Walentynkowy (długii) One-Shot
Więc pozwolę sobie odgapić od koleżanki i też zrobię one shota z shipami do Voltrona.
Shipy: Shidge, Klance, Hunay
@XxJagoBagoxX dedykacja dla ciebie ;)
______________________________________
Keith nie spał od dłuższej chwili, obudzony przez hałasy na korytarzu. Jednak poranne lenistwo zwyciężyło i stwierdził, że jeszcze trochę poleży w łóżku. Po pół godzinie uznał, że już najwyższy czas wstać, ubrał się więc i wyszedł z pokoju.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy przed drzwiami, na podłodze zobaczył wielki bukiet czerwonych kosmicznych róż. Do bukietu dołączona była mała niebieska karteczka, a na niej narysowane serduszko przebite strzałą. Chłopak rozejrzał się po korytarzu z nadzieją, że ujrzy potencjalnego adoratora. Nikogo jednak tam nie było.
W chwili kiedy otworzyły się drzwi pokoju Czerwonego Paladyna, Lance ukrył się za rogiem korytarza. Z zaciekawieniem obserwował twarz ciemnowłosego, widząc rumieńce i zakłopotanie sam się zarumienił, szybko skrył się bardziej za ścianę, kiedy Keith rozglądał się wokoło. Udało mu się, cieszył się jak dziecko, że nareszcie jest ten dzień i cuł, że jest gotowy przyznań się swojej walentynce, co na prawdę czuje.
W tym samym czasie Hunk krzątał się po kuchni i nucąc szykował słodkie śniadanie dla swojej drużyny. Jednak myśli chłopaka odbiegały daleko od kosmicznej bitej śmietany, owoców i naleśników, wciąż myślał tylko o swojej walentynce i o tym, jak powiedzieć uroczej Shay, jakie żywi do niej uczucie.
Zapach pysznych naleśników niósł się po całym statku, dotarł też do nosa Pidge. Czując co się święci dziewczyna na chwilę zapomniała o swoim aktualnym zmartwieniu i cieszyła się na myśl o pysznym śniadaniu. Jednak nadal miała do rozwiązania problem poważnej rozmowy z Shiro, którą prędzej czy później musiała odbyć.
Pidge po chwili zastanowienia postanowiła powiedzieć mu to w prost, pójdzie i najzwyczajniej w świecie z nim porozmawia.
Wszyscy paladyni, Coran oraz Allura i Romelle zebrali się w stołówce, na upragnione śniadanie. No dobra, prawie wszyscy, bo wciąż brakowało Shiro (uznajemy, że nie ma Krolii, bo ma randeczkę z Kolvainem(nie wiem jak się to pisze)). Hunk przyniósł swój specjał i radośnie zachęcił zaresztę do jedzenia. Wszyscy ochoczo zabrali się do pałaszowania naleśników. Do stołówki wbiegł Shiro.
- Przepraszam, za spóźnienie.
- Nic się nie stało - odpowiedział Hunk z angielskim uśmiechem - siadaj, zanim ci wszystko zjedzą - tu spojrzał wymowne na Keitha i Lance'a, którzy właśnie rywalizowali o naleśnik z kosmicznym truskawkami.
Widząc ich miny Pidge parsknęła śmiechem, a od niej zaraziłaś się też Romelle. Shiro spojrzał na roześmianą Pidge i uśmiechnął się, zadowolony z jej dobrego humoru.
Wszyscy jedli i rozmawiali radośnie.
- No to co paladyni jakieś plany w dniu zakochanych? - zapytał Coran.
- Niezbyt - odpowiedział Keith, o dziwo z uśmiechem.
- U mnie też - powiedziała Pidge - No chyba, że macie tu jakieś dobre kosmiczne masło orzechowe i ciepły kocyk - no i jak tu się nie śmiać? Nie da się, widząc minę Pidge, mówiącą "ja tak na poważnie, jeszcze tylko kosmiczny Netflix i jakoś przetrwam ten dzień".
- A ja w takim razie żeby się nie nudzić, porywam księżniczkę do sklepu - powiedziała Romelle.
- Ja wybieram się na Balmerę - powiedział Hunk i od razu otoczyły go miny typu lenny face - Tak, tak, lecę do Shay - przewrócił oczami.
- To ja wezmę się z tobą - oznajmił Coran i pogłaskał swojego "cudownego" wąsa.
- No, to chyba nie pozostaje nam nic innego, jak siedzieć na statku - powiedział Shiro zwracając się do Keitha, Lance'a i Pidge, bo tylko oni zostali teraz w sali.
Po chwili każdy z nich poszedł w swoją stronę.
Keith poszedł do sali treningowej (wow zaskoczenie), a za nim podążył Lance, tłumacząc, że też idzie poćwiczyć.
Z kolei Shiro i Pidge zamierzali w stronę swoich pokoi, które były niedaleko siebie, przez co szli tam razem.
- Shiro?
- Tak, Katie?
- Możemy na chwilę pogadać - zaczęła nie pewnie dziewczyna.
- A wiesz? Miałem cię pytać o to samo - nerwowo przeczesał dłonią włosy, próbując ukryć rumieniec. Katie była lekko zaskoczona, ale uśmiechnęła się przyjaźnie i powiedziała:
- Ok, to... Możesz pierwszy - zachęciła chłopaka.
- Bo widzisz... - Shiro nie wiedział jak ugryźć temat - jak by to powiedzieć...?
- robił się coraz bardziej nerwowy.
- Takashi? - Shiro spojrzał na dziewczynę - Lubię cię. - dziewczyna zarumieniła się - Bardzo cię lubię. - dodała, Czarny Palladyn był tak zaskoczony, że kompletnie nie wiedział, co powiedzieć. Shiro zniżył się i delikatnie objął Katie, tuląc ją do siebie, pojego policzkach spłynęły łzy szczęścia. Na chwilę odsunął dziewczynę, tylko po to, żeby pocałować ją w usta.
Keith i Lance weszli do sali treningowej, nie kłócili się, ale też nie rozmawiali. Tą nie ręczną ciszę przerwał Lance:
- Too... Co tam u ciebie? - zapytał, a Keith spojrzał na niego z miną mówiącą "serio, Lance, nie wiesz jak zacząć rozmowę czy jak?".
- Lance, przecież spędzamy że sobą każdy dzień i widzisz, co zazwyczaj robię... - nie dokończył, bo Lance naruszył jego przestrzeń osobistą - Co ty robisz...?
- Chciałem z tobą pogadać - zaczął z powagą, nie spotykaną u niego - To ważne.
- Zamienia się w słuch - nadal nutka sarkazmu w głosie, eh, normalka.
- Keith... Jesteś dla mnie więcej niż przyjacielem...
- Wiem - Keith momentalnie stał się buraczkiem, zbliżył się do latynosa i przyszpilił go do ściany, odcinając mu przejście rękami - Lance?
- T-tak...? - zapytał zaskoczony Niebieski Palladyn.
- Kocham cię - Keith uniósł podbródek latynoska i złączył ich usta w namiętny pocałunku, przestał dopiero, gdy brakowało im powietrza, jednak od razu na nowo pocałował "swoją walentynkę".
- C-czy to znaczy, ż-że... teraz jesteśmy razem? - zapytał wciąż zszokowany Lance.
- Mam taką nadzieję - odpowiedział Keith i na nowo pocałował Niebieskiego Paladyna.
______________________________________
Hey!
Jejku, mam nadzieję, że się wam spodoba. Męczyłam się nad tym ponad godzinę...
No w każdym razie, jeślibyście chcieli, to zrobię ciąg dalszy. Hmmm... Umówmy się, że za trzy gwiazdki i przynajmniej jeden komentarz z prośbą o kontynuację, zrobię kolejną część.
No to bayo! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro