Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25: Snape upokarza... siebie... no i Laurę przy okazji

Powrót Laury do dormitorium Ślizgonów, kiedy było już dobrze po drugiej w nocy, wywołał sporą wrzawę u niej w pokoju, kiedy było już rano. Isthel zaczęła się na nią wydzierać, na całe gardło, o tym, jak to się o nią zamartwiała i że prawie naruszyła regulamin, aby wyjść poza lochy, aby jej poszukać. Anabelle łkała jej w ramię, biadoląc przy tym, jak bardzo się cieszy, że nic się Laurze nie stało. Isabel chciała wiedzieć o wszystkim, co zadymiara porabiała. Gwendolyn zaś, darła się w niebo głosy, że przez nią nie mogła spać w nocy. No więc Laura miała przerąbane u swoich współlokatorek, zastanawiając się przy tym, jakiego zaklęcia by użyć, aby je w końcu uciszyć. Ostatecznie zrezygnowała z całego pomysłu, aczkolwiek pożałowała tego, bo żadna nie przestawała krzyczeć. 

W pewnym momencie po prostu nie wytrzymała.

- ZAMKNĄĆ SIĘ!!!!! - wrzasnęła to tak głośno, że wszystkie cztery dziewczyny aż się cofnęły. Laura zachichotała. To była jedna z jej najpotężniejszych broni w mugolskim świecie: wrzask, od którego trzęsły się ściany. - No, tak lepiej.

~

- Jesteś głupia?! - zapytał zirytowany Malfoy, który w końcu dowiedział się o tym, kto zniszczył jego szkolny mundurek.

- Tak, ale tylko we czwartki - rzuciła rozpromieniona Laura. 

Nie miała bladego pojęcia o tym, skąd Draco mógł się dowiedzieć o jej niecnym postępku, ale w duchu dziękowała niebiosom, że nie dowiedział się o Isabel, która jej wtedy towarzyszyła. Jakoś nie chciała wplątywać w to swoich przyjaciółek. Zwłaszcza, że doskonale wiedziała, kim był ojciec Malfoy'a. Nie chciała, by Isie miała kłopoty. 

Wróciła więc do jedzenia śniadania.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał. 

- Nie, jem śniadanie, jeśliś ślepy - odrzekła Laura. 

- On jest ślepy, ty zaś jesteś tępa! - wtrąciła się Gwendolyn, siedząca tuż koło niej. Zadymiara obrzuciła ją ostrym spojrzeniem, jednak na czarnowłosej nie zrobiło to większego wrażenia, o ile w ogóle je wywarło. 

Przysłuchujące się tejże wymianie zdań Anabelle, Isie i Isthel, nie omieszkały powstrzymać chichotu. 

W pewnym momencie, do dziewczyn dosiadł się prefekt perfekcyjny preferujący perfekcję - pan Jasper Slytherin, najmłodszy prefekt Slytherinu. Wyglądał na rozeźlonego, co wcale nie zaskoczyło Laury. Zawsze tak wyglądał, kiedy chodziło mu o nią; lub kiedy ginęły mu lalki, ale o tym kiedy indziej. 

Laura wyszczerzyła się do brata, na co ten się skrzywił, bo ujrzał jej brudne od sałatki zęby.

- Lauro, schowaj zęby, bo ci je powybijam! - zagroził. Dziewczyna go posłuchała, choć z lekkim ociągnięciem. - A w ogóle, to szykuj się.

Dziewczyna w niezrozumieniu przyjrzała się twarzy brata, która wyrażała w tej chwili bardzo wiele uczuć. Strach... Obawę... Rozbawienie... Niecierpliwość... Podstęp... Satysfakcję... Było tego naprawdę dużo. W dodatku wyglądał tak, jakby wiedział o czymś, o czym ona nie wie. Nabrała podejrzliwości. A co jeśli nareszcie się nawrócił i zaczął prawić dowcipy i zaraz jej jeden wytnie? Nie zniosłaby myśli, że przegrała ze swoim bratem w "tej dziedzinie gier", więc odruchowo przygotowała różdżkę.  

- Na co? - spytała po chwili namysłu.

- SLYTHERIN!!!!!!!!!!!!!!!! - w Wielkiej Sali momentalnie zapanowała głucha cisza, kiedy wkroczył profesor Snape, rozeźlony tak bardzo, że aż buchnął płomieniem. Aczkolwiek, na jego włosach, na prawdę palił się ogień. 

Dajcie mi tu gaśnicę!!!

Przy stole Slytherinu zapanowało milczenie. Wszyscy Ślizgoni, jak jeden mąż, pobledli i ze strachem w oczach przyglądali się Snape'owi, który niebezpiecznie zmniejszał dystans pomiędzy nim a Laurą, co trochę nie podobało się zadymiarze. Nie dała tego po sobie poznać. Zastanawiała się, czy to przez wczorajszy wieczór i... Irytek! Ten cholerny poltergeist, miał już u Laury przerąbane! 

Snape nachylił się nad nią, a w jego oczach można było ujrzeć rządzę mordu.

- Slytherin, masz szlaban! - wrzasnął, tak, że siedzący przy stole Gryffindoru Neville się zsikał, ale nikt tego nie zauważył. Ani tego, że równie szybko jak popuścił, zniknął. 

Laura wydęła usta.

- A niby za co?! - odparowała, tym samym tonem, co nauczyciel. 

Snape rozeźlił się jeszcze bardziej.

- Za odurzenie nauczyciela podczas szlabanu! Za zawleczenie go do skrzydła szpitalnego za nogę i za zrzucenie go ze schodów! - wyliczał na głos, choć chyba kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że przysłuchuje się mu niemalże cała szkoła. O ile nie cała. - A za to, że rozebrałaś mnie z koszuli u mnie w pokoju, co równa się z molestowaniem, dostajesz dwudniowe zawieszenie!  

Jasper zakrył usta dłonią, aby nie ryknąć śmiechem. Gwendolyn, Isthel, Isie i Anabelle wpatrywały się w Laurę jak w widmo. Malfoy śmiał się do rozpuku. Siedząca przy stole Gryfonów Clary, kręciła głową z politowaniem. Hermiona wodziła nerwowo wzrokiem od Snape'a do Laury i tak na przemian, podobnie jak Potter. Bliźniacy i Ron z kolei, szczerzyli się do niej od ucha do ucha. 

Laura wzruszyła ramionami.

- Co to ma niby być, Slytherin?! - warknął.

- Profesor sobie chyba nie zdaje sprawy z tego, co przed chwilą powiedział. I że słyszała to cała szkoła. Włącznie z uczniami. 

Snape, czerwony na całej twarzy, momentalnie pobladł i... wybiegł z sali. Chwilę potem, wszyscy, nawet nauczyciele, ryknęli śmiechem. Laura nie przejmowała się zawieszeniem. Wręcz przeciwnie - była zachwycona! W końcu o to jej właśnie chodziło. Aby wywołać zadymę. Minął drugi dzień, a Snape już się na nią wkurzył! 

Zapowiadało się naprawdę interesujących siedem lat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro