Rozdział 2: Rozterki zadymiary
Jedenaste urodziny, spędzone w domu na zabawie z rodziną, nie należały do do najgorszych sposobów miłego spędzania czasu z bliskimi. Szczerze powiedziawszy, Laura spodziewała się raczej, że będzie gorzej. Podzielili się bowiem na grupy i grali to w kalambury, to w coś innego i tak zleciało im pół dnia.
Laura kochała swoją rodzinę i była wdzięczna za tyle wspaniałych prezentów, jakie od nich dostała, jednak nic nie sprawiłoby jej większej przyjemności, niż list z Hogwartu. Oczywiście wiedziała, że się dostanie, w końcu była córką czarodzieja czystej krwi i siostrą chłopaka, który już dostał się do szkoły. W dodatku parała się większą ilością zaklęć, niż większość obecnych piątoklasistów Hogwartu, jednak strach pozostawał. I w sumie nie miała pojęcia skąd się brał.
O siedemnastej wieczorem, Laura siedziała w pokoju, zajęta polerowaniem swojej nowej miotły i szczerze nie mogła się doczekać, by w końcu móc na nią wsiąść.
Choć mogłoby się wydawać, że nie myślała o niczym, w środku błądziła myślami, po całkowicie innych krainach. Zastanawiała się nad tym, jak będzie wyglądać jej życie, gdy w końcu przekroczy próg Hogwartu. Ponieważ Jasper dokładnie opowiedział jej o nim, nie spodziewała się, że szkoła wywoła na niej jakiekolwiek większe wrażenie. Wiedziała, że najpierw pójdzie na Pokątną i zakupi rzeczy. Później wsiądzie do pociągu i wyjedzie z Perona Dziewiątego i Trzy Czwarte, by tego samego wieczora znaleźć się na Stacji Hogsmeade. Później łódkami przez jezioro, by w końcu znaleźć się na stołku z Tiarą Przydziału na głowie. Która z pewnością wykrzyknie, że domem najbardziej odpowiadającym Laurze jest Slytherin. I pewnie będzie miała rację, gdyż Laura doskonale znała swoje cechy oraz te, obowiązujące w Slytherinie. Był jeszcze jeden powód...
Jednak nad tym wolała się nie zastanawiać.
Umysł dziewczynki nagle skierował się w drugą stronę. Kiedy dostanie list z Hogwartu, będzie musiała zmienić szkołę i na całych siedem lat pożegna się z Cambridge. Nie żeby łączyły ją z tym miejscem jakieś nie wiadomo jakie sentymentalne wspomnienia, jednak Laura wychowała się w tym mieście. Tu miała przyjaciół, którzy nie oceniali jej przez pryzmat pochodzenia czy nazwiska, ale za jej charakter. I tego się obawiała najbardziej. Prawdziwi przyjaciele byli tym, czego Laura nie mogła zdobyć przez dość długi czas. Clary i ona znały się o wiele dłużej, a ich relacja była dla dziewczyny bardzo ważna.
Clary jako pierwsza wyciągnęła do zadymiary przyjazną dłoń, kiedy w trzeciej klasie podstawówki nagle została sama. Myśl o tym, że nie zobaczą się z grubsza przez siedem lat, była przytłaczająca. Żeby nie powiedzieć więcej.
PUK... PUK... PUK...
Z rozmyślań wyrwało ją donośne postukiwanie sowy o szybę jej okna. Laura natychmiastowo zerwała się z miejsca, otwierając okno tak gwałtownie, że prawie spłoszyła zwierzę. Machinalnie wyrwała mu z dzioba list, co dla ptaka było równoznaczne z pozwoleniem do odlecenia.
Tymczasem Laura, pozostawiając okno otwarte na oścież, ponownie opadła na łóżko i otworzyła list, oczywiście zaadresowany do niej. Jego treść nie wiele różniła się od tej w liście, który trzy lata temu dostał Jasper, gdy sam kończył jedenaste urodziny.
Mamy przyjemność powiadomić Panią, o przyjęciu do Szkoły Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Wszystkie niezbędne informacje, odnośnie umundurowania oraz wyposażenia załączam do listu. Możliwość zakupienia potrzebnych rzeczy i przyborów będzie na Ulicy Pokątnej w Londynie.
Prosimy o przysłanie do nas sowy z odpowiedzią, do ostatecznego terminu trzydziestego pierwszego sierpnia.
Pani przybycia oczekiwać będziemy na Peronie Dziewięć i Trzy Czwarte w Londynie, na dworcu King's Cross dnia pierwszego września, przed godziną jedenastą, o której wyjeżdża pociąg.
Serdecznie pozdrawiam
Minerva McGonagall
Laura upuściła karteczkę, pozwalając by płynnymi ruchami opadła na miękki dywanik, a sama położyła się plecami na łóżku, tępo spoglądając w sufit. A więc jednak, dostała się. To było takie przewidywalne. Towarzyszyły jej przy tym mieszane uczucia. W końcu była czarodziejką ze starej rodziny czystej krwi. Z pewnością trafi do Slytherinu, to nie ulegało wątpliwości. Nauczy się wielu rzeczy, a raczej je sobie utrwali. Może zdobędzie jakichś przyjaciół, chociaż to raczej było wątpliwe, przez wzgląd na nazwisko. Przy czym nareszcie zwiedzi zamek, który pragnęła ujrzeć od dnia, w którym Jasper po raz pierwszy stamtąd wrócił. Będzie jednakże zmuszona opuścić dom i rodziców, a także braciszka. Opuścić przyjaciół, w tym również Clary.
Jednak z drugiej strony, od dawna marzyła by dostać się do Hogwartu. Chciała poznać Albusa Dumbledore'a, największego bohatera świata czarodziejskiego. Spędzi więcej czasu w otoczeniu ludzi takich jak ona. No i, co najważniejsze, jej imię pozna cały czarodziejski świat. W końcu dla wielu uczniów i nauczycieli w Hogwarcie, zwłaszcza tych bez poczucia humoru, już wkrótce rozpocznie się piekło. Wraz z nadejściem nowej szkolnej zadymiary.
Uśmiechnęła się sama do siebie.
Brat opowiadał jej o Fredzie i George'u Weasley'ach, znanych w Hogwarcie właśnie z psikusów i żartów, przez które Gryffindor wielokrotnie już tracił punkty, zwłaszcza na lekcjach Eliksirów u nijakiego Snape'a. Podobno dorównywali swoimi wybrykami samym Huncwotom, słynnym rozrabiakom sprzed Pierwszej Wojny Czarodziejów. Nawet nie mieli pojęcia, że dni ich sławy właśnie dobiegły końca. Z dniem, w którym Laura przekroczy próg Hogwartu, rozpocznie się prawdziwa zabawa, której przebieg będą pamiętać wszyscy, jeszcze przez długie lata.
I znów naszły ją mieszane uczucia.
Wyjazd do szkoły magii wydawał się kuszący, ponieważ będzie miała okazję narobić hałasu i może nieco naprawić reputację Slytherinu, gdy już się w nim znajdzie. Pozna nowych ludzi oraz przeżyje mnóstwo ciekawych chwil, których nigdy nie zapomni. Jednak z drugiej strony, oddali się od przyjaciół z Cambridge i od Clary.
W dodatku bała się tego, jak ludzie będą ją postrzegać ze względu na nazwisko. Już Jaspera nie traktowano zbyt dobrze, jeśli wierzyć temu co mówił, i podchodzono do niego nieufnie.
Nagle machnęła ręką.
A co się będzie przejmować? Jak mogła być tak głupia? Co będzie to będzie i tylko czynami wpłynie na to, jak będą ją ludzie postrzegać. Jeżeli będzie dla nich miła, oni odpłacą jej tym samym. Dopiero kiedy okaże się taka sama jak ON, wtedy ją znienawidzą. Dlatego przysięgła sobie, że kiedy znajdzie się w Slytherinie i czeka ją pierwsza próba, ani na moment nie przestanie być sobą.
Po krótkiej chwili namysłu, kiedy w końcu zebrała myśli, podniosła list z podłogi i z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach, opuściła swój pokój. Udała się korytarzem i klatką schodową do salonu, gdzie siedzieli razem rodzice i Jasper, przeglądając najnowsze magazyny jakiejś nowej mugolskiej firmy, produkującej ubrania.
Odchrząknęła, a kiedy wszystkie trzy pary oczu zwróciły się w jej stronę, wyjęła zza pleców list.
- Mamo, tato, Jasperze... - urwała na moment, po czym wybuchła: - DOSTAŁAM SIĘ!
Mina Jaspera wyrażała jedynie tyle, że cieszył się jej szczęściem, choć nie miał zamiaru jej z tego powodu wyściskać, skoro to było do przewidzenia. Z kolei mama i tata jednocześnie rzucili się na nią, zamykając Laurę w mocnym uścisku.
- Jestem z ciebie dumny, moja kochana córeczko! - szepnął jej do ucha tata.
- Oboje jesteśmy, Lauro! - dodała mama.
Dziewczyna zamknęła oczy, przez moment delektując się chwilą, po czym postanowiła, że powie Clary o liście, jak szybko tylko będzie mogła. Ba! - wyruszy zaraz po kolacji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro