Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Pov. Stoik

Niezmiernie zdziwiłem się, że jednymi z Jeźdźców Smoków są Heathera oraz Dagur, którzy to jak gdyby nic przyjeżdżali do nas latem na tydzień razem ze swoim ojcem. Najwidoczniej nie tylko ja o tym nie wiedziałem, bo Astrid i Sączysmark, z którymi to rodzeństwo najbardziej się zaprzyjaźniło, również nic nie wiedzieli. 
-Ale.. czemu nic nie mówiłaś? -zapytała blondwłosa z wyrzutem, ściskając mocno koleżankę. 
-A jakoś tak.. nie ma się czym chwalić. -odpowiedziała, niepewnie patrząc na najwyższego Jeźdźca, który w dalszym ciągu nie zdjął kaptura. 
Chłopak ten obrócił się delikatnie w stronę czarnowłosej.
-Mogłaś mi powiedzieć, że już tu byłaś. -powiedział spokojnie.. zbyt spokojnie.
Heathera szybkim krokiem podeszła do niego i mocno się przytuliła, szepcząc mu coś na ucho. Mężczyzna odwzajemnił uścisk, dodatkowo dając siostrze Dagura całusa w policzek. Czyżby nasza mała Heatherka w końcu znalazła sobie jakiegoś chłopaka? Oswald nic mi nie wspominał, że szykuje się jakieś wesele. No nic, najwyżej później się jej o to zapytam. Dziewczyna złapała swojego chłopaka za lewą rękę i razem podeszli do mnie. Z budowy ciała i stroju mogę wnioskować, że jest to ten słynny Jeździec, który zapoczątkował pokój ze smokami. Ich dowódca. 
-Wybacz, nie przedstawiłem się. -powiedziałem z lekkim wstydem, podając mu dłoń. -Stoik Ważki, wódz plemienia Wandali. 
Mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko puścił rękę Heathery i powoli zaczął ściągać swój kaptur. Po chwili przestałem wierzyć własnym oczom.
-Czkawka Haddock. -powiedział głębokim barytonem mój.. syn, uściskając moją dłoń. -Przywódca MiS i pełnoprawny reprezentant szkoły na wyspie Avalon.
Przyjrzałem mu się dokładnie i nie był to ten sam chłopak, co cztery lata temu. Czkawka znacząco się zmienił, stał się zdecydowanie wyższy i przystojniejszy, a jego twarz wygląda bardziej dojrzalej. Pojawił się również drobny zarost, który dodawał mu więcej powagi i bardziej stanowczego wyglądu, a zapamiętane przeze mnie piegi są już mniej widoczne. Włosy są natomiast nieco bardziej zmierzwione i dłuższe. Tuż przy jego szyi, przy prawym uchu zauważyłem również zaplecione dwa warkoczyki. Patrzyłem na niego oniemiały tak samo jak reszta wioski, dopóki nie odezwała się Heathera.
-Może chodźmy już do twojej chaty Stoiku, bo zaraz się rozpada. -zaproponowała, a ja nadal nie mogąc nic z siebie wykrztusić, pokiwałem głową.
Jeszcze cztery lata temu spisywałem syna na straty, prosiłem bogów, aby go ode mnie zabrali, a gdy to się stało, on powrócił i pokazał ile potencjału w nim było. Czując pierwsze krople deszczu na rękach ruszyłem w stronę swojej chaty, chcąc tam przyjąć gości, ale nagle z kuźni wybiegł Pyskacz.
-Czkawka! -krzyknął uradowany i niczym zdziczały jak, ruszył w jego stronę. -Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem! 
Po chwili objął szatyna, który z uśmiechem to odwzajemnił.
-Wiem, mogłem trochę więcej pisać, no ale sam rozumiesz.. zajęcia, egzaminy.. -wyjaśnił młodzieniec.
-Zaraz, zaraz.. -powiedziałem, patrząc na nich. -To wy ze sobą pisaliście? 
-Pewnie, że tak. -odpowiedział mi Czkawka pewnym głosem. -Obiecałem mu to w dniu ucieczki.
Chyba naprawdę nic o nim nie wiem. Z głośnym westchnieniem zaprosiłem ich gestem dłoni, aby ruszyli za mną do chaty, ale żaden z nich nie drgnął ani o milimetr.
-Najpierw smoki. -powiedziała stanowczo Heathera.
-Idźcie się schować. -powiedział mój syn. -Zimny wiatr i deszcz sprzyja przeziębieniu..
-A ty znowu swoje.. -mruknęła czarnowłosa, przerywając mu.
-Ej, ktoś musi o was dbać. -powiedział, czochrając głowy wszystkim Jeźdźcom. -Ja zaprowadzę smoki do twierdzy i upewnię się, że nikt ich nie skrzywdzi.
-Tylko nie zabij nikogo po drodze. -roześmiała się Heathera, ciągnąc za ręce swojego brata i nieznajomą dziewczynę.
-Niczego nie obiecuję. -odpowiedział jej szatyn również że śmiechem, po czym razem ze smokami ruszył w kierunku twierdzy.
Żwawym krokiem udaliśmy się do mojego domu i jak tylko weszliśmy do środka, to na dworze rozpętało się istne piekło. Co chwila słychać było głośmy grzmot, a przez zasłonę deszczu nie było praktycznie nic widać.
-To ja może zrobię herbatki. -zaproponowałem.
-Dobry pomysł. -odpowiedział mi Dagur, czule obejmując nieznajomą. -I tak jeśli chcesz coś ustalać, to musisz poczekać na Czkawkę, bo to on jest tu dowódcą. 
Nieśmiało pokiwałem głową i zniknąłem w kuchni. Za pomocą kamieni rozpaliłem niewielkie ognisko, które dzięki magii powiększyłem i bez problemu zagotowałem wodę na herbatę. Zalałem pięć kufli, w których była specjalna mieszanka herbat ziołowych od Ghoti, po czym od razu złapałem wszystkie za jednym razem, zanosząc je do salonu i kładąc na stół, na którym było upieczone i pokrojone przez mamę Astrid ciasto czekoladowe. 
-Jeszcze przyniosę talerzyki.. -chciałem ich dobrze ugościć, ale Dagur mi przerwał.
-Daruj sobie Stoik te uprzejmości i po prostu wypijmy herbatę jak zawsze krusząc. -powiedział, wstając z kanapy i łapiąc blondynkę za rękę. -A tak w ogóle, to jest Zoe, moja dziewczyna. 
Podaliśmy sobie dłonie, uprzejmie się uśmiechając przy tym, po czym w czwórkę zasiedliśmy przy stole.
-Oo, ciasto czekoladowe. -powiedziała radośnie Heathera, a w jej oczach pojawiły się małe iskierki. -Kocham je!
Zaśmiałem się, gdy dziewczyna wpakowała sobie do ust pierwszy kawałek, pochłaniając go szybciej niż sucha ziemia krople wody. Gdy sięgała po drugi, to nagle drzwi wejściowe się otworzyły i wszedł przez nie przemoknięty szatyn o tak bardzo znajomych, zielonych oczach. 
-Wcinasz ciasto! -krzyknął oburzony. -I to beze mnie! -złapał się jedną ręką za serce, a drugą podparł ścianę. -Ranisz mnie Heathero..
Czarnowłosa spojrzała na niego rozbawiona i złapała w rękę całą tacę smakołyku. 
-Mogę z tobą dzielić wszystko, ale nie to ciasto! -odpowiedziała mu, wstając. -Jest zbyt dobre!
Dagur śmiał się jak opętany, a Zoe wstała z poważną miną i stanęła w równej odległości od tej pary. 
-A więc walka! -krzyknęła i przecięła powietrze ręką, szybko się odsuwając.
W tej chwili stało się coś, w co nigdy bym nie uwierzył. Czkawka jednym ruchem ręki spowodował, że cała woda z jego ubrań oraz włosów magicznie wyparowała, po czym wyciągnął drugą rękę do przodu i drobnym podmuchem wiatru niemalże przewrócił Heatherę, której taca wyleciała z rąk. Niczym błyskawica przebiegł dzielącą ich odległość i w lewą rękę złapał dziewczynę, a w prawą tacę z ciastem.
-Wygrałem. -wyszczerzył się do lekko oburzonej dziewczyny, po czym dał jej szybkiego całusa w usta.
-Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho.. -powiedziała zła, siadając przy stole.
-Ależ skarbie, spójrz. -pokazał na swoje ubranie i włosy. -Już uszło.
Po chwili Jeźdźcy roześmiali się, a Czkawka odłożył tacę na stół, tuż przed czarnowłosą, zabierając z niej jeden kawałek ciasta.
-Na Thora, Hedzia, to jest zajebiste. -powiedział, przełykając pierwszy kęs. -Musisz zdobyć przepis i mi upiec.
Dziewczyna wywróciła oczami i uśmiechnęła się tylko, posyłając mu całusa w powietrzu.
-Dobra, żarty żartami, mamy tu zadanie do wykonania. -powiedział stanowczo, zmieniając ton głosu. -A więc słuchaj Stoiku. -zwrócił się do mnie bardzo oficjalnie. -W liście opisałeś problem, czy jest coś jeszcze z twojej strony, co chciałbyś do tego dodać?
-Wrócisz do domu? -zapytałem pełen nadziei.
-Mój dom nie jest na tej wyspie, a to jak długo tu zostanę zależeć będzie od postępów w tej sprawie. -odpowiedział mi.
Myśl Stoik, nie możesz go znów stracić.
-Moi ludzie bardzo mało wiedzą o smokach. -zacząłem wymyślać, byleby tylko miał więcej do roboty. -Poza tym wątpię, że tak łatwo pójdzie utrzymanie pokoju.
Byłem dumny ze swojej improwizacji, aż chłopak mi nie odpowiedział.
-O utrzymanie pokoju się nie martw, wyślę tu odpowiednich ludzi, którzy będą do waszej dyspozycji, a jeśli chodzi o edukacje, to razem z Heatherą się tym zajmiemy. 
Załamałem się trochę tym, że tak mało czasu spędzę z nim, ale kto wiem, może po czasie zmieni swoje zdanie. Nagle usłyszeliśmy bardzo głośne uderzenie pioruna najprawdopodobniej w drzewo w lesie, a potem ponownie rozległ się niemiłosierny huk, tym razem w wiosce. Po kilku sekundach coś z impetem wpadło do mojego domu.

***

Mam nadzieję, że choć trochę rozbawiła Was scena z ciastem XD
Co sądzicie o tym rozdziale? O tym, że Czkawka tak o, ujawnił się i o tym, że Stoik znów chce go odzyskać?

~12:00 -rozdział 16 opublikowany
~12:30 -rozdział 17 opublikowany
~13:00 -rozdział 18 opublikowany
~13:30 -rozdział 19 opublikowany
~14:00 -rozdział 20
~14:30 -rozdział 21
~15:00 -rozdział 22

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro