Game Thirtythree
Tae Pov
Nie wiem na kogo mam zrzucić winę za to, co właśnie w tym momencie robię. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że definitywnie jest to zasługą wódki, której szczerze przyznam nie wypiłem zbyt mało i częściowo jest to racją ponieważ przez ten alkohol czuję się totalnie rozluźniony i jest mi bardzo gorąco. Jednak patrząc na to z drugiej strony, to dzięki niej udało mi się 'pozbyć' mojej fasady, zbudowanej przez niepewne uczucia. Nie tylko jest to wyczynem mocnego trunku, pomimo mojej początkowej niechęci wobec Jeona, czuję się teraz do niego w jakiś dziwny sposób uzależniony? I wcale nie chodzi mi tu o cotygodniowe ratowanie życia.
Mówi się, że nie należy oceniać książki po jej okładce i w sumie to powiedzenie pasuje do tej sytuacji perfekcyjnie. Jungkook jest bardzo skomplikowaną osobą, najbardziej wieloaspektową istotą którą spotkałem, ale nie jest złym człowiekiem i właśnie to osłabia moją czujność. Chciałem uważać go za mordercę, ponieważ łatwiej nienawidzić człowieka który teoretycznie jest zimnokrwistym potworem, ale w tym przypadku tak się nie da. Nie tylko dlatego, że uratował moje istnienie, jest jeszcze coś, a raczej jest jeszcze jedno uczucie którego nie potrafię skategoryzować.
Czy naprawdę dana osoba potrzebuje jakiegoś powodu by kogoś polubić? Ja myślę że niekoniecznie. Po prostu się to robi. Nie lubi się tylko czyjegoś uśmiechu lub głosu, choć tak też można, obdarza się sympatią 'całokształt' danej osoby od charakteru poprzez wygląd i specyficzne ruchy ciała danej osoby, no i nie można zapomnieć o tym że ludzie popełniają błędy, to całkowicie normalne.
Już chwilę temu zeszliśmy z dachu furgonetki, chwiejnym krokiem kierujemy się w stronę samochodu szatyna. Kook otwiera tylne drzwi pojazdu, odwracając się w moją stronę, próbuje objąć moją sylwetkę, ramionami w pasie, niestety traci równowagę. Wywraca się pociągając mnie za sobą, na tylne siedzenie auta, nadal trzyma dłoń na mojej talii, druga dłoń spoczywa w moich kasztanowych włosach. Z trudem się podnoszę i zamykam za nami drzwi. Strasznie mi szumi w głowie. Czarnowłosy niewypuszczająca mnie z objęć, przesuwa się w stronę miejsca drugiego pasażera i wygodnie siada, wciągając mnie na swoje kolana.
Zdaję sobie z tego sprawę, że to wszystko dzieje się w zaskakująco szybkim tempie, ale mi wydaje się jakby już jego palce godzinami wędrowały po mojej skórze, od policzków poprzez szyje aż do dolnej krawędzi mojej koszulki którą przytrzymuje, a później ściąga ją ze mnie, rzucając kawałek materiału gdzieś na siedzenie obok.
Początkowe uczucie chłodu ulatnia się w przeciągu kilku następnych sekund. Powietrze wewnątrz samochodu nagrzewa się szybko i przemienia się w upał, który mógłby stawić czoła nawet najmroźniejszej zimie. Stach przed tym by zostać przyłapanym jest tak mały, że aż prawie mi obojętny, przecież i tak nikogo tu nie powinno być. Wszystkiego czego w tym momencie pragnę, to oddać się mojemu pożądaniu.
Zanim poznałem Jungkooka byłem zadowolony z mojego obecnego życia. Miałem swoje gry, swoje porno i prawą rękę która mi pomagała, gdy w spodniach zrobiło się nieco ciaśniej, naprawdę nie potrzebowałem nikogo innego. Dopiero gdy ktoś zacznie cię dotykać, tak jak to zrobił przed chwilą brunet, orientujesz się czego tak naprawdę przez cały czas ci brakowało. Bliskości i ciepła drugiego człowieka, którego nigdy dotąd, w tej wersji, nie zaznałem.
I nie chodzi tu tylko o jego delikatnie muśnięcia, pod których wpływem topię się jak kostka lodu. To również możliwość delektowania się dotykaniem jego ciała. Odczuwanie żaru jego skóry, pod opuszkami moich palców. Wiedząc że to lekkie pulsowanie i drżenie które wykonuje jego ciało, to całkowicie moja zasługa. To wszystko sprawia, że nasuwająca się odpowiedz na pytanie 'czy na pewno powinienem to zrobić?' staje się oczywista.
Trochę nieporadnie próbuję otworzyć guzik i zamek u spodni Jungkooka. Ostatecznie, z niewielką pomocą bruneta, udaje mi się rozpiąć tą cholerną część ubrania. Po chwili jego spodnie lądują obok mojej poprzednio ściągniętej koszulki. Hebanowooki jednym zgrabnym ruchem zdejmuje moje spodnie, w ślad za nimi wędrują moje bokserki. Teoretycznie mówiąc to teraz powinienem spalić się ze wstydu, ponieważ siedzę na jego kolanach całkiem nagi, i tym samym nie da się już ukryć mojej nabrzmiałej erekcji, ale chyba moje uczucie powściągliwości poszło sobie w las. Teraz jedynie na naszej drodze stoją jego bokserki i koszula. I pomimo tego że seks, z niezdjętą z ciała górną częścią ubrani również może funkcjonować, uważam za wielką szkodę, gdybym nie mógł zawiesić oka na jego wytrenowanej klatce piersiowej i idealnych mięśniach brzucha, których zarysy, już kilkakrotnie widziałem, pod materiałem ciasno opinającej jego ciało koszuli.
Moja twarz robi się cała czerwona, gdy po kolei odpinając guziki jego odziania, schodzę coraz to niżej. Nawet najmniejszy ruch, który wykonuję na jego kolanach, sprawia że mój członek ociera się o twardą wypukłość bruneta i gdy orientuję się, że w tym momencie z jego gardła wydobywają się ciche pomruki, zaczynam celowo poruszać biodrami w przód i tył. Chłopak patrzy na mnie tak, jakby od wieków czekał na moment, kiedy w końcu to zrobię.
Chciałbym popatrzeć prosto i bez skrepowania w jego błyszcząc tęczówki, które dosłownie mnie pożerają, ale zerkam tylko na sekundkę, mój wzrok nadal pozostaje na czarnych guzikach przyszytych do ciemnego materiału. Udaję, że wcale nie widzę tej płonącej w nim żądzy, tymczasem ewidentnie czuję jak jego wzrok formalnie spalał moją skórę żywym ogniem.
Ledwie otwarłem ostatni guzik jego koszuli, ta z prędkością światła, wylądowała na stercie naszych ubrań. Następnie obiema rękami chwyta za moje nadgarstki, kładąc moje otwarte dłonie na swojej nagiej klatce piersiowej. Nadal mocno mnie przytrzymując zaczyna przesuwać je w dół swojego torsu, aż dochodzi do brzegu swoich bokserek i tam się zatrzymuje. Czuję że cały płonę gdy ściągam z jego ciała ostatni kawałek tkaniny. Jego ręce odnalazły drogę do moich pośladków które zaczął masować swoimi dłońmi. Zaciskam mocno powieki i zaskoczony całą akcją biorę głęboki oddech, w tym samym czasie wbijam paznokcie w jego śnieżnobiałe ramiona, w poszukiwaniu jakiegoś oparcia. Wiem, że jeszcze nawet nie zaczął, ale sam jego dotyk doprowadza mnie na krawędź szaleństwa.
''Spójrz na mnie.'' Szepce swoim szorstkim i głębokim głosem w moje ucho, co wywołuje w moim ciele małą eksplozję fajerwerków. Jak można mieć tak piękny i cholernie seksowny głos, w jednym momencie? To powinno być zakazane...
Rozkaz z jego strony działa na mnie jak hipnoza, ale jakoś udaje mi się nadal trzymać zamknięte oczy, zaprzeczam kiwnięciem głowy w tym samym czasie mocno przygryzam swoją dolną wargę.
Zabiera jedną z dłoni, z mojego pośladka i opuszkami palców gładząc moją linię bioder, przesuwa ją do przodu dochodząc do mojego członka, oplata go u podstawy swoimi palcami. Jego ręka jest zimna, ale to nie jest powodem dla którego szybko łapię oddech. Przyczyną jest to niesamowite uczucie, bycia dotykanym przez kogoś, a nie przez samego siebie, czego się kompletnie nie spodziewałem. To uczucie jest zupełnie inne niż zawsze, bardziej intensywne, powiedział bym nawet szalone.
Przybliża się do mnie, czuję jego oddech na moich ustach a nasze nosy stykają się z sobą, gdy znów zaczyna mówić ''Nadal nie chcesz na mnie patrzeć?'' Znów poczułem jego dłonie na mojej talii.
Nawet jeśli w tym momencie byłaby jeszcze we mnie odrobina samoopanowania, to teraz zniknęłaby całkowicie. Otwieram oczy i wpatruję się w jego prześliczne tęczówki które konkurują z jego zadowolonym uśmiechem który pojawił mu się na ustach.
Zaczyna składać delikatne pocałunki na mojej szczęce, kierując się w stronę mojej szyi, w tym samym czasie przykłada do moich ust palec. Wiem czego oczekuje dlatego od razu rozchylam wargi by mógł wsunąć pomiędzy nie najpierw jeden palec, a później kolejne dwa. Zamykam wokół nich usta i zaczynam poruszać głową w przód i tył, okrążając je językiem. Nie muszę zajmować się tą czynnością zbyt długo, po krótkim czasie wyjmuje je z ust, moje wargi a jego dłoń łączy cieniutka stróżka śliny. Po chwili schodzi ręką niżej, czekając na to aż zasygnalizuję kiwnięciem głowy, że jestem gotowy i powoli może zacząć mnie przygotowywać, rozciągając mnie od środka.
Spodziewałem się bólu, szczególnie przy drugim i trzecim palcu, ale nie jest aż tak źle jak to sobie wcześniej wyobrażałem. Najprawdopodobniej to alkohol jest przyczyną minimalizacji uczucia dyskomfortu, za co jestem tym procentom bardzo wdzięczny. Skupiam swoją uwagę bardziej na tym niewiarygodnie przyjemnym uczuciu i rozkoszy, a nie na znoszeniu niewygody związanej z pierwszym razem.
Jungkook rozciąga mnie powoli, w obawie że faktycznie zada mi ból lub zbyt szybko przekroczy moją granicę wytrzymałości. Jego troskliwa strona, której się nie spodziewałem ujrzeć. Myślałem, że jest typem człowieka który bezpośrednio bierze to co chce.
Swoje ręce kładzie na moich biodrach i zasysa się ustami na moim obojczyku podczas gdy ostrożnie nabija mnie na swoją twardą męskość, jednostajnym ruchem, wchodząc we mnie od dołu. Zamykam oczy i oplatam ramionami mocno jego plecy, ponieważ mieszanka tych wszystkich uczuć które odczuwam sprawiają, że tracę nad sobą kontrolę.
Nawet nie próbuję pohamować jęku rozkoszy, jest mi tak niesamowicie dobrze. Brunet ostatnim ruchem, dociskającym moje biodra do siebie wsuwa się we mnie całą swoją męskością. Moje mokre ciasne i gorące wnętrze, tylko czekało na ten cudowny moment. Ciemnooki zaczął się delikatnie we mnie poruszać, a ja reagowałem głośnym jęknięciem na każde jego ponowne wsunięcie się, każdy dotyk i każdy pocałunek którym mnie obdarzał. Powoli sam synchronizowałem swoje ruchy z tymi Kookiego. Kontakt z jego gładką skórą, malinowymi ustami, które wędrowały po mim ciele zostawiając na nim mokry ślad, doprowadzało mnie do uniesienia jakiego jeszcze nigdy nie zaznałem. Jego intensywne spojrzenie przeszywało mnie na wylot i odbierało zmysły. Kook w przeciwieństwie do mnie nie krępował się tym, że z jego ust wydobywały się donośne jęki, sapnięcia i czasami lekkie przekleństwa.
''Mhm tak właśnie t-tak, jest mi d-dobrze~'' Wyjęczałem w jego ucho, gdy przyjemny dreszcz rozkoszy, stał się już nie do wytrzymania.
''Mi też jest z tobą dobrze Taeś, tak cholernie dobrze~''
Pchnięcia bruneta stały się niemiarowe , szybsze i bardziej kurewskie. W półmroku odnalazł moje rozchylone usta i wpił się w nie bez opamiętania. To doprowadziło mnie do ostatniego impulsu błogości, powodującego mój niepohamowany orgazm, który rozlał się pomiędzy nasze spocone ciała. Ciężko dysząc czułem jak moje mięśnie zacisnęły się wokół twardej męskości mojego partnera. W tym samym czasie z jękiem na ustach, zatopiłem głowę w zagłębieniu jego szyi.
''Boże, Tae~ mhm~'' Szatyn wgryzł się zębami w moje ramię, tym samym wydobywając z mojego gardła dziki pisk, szczytował chwilę później.
''Przepraszam Taehyungie.'' Powiedział wplatając swoje smukłe palce w moje włosy.
Byłem zbyt wyczerpany by odpowiedzieć mu cokolwiek dlatego mocno się w niego wtuliłem. Jungkook wyciągnął się ze mnie powoli, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Opuszkami palców przejechał wzdłuż mojego ramienia i ręki na końcu łącząc nasze dłonie z sobą. Opadnięci z sił położyliśmy się na tylnym siedzeniu samochodu, przykrywając się kocem który się tam znajdował. Mocno wtulony w klatkę piersiową bruneta, wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca, spokojnie zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro