Rozdział 6 cz 2.
Nieco później, gdy siedziałam w Studiu i coś notowałam, pojawił się Maxi, Camila i Francesca.
- Viola! - zawołała Camila, zawsze bardzo serdeczna. - Francesca nam powiedziała, źe śpiewałaś z Tomasem podczas przesłuchania i źe robisz to świetnie!
- Bez przesady - odpowiedziałam skromnie.
- Masz fantastyczny głos - wtrąciła Francesca, która wyglądała juź na bardziej pozbieraną. - Dlaczego nic nie mówiłaś?
Camila nie opuszczała.
- Dlaczego nie zapiszesz się na egzaminy do szkoły? Jeszcze jest czas!
- Na dodatek, jeśli jesteś tak dobra, jak mówią - dodał Maxi - dostaniesz się bez problemu.
- Ja tu tylko chodzę na lekcje pianina...
- Zaśpiewaj nam coś tu i teraz!
- Nie! Nie potrafię tak...
Maxi zaczął się śmiać.
- To się nazywa trema i moźemy ci pomóc ją przełamać.
- Nie, nie! Gdyby mój ojciec się dowiedział, nie pozwoliłby mi więcej wychodzić. Lepiej będzie, jak pozostanę tylko przy lekcjach pianina.
I na tym stanęło, ale gdy wchodziłem na lekcje, natknęłam się na Tomasa i Ludmiłę śpiewających w duecie naszą piosenkę. To było tak, jakbym dostała cios w brzuch. Pobladłam i zabrakło mi tchu... Wyszłam z lekcji z profesorem Beto, który nic z tego nie rozumiał.
Gdy wróciłam do domu, byłam skołowana - nie tylko dlatego, źe ciągle coś czułam do Tomasa, mimo źe próbowałam o nim zapomnieć, ale teź dlatego, źe nie mogłam przestać myśleć o sugestii moich przyjaciół: zdawaniu egzaminów do Studia. Śpiew był moją prawdziwą pasją, a przebywanie w takiej atmosferze, w otoczeniu utalentowanych ludzi ciągle przypominało mi jak bardzo to lubię. Było jednak jasne, źe ojciec nigdy nie pozwoli mi zapisać się do szkoły artystycznej, takiej jak ta, przede wszystkim dlatego, źe nie chce, abym poznawała tylu chłopców. Dotąd razem z Angie urzymywałyśmy go w przekonaniu, źe moje lekcje pianina były gdzieś na osobności, daleko od wszystkich... A poza tym tato nie lubił, jak śpiewałam, bo przypominało mu to mamę. Takźe Cami mogła mówić, co chciała, bo było oczywiste, źe nigdy nie będę mogła się zapisać do Studia.
Byłam właśnie w kuchni, źeby coś przegryźć, gdy tylne drzwi się otworzyły i do środka wszedł Tomas.
- Musisz przestać ciągle to robić! - krzyknęłam zaskoczona. - Jeśli ojciec cię zobaczy...
- Nie, Violetto, to jest zbyt waźne - odrzekł. - Musisz się uczyć w studiu. - Połoźył formularz zgłoszeniowy na blacie kuchennym i dodał: - Nie ruszę się stąd, dopóki tego nie wypełnisz.
Spojrzałam na papiery. Bardzo mnie kusiło, źeby to zrobić...
- Nie, nie mogę.
- Jak to nie moźesz? - powtórzył. Wyglądał na prawdziwie zirytowanego. - Czy wiesz, ilu ludzi marzyłoby o tym, źeby mieć taką moźliwość?
- Nie mogę, poniewaź mój ojciec tego nie chce - zaczęłam tłumaczyć.
Dokładnie w tej samej chwili do kuchni wszedł tato gotowy rzucić się na Tomasa.
- Juź idę! - powiedział uspokajająco Tomas. - Ale musi pan wiedzieć, źe niszczy marzenia swojej córki.
- Co? - zapytał ojciec zdezorientowany.
Złapałem Tomasa za ramię i pociągnęłam go do wyjścia.
- Nie rób afery, tato! On Juź idzie, naprawdę...
W końcu udało mi się wypłynąć go z domu. Stanęłam przed moim ojcem, który - jak moźna było powiedzieć - był wściekły.
- Mówiłem ci, źe nie chcę, abyś widywała się z tym chłopakiem! - prawie wrzasnął. - Co jeszcze przede mną ukrywasz?
- Juź ty mi nic nie mów o ukrywaniu! - naskoczyłam na niego, zmęczona ciągłym besztaniem mnie. - Nawet mi nie powiedziałeś, źe się źenisz z Jade!
Ojciec skrzyźował ręce, rozgniewany.
- Jestem dorosły i mam prawo podejmować własne decyzje.
- A dlaczego mi mówisz, co mogę robić i z kim się spotykać?
- Poniewaź jestem twoim ojcem!
To była ta sama odpowiedź co zawsze, ale Juź mi nie wystarczała. Po cichu wzięłam formularz zgłoszeniowy i przed wyjściem z kuchni powiedziałam do ojca pokaźnym głosem:
- Gratuluję zdolności do kompromisu, tato. Zdaje się, źe robisz to, co cię uszczęśliwia. Ja będę robić to samo.
Jeszcze tego popołudnia zniosła mój formularz dyrektorowi Pablo. Nie było juź odwrotu.
--------------------------------------------
Hejka!
To Juź ostatnia część 6 rozdziału.
Miłego czytania!
Info: Rozdział 7 nie będzie podzielony na części.
Nie wiem kiedy będzie.
Takźe wyczekujcie.
Miłego dnia!
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro