Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Walentynkowy (długii) One-Shot

Więc pozwolę sobie odgapić od koleżanki i też zrobię one shota z shipami do Voltrona.

Shipy: Shidge, Klance, Hunay

@XxJagoBagoxX dedykacja dla ciebie ;)

______________________________________

Keith nie spał od dłuższej chwili, obudzony przez hałasy na korytarzu. Jednak poranne lenistwo zwyciężyło i stwierdził, że jeszcze trochę poleży w łóżku. Po pół godzinie uznał, że już najwyższy czas wstać, ubrał się więc i wyszedł z pokoju.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy przed drzwiami, na podłodze zobaczył wielki bukiet czerwonych kosmicznych róż. Do bukietu dołączona była mała niebieska karteczka, a na niej narysowane serduszko przebite strzałą. Chłopak rozejrzał się po korytarzu z nadzieją, że ujrzy potencjalnego adoratora. Nikogo jednak tam nie było.

W chwili kiedy otworzyły się drzwi pokoju Czerwonego Paladyna, Lance ukrył się za rogiem korytarza. Z zaciekawieniem obserwował twarz ciemnowłosego, widząc rumieńce i zakłopotanie sam się zarumienił, szybko skrył się bardziej za ścianę, kiedy Keith rozglądał się wokoło. Udało mu się, cieszył się jak dziecko, że nareszcie jest ten dzień i cuł, że jest gotowy przyznań się swojej walentynce, co na prawdę czuje.

W tym samym czasie Hunk krzątał się po kuchni i nucąc szykował słodkie śniadanie dla swojej drużyny. Jednak myśli chłopaka odbiegały daleko od kosmicznej bitej śmietany, owoców i naleśników, wciąż myślał tylko o swojej walentynce i o tym, jak powiedzieć uroczej Shay, jakie żywi do niej uczucie.

Zapach pysznych naleśników niósł się po całym statku, dotarł też do nosa Pidge. Czując co się święci dziewczyna na chwilę zapomniała o swoim aktualnym zmartwieniu i cieszyła się na myśl o pysznym śniadaniu. Jednak nadal miała do rozwiązania problem poważnej rozmowy z Shiro, którą prędzej czy później musiała odbyć.
Pidge po chwili zastanowienia postanowiła powiedzieć mu to w prost, pójdzie i najzwyczajniej w świecie z nim porozmawia.

Wszyscy paladyni, Coran oraz Allura i Romelle zebrali się w stołówce, na upragnione śniadanie. No dobra, prawie wszyscy, bo wciąż brakowało Shiro (uznajemy, że nie ma Krolii, bo ma randeczkę z Kolvainem(nie wiem jak się to pisze)). Hunk przyniósł swój specjał i radośnie zachęcił zaresztę do jedzenia. Wszyscy ochoczo zabrali się do pałaszowania naleśników. Do stołówki wbiegł Shiro.
- Przepraszam, za spóźnienie.
- Nic się nie stało - odpowiedział Hunk z angielskim uśmiechem - siadaj, zanim ci wszystko zjedzą - tu spojrzał wymowne na Keitha i Lance'a, którzy właśnie rywalizowali o naleśnik z kosmicznym truskawkami.
Widząc ich miny Pidge parsknęła śmiechem, a od niej zaraziłaś się też Romelle. Shiro spojrzał na roześmianą Pidge i uśmiechnął się, zadowolony z jej dobrego humoru.
Wszyscy jedli i rozmawiali radośnie.
- No to co paladyni jakieś plany w dniu zakochanych? - zapytał Coran.
- Niezbyt - odpowiedział Keith, o dziwo z uśmiechem.
- U mnie też - powiedziała Pidge - No chyba, że macie tu jakieś dobre kosmiczne masło orzechowe i ciepły kocyk - no i jak tu się nie śmiać? Nie da się, widząc minę Pidge, mówiącą "ja tak na poważnie, jeszcze tylko kosmiczny Netflix i jakoś przetrwam ten dzień".
- A ja w takim razie żeby się nie nudzić, porywam księżniczkę do sklepu - powiedziała Romelle.
- Ja wybieram się na Balmerę - powiedział Hunk i od razu otoczyły go miny typu lenny face - Tak, tak, lecę do Shay - przewrócił oczami.
- To ja wezmę się z tobą - oznajmił Coran i pogłaskał swojego "cudownego" wąsa.
- No, to chyba nie pozostaje nam nic innego, jak siedzieć na statku - powiedział Shiro zwracając się do Keitha, Lance'a i Pidge, bo tylko oni zostali teraz w sali.

Po chwili każdy z nich poszedł w swoją stronę.
Keith poszedł do sali treningowej (wow zaskoczenie), a za nim podążył Lance, tłumacząc, że też idzie poćwiczyć.
Z kolei Shiro i Pidge zamierzali w stronę swoich pokoi, które były niedaleko siebie, przez co szli tam razem.
- Shiro?
- Tak, Katie?
- Możemy na chwilę pogadać - zaczęła nie pewnie dziewczyna.
- A wiesz? Miałem cię pytać o to samo - nerwowo przeczesał dłonią włosy, próbując ukryć rumieniec. Katie była lekko zaskoczona, ale uśmiechnęła się przyjaźnie i powiedziała:
- Ok, to... Możesz pierwszy - zachęciła chłopaka.
- Bo widzisz... - Shiro nie wiedział jak ugryźć temat - jak by to powiedzieć...?
- robił się coraz bardziej nerwowy.
- Takashi? - Shiro spojrzał na dziewczynę - Lubię cię. - dziewczyna zarumieniła się - Bardzo cię lubię. - dodała, Czarny Palladyn był tak zaskoczony, że kompletnie nie wiedział, co powiedzieć. Shiro zniżył się i delikatnie objął Katie, tuląc ją do siebie, pojego policzkach spłynęły łzy szczęścia. Na chwilę odsunął dziewczynę, tylko po to, żeby pocałować ją w usta.

Keith i Lance weszli do sali treningowej, nie kłócili się, ale też nie rozmawiali. Tą nie ręczną ciszę przerwał Lance:
- Too... Co tam u ciebie? - zapytał, a Keith spojrzał na niego z miną mówiącą "serio, Lance, nie wiesz jak zacząć rozmowę czy jak?".
- Lance, przecież spędzamy że sobą każdy dzień i widzisz, co zazwyczaj robię... - nie dokończył, bo Lance naruszył jego przestrzeń osobistą - Co ty robisz...?
- Chciałem z tobą pogadać - zaczął z powagą, nie spotykaną u niego - To ważne.
- Zamienia się w słuch - nadal nutka sarkazmu w głosie, eh, normalka.
- Keith... Jesteś dla mnie więcej niż przyjacielem...
- Wiem - Keith momentalnie stał się buraczkiem, zbliżył się do latynosa i przyszpilił go do ściany, odcinając mu przejście rękami - Lance?
- T-tak...? - zapytał zaskoczony Niebieski Palladyn.
- Kocham cię - Keith uniósł podbródek latynoska i złączył ich usta w namiętny pocałunku, przestał dopiero, gdy brakowało im powietrza, jednak od razu na nowo pocałował "swoją walentynkę".
- C-czy to znaczy, ż-że... teraz jesteśmy razem? - zapytał wciąż zszokowany Lance.
- Mam taką nadzieję - odpowiedział Keith i na nowo pocałował Niebieskiego Paladyna.

______________________________________

Hey!
Jejku, mam nadzieję, że się wam spodoba. Męczyłam się nad tym ponad godzinę...
No w każdym razie, jeślibyście chcieli, to zrobię ciąg dalszy. Hmmm... Umówmy się, że za trzy gwiazdki i przynajmniej jeden komentarz z prośbą o kontynuację, zrobię kolejną część.

No to bayo! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro