Game Over
Trzy lata później
Eren Pov
Zirytowany wpatruję się w szkic postaci, pocierając dłonią swoje skronie. Próbuję ujarzmić swoje emocje cały czas przypominając sobie, że właśnie siedzę w biurze i po prostu nie mogę zacząć głośno krzyczeć, nawet gdybym tego chciał. To taka mieszanka bezsilności i pełzającej rezygnacji, ale przede wszystkim desperacji ponieważ jest to już ósmy projekt, a ja nadal popełniam te same błędy.
Co za ludzie pracują w tej firmie? Można by pomyśleć, iż są nimi siedemnastoletni stażyści pracujący przy komputerach projektując postacie w grze, którzy właśnie wchodzą w okres dojrzewania. Za duże cycki zbyt obcisłe kiecki, dekolty aż do pępka. Ale gdyby tylko to było najgorszy przeżyciem, moje lamentowanie byłoby tylko w połowie takie złe.
To co naprawdę doprowadza mnie do płaczu to efekty dźwiękowe. Podczas ataku słychać 'okrzyk' a raczej jęki postaci, tak jakbyś po prostu oglądał tanie amatorskie porno, a nie grał w prestiżową grę wojenną.
Pukanie do drzwi jest dla mnie niemal wybawieniem, ponieważ dzięki temu mam okazję się odwrócić od tego nieszczęścia zwanego projektowaniem postaci, nawet jeśli to robię z pewnym zawahaniem. Można to porównać do oglądania horroru, nie chcesz na to patrzeć bo wiesz jakie okropne sceny zaraz ujrzy twój dziewiczy wzrok, ale i tak kierujesz gały w kierunku ekranu.
Zgodnie z oczekiwaniem drzwi otwiera moja sekretarka, która nieśmiało zagląda do biura.
''Panie Jaeger...'' Zaczyna ale nawet nie pozwalam jej na dokończenie zdania.
''Proszę przyprowadzić do mnie osobę odpowiedzialną za te śmieci, jaki półgłówek wpadł na tak idiotyczny pomysł z myślą że to gówno będzie się sprzedawać?!'' Moje spojrzenie, z mieszanką wtrętu i czarnej rozpaczy, wędruje z powrotem w stronę monitora, którego po chwili wyłączam całkowici żeby nie musieć już oglądać tego 'arcydzieła'.
Może moja reakcja jest trochę przesadna, ale mamy ograniczony czas by wykonać ten projekt, którego nie możemy bezkarnie marnować, a tak jak mówiłem jest to już ósma próba podejścia.
''Przekaże wiadomość Panie Jaeger , ale jest jeszcze coś.''
''A toby było?'' Zmęczony opieram plecy o oparcie krzesła, ciężko wzdychając.
''Ma Pan gościa.'' Mówi z delikatnym uśmiechem na twarzy odchylając drzwi nieco szerzej, by osoba która stoi za nią mogła swobodnie wejść do pokoju, później odchodząc ponownie zamyka za sobą drzwi.
Biorę głęboki oddech i bez wielkich oczekiwań podnoszę wzrok.
Dzisiejsza pogoda jest okropna, deszcz na przemian przychodzi i odchodzi, a brzydkie kłębiaste chmury zasłaniają ostatnie promyki słonce próbujące się przedrzeć przez tą szarą kurtynę, dlatego w takie dni granica między przejściem dnia w noc jest tylko lekko zauważalna, ale zapominam o wszystkich niedogodnościach, gdy widzę szeroki uśmiech na jego twarzy.
Od razu wstaję z obrotowego krzesła i zapominam o całym tym stresie związanym z publikacją nowej gry, gdy biorę jego policzki w moje dłonie i z utęsknieniem składam na jego ustach gorący pocałunek.
Uśmiecha się w całusa, zwieszając swoje ręce na mojej szyi. Rozkoszuję się uczuciem jego grzesznych ust, jego ciepło które od razu pozwala mi zapomnieć o tej lodowatej porze roku i jego sama obecność przy mnie, która automatycznie mnie uspokaja, jeszcze zanim cokolwiek zdąży powiedzieć. Wystarczy że tylko go zobaczę i już mi lepiej.
Odrywam się od niego i kciukiem zaczynam muskać jego malinowe usta, zanim zatapiam swoją dłoń w jego kruczoczarnych włosach, przyciągając go bliżej siebie. Zaczyna się śmiać kładąc swoją brodę na moim barku, również oplatając rękami moje ciało.
''Co się z tobą dzieje.'' Pyta zaskoczony, moja reakcja to wzmocnienie uścisku wokół jego talii. Uwielbiam trzymać go w ramionach, by czuć jego ciepło, kocham jego oddech który delikatnie otacza moją skórę i melodyjne brzmienie jego głosu. Po prostu kocham w nim wszystko i nigdy nie będę miał tego dosyć, bez względu na to ile czasu minie.
Z wielką niechęcią odsuwam się od niego, gdy mój wzrok pada na zegarek wiszący na ścianie za nim, patrząc na jego delikatną twarzyczkę. ''Tęskniłem za tobą.''
Przechyla swoją głowę w bok jego uśmiech staje się łagodniejszy, a w oczach pojawiają się malutkie iskierki radości. ''Też za tobą tęskniłem.'' Mówiąc to kładzie swoją dłoń na moim policzku, wpatrując się w moje oczy. ''Zawsze tęsknię, gdy cię przy mnie niema.''
''Więc zacznij pracować tutaj.'' Mówię od razu wykorzystując szansę powrotu do porzuconego niegdyś tematu. Lecz on zaczyna kręcić przecząco głową.
''Już to przerabialiśmy, Eren...''
''Ale twoje argumenty przeciw wcale mi się nie podobały.'' Mówię wyginając usta w podkówkę, co strasznie rozbawiło czarnowłosego.
''Już ci mówiłem, nie chcę być kimś kto żyje tylko za pieniądze swojego partnera. Chcę cię uszczęśliwić, tak jak ty mnie.''
Przyciągam jego buźkę bliżej siebie, przecząco kręcąc głową. ''Czy naprawdę myślisz, że byłbym szczęśliwy gdybyś zarabiał furę pieniędzy, czy naprawdę uważasz że w jakimkolwiek stopniu mnie to interesuje?''
''Eren...'' Zaczyna, ale natychmiast mu przerywam chwytając jego dłonie które przybliżam do moich ust.
''Będę pracował dla twojego szczęścia, jedyne co musisz zrobić to zostać przy mnie, nie będziesz musiał nawet skrzywić twojego delikatnego paluszka, postawię biurko obok tego mojego, dostaniesz więcej pieniędzy niż może to sobie wyobrazić, a jedyne co musisz robić to za nim usiąść i pozwolić mi na to bym cię oglądał.''
Wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczami, w przeciwieństwie do tamtego razu, gdy zacząłem ten temat, wygląda na to że na poważnie rozważa moją propozycję, ale po chwili znów zaprzecza. ''Nie potrafię tak. Tylko siedzieć i pozwolić na to by ktoś za mnie odwalał całą brudną robotę. Jak mam się czuć szczęśliwy wiedząc że mój chłopak ciężko pracuje po to bym później mógł wydać pieniądze?''
Zanim opuszczam wzrok by uciec przed jego spojrzeniem, chwyta moje policzki w swoje dłonie i podnosi moją głowę lekko w górę, tak by popatrzeć mi w oczy. Uśmiech znów pojawił się na jego twarzy. ''Ale to nie oznacza że cię nie potrzebuję, Eren. Nawet gdy nie będę z tobą pracować, nawet gdy nie będę dzielić z tobą tego samego biura, pozostaniesz na zawsze najważniejsza częścią mojego życia. Przecież o tym dobrze wiesz.''
Już niepierwszy raz mu to zaproponowałem i również nie drugi, to ciągły temat między nami od kiedy założyłem tą firmę, ale z góry wiedziałem, że zawsze mi odmówi. Levi nie potrafi znieś obrazka ukazującego go jako kurę domową, podczas gdy mężczyzna zarabia pieniądze, czarnowłosy chce stać na równym poziomie ze mną.
''Rozumiem cię.'' Ponownie kieruję jego dłoń w stronę moich ust, składając na niej motyli pocałunek. ''I jestem z ciebie dumny, bardziej niż to sobie wyobrażasz.''
''Naprawdę?'' Pyta i patrzy na mnie z wahaniem, ale natychmiast potwierdzam skinieniem głowy. Byłbym szczęśliwy gdybym mógł mieć go każdego dnia przy sobie.
''Naprawdę.'' Puszczam jego dłoń, głaszcząc go po policzku by pozbawić go zbyt niepewnego wyrazu twarzy. ''Mówię poważnie, Leviś.'' Wiem że nielubi zbytnio tego zdrobnienia ale no cóż.
Z obrazą majestatu marszczy brwi za ten skrót, ale nie potrafi na długo zachować poważnego wyrazu twarzy i radośnie się uśmiech słysząc moje słowa. Bez względu na to co robi, lubię mieć go w swojej obecności, tylko dlatego że to właśnie on. Jego delikatnie mleczna skóra, pełne usta, lśniące tęczówki i co najważniejsze charakter, to wszystko sprawia że tracę dla niego głowę.
Jego mina diametralnie zmienia się w ciągu sekundy, z wesołego i przyjacielskiego uśmiechu, w uwodzicielski uśmieszek, po chwili chwyta mnie w pasie. ''Byłbym ponadto szczęśliwy, gdybyś w końcu wziął swoją kurtkę i poszedł ze mną, bo jesteśmy już spóźnieni.''
Wstaje na palcach i zaczyna drażnić moją skórę, dmuchając ciepłym powietrzem z jego ust w moją szyje. Wiem że chce bym go pocałował, oznaczało by to że poddałem się jego uwodzeniu ale jestem zbyt zaskoczony jego słowami, by na tym się skoncentrować.
Dopiero po paru sekundach grubego zastanowienia się przypominam sobie jaki jest dzisiaj dzień i że pojawienie się Levia nie jest czystym przypadkiem. Dzisiaj są urodziny Alexa na które zostaliśmy już wcześniej zaproszeni i to tłumaczy dlaczego Levi trzyma w dłoni torbę z prezentem.
Pewnie miałbym niezłe kłopoty gdybym nie kupił już prezentu dwa tygodnie temu i nie zostawiłbym go w samochodzie. Kompletnie zapomniałem o tych urodzinach. Na szczęście skończyłem już swoją pracę dlatego mogę po prostu zniknąć, a Pana stażysty i jego zacny projekt dorwę sobie jutro.
Levi mierzy mnie swoim zaciekłym wzrokiem, z góry do dołu dobrze wiedząc, że o tym zapomniałem, ale nie wypowiada się na ten temat. Kiwnięciem głowy wskazuję torebkę którą trzyma Levi, by odwrócić jego uwagę ode mnie, pytam. ''Co mu kopiłeś?''
Alex to dzieciak dla którego nietrudno o prezent, praktycznie lubi wszystko, więc wybór jest wielki, w przeciwieństwie do jego ojca Armina, który jest strasznie wybredny jeśli chodzi o prezenty.
''Grę.'' Odpowiada uśmiechając się tajemniczo.
Natychmiast rozumiem aluzję i przewracam oczami. Od czasu do czasu żartujemy sobie z tego jak Alex jest zauroczony grami komputerowymi, przypominając Levi jaki był na początku naszej znajomości i choć wiemy, że prawdopodobieństwo iż coś takiego powtórzy się jeszcze raz jest minimalne, to nadal się martwimy. Staramy się nie pozwolić na to by wizja nieegzystującego Wings Of Freedm 2, psuła nasze dotychczasowe życie, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Dopóki nie gra w gry, które wymagają oddania części duszy, jesteśmy całkowicie zrelaksowani.
''A do tego złożyło się tak, że ten egzemplarz zaprojektował jego wujek.'' Uśmiecha się do mnie zawadiacko.
Levi i ja mamy po 21 lat i od czasu zakończenia przygody z WOF, bardzo wiele się zmieniło. W międzyczasie założyłem firmę która stała się wytwórnią gier na skalę światową, a Levi zaczął studia na kierunku administracji , by mieć otwarte drzwi na swoją przyszłość. Ale jedna rzecz została bez zmian. Nieodwracalnie, po styczności z WOF, przypominam sobie jak szybko biegnie czas i jak ucieka życie, którego mamy coraz mniej.
''Uwielbiam kiedy tak się dąsasz.'' Uszczypnął mnie za policzek i zaczął go naciągać, ale przestał w odpowiednim momencie, zanim chciałem zrobić tak samo. Po chwili popatrzył na mnie poważnie.
''Nie martw się, mam też coś dla ciebie.''
Stawia torebkę z prezentem dla Alexa na podłogę , wpatrując się we mnie wzrokiem pełnym nadziei, wyciągając małe pudełeczko z kieszeni jego kurtki. Po którym od razu mam domysł co jest w środku, zanim go jeszcze otworzył.
''Czy to jest propozycja małżeństwa?'' Patrze na niego rozbawiany, podnosząc brwi ku górze.
W rzeczywistość może to oznaczać tylko jedno, ale sam fakt że patrzy na mnie jak na totalnego idiotę, zaprzecza mojej tezie.
''Wiem że teraz nie mamy szans na legalne małżeństwo, może pewnego dnia gdy ten kraj stanie się bardziej otwarty na homoseksualizm, wtedy weźmiemy ślub. Ale podkreślam nie myśl sobie że to ja będę przed tobą klękać!'' Wiedziałem że to powie, wredna małpa. Ale sam zamiar małżeństwa z nim, wywołuje uśmiech również na mojej twarzy.
Czarnowłosy bierze w ręce moją dłoń, czuję jak przesuwa coś chłodnego po mim serdecznym palcu, patrząc mi prosto w oczy, gdy wkłada na niego pierścionek. ''Do tego czasu on ma być znakiem naszego sojuszu.''
''Sojuszu?'' Pytam śmiejąc się cicho. Ostatnio kiedy użyliśmy tego stwierdzenia było bardzo dawno temu, dokładniej mówiąc trzy lata wstecz i nie spodziewałem się że kiedykolwiek któreś z nas wymówi to słowo jeszcze raz, ale robię się całkiem poważny, gdy znów czarnowłosy patrzy mi w oczy.
''Jestem twoim partnerem, Eren i cokolwiek się stanie zawsze będę przy tobie i będę cię chronić.''
Przez ten czas, kiedy jesteśmy razem, było już między nami wiele napiętych i poważnych sytuacji i potrzeba było trochę czasu zanim staliśmy się tymi osobami, jakimi jesteśmy dzisiaj, czyli kochającą i ufającą sobie parom. Na samym początku nie byliśmy przed sobą kompletnie otwarci nie pokazywaliśmy swoich uczuć od razu, ponieważ nie wiedzieliśmy jakie słowa, mogą zranić drugą połówkę naszego serca, ale w między czasie znam Levia nawet lepiej niż samego siebie i wiem że to nie jest żadna spontaniczna akcja z jego strony, tylko coś co prawdopodobnie chciał zrobić już od dawana, ale dopiero dziś się na to odważył. To niewiarygodne, ponieważ zawsze to ja byłem w naszym związku tą dominująca osobą.
Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu i od tego by wziąć jego buźkę w swoje dłonie i złożyć na jego ustach soczystego buziaka. Tym razem nie ma w nim żadnego ułamka erotyczność tylko sama radość, to prosty wyraz mojego szczęścia. I kiedy się od niego odsuwam po jego minie wiem że zrozumiał mój przekaz. Wyciągam z pudełka drugi identyczny pierścionek, tylko w mniejszym rozmiarze, chwytam delikatnie rączkę czarnowłosego i robię to samo co przed chwilą zrobił Levi, czyli wsuwam srebrną obrączkę na jego serdeczny palec.
''Idiota.'' Mówię nie zachowując już swojej powagi. ''To ja jestem tym który cię chroni, Levi. A nie na odwrót.''
Zerkam w dół na nasze dopasowane do siebie splecione dłonie, głaszcząc srebrny pierścionek na palcu czarnowłosego, zanim znów spoglądam na jego zarumienioną twarzyczkę. Twarzyczkę chłopaka w którym bezgranicznie i nieodwołalnie się zakochałem.
I oficjalnie przyrzekam, że nie opuszczę go aż do śmierci.
Jakoś sama nie mogę uwierzyć w to, że historia ta dobiegła końca :( 😭😭😭 A jednak prawda, oto oficjalne zakończenie. Bardzo się zżyłam z tym opowiadankiem ponieważ pisałam go dość kawałek czasu i 'wlałam' tutaj wiele uczuć, dlatego chcę z całego serca podziękować wam drodzy czytelnicy za wsparcie które okazaliście mi, dzięki niemu byłam w stanie w ogóle je dokończyć, bo zdarzały się moment gdzie już myślałam o zawieszeniu, ale zawsze znalazły się osóbki które swoimi komentarzami dodały mi energii do dalszego pisania 😘😘😘😘💗💗💗 a więc dziękuję za wszystkie gwiazdeczki, komentarze i wyświetlenia moje kochane skarby, mam nadzieję że również tak samo jak dla mnie, jak i dla was opowiadanie to było miłą przygodą 😄 i że jeszcze się nieraz zobaczymy 😊💕
PS. Nie usuwajcie jeszcze tego ficzka z waszej biblioteki, gdzieś w połowie nadchodzącego tygodnia planuję opublikować nowe opowiadanko o którym was tutaj powiadomię, bo jak to opko się skończyło to wypadałoby zacząć coś nowego, co nie? 😆😅 Przesyłam wam dużo miłości moje skarby 😘💞💓💗💕💖💜💙💚💛❤️💝💞💓💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro