Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jedno slowo za dużo [Rozdział 8]

       

- Cheryl proszę musisz mi pomóc! - powiedziałam od razu wchodząc do jej mieszkania. Otworzyła mi jej mama która od razu mnie wpuściła.

- WItaj, Renesmee.

- Cześć, Ciociu. - przywitałam się z nią buziakiem w policzek i poleciałam do pokoju Cheryl. Moja przyjaciółka leżała na swoim dwuosobowym łóżku, słuchając muzyki na słuchawkach. Podeszłam, no właściwie to podbiegłam, do niej i wyrwałam słuchawki z uszu.

- Ej! - krzyknęła i spróbowała złapać słuchawkę. - Oddawaj!

- Nie, musisz mnie posłuchać. - powiedziałam stanowczo.

- Ale właśnie, leci nowa piosenka Marsów!

- Walk on water? - zapytała dla pewności, na co blondynka pokiwała głową. - No to ja też chcę! - wyszło na to, że obie skakałyśmy na jej łóżko, śpiewając jak najgłośniej. Gdy piosenka dobiegła końca, Cher wyciszyła telefon.

- Teraz możemy rozmawiać. - siedziałyśmy po turecku.

- Umówiłam się ze Scorpiusem. - powiedziałam na jednym wdechu bojąc się reakcji mojej przyjaciółki. Zatrzymała się niczym spetryfikowana, pomachałam jej dłonią przed twarzą. Nic. Żadnej reakcji. - Bobrze?

- JEJ! - pisnęła tak głośno, że musiałam zasłonić sobie uszy bo chyba bym ogłuchła. - Musimy iść na zakupy! Na kiedy się umowiliscie? Spokojnie ja ci we wszystkim pomogę! Będzie trzeba odnowić kolor włosów... - zaczęła dotykając moich włosów.
- Sio od moich włosów! - krzyknęłam szybko je zabierając. Za bardzo je lubiłam, żeby cokolwiek z nimi robić.
- Eh, wiedziałam ze tak będzie... No to może nowe usta? - zapytała szturchając mnie łokciem. Przewróciłam oczami, ale z niej żartownisia.
- Cheryl ja naprawdę mam problem!
- Ale jaki? Przecież w końcu się z nim umówisz, a gadasz mi o tym od kilku tygodni. - Chwila czy ja jej wspomniałam, ze sesja z Thylane jest tego samego dnia co spotkanie z Scorpiusem? Ups.
- Chodzi o to, ze moje spotkanie z nim wypada tego samego dnia co sesja z Thylane...
- Iiiii????
- I do tego praktycznie o tej samej godzinie. - westchnęłam rozwalając się na jej łóżku. Czemu teraz?! Blondynka położyła się obok mnie, zamknęła oczy jakby nad czymś rozmyślała. A to nie zdarzało się jakoś często.
- MUSIMY coś wykombinować. - odezwał się w niej głos determinacji. Wiedziałam do kogo zwrócić się o pomoc. Ta szalona blondynka zawsze miała szalony plan.
- No to jaki plan?

***

BS: To już jutro.... stresujesz się?
MxR: Czy to złe jeżeli odpowiem tak? W sensie chce cię poznać, ale.
BS: Boisz się, ze jestem jakimś przestępca który najpierw cię wykorzysta a potem porwie lub uśmierci?
MxR: Nie przesadzajmy z ta śmiercią.
Bs: wiedziałem, ty się mnie boisz!
MxR: Dziwisz mi się? Ja cię nawet nie znam!
BS: czyli te wszystkie nasze rozmowy były niczym?! W takim razie nawet nie chce się z tobą spotkać. Bo mi zaczęło zależeć, al cóż księżniczka zawsze musi mieć ostatnie zdanie.
A i ubierz coś normalnego a nie jakiś głupi sweter z kotem.
Boski Skorpion jest offline
MxR: tak idź sobie, tez się nie chce z tobą spotkać.

Odłożyłam telefon na biurko. Tak naprawdę to praktycznie nim rzuciłam. O co mu chodziło?! Miałam prawo się bać. Przecież dobrze wie, ze przed nim nie miałam internetowego znajomego. Bałam się spotkać, chciałam tego bardzo! Nie żałuje żadnej minuty kiedy z nim pisałam. Kiedy nie mogłam spać w nocy on zawsze był, żeby ze mną popisać. Jakby wiedział co się u mnie dzieje. I w ogóle skąd on wiedział, ze mam ubrany na sobie ten sweter!? Dostałam go 3 lata temu od babci na święta. To były jedne z najlepszych świat w moim życiu. Lubiłam zakładać ten sweter, mimo ze powoli robił się za mały. Napisałam wiadomość do Cher, ze wszystko odwołuje i jutro mamy tylko sesje z Thylane. Włączyłam radio. Miałam nadzieje, ze muzyka trochę mnie uspokoi. Oczywiście jaka muzykę puszczali? Cały czas o miłości! No dziękuje... kiedy to nie pomogło sama poszłam do pokoju gdzie stał duży czarny fortepian. To był zdecydowanie mój ulubiony pokój w całym mieszkaniu. Tylko ja i instrument. Siadając moje palce same zaczęły się zwinnie ruszać na klawiszach. Grałam zapominając o całym świecie. Grałam o wszystkim o czym pomyślałam. Czułam smutek? Palce same prowadziły. Radość? Nie zdarzyłam pomyśleć a już grałam. Złość? Pianino wiele wycierpiało. W tamtym pokoju zawsze czułam, ze wszystko będzie dobrze. Bo grając dawałam sobie nadzieje.

-----------

Hej hej!
Nowy rozdział ❤️ mam nadzieje, ze wam się spodoba. Ale muszę się wam przyznać, ze weny brak. Staram się jak mogę ale nie chce pisać na siłę.
Dziękuje wam za 200 wyświetleń 😱😍 to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Miłego czytania wam życzę i
Do nastepnego.
Renesmee

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro