Rozdział 19
Pov. Stoik
Niezmiernie zdziwiłem się, że jednymi z Jeźdźców Smoków są Heathera oraz Dagur, którzy to jak gdyby nic przyjeżdżali do nas latem na tydzień razem ze swoim ojcem. Najwidoczniej nie tylko ja o tym nie wiedziałem, bo Astrid i Sączysmark, z którymi to rodzeństwo najbardziej się zaprzyjaźniło, również nic nie wiedzieli.
-Ale.. czemu nic nie mówiłaś? -zapytała blondwłosa z wyrzutem, ściskając mocno koleżankę.
-A jakoś tak.. nie ma się czym chwalić. -odpowiedziała, niepewnie patrząc na najwyższego Jeźdźca, który w dalszym ciągu nie zdjął kaptura.
Chłopak ten obrócił się delikatnie w stronę czarnowłosej.
-Mogłaś mi powiedzieć, że już tu byłaś. -powiedział spokojnie.. zbyt spokojnie.
Heathera szybkim krokiem podeszła do niego i mocno się przytuliła, szepcząc mu coś na ucho. Mężczyzna odwzajemnił uścisk, dodatkowo dając siostrze Dagura całusa w policzek. Czyżby nasza mała Heatherka w końcu znalazła sobie jakiegoś chłopaka? Oswald nic mi nie wspominał, że szykuje się jakieś wesele. No nic, najwyżej później się jej o to zapytam. Dziewczyna złapała swojego chłopaka za lewą rękę i razem podeszli do mnie. Z budowy ciała i stroju mogę wnioskować, że jest to ten słynny Jeździec, który zapoczątkował pokój ze smokami. Ich dowódca.
-Wybacz, nie przedstawiłem się. -powiedziałem z lekkim wstydem, podając mu dłoń. -Stoik Ważki, wódz plemienia Wandali.
Mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko puścił rękę Heathery i powoli zaczął ściągać swój kaptur. Po chwili przestałem wierzyć własnym oczom.
-Czkawka Haddock. -powiedział głębokim barytonem mój.. syn, uściskając moją dłoń. -Przywódca MiS i pełnoprawny reprezentant szkoły na wyspie Avalon.
Przyjrzałem mu się dokładnie i nie był to ten sam chłopak, co cztery lata temu. Czkawka znacząco się zmienił, stał się zdecydowanie wyższy i przystojniejszy, a jego twarz wygląda bardziej dojrzalej. Pojawił się również drobny zarost, który dodawał mu więcej powagi i bardziej stanowczego wyglądu, a zapamiętane przeze mnie piegi są już mniej widoczne. Włosy są natomiast nieco bardziej zmierzwione i dłuższe. Tuż przy jego szyi, przy prawym uchu zauważyłem również zaplecione dwa warkoczyki. Patrzyłem na niego oniemiały tak samo jak reszta wioski, dopóki nie odezwała się Heathera.
-Może chodźmy już do twojej chaty Stoiku, bo zaraz się rozpada. -zaproponowała, a ja nadal nie mogąc nic z siebie wykrztusić, pokiwałem głową.
Jeszcze cztery lata temu spisywałem syna na straty, prosiłem bogów, aby go ode mnie zabrali, a gdy to się stało, on powrócił i pokazał ile potencjału w nim było. Czując pierwsze krople deszczu na rękach ruszyłem w stronę swojej chaty, chcąc tam przyjąć gości, ale nagle z kuźni wybiegł Pyskacz.
-Czkawka! -krzyknął uradowany i niczym zdziczały jak, ruszył w jego stronę. -Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem!
Po chwili objął szatyna, który z uśmiechem to odwzajemnił.
-Wiem, mogłem trochę więcej pisać, no ale sam rozumiesz.. zajęcia, egzaminy.. -wyjaśnił młodzieniec.
-Zaraz, zaraz.. -powiedziałem, patrząc na nich. -To wy ze sobą pisaliście?
-Pewnie, że tak. -odpowiedział mi Czkawka pewnym głosem. -Obiecałem mu to w dniu ucieczki.
Chyba naprawdę nic o nim nie wiem. Z głośnym westchnieniem zaprosiłem ich gestem dłoni, aby ruszyli za mną do chaty, ale żaden z nich nie drgnął ani o milimetr.
-Najpierw smoki. -powiedziała stanowczo Heathera.
-Idźcie się schować. -powiedział mój syn. -Zimny wiatr i deszcz sprzyja przeziębieniu..
-A ty znowu swoje.. -mruknęła czarnowłosa, przerywając mu.
-Ej, ktoś musi o was dbać. -powiedział, czochrając głowy wszystkim Jeźdźcom. -Ja zaprowadzę smoki do twierdzy i upewnię się, że nikt ich nie skrzywdzi.
-Tylko nie zabij nikogo po drodze. -roześmiała się Heathera, ciągnąc za ręce swojego brata i nieznajomą dziewczynę.
-Niczego nie obiecuję. -odpowiedział jej szatyn również że śmiechem, po czym razem ze smokami ruszył w kierunku twierdzy.
Żwawym krokiem udaliśmy się do mojego domu i jak tylko weszliśmy do środka, to na dworze rozpętało się istne piekło. Co chwila słychać było głośmy grzmot, a przez zasłonę deszczu nie było praktycznie nic widać.
-To ja może zrobię herbatki. -zaproponowałem.
-Dobry pomysł. -odpowiedział mi Dagur, czule obejmując nieznajomą. -I tak jeśli chcesz coś ustalać, to musisz poczekać na Czkawkę, bo to on jest tu dowódcą.
Nieśmiało pokiwałem głową i zniknąłem w kuchni. Za pomocą kamieni rozpaliłem niewielkie ognisko, które dzięki magii powiększyłem i bez problemu zagotowałem wodę na herbatę. Zalałem pięć kufli, w których była specjalna mieszanka herbat ziołowych od Ghoti, po czym od razu złapałem wszystkie za jednym razem, zanosząc je do salonu i kładąc na stół, na którym było upieczone i pokrojone przez mamę Astrid ciasto czekoladowe.
-Jeszcze przyniosę talerzyki.. -chciałem ich dobrze ugościć, ale Dagur mi przerwał.
-Daruj sobie Stoik te uprzejmości i po prostu wypijmy herbatę jak zawsze krusząc. -powiedział, wstając z kanapy i łapiąc blondynkę za rękę. -A tak w ogóle, to jest Zoe, moja dziewczyna.
Podaliśmy sobie dłonie, uprzejmie się uśmiechając przy tym, po czym w czwórkę zasiedliśmy przy stole.
-Oo, ciasto czekoladowe. -powiedziała radośnie Heathera, a w jej oczach pojawiły się małe iskierki. -Kocham je!
Zaśmiałem się, gdy dziewczyna wpakowała sobie do ust pierwszy kawałek, pochłaniając go szybciej niż sucha ziemia krople wody. Gdy sięgała po drugi, to nagle drzwi wejściowe się otworzyły i wszedł przez nie przemoknięty szatyn o tak bardzo znajomych, zielonych oczach.
-Wcinasz ciasto! -krzyknął oburzony. -I to beze mnie! -złapał się jedną ręką za serce, a drugą podparł ścianę. -Ranisz mnie Heathero..
Czarnowłosa spojrzała na niego rozbawiona i złapała w rękę całą tacę smakołyku.
-Mogę z tobą dzielić wszystko, ale nie to ciasto! -odpowiedziała mu, wstając. -Jest zbyt dobre!
Dagur śmiał się jak opętany, a Zoe wstała z poważną miną i stanęła w równej odległości od tej pary.
-A więc walka! -krzyknęła i przecięła powietrze ręką, szybko się odsuwając.
W tej chwili stało się coś, w co nigdy bym nie uwierzył. Czkawka jednym ruchem ręki spowodował, że cała woda z jego ubrań oraz włosów magicznie wyparowała, po czym wyciągnął drugą rękę do przodu i drobnym podmuchem wiatru niemalże przewrócił Heatherę, której taca wyleciała z rąk. Niczym błyskawica przebiegł dzielącą ich odległość i w lewą rękę złapał dziewczynę, a w prawą tacę z ciastem.
-Wygrałem. -wyszczerzył się do lekko oburzonej dziewczyny, po czym dał jej szybkiego całusa w usta.
-Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho.. -powiedziała zła, siadając przy stole.
-Ależ skarbie, spójrz. -pokazał na swoje ubranie i włosy. -Już uszło.
Po chwili Jeźdźcy roześmiali się, a Czkawka odłożył tacę na stół, tuż przed czarnowłosą, zabierając z niej jeden kawałek ciasta.
-Na Thora, Hedzia, to jest zajebiste. -powiedział, przełykając pierwszy kęs. -Musisz zdobyć przepis i mi upiec.
Dziewczyna wywróciła oczami i uśmiechnęła się tylko, posyłając mu całusa w powietrzu.
-Dobra, żarty żartami, mamy tu zadanie do wykonania. -powiedział stanowczo, zmieniając ton głosu. -A więc słuchaj Stoiku. -zwrócił się do mnie bardzo oficjalnie. -W liście opisałeś problem, czy jest coś jeszcze z twojej strony, co chciałbyś do tego dodać?
-Wrócisz do domu? -zapytałem pełen nadziei.
-Mój dom nie jest na tej wyspie, a to jak długo tu zostanę zależeć będzie od postępów w tej sprawie. -odpowiedział mi.
Myśl Stoik, nie możesz go znów stracić.
-Moi ludzie bardzo mało wiedzą o smokach. -zacząłem wymyślać, byleby tylko miał więcej do roboty. -Poza tym wątpię, że tak łatwo pójdzie utrzymanie pokoju.
Byłem dumny ze swojej improwizacji, aż chłopak mi nie odpowiedział.
-O utrzymanie pokoju się nie martw, wyślę tu odpowiednich ludzi, którzy będą do waszej dyspozycji, a jeśli chodzi o edukacje, to razem z Heatherą się tym zajmiemy.
Załamałem się trochę tym, że tak mało czasu spędzę z nim, ale kto wiem, może po czasie zmieni swoje zdanie. Nagle usłyszeliśmy bardzo głośne uderzenie pioruna najprawdopodobniej w drzewo w lesie, a potem ponownie rozległ się niemiłosierny huk, tym razem w wiosce. Po kilku sekundach coś z impetem wpadło do mojego domu.
***
Mam nadzieję, że choć trochę rozbawiła Was scena z ciastem XD
Co sądzicie o tym rozdziale? O tym, że Czkawka tak o, ujawnił się i o tym, że Stoik znów chce go odzyskać?
~12:00 -rozdział 16 opublikowany
~12:30 -rozdział 17 opublikowany
~13:00 -rozdział 18 opublikowany
~13:30 -rozdział 19 opublikowany
~14:00 -rozdział 20
~14:30 -rozdział 21
~15:00 -rozdział 22
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro