, ale lepsze to niż śmierć, uwierzcie mi. Proszę, trzymajcie się razem i nie kłóćcie o byle co.." -w tej chwili głos Dagurowi stanął w gardle, a po twarzy spływał istny wodospad łez, które najpewniej uniemożliwiały mu widzenie, jednak szybko przetarł twarz rękawem i znów zaczął czytać. -"Bądźcie wspaniałą rodziną, którą los zesłał mi i dzięki której w końcu zacząłem się prawdziwie uśmiechać. Dobrze wiecie, że to podróż w jedną stronę, dlatego nie oczekujcie, ze wrócę. Nie tym razem. Stoik, który chciał nadrobić ze mną ostatnie chwile też ruszył ze mną, ale mam zamiar go wysłać na ziemię tuż przed wybucham. Przepraszam, że tak bez ładu i składu, nie umiem nawet w tej chwili znaleźć odpowiednich słów, dlatego na koniec dodam: nie płaczcie, proszę. Poza tym dziękuje Wam za wszystko. Kocham Was."
 Czy.. czy to.. naprawdę koniec? Koniec jego życia? Koniec naszej historii?

***

 Nie do końca jestem pewna czy udało mi się odzwierciedlić rozpacz.. no ale cóż i tak jest lepiej niż na początku XD
 Poza tym.. jak Wam się podobało? Co sądzicie o tym.. liście Czkawki, który miał być lekko chaotyczny? No i najważniejsze.. czy autorka znów zrobi wielkie mordobicie ;D
 Nie pozostaje nic innego, jak czekanie na ostatnie dwa rozdziały!
 A odnośnie pytań do bohaterów.. Xyz206 zadała już parę pytań, więc rozdział taki się pojawi dzień przed finałem (sobota o 12.00) i jeśli tylko chcecie, możecie dalej zadawać pytania :D
 A więc, do piątku <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro