3
Kolejny poranek i kolejne wiadomości... Człowiek chyba nie odpuści.
Wykonałam poranną rutynę, po czym ruszyłam do kuchni coś zjeść.
Zrobiłam kanapki z twarożkiem i szczypiorkiem.
Coś czuję, że przy takich obrotach spóźnię się na pierwszą lekcję.
Do szkoły dobiegłam równo z dzwonkiem. Teraz tylko szybko pobiec do szafki po książki i na lekcję. W sumie i tak pewnie wpisze mi spóźnienie.
Do klasy weszłam akurat w trakcie sprawdzania obecności. Usłyszałam jak już wyczytuje dwudziesty numerek z dziennika, czyli już mam spóźnienie. Poszłam na sam koniec klasy do ostatniej ławki przy oknie.
Coś dzisiaj pustki w klasie. Nie ma Wiktorii i Julki, a więc spędzę te kilka lekcji w samotności. Ciekawi mnie czemu ich nie ma. Mamy dzisiaj wtorek, a więc wątpię, że siedzą gdzieś nachalne. Moje rozmyślenia przerywa nauczyciel stukający w moją ławkę.
-Nikola powiedz mi co przed chwilą powiedziałem?- zapytał nauczyciel
-Na pewno coś związanego z historią- odpowiedziałam
-A dokładniej?
-Jejku nie nie wiem- westchnęłam
-Masz słuchać na lekcji, a nie bujać w obłokach. Nie mam zamiaru gadać sam do siebie. Dzisiaj skończy się tylko na mojej uwadze.- powiedział
Jejku jak ten nauczyciel przynudza. Niech powie, że ten i ten gościu urodził się w tym roku i w tym roku i niech zakończy ten cały cyrk pod tablicą. Tak mnie bardzo korci, żeby napisać do dziewczyn i się dowiedzieć czemu ich nie ma. Niestety ciekawość jak zwykle wzięła górę.
Do Wiktoria:
Czemu cię nie ma w szkole?
Po chwili dostałam odpowiedź.
Od Wiktoria:
Źle się czuję a co?
Do Wiktoria:
A nic bo wiesz właśnie kończy się twoja ukochana lekcja.
Od Wiktoria:
Nawet nic nie mów. Tak nienawidzę historii że o jesuuu.
Do Wiktoria:
Nie tylko ty. A wiesz może co z Julką bo jej też nie ma?
Od Wiktoria:
Ponoć też się źle czuje
Po chwili usłyszałam dzwonek na przerwę.
Do Wiktoria:
Napiszę później bo teraz muszę lecieć po książki na chemię.
Jak ja chcę do domu. Nie ma szans, że wytrzymam do końca.
Wychodząc z sali poczułam, że wpadłam na kogoś.
-Oj przepraszam- powiedziałam
-Nic się nie stało- odpowiedział
Spojrzałam na kogo wpadłam, a tu przed moimi oczami ukazał się Piotrek.
-O Nikola wiesz może gdzie Julka?- zapytał
-Nie ma jej w szkole, ale jak trzeba coś przekazać to...- nie dał mi dokończyć
-To nic ważnego- lekko się uśmiechnął i odszedł
Zmierzam powolnym krokiem do szafki po książki. Tak bardzo mi się nie chce ciągle biegać po tych schodach. Szkoła powinna zainwestować w windę. Współczuję klasom, które mają lekcje najwyższym piętrze, bo muszą co przerwę pokonać te kilka pięter, aby dostać się do szafek.
Całą lekcję chemii przepisałam z Julką i z Wiktorią w sumie tak samo spędziłam dwie kolejne lekcje. U nas temat ciuchy nigdy nie ma końca.
I znowu ten okropny wf i do tego na ostatniej lekcji. Tak mi się nie chce. Najchętniej bym poszła do domu tylko problem w tym, że na kilku ostatnich lekcjach wychowania fizycznego mnie nie było tak, że wypadało, by iść. Jak zwykle leń bierze górę.
Szybkim krokiem ruszyłam do drzwi wyjściowych. Po zaledwie dziesięciu minutach byłam już w domu.
Już u progu drzwi słyszę, że nie będę sama w domu. Wchodząc w głąb budynku widzę siedzącą na kanapie rozzłoszczoną Alicję. Wygląda okropnie, dosłownie jak by coś ją rozjechało.
Jejku patrzy się na mnie, jak bym jej rodzinę wybiła. Czasami we własnym domu czuję się obco. Zmierzam do kuchni, a ta nie spuszcza ze mnie wzroku.
Po zjedzonym obiedzie Idę prosto do mojego pokoju, lecz zatrzymuje mnie Alicja.
-Ty mała mendo masz poprawić oceny, bo inaczej przez ciebie nie pojadę na wakacje- w jej głosie słychać ogromną złość
-Trudno nic ci się nie stanie, jak nie pojedziesz- powiedziałam lekko się uśmiechając. Próbuję zachować spokój, lecz jest ciężko. Bardziej denerwującej osoby od tego babsztyla chyba nie ma.
-Nic się nie stanie?! Co ja powiem koleżankom? Powiem im że byłam gdzieś na zadupiu u starych dziadów którzy hodują świnie? O nie nie nie wakacje mają być wakacjami gdzieś na Karaibach, a nie na wsi- lekko uniosła głos
Przez ten cały czas modliłam się, żeby nie powiedzieć czegoś, czego potem będę żałować.
Po chwili poczułam, że potrzebuję przemyśleć pewne sprawy w ciszy i spokoju. Ruszyłam na zewnątrz w stronę garażu, obok którego stoi motor. Wsiadłam na niego i ruszyłam w stronę małego jeziorka w środku lasu.
W trakcie jazdy kumulują się we mnie wszystkie negatywne emocje. Jadąc po bocznych drogach staram się rozładować emocje.
Po dotarciu nad jeziorko czuję taką ulgę, spokój.
Siadam się na końcu mostu, lekko zamaczając nogi w letniej wodzie.
Znowu te dziwne uczucie jak by ktoś mnie widział. Rozglądam się dookoła, ale nikogo nie widać. No cóż, może mi się tylko wydaje.
Ciągle zastanawia mnie, co ten człowiek ode mnie chce. Co on chce osiągnąć tymi wiadomościami i kim on jest? Wiemy, że bratem Sandry, ale to nadal za mało. O Sandrze wiem tyle, co o nim, czyli w sumie nic. Muszę się czegoś o nim dowiedzieć.
Ciekawe co miała na myśli, gdy mówiła ,,znając mojego brata, będziemy miały dużo okazji aby razem pogadać".Wygląda okropnie, dosłownie jak by coś ją rozjechało.
Jejku patrzy się na mnie jak bym jej rodzinę wybiła. Czasami w własnym domu czuję się obco. Zmierzam do kuchni a ta nie spuszcza ze mnie wzroku.
Po zjedzonym obiedzie Idę prosto do mojego pokoju lecz zatrzymuje mnie Alicja.
-Ty mała mendo masz poprawić oceny bo inaczej przez ciebie nie pojadę na wakacje- w jej głosie słychać ogromną złość
-Trudno nic ci się nie stanie jak nie pojedziesz- powiedziałam lekko się uśmiechając. Próbuję zachować spokój lecz jest ciężko. Bardziej denerwującej osoby od tego babsztyla chyba nie ma.
-Nic się nie stanie?! Co ja powiem koleżankom? Powiem im że byłam gdzieś na zadupiu u starych dziadów którzy hodują świnie? O nie nie nie wakacje mają być wakacjami gdzieś na Karaibach a nie na wsi- lekko uniosła głos
Przez ten cały czas modliłam się żeby nie powiedzieć czegoś czego potem będę żałować.
Po chwili poczułam że potrzebuję przemyśleć pewne sprawy w ciszy i spokoju. Ruszyłam na zewnątrz w stronę garażu obok którego stoi motor. Wsiadłam na niego i ruszyłam w stronę małego jeziorka w środku lasu.
W trakcie jazdy komulują się we mnie wszystkie negatywne emocje. Jadąc po bocznych drogach staram się rozładować emocje.
Po dotarciu nad jeziorko czuję taką ulgę, spokój.
Siadam się na końcu mostu lekko zamaczając nogi w letniej wodzie.
Znowu te dziwne uczucie jak by ktoś mnie widział. Rozglądam się dookoła ale nikogo nie widać. No cóż może mi się tylko wydaje.
Ciągle zastanawia mnie co ten człowiek ode mnie chce. Co on chce osiągnąć tymi wiadomościami i kim on jest? Wiemy że bratem Sandry ale to nadal za mało. O Sandrze wiem tyle co o nim czyli w sumie nic. Muszę się czegoś o nim dowiedzieć.
Ciekawe co miała na myśli gdy mówiła że ,,znając mojego brata, będziemy miały dużo okazji aby razem pogadać". Następnym razem, gdy spotkam Sandrę, zaproszę ją do kawiarni na kawę i wtedy może uda mi się coś wyciągnąć na temat jej brata. Mam nadzieję, że jej brat nie jest jakimś mordercą lub porywaczem. Moją ciszę lekko zakłócił dźwięk robionego zdjęcia aparatem. Rozejrzałam się dookoła i nadal pustki. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od nieznany:
Uciekaj do domu i to szybko. Nie masz prawa się nigdzie zatrzymywać a jak się dowiem, że się nie posłuchałaś to uwierz, że będzie nie ciekawie.
No nie powiem, troszkę się przestraszyłam. Już po chwili ruszyłam motorem w stronę domu. Ciągle czuję się obserwowana. Cały czas jedzie za mną czarna audica. Bym zboczyła z drogi, żeby się upewnić czy już wariuję, czy na prawdę za mną jedzie. Chyba jednak lepiej nie zbaczać, bo tamten debil napisał, żeby jechać do domu, a nie se robić wycieczki na motorze po uliczkach na jakimś zadupiu.
Piętnaście minut zajęło mi dojechanie do domu. Weszłam szybko do swojego pokoju. Powoli zaczęłam się szykować do spania, lecz nagle zauważyłam na parapecie kopertę, na której była napisana dzisiejsza data. Otworzyłam, a tam zobaczyłam zdjęcia... Zdjęcia, na których ja jestem. Zdjęcia zostały dzisiaj wykonane nad jeziorkiem. No nie powiem, jestem strasznie przerażona. Jak tak dalej pójdzie, to chyba zwariuję. Niech mi wszyscy w końcu dadzą spokój. Czy proszę o tak wiele? Proszę tylko o jeden dzień spokoju.
Łącząc fakty, musiał być w moim pokoju ktoś przede mną. Koperta ot tak sama się tu nie mogła pojawić. Nikt oprócz mnie nie ma klucza do mojego pokoju a oknem nie mógł wejść, bo po pierwsze za wysoko jest a po drugie okno było zamknięte. To wszystko jest strasznie dziwne i przerażające. To raczej nie jest sprawka brata Sandry. Chyba on nie chce dla mnie źle, ale to nie zmienia faktu, że mu nie ufam i że się go boję. Czemu on nie może normalnie ze mną pogadać i powiedzieć kim jest? To jest troszkę nie sprawiedliwe. On wie o mnie podstawowe rzeczy a ja o nim nic.
Po kilku minutach wpatrywania się w kopertę odleciałam w bardzo głęboki sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro