Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Game Sixtytwo

Levi Pov

Normalnie, staram się wizualizować rzeczy które mi ktoś opowiada, po to by je lepiej zrozumieć, ale w tym wypadku tłumię wszystko co pojawi się w moim umyślę. Fakt że ludzie są zdolni do takich rzeczy szokuje mnie tak samo mało, jak i również zaskakuje, w tym samym momencie. Aż niewiarygodne jest to, że takie coś mogło się komuś naprawdę przydarzyć.

Ojciec Erena jest prawnikiem, jego zadaniem jest obrona ludzi którzy zostali niesłusznie oskarżeni. Mężczyzna który został posądzony o zamordowanie siostry jednego z tych chłopaków, na pewno nie zostałby uwolniony gdyby naprawdę zabił, nawet jeśli ojciec Erena popełnił błąd, pomagając winnemu człowiekowi uzyskać wolność, to winą powinno obarczyć się go, a nie jego dzieci.

Gdy spotkałem Zeke po raz pierwszy ogarnęło mnie takie dziwne uczucie, spotkanie wydawało się jakby złym snem, to właśnie go obwiniałem za wszystko co do tej pory się stało. Eren powiedział mi że gra miała na celu wzajemne eliminowanie się przestępców, ale jak to ma działać? Nie jestem kryminalistą i nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy, a i tak znajduję się w tym marnym miejscu i mogę się założyć, że jest więcej takich osób które nawet nie wiedzą jakim cudem się tu dostały.

Nawet Eren nie jest przestępcą, pomimo tego że zabijał, ponieważ nie oddał swojej duszy całkowicie tylko dał ją w zastaw, nie musi odbywać cotygodniowych walk. Osoby które zabił zaatakowały go pierwsze, zabił ponieważ sam nie chciał zostać zamordowany. Zrobił to, ponieważ myśla,ł że właśnie tak uratuje swojego brata.

''Levi.'' Wypowiada cicho moje imię. Zdezorientowany próbuję spojrzeć mu w oczy, ale mi się to nie udaj ponieważ szatyn opuszcza wzroki i chwyta delikatnie moją dłoń. ''Przepraszam.'' Tym razem jego głos jest głośniejszy i bardziej pewny siebie, nie można w nim wyczuć niepokoju.

''Nie musisz mnie przepraszać.'' Odpowiadam i po sekundzie sam jestem zaskoczony słowami które wypowiedziałem, ale natychmiast się uśmiecham bo wiem, że są one najprawdziwsze. Cały czas byłem na niego zły próbowałem sobie wmówić nienawiść wobec niego,  że nie chcę go więcej ujrzeć na oczy, a przecież jest dokładnie na odwrót.

''Przeproszę cię nawet tysiąc razy, jeśli nadal nie wierzysz mi że bardzo żałuję. Masz rację, jestem idiotą, ponieważ schodzę problemom z drogi próbując je zadusić, tak samo jak uczucie które wobec ciebie żywię, które również uważałem jako problem.'' 

Nie patrząc na mnie, puścił moją dłoń, oparł swoje czoło o mój brzuch i oplótł moją talię  swoimi ramionami pozostawiając mnie w mocnym, desperackim uścisku. Gest ten powoduje że na sekundę wstrzymuję swój oddech, by później z determinacją wypościć powietrze nagromadzone w płucach. 

''Kocham cię Levi.'' Szepce i mocniej wtula się w moje ciało. ''Nigdy więcej nie pozwolę na to, aby ktokolwiek cie skrzywdził. Wolałbym umrze, niż zobaczyć cię ponownie w tak krytycznym stanie.'' Jego palce, mocno, wbijają się w moją skórę i nawet bez dokładniejszego wyjaśnienia, od razu wiem o co mu chodzi. Jego łzy, które zobaczyłem po przebudzeniu się z śmierci, praktycznie 'wypowiedziały' jak bardzo tego żałuje, jak bardzo jest załamany. 

Odsuwam się od niego, by ponownie wprowadzić między nasze ciała kawałek przestrzeni, ale nie po to by się od niego oddalić czy uciec, tylko po to by zsunąć się z sofy i również upaść na kolana.

Kładę dłonie na jego policzkach. Dopiero teraz orientuję się że  spływają po nich łzy i chociaż nie lubię gdy płacze osoba którą kocham, muszę się uśmiechnąć. Nie dlatego że jego smutek, ból i żal sprawiają mi radość, tylko wiedza, pewność że jednak jestem dla niego na tyle ważny by wylewać je z mojego powodu. 

''Nie musisz mi nic obiecywać.'' Uśmiecham się jeszcze szerzej i w tym samym czasie ocieram kciukiem jego łezki. ''Wszystko czego chciałem to zostać przy tobie, wystarczy mi mieć ciebie u swego boku, Eren.'' 

Moje słowa dochodzą do niego bardzo powoli, tak jakby musiał dokładnie przeanalizować każdą literkę wypowiedzianego zdania. Jest to bardzo fascynujący widok, jego rysy twarzy się rozluźniają a szmaragdowe oczy robią jeszcze większe gdy zaczyna rozumieć, że to nie tylko wybaczenie ale również informacja o odwzajemnieniu moich uczuć, wobec niego.

Mój wzrok na krótko wędruje w stronę jego soczyście zaczerwienionych ust, przyciągam jego twarz bliżej mojej i zamykam oczy, zanim łączę nasze usta w słodko-gorzkim pocałunku. Jest to krótki całus, trwa zaledwie kilka sekund, na tyle wystarczająco by poczuć słony smak łez. Chcę uspokoić szatyna i pokazać mu, że moje słowa są prawdziwe. Ale gdy powoli przerywam pocałunek i oddalam swoją głowę, w jego barwnych tęczówkach mogę dostrzec coś więcej.

Nagle ogarnia mnie dziwne ciepło, a gdy krzyżuję swój wzrok z spojrzeniem Erena, widzę w nich pożądanie i niecierpliwość, w tym momencie opanowanie, które chciałem zachować w tej sytuacji, roztopiło się jak kostka lodu. Eren kładzie swoje dłonie na moich policzkach, tymczasem moje palce wędrują w stronę szyi chłopaka, przy tym głaszcząc delikatnie jego skórę. Sekundę później to on zaczyna kolejny pocałunek,  który jest tak bardzo namiętny że umysł traci kontrolę nad moim ciałem.        

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro