Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23: Pióro piszące głupoty oraz Uczennica Trzystu i Jednego Podręcznika!

Laura nie byłaby sobą, gdyby nie urządziła zadymy w świeżo posprzątanym gabinecie Sanpe'a, ale taka już była jej natura, więc co miała zrobić? Przecież ukarał ją szlabanem za to, że uratowała Longbottomowi tyłek (jakkolwiek śmiesznie to zabrzmiało)! Choć, z drugiej strony, dziś odrabiała szlaban za pierwszą lekcję... Wzruszyła ramionami, uznając, że nie będzie się tym już więcej zadręczać.

Klasnęła radośnie w dłonie.

Nagle usłyszała wołanie Irytka, z naprzeciwległego końca korytarza:

- UCZNIOWIE NIE ŚPIĄ!!! UCZNIOWIE NIE ŚPIĄ!!!

- Wiedziałam! - zawołała triumfalnie Laura, klaszcząc w dłonie jeszcze głośniej niż przedtem, po czym w podskokach ruszyła w danym kierunku.

Jej umysł pracował teraz jak szalony. Całą sobą zastanawiała się nad tym, kto i po co mógł złamać szkolny regulamin. Osobiście miała nadzieję, że nie byli to bracia Weasley'owie, choć sama do końca nie wiedziała, jaki miała po temu powód. Może po prostu, gdzieś tam w najgłębszych odmętach jej czarnej niby noc duszy, uznawała ich za rywali? O nie! Czyżby stawała się Typową Ślizgonką?!

Gwałtownie zatrzymała się w miejscu, po czym wyciągnęła z torebeczki notes i sam-piszące pióro, po czym zaczęła dyktować na głos:

- Jeżeli stanę się "Typową Ślizgonką", muszę przypomnieć Granger, aby przy pierwszej lepszej okazji, rzuciła we mnie ziemniakiem!

Pióro przestało pisać po kilku sekundach.

Laura wzięła notesik do rąk i przeczytała napis, trzykrotnie, bo to, co zostało nań napisane, to była czysta herezja. 

"Jeżeli stanę się Grypową Śluzonką, kuszę napomnieć Penker, aby kry siewczej plebsu kolacji, rzuciła winem o ziemię! "

Zdanie to miało sens taki, że mucha nie siada. 

Zadymiara walnęła się z całej siły z liścia, aby uniknąć napadu histerycznej głupawki, po czym nabrała osiem głębokich wdechów. Dopiero kiedy się uspokoiła, wówczas obrzuciła swoje pióro morderczym wzrokiem. Złapała je i rzuciła nim o ścianę, najmocniej jak tylko potrafiła. Pękło niemalże od razu.

- Szlag! - zaklęła. - Muszę jeszcze popracować nad tym zaklęciem!

Schowała notesik do torebeczki, ruszając biegiem w dalszą drogę. 

Nawet się nie spostrzegła, kiedy, na skrzyżowaniu korytarzy, z impetem wpadła na Ronalda Weasley'a, który momentalnie wylądował na ziemi, zataczając przy tym popisowego fikołka. Laura zatoczyła się trzykrotnie w powietrzu, po czym wylądowała na nim, prawie że go całując. 

Zaśmiała się w duchu, jednocześnie czując ulgę, że do niczego podobnego nie doszło. W końcu jak by to wyjaśniła mamie. Jej pierwszy pocałunek z... Druponem. I to piegowatym. I rudym. I głupim jak but! Nie zniosłaby tego!

Wstała z Rona dopiero w momencie, gdy wrzasnął coś tam o tym, że miażdży mu... męskość. 

Podniosła się i wyciągnęła rękę, z zamiarem udzielenia mu pomocy, ale Weasley jedynie prychnął, odtrącając jej dłoń na bok. Wtedy się podniósł.

- Bądź trochę bardziej uprzejmy, Weasley! - zganiła go Laura. - Chciałam być tylko uprzejma i podać ci rękę, z zamiarem udzielenia tobie pomocy, jak kulturalna czarownica! Jak mogłeś być taki niemiły? - spytała z udawanym wyrzutem.

Ron posłał jej nienawistne spojrzenie.

- I co tak się na mnie... Co do jasnej! - wykrzyknęła, kiedy tuż za rudzielcem ujrzała i Pottera, i Neville'a i... Granger! Hermionę Granger! PANNĘ HERMIONĘ JEAN GRANGER!!!

Laura zakrztusiła się powietrzem. 

Stanęła naprzeciw Gryfonki, kompletnie ignorując Pottera i Weasley'a.

- Hermiono Jean Granger - zwróciła się do niej, najpoważniejszym głosem, na jaki było ją stać. - Czy łamiesz szkolny regulamin i łazisz po szkole w środku nocy?

- Tak...? - odpowiedziała niepewnie Hermiona. - Oczywiście dobrze wiem, co teraz musisz o mnie myśleć, Lauro, ale ja naprawdę nie chciałam... - jej tłumaczenia przerwał Ron, który widocznie już tracił cierpliwość.

- Dziewczyno, ogarnij się! - zwrócił się do Hermiony. - Nie widzisz, że ona sama łamie zasady?!

Wzrok wszystkich momentalnie zwrócił się ku zadymiarze.

Laura nie miała bladego pojęcia, skąd się u niej bierze siła, aby nie dać się ponieść emocjom i paść ze śmiechu. Może to dlatego, że nie miała na to na razie zbytniej ochoty. Albo po prostu nagle zaczęła myśleć jak Clary. Nie! Z pewnością to pierwsze. Ona, największa zadymiara Cambridge, miałaby nagle zacząć myśleć jak... kujonka?! Niedoczekanie!

Chwilę później zaczęła się śmiać.

- Dobra, że Potter i Weasley łamią zasady, to bym się jeszcze zgodziła! Neville'owi to nie wiem co skoczyło do głowy, aby tak nagle przemierzać połacie Hogwartu w środku nocy, ale też w porząsiu! Ale ty, Granger!? - wołała przez śmiech. - Hermiona Granger, Uczennica Trzystu i Jednego Podręcznika, zaczęła łamać szkolny regulamin!!! Nie, no, chodźże tu do mnie! Niechże cię uścisnę, siostro-w-branży!

I przytuliła do siebie kompletnie ogłupiałą Hermionę, ściskając ją tak mocno, że młodej Gryfonce na moment odebrało oddech. 

Tę jakże przyjemną chwilę przerwało miałknięcie. Cała piątka jedenastolatków, włącznie z Laurą, momentalnie obróciła się w kierunku, z którego ów dźwięk dochodził. Okazało się, że właśnie zbliżyła się do nich Pani Norris, ukochana kotka pana Filcha. Po ptakach.

- Przypał! - rzuciła luźno Laura.

- To kotka Filcha! - pisnęła Hermiona, chwytając się bladej jak papier dłoni Neville'a. 

- Wiejemy! - zarządził Potter. Nikomu nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. 

W jednym momencie, wszyscy, jak jeden mąż, rzucili się biegiem przed siebie, nawet nie patrząc, dokąd biegną. Ucieczka przez Filchem i jego kicią od siedmiu boleści, było teraz sprawą priorytetalną.    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro