Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2~

Anna otworzyła oczy, oślepiło ją światło. Reyna siedziała na łóżku.
-Hejka.- Powiedziała Anna. Zerknęła na godzinę i wystrzeliła z łóżka.- Szybko Reyna! Mamy tylko godzinę!- Krukonka szybko się przebrała w szaty Hogwartu i w towarzystwie Pretorki wybiegła z Dormitorium, przecięła jak burza Pokój Wspólny i zbiegła na doł skacząc po kilka stopni. Krukonki ramię w ramie wbiegły do Wielkiej Sali i usiadły przy stole śledzione spojrzeniami.
-Mamy pół godziny do zajęć.- Powiedziała Cho podała dziewczynom plany lekcji.
Anna nie zerknęła nawet na pergamin, a wzięła się za jedzenie kanapki.
-Wpierw mamy Obronę przed Czarną Magią.- Cho śledziła plan wzrokiem.
Anna się uśmiechnęła. Zawsze lubiła ten przedmiot.
Krukonka wzięła do ręki udko w momencie w, którym do pomieszczenia wleciała chmara sów. Wypatrywała brązowej Płomykówki- Harmoni. Udało jej się wypatrzeć sowę, która wylądowała na jej ramieniu i wystawiła nóżkę z kopertą. Anna odrazu rozpoznała pismo Crowleya- dowódcy Korpusu Zwiadowców. Odwiązała list i schowała go do kieszeni. Dała Harmoni kawałek ciastka, a ta poleciała w stronę sowiarni.
-Ja już pójdę.- Powiedziała do dziewczyn i szybkim krokiem wyszła z sali. Wyszła z zamku i poszła szybko w stronę chatki Hagrida. Zapukała. Otworzył jej pół-olbrzym.
-No Anna.- Powiedział Hagrid patrząc na nią.
-Hagridzie, widziałeś gdzieś Halta?- Spytała Krukonka.
-Halt? Ten... no... nowy?- Zapytał.- On mieszka tam.- Wskazał na chatkę, której Anna nie zauważyła.
-Dzięki.- Szybko pobiegła w tamtą stronę i zobaczyła Halta, który zakładał cięciwę na łuk.
Mężczyzna popatrzył na Anne i przerwał pracę. Anna podała mu list.
-Zostałabym, ale muszę iść.- Po tych słowach sprintem wróciła do zamku i pobiegła do klasy. Na szczęście dzwonek jeszcze nie dzwonił.
-Tym razem, nie jestem spóźniona.- Powiedziała z uśmiechem.
-Nie można się przecież wiecznie spóźniać.- Powiedział z rozbawieniem Will Herondale, Anna pipatrzyła w kierunku Nocnego Łowcy.
-Żebyś nie został w tyle Herondale.- Powiedziała Krukonka.
Zanim Will zdążył coś odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek, a Tezeusz otworzył drzwi do klasy.
-Zapraszam.- Powiedział, a Krukoni weszli razem z Ślizgonami.
Anna poszła na tył i usiadła razem z Willem i Reyną. Wyjęła pergamin, kałamaż i pióro, oraz różdżkę. Reyna i Will zrobili to samo, a w klasie zapadła cisza.
-Nazywam się Tezeusz Scamander i będę waszym nauczycielem Obrony przed Czarną Magią. Jesteście 5 klasą i w tym roku zdajecie SUMY. Standardowe Umiejętności Magiczne.
Draco prychnął. Jak zwykle odnosił się lekceważąco do nauczyciela. Norma.
Anna z trudem chamowała zwrócenie Draconowi uwagi. Miała dwie godziny ulubionego przedmiotu i chciała je wykożystać.
-Nie tylko ciebie to irytuje.- Powiedział Will, a w jego oczach jak zwykle dominowało rozbawienie.
-Możecie się zamknąć?- Zapytała Reyna, na co oboje przestali rozmawiać.
-...że twój ojciec Lucjusz nie jest w stanie...- reszta zdania utonęła w krzyku jednej z uczennic.
-Malfoy!- Warknęła Pretorka, a uczennica zrobiła unik przed wężem.
Na szczęście Scamander szybko zapanował nad gadem.
-"-50" punktów dla Slytherinu.- Powiedział nauczyciel, a Draconowi uśmiech spełzł z twarzy.
Malfoy nic nie powiedział, ale rzucił Tezeuszowi lodowate spojżenie, którym Auror się nie przejął.
-Temat dzisiajszej lekcji, to sprawdzenie czego się nauczyliście przez cztery lata edukacji.- Bystre spojrzenie Tezeusza omiotło klasę.- Ktoś chętny, by pokazać jakiekolwiek zaklęcie z zakresy Obrony przed Ciemnymi Mocami?
Nikt się nie zgłosił, było wyczuwalne rosnące napięcie, spowodowane oczekiwaniem. Rėce podniosły dwie osoby naraz. Anna i ku zdziwieniu większości, Malfoy.
-To co, pojedynek?- Zaproponował Draco, brązowowłosa zaczęła rozważać decyzję.- Chyba, że się boisz.- Ślizgon sprowokował dziewczynę, która kiwnęła głową.
Profesor patrzył na to bez słowa.
Dwójka uczniów wstała i poszła na środek klasy. Skłonili jedynie lekko głowy. Malfoy nie miał szacunku do Anny, a Krukonka była zbyt dumna. Zaczęli walkę. To nie był pokaz umiejętności, a walka, której żadne nie miało zamiaru przegrać. Tezeusz miał różdżkę w dłoni, wiele razy widział, jak zwykły pojedynek zamienia się w walkę na śmierć i życie. Różdżka wychowanki Flitwicka nie drżała niepewnie. Walka to żywioł, a córka Hadesa, doskonale się w nim odnalazła.
-Brachiabindo!- Krzyknęła Anna, Draco chwilę potem leżał spętany na podłodze.
Scamander cofnął zaklęcie i przez moment patrzył na Anne z aprobatą. Krukoni zaczęli bić brawo, a dziewczyna wróciła na swoje miejsce.
-To był dobry pokaz umiejętności. Za wygraną nagradzam Ravenclaw "30" punktami. Życzę miłego dnia i powodzenia na kolejnych zajęciach.- Wypuścił klasę, a jego myśli zajmował pojedynek, który się rozegrał.
Anna od razu wzięła Reyne, Tessę i Willa na bok.
-A teraz mi wytłumaczcie, czemu nie jesteście w swoich grupach wiekowych.- Krukonka warknęła.
-Charlotte kazała nam ciebie pilnować.- Powiedział Will. Już nie był rozbawiony.
-A ty?- Anna popatrzyła na Reynę.
-Polecenie Lupy.- Pretorka popatrzyła na Annę spokojnie.
Brązowowłosa popatrzyła po nich wściekła.
-Ale spokojnie. Dzisiaj wieczorem przydział mają rodzeństwo Pevensie i jeśli Zuzanna trafi do Ravenclawu, to my wracamy do swoich roczników.- Powiedziała Tessa, by uspokoić koleżankę.
Piątoklasistka ochłonęła i przyjaciele poszli w stronę chatki Hagrida, gdzie mieli mieć lekcje Smokologii. Na miejscu byli już Gryfoni. Uczniowie rozmawiali i wysuwali domysły na temat tego, jak będzie wyglądać lekcja. Letni wiatr kołysał gałęziami drzew. Wraz z rozpoczęciem lekcji powietrze przeszył ryk, a nieskazitelnie czyste niebo zostało przysłonięte przez dwa latające gady. Smoczyce o barwie szafirowej i smoka o złotych łuskach. Oba smoki zionęły ogniem ponad głowami uczniów i przeleciały nad młodzieżą, po czym wylądowały wzbijając w powietrze kempki trawy. Na grzbiecie szafirowej smoczycy- Saphiry- siedział Brom, a na złotym smoku- Glaedrze- Oromis.
-Witajcie na pierwszej lekcji Smokologii.- Zaczął Elf.Obaj zeskoczyli na ziemię.
-Czy smoki nie powinny być w rezerwacie?- Zapytała Hermiona.
-Ministerstwo pzwoliło nam wykorzystać te dwa oswojone smoki.- Powiedział Oromis. Hermiona popatrzyła na zwierzęta nieufnie.
-Skoro jest to pierwsza lekcja, to chętni mogą się przelecieć.- Brom wskazał na siodła na grzbietach bestii.
Anna wyszła odważnie z tłumu uczniów.
-Z chęcią się przelece.- Powiedziała. Jej smok został w Alagaesii, gdy ona poszła do Hogwartu. Brakowało jej lotów na smoczym grzbiecie.
-Na, którym z was mogę polecieć?- Zapytała w myślach smoki.
-Zapraszam.- Usłyszała głęboki głos Glaedra w głowie.
Podeszła do samca i sprawnie weszła na grzbiet, gdy usadowiła się w siodle Glaedr z rykiem wzbił się w powietrze. Trzymała się nogami i podniosła ręce do góry, smok zrobił beczkę, a Anna przez krótką chwilę była zagrożona upadkiem, na szczęście miała wprawę w lotach z elementami akrobacji. Smok zionął ogniem i zanurkował w dół, dziewczyna wydała okrzyk radości, a samiec wylądował, amortyzując wstrząs potężnymi mięśniami łap.
-Dziękuję, mistrzu.- Gry zeszła z siodła lekko skłoniła głowę i wróciła do tłumu, który teraz nabrał odwagi.
Harry wystąpił razem z Ronem. Oromis skierował zielonookiego na Glaedra, a Ron dosiadł smoczycy Broma.
-Tylko trzymajcie się nogami.- Upomniał Brom.
Smoki wystartowały, a uczniowie z zapartym tchem śledzili tor ich lotu. Gdy smoki wylądowały lekcja zbliżała się ku końcowi.
-Jak widzicie lot na smoku to nic strasznego, a każdy z was będzie zdawał test na ocenę z akrobacji.- Powiedział Elf, po czym pożegnał uczniów, którzy podnieceni wrócili do zamku.
-Ta lekcja była świetna.- Powiedział Harry, a Anna przytaknęła. Fakt, lekcja była świetna.
-Uczniowie są proszeni do Wielkiej Sali.- Rozbrzmiał głos McGongall, a uczniowie skierowali się do Wielkiej Sali.
-Dzisiaj pierwszy dzień zajęć, więc reszta lekcji zostaje odwołana.- Powiedział Albus z uśmiechem, a uczniowie zaczęli bić brawo.
Bliźniaki wypuścili fajerwerki, a Hoodowie, którzy nie mogli być gorsi powtórzyli czyn Wesleyów, tylko, że po wybuchu zaczęły spadać Galeony, Sykle i Knuty. Uczniowie zaczęli je zbierać, jednak Profesor Snape szybko rozgonił wesołe zbiegowisko.
-Świetnie! Nie mamy lekcji!- Powiedział uszczęśliwiony Ron, a Anna i Hermiona, które to słyszały prychnęły.
Córka Hadesa szła w stronę schodów, by jak najszybciej dotrzeć do Pokoju Wspólnego.
-Anna!- Usłyszała spokojny głos Dumbledora.
Odwróciła się w stronę starca i podeszła.
-Tak, Dyrektorze?- Zapytała.
-Chodź ze mną na moment.- Krukonka kiwnęła głową i poszła za Albusem do jego gabinetu.
W środku zobaczyła Piotra, Zuzannę, Edmunda, Łucję, Kaspiana i Eustachego. Podbiegła do nich i ich wyściskała. Dawno ich nie widziała.
-Jak dobrze was widzieć.- W jej oczach widać było radość.
-Wieczorem mają Ceremonię Przydziału.- Powiedział Dyrektor z uśmiechem obserwując siódemkę ludzi.- Anna, po Ceremonii dasz im odpowiednie plany lekcji, a teraz proszę oprowadź ich po zamku.
-Oczywiście.- Usta dziewczyny były rozciągnięte w ogromnym uśmiechu.- Dowidzenia.- Pożegnała się i razem z przyjaciółmi wyszła z gabinetu.
-W Narnii mamy problem.- Zaczął Kaspian, ale Piotr rzucił mu ostre spojrzenie.
-Jaki problem?- Zapytała Anna patrząc to na blondyna, to na czarnowłosego.
-Potem ci powiem.- Powiedział najstarszy z rodzeństwa Pevensie.
Dziewczynie nie było to na rękę, ale nie dyskutowała z Wielkim Królem, nawet jeśli tu był zwykłym uczniem jak reszta. Szanowała Piotra nie tylko dlatego, że był królem. Podejmował trafne decyzje, był rozważny i starszy od Krukonki, przy tym traktował Ann jak młodszą siostrę.
-Trzymam za słowo.- Powiedziała patrząc na chłopaka.
-Nie miałaś nas oprowadzać?- Zapytał Edmund
-Jasne, już. Zaczniemy od dworu.- Powiedziała i wyszła na zewnątrz.
Zaprowadziła ich nad jezioro, a potem skierowała kroki do chatki Gajowego. Zapukała, a Pół-olbrzym otworzył drzwi.
-O, Anna. Jak widzę przyprowadziłaś znajomych.- Przesunął się, by ich przepuścić, a ci przeszli i usiedli przy stole. Od razu zobaczyli, a chwilę potem usłyszeli Kła.
-Kieł, siad! Spokój!- Powiedział Nauczyciel, a pies wrócił na swoje legowisko.- A więc będziecie się uczyć w Hogwarcie. Z jakich szkół przyszliście?- Zapytał Profesor.
-Nie chodziliśmy do szkoły.- Powiedział Piotr.- Mieliśmy nauczanie domowe. Pan tutaj uczy?- Zapytał.
-Oczywiście, że tak. Nauczam Opieki nad Magicznymi Stworzeniami, kiedy Profesor Newt wyjeżdża w swoich sprawach.
-O jakich zwierzętach Pan naucza?- Zapytała Zuzanna.
Hagrid był uradowany tym pytaniem.
-Różnych, no wiesz. Pegazy, Jednorożce, Trójgłowe psy, Curupiry, Selmy, Dżiny, Pikujące Licha. Właściwie to Scamander o nich uczy, ale jeśli mogę, to z chęcią przejmuję pałeczkę.
Łucja była zafascynowana.
-Przepraszam, że przerywam Profesorze, ale musimy jeszcze zwiedzić zamek.- Powiedziała uprzejmie łuczniczka.
-Jasne. Nie ma sprawy. Miłego zwiedzania.- Powiedział Strażnik Kluczy, a uczniowie wyszli z przytulnej chatki.
-Miły jest.- Powiedział Edmund, a rodzeństwo mu przytaknęło.
-Witajcie.- Powiedział Zwiadowca.- Przechowam bezpiecznie waszą broń.- Obiecał, po czym zniknął w Zakazanym Lesie.
-Ten to jest specyficzny.- Stwierdził Kaspian.
Anna zrównała z nim krok.
-Jest specyficzny, ale bardzo dobrze uczy. I zna się na walce.
-Gdyby się nie znał, to nie byłby nauczycielem samoobrony.- Powiedział Eustachy, co urwało dyskusję.
Krukonka przeprowadziła ich przez wszystkie pomieszczenia w zamku i, gdy skończyła ich oprowadzać był czas, by zejść na kolację. Poszła do stołu swojego domu.
-Gdzie byłaś?- Zapytała Reyna.
Anna popatrzyła na siedzącą na przeciwko niej Rzymiankę.
-Spełniałam polecenia Dyrektora.- Powiedziała krótko. Nie miała zamiaru tłumaczyć się córce Bellony.
-Proszę o uwagę.- Po sali rozniósł się głos Profesor McGongall, która postawiła stołek z Tiarą na środku podwyższenia.
-Dzisiaj do naszej szkoły przybyli nowi uczniowie.- Rozwinęła pergamin.
-Kaspian Żeglarz!- Siedemnasto latek usiadł na stołku i czekał na wyrok Tiary.
-Gryffindor!- Krzyknął stary kapelusz, a król Narnii poszedł w stronę uszczęśliwionych wychowanków Nauczycielki Transmutacji.
Sufit w Wielkiej Sali był piękny i to właśnie w nim utkwiła wzrok Łucja, co rozbawiło Anne i kilku innych uczniów.
-Eustachy Scrubb!- Wyczytała kobieta.
Blondyn usiadł na stołku i czekał na decyzję Tiary.
-Hufflepuff!- Wykrzyknęła, a Dom Borsuka oszalał z radości.
Niebieskooki poszedł w stronę stołu, gdzie został przywitany przez Prefekta Cedricka Diggoriego.
-Piotr Pevensie!- Król Narnii ze spokojem usiadł na stołku i zaczął czekać.
-Gryffindor!- Po dłuższej chwili wykrzyknęła Tiara, rycerz poszedł, by dołączyć do Kaspiana.
-Zuzanna Pevensie!- Brązowowłosa szybko usiadła na stołku.
-Ravenclaw!- Krzyknęła Tiara, a Zuza usiadła koło Anny.
-Gratuluje.- Pogratulowała jej Anna, a chwilę potem reszta stołu.
-Edmund Pevensie!- Czarnowłosy chłopak nie czekał długo na decyzję.
-Slytherin!- Dom Węża powitał chłopaka ogromnymi brawami.
-Łucja Pevensie!- Brązowowłosa szybko i z radością podeszła do stołka, a jeszcze szybciej na nim usiadła.
-Hufflepuff!- Dom pod opieką Profesor Sprout powitał jedenasto latkę brawami.
Profesor Transmutacji wróciła na swoje miejsce, a półmiski zapełniły się jedzeniem, które zaczęło szybko znikać w żołądkach głodnych uczniów.
Po kolacji Anna zatrzymała rodzeństwo, oraz kuzyna i przyjaciela.
-Tu macie plany lekcji.- Dała im arkusze pergaminu.- Piotr. Wytłumaczysz mi w końcu, co się dzieje?- Zapytała.
-Jeszcze nie teraz.- Powiedział Gryfon, a Krukonka z trudem pochamowała chęć uderzenia go w twarz.
-To potem. Do jutra i dobranoc.- Odwróciła się na pięcie i razem z Zuzą poszła w stronę Wieży Ravenclawu, była wściekła.
-Zuza, dlaczego nie mogę wiedzieć?- Zapytała.
Łuczniczka zerknęła w stronę koleżanki.
-Nie mogę powiedzieć.- Powiedziała po chwili milczenia.
Anna nie zaczęła więcej tego tematu. Przełknęła gorycz i po przebraniu w piżamę i rzuceniu dobranoc współlokatorką, zasnęła tłumiąc uczucie żalu.

~2007 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro