Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29: Niespodziewane wyznanie

- I tak oto zarobiłam kolejny szlaban! - mówiła entuzjastycznie Lura. - W te wakacje nie będę mieć życia w domu, jeżeli chociaż nie przefarbuję Snape'owi włosów. 

Maszerująca tuż obok niej Clary, załamała ręce.

- Nie będziesz mieć wkrótce życia i tutaj. Przez ciebie Ślizgoni stracili dzisiaj trzydzieści punktów. 

- I co z tego? - spytała Laura. - To jeszcze nic. Zamierzam obmyślić strategię, dzięki której wkrótce i Rusio zacznie im odejmować punkty!

Clary pokiwała głową z dezaprobatą. 

- Wiesz, zawsze uważałam cię za świra, ale to już są szczyty! - mówiła z westchnieniem i wyraźną rezygnacją w głosie, które jeszcze bardziej rozbawiły Laurę. - Wiem, że przyjechałaś tu tylko i wyłącznie po to, aby robić zadymę, ale nie musi przez to cierpieć cały twój dom. A co z Jasperem?

Laura machnęła lekceważąco ręką.

- Jasper to duże dziecko. Na pewno przeżyje tę jedną utratę pucharu domów. 

- Jesteś niemożliwa... - westchnęła mugolaczka. 

- Gdybym była taka jak ty, to w życiu nie zostałybyśmy przyjaciółkami - odparła filozoficznie Laura.

Clary zdziwiła się na te słowa.

- A niby czemu? - spytała.

Odpowiedziało jej wzruszenie ramion. Jak zresztą zwykle, kiedy Laura nie miała nic ciekawego lub - bardziej prawdopodobnie - głupiego do powiedzenia.

~

Wychodząc korytarzem na dziedziniec, Laura dostrzegła Malfoy'a i oczywiście jego goryli, zbliżających się do idącej samotnie Clary. Ponieważ niezbyt jej się to uśmiechało i nie była pewna co do prawdziwych intencji chłopaka, postanowiła podsłuchać rozmowę. Ukryła się więc za najbliższą ścianą i nasłuchiwała.

- Hej, Falendale - powiedział Malfoy, dziwnie przyjaznym jak na niego głosem.

- Cześć - odparła Clary. - Chcesz czegoś ode mnie?

Na odpowiedź nie trzeba było czekać zbyt długo. 

- Tak, chciałem spytać czy wszystko dobrze.

Owo pytanie musiało zdziwić nie tylko podsłuchującą Laurę, ale i Clary oraz samego Draco. Jednak po chwili na twarzy mugolaczki zagościł promienny uśmiech.

- Mam się dobrze, dziękuję, Draco - powiedziała. - Miło z twojej strony... Och... Muszę niestety iść. Dzisiaj wypada Noc Duchów, a ja muszę jeszcze odrobić prace domowe. Spotkamy się może w czasie kolacji? - zapytała z wyraźnie pobrzmiewającą sugestią w głosie.

Malfoy zachichotał.

- Zapewne to i tak byłoby nieuniknione. Z wielką chęcią. Jeżeli na mnie zaczekasz, to nawet odprowadzę cię potem do dormitorium. 

Clary uśmiechnęła się do niego i zwinnie ucałowała chłopaka w policzek.

- Będę czekać. Na razie! - krzyknęła wreszcie i pobiegła w kierunku dormitorium. Normalnie Laura również by już sobie poszła, ale chciała jeszcze podsłuchać rozmowę Malfoy'a z jego kolegami, odbywaną za plecami Clary. Musiała mieć pewność, że Draco jej nie wkręcił. 

Jednakże pierwszy odezwał się Crabbe.  

- To było genialne, Malfoy! - powiedział uradowany. - Wkręcenie tej szlamy to świetny numer.

- Ale ja jej nie wkręciłem - zaoponował Malfoy, ku wielkiej uldze Laury, która już zamierzała wyjść i normalnie sprzedać mu solidnego sierpowego. - Naprawdę zamierzam ją odprowadzić do dormitorium.

- Ale to szlama! - obruszył się Goyle.

- Tak, ale fajna szlama - upierał się Malfoy. - Lubię ją i chciałbym po prostu się z nią zakolegować. To chyba nie jest nic złego, prawda? 

Laura była pod wrażeniem. Syn Śmierciożercy i mugolaczka z Gryffindoru, tego świat jeszcze nie widział.

- Co jeśli twój ojciec się dowie? - nie dawał za wygraną Goyle. - Nie będzie zadowolony.

- Zamierzacie mu donieść? - zdziwił się Draco, a w jego głosie pobrzmiewał jednocześnie gniew oraz przerażenie. - Przecież nie musi wiedzieć, że koleguję się z mugolaczką z innego domu, nie? To... może pozostać tajemnicą.

Laura zastanowiła się. 

Z jednej strony Malfoy lubił Clary, co z resztą było zauważalne gołym okiem i chyba dla każdego, ale obawiał się reakcji ojca. Gdyby wyszło na jaw, że potomek Lucjusza Malfoy'a zadaje się z dzieckiem mugoli... ze... szlamą... to jego rodzina dużo by na tym straciła. W dodatku mógłby zostać wydziedziczony, zupełnie jak Berthold Slytherin, tata Laury. I Syriusz Black, za to, że należał do Gryffindoru i sprzeciwiał się przekonaniom rodziny. 

Nie dziwiła się Malfoy'owi ani trochę, że nie chciał, by wieść o jego relacjach z Clary się rozeszła. 

Wtedy ponownie usłyszała głos Crabbe'a.

- Malfoy, prędzej czy później ktoś dowie się o twoich uczuciach względem tej szlamy. - Uczuciach? Laura zdziwiła się. - Jeżeli twoi rodzice poznają prawdę, nie tylko ty jeden będziesz miał przerąbane. 

To fakt niezaprzeczalny, zgodziła się w myślach Laura.

- No wiem, no wiem - mówił ze zrezygnowaniem Draco. - No, ale co poradzę, że Falendale mi się... w zasadzie... no... podoba?

Laura nie zdołała się pohamować. Wybuchła głośnym śmiechem. Czy może raczej rechotem? 

Nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.

Malfoy i Falendale?! Draco i Clary? Arystokrata z rodu czystej krwi i mugolaczka? Uczeń ze Slytherinu i uczennica z Gryffindoru? Syn Śmierciożercy i... szlama? Tego jeszcze nie było!

Nawet nie zauważyła, kiedy Draco Malfoy ją wypatrzył. Znalazł się koło niej w mgnieniu oka.

- Podsłuchiwałaś? - spytał. Wyglądał na przerażonego.

- Ach... Draco, Draco, Draco - mówiła Laura, uspokajając oddech. - Skoro Clary ci się podoba, to powiedz jej to. Inaczej będzie zbyt późno. A rodzicami się nie przejmuj. Ja na twoim miejscu miałabym ich zdanie o moim życiu miłosnym głęboko w dupie. Trzeba samemu decydować o pewnych rzeczach. 

Jednak nie przekonało to Malfoy'a.

- Ty nic nie rozumiesz - bąknął. - To nie jest takie proste.

- No, to mi to wyjaśnij! - zażądała Laura.

Draco rozejrzał się dookoła, jak gdyby bał się, że ktoś go może usłyszeć. Dopiero gdy się upewnił, że nikt nie podsłuchuje, zaczął mówić:

- Jak sama to stwierdziłaś... jestem synem Śmierciożercy. Wiesz to, więc nie jest to aż tak wielka tajemnica. Clary mimo wszystko jest... no... córką mugoli, tak chyba brzmi to najładniej. Dla takich jak moi rodzice jest ona szlamą i śmieciem, niczym więcej. Oczywiście lubię ją i to bardzo. Chciałbym się z nią zaprzyjaźnić. Boję się jednak, że może to zaszkodzić nam obojgu. I mnie, i jej.

Laura spojrzała na Dracona współczująco. 

Doskonale wiedziała i rozumiała w jakim znajdował się położeniu. Jako potomek czarodzieja czystej krwi i Śmierciożercy alias mordercy mugoli i mugolaków, Draco musiał podzielać poglądy swoich rodziców oraz uznawać przekonania Voldemorta. Inaczej zostanie, tak jak tata Laury, uznany za zdrajcę krwi. Biorąc pod uwagę, że ojcem Dracona jest Lucjusz Malfoy, w najlepszym wypadku zostałby wydziedziczony. W najgorszym - z całą pewnością zabity.

Westchnęła. Przeszło jej przez myśl, że Malfoy potrzebuje trochę zrozumienia. I wsparcia. Sam nie będzie miał wystarczająco sił, by stawić czoła rodzinie i wszystkiemu, w co przez tyle lat wierzył albo przynajmniej starał się wierzyć. Wyzbycie się uprzedzeń dla jednej dziewczyny nie będzie łatwe. Draco będzie musiał zdecydować co jest dla niego ważniejsze. Miłość czy rodzina? 

- Draco... - Laura podeszła do niego i przytuliła go. Chłopak od razu to odwzajemnił. - Nie musisz się bać. Masz przecież wsparcie. We mnie. Rozumiem cię jak nikt inny. A w razie problemów, mój ojciec z pewnością będzie w stanie ci pomóc. 

- Twój ojciec - powtórzył Draco. - Twoja mama podobno jest mugolką. Czy on... Czy...

- Czy jego wydziedziczono z rodziny? - dokończyła Laura.

Malfoy przytaknął.

- Tak - westchnęła. - Rodzeństwo i rodzice mojego taty nie znieśli faktu, że arystokrata czystej krwi zadał się z kimś "tak niskiego pokroju", ale on miał to gdzieś. Dzielnie zniósł fakt, że go wydziedziczyli. I bardzo dobrze, bo gdyby nie to, Jaspera, mnie i Luka nie byłoby dziś na świecie.

- Luka? - zdziwił się Draco.

- Mojego młodszego braciszka - wyjaśniła Laura. - Ma dziewięć lat. Jest czarodziejem, a do Hogwartu pójdzie kiedy, my będziemy zaczynać trzecią klasę.

Chłopak w zrozumieniu przytaknął. Przez chwilę wyglądał tak, jakby się nad czymś zastanawiał. Dopiero po minucie czy dwóch, znów się odezwał. Na jego bladej twarzy nagle zagościł zawadiacki uśmieszek.

- A jest on podobny do ciebie? - zapytał z błyskiem w oku.

- Oczywiście! - odparła Laura. - Ma takie same oczy, identyczne włosy, choć trochę krótsze, równie gładziutką cerę i piękne... - przerwała, widząc spojrzenie Malfoy'a. - Aaa... Ty o charakter pytałeś. 

Spojrzał na nią, jak na idiotkę.

- W takim razie wiedz, że jest znacznie gorszy. Pięć razy wywalili go ze szkoły.

- A ciebie nie? - spytał ironicznie Draco.

Laura wyszczerzyła się do niego.

- Owszem, ale tylko trzy razy - zrobiła minkę niewiniątka, a Malfoy westchnął ze zrezygnowaniem. - O jej... Muszę już iść, narka.

I odeszła z szerokim uśmiechem na ustach, pozostawiając Dracona samemu sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro