Sceny, które nigdy nie weszły do książki
Hej! Na ig bardzo spodobał Wam się ten pomysł, zresztą robiłam to też w Planned Liars, więc tu oczywiście też. Sceny, których szkice (i w niezmienionych formach się tu pojawiają) nigdy do Węży nie weszły z moimi wyjaśnieniami kursywą. PS Dla wiadomości nadal niezaznajomionych w tej książce dobijamy do 100 rozdziałów i lecimy na bieżąco z drugą częścią.
NO TO LECIMY.
~
- To ze staniesz po jej stronie nie znacy ze ona cie pokocha Ann
Woli ZDRAJCOW KRWI
Och, czy tu trzeba coś wyjaśniać? Ann miała bronić Callie - mówiłam, że na początku miała być tą dobrą - a to jest tekst Elli.
~
- Obudziła się...? Obudziła! Pani Pomfrey, obudziła się!
- Możesz się nie drzeć, Mel?
- Ona już jest w pełni zdrów.
- Gdzieś ty wczoraj była?
- Najpierw wychodzi bez zapowiedzi, a potem odbieramy cię w skrzydle szpitalnym.
- Nawet mnie nie pytaj... Nic nie pamiętam...
- Co ty, byłaś na imprezie?
- W biały dzień?
To jest rozmowa Callie i jej znajomych po tym, jak po nocy w pokoju Gryfonów bliźniacy mieli ją zanieść do skrzydła szpitalnego. Jak to się w końcu potoczyło, to wszyscy wiemy (kfffiatkiiii).
~
Callie sama się sobie zdziwiła, ale zaśmiała się.
- Nie... Adrian... Teraz patrz i ucz się, jak się rozprawia ze Ślizgonem.
- Powiem ci to wielkimi literami, żebyś zrozumiał. Nie. Chcę. Cię. Widzieć.
- Co w ciebie wstąpiło?
- Objawienie, że nie chcę się zadawać z takimi ludźmi jak ty.
- No, no. Szanuję.
To miało się zadziać na balu, kiedy Callie i Fred rozmawiają na ławce. Callie miała zobaczyć Adriana i iść mu nawrzucać, no ale wtedy nie planowałam jeszcze tej próby gwałtu...
~
2 lutego 1995
Najgorszy dzień w moim życiu.
Dziś powiedziałam rzeczy, których mam nadzieję, że już nigdy nie powtórzę. Nie chcę ich zapisywać, nie chcę ich pamiętać. Ale to chyba dziś zakończyła się moja przyjaźń z Gryfonami.
A przede wszystkim z Fredem.
Chciałabym cofnąć czas...
Och, miała być jakże ogromna kłótnia Callie i Freda na temat czystości krwi, rodów, takich tam, gdzie oboje by żałowali bardzo - mamy mniej więcej taką kłótnię w scenariuszach. Cieszę się, że z niej zrezygnowałam.
~
5 marca 1995
Najlepszy dzień w moim życiu.
Fred mnie pocałował. I to najlepsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała.
Czy to wymaga komentarza?
~
TA DA, OPIS PIERWSZEGO POCAŁUNKU (prawie) W WERSJI DOPIERO-GDY-PRZYLECIAŁ-NA-MIOTLE. Ale gdybym zrobiła to tak późno, to chyba bym została zadźgana.
Fred chciał podjąć ogromne ryzyko. Chciał pocałować dziewczynę, której teoretycznie nie powinien. Dziewczynę, która nie mogła się z nim spotykać. Dziewczynę, która chyba traktowała go tylko jako przyjaciela.
Chłopak rozważał swoje opcje: jeśli tego nie zrobi, będzie później żałował, bo może nie nadarzy się już taka okazja. I może ją przestraszy, bo jeśli - jakimś cudem - ona odwzajemniała jego uczucia, to teraz też oczekuje, też odczuwa to napięcie, też chce, żeby zaraz coś się stało. A jeśli się nie stanie, to może zabić w niej nadzieję na coś więcej - a tego nie chciał.
Natomiast zrobienie tego... To, że spełniłaby się jedna z rzeczy, które już od dłuższego czasu ciągle mu się śnią, to największa zaleta. Zaraz po tym szła kolejna dobra rzecz: dostałby od niej jasną odpowiedź - ona tego chciała bądź nie. Mógł ją stracić... Lub zyskać.
~
- Czyli podoba ci się Harry?
- Powiedz mu to!
- A ty powiedziałaś Fredowi prosto z mostu, co do niego czujesz?
- No... Nie... Ale wy jesteście Gryfonami, to wy jesteście hej do przodu.
- Powiedz mu to!
- Widać, że Fred to twój brat...
- Jeśli ty powiesz Fredowi, to ja powiem Harry'emu.
- Co to jest w ogóle za układ?!
Rozmowa z Ginny po której Callie miała powiedzieć Fredowi, że go kocha po raz pierwszy, no ale nastąpiła zmiana planów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro