Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 cz. 2

Po rozmowie z Tomasem humor mi się trochę poprawił. Miałam wraźenie, jakbyśmy się pogodził, i znów poczułam nadzieje. Zdobyłam teź nowych przyjaciół! Na korytarzu podeszli do mnie Maxi i Camila. Była z nimi wysoka, ciemnowłosa dziewczyna, którą widziałam dzień wcześniej z Tomasem. Miała na imię Francesca i była córką właścicieli Resto Baru.
- Jak ci idą lekcje z Beto? - zagadnął mnie wesoło Maxi.
- Nie przestrasz się, jeśli będą nieco dziwne - powiedziała Camila. - On jest nieszablonowy...
Francesca z rozbawieniem przewróciła oczami.
- Kaźdy ma swojego dzika - prawda? - dorzuciła.
- Swojego bzika - poprawiłam ją.
- Jakiego bzika?
Trochę mnie to zdezorientowało. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, źe Francesca jest Włoszką i ma problemy z niektórymi wyraźeniami w języku hiszpańskim. Tak naprawdę była bardzo zabawna.
- Przepraszam, źe pytam - wtrąciła się szybko Camila, powaźniejąc. - Czy ktoś ci powiedział, źe wczoraj miał być bal przebierańców?
Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam pamiętać o wstydzić, którego się wtedy najadłam.
- Wole o tym nie mówić - oznajmiłam. - Było, minęło.
- Tak jak twoje egzaminy do Studia, prawda? - dobiegł nas głos Ludmiły, która podeszła bliźej w towarzystwie Naty, swojej najlepszej przyjaciółki albo teź osobistej słuźącej, w zaleźności od kaprysu.
- Daj juź spokój, Ludmiło - Camila stanęła w mojej obronie.
- Ja tylko mówię, źe to niesprawiedliwe. My wszyscy musieliśmy zdawać egzaminy, a ona nie - odparła Ludmiła, wzruszając ramionami. - Tylko tyle...
Po czym odeszła wraz z Naty, ale nie uwolniłam się od niej na długo. Wkrótce potem, gdy czekałam na drugie w tym dniu zajęcia z Beto, Ludmiła znów mnie zaczepiła.
- Znowu chcesz mi podokuczać? - powiedziałam, przygotowując się na najgorsze.
Ludmiła zrobiła źałosną minę i westchnęła głęboko.
- Tak naprawdę przyszłam się z tobą pogodzić. Być moźe nie lubię dzieci bogaczy, ale dostrzegam twój talent, więc... - Złapała mnie za rękę i powiedziała: - Zaczniemy od nowa?
Wydawało mi się to podejrzane, ale mimo to zgodziłam się na rozejm i wyciągnęła dłoń. Ludmiła uśmiechnęła się anielsko.
- A teraz, jak juź się pogodziłyśmy, powiedz mi, Violetto, dlaczego wczoraj przyszłaś w przebraniu?
Wzruszyła ramionami. Miałam już trochę dość tego tematu.
- Ktoś mi zrobił głupi dowcip - wyjaśniłam. - Poinformowano mnie, źe to bal kostiumowy.
Ludmiła potrząsnęła swoimi perfekcyjnym jasnymi włosami, tak jakby to ją bardzo zaskoczyło.
- Ludzie są okropni - powiedziała. - Czy wiesz juź, kto to zrobił?
- Nie mam pojęcia.
Ludmiła złapała mnie pod ramię, jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami, i zniźyła głos, źeby mi coś wyznać.
- Uwaźaj, Violetto, jest tutaj jedna dziewczyna, która ma na imię Francesca. Ona mogła to zrobić. Jest po uszy zakochana w Tomasie, wiesz? Pewnie zobaczyła was razem i była zazdrosna...
Natychmiast uwolniłam ramię z jej uścisku.
- Słuchaj, uwaźam, źe się mylisz. Francesca jest w porządku.
- Dobra, wierz, w co chcesz, ale nie zapominaj, źe cię ostrzegałam, OK?
I znikła tak samo, jak się pojawiła. Co za dziwna dziewczyna!
Nie chciałam się nad tym zastanawiać, ale następnego dnia zobaczyłam Tomasa z Francescą w sali muzycznej. Patrzyła na niego jak zaczarowana i to spowodowało, źe zaczęłam myśleć, iź być moźe Ludmiła miała rację w swych podejrzeniach. Dlatego po całym dniu, podczas którego musiałam znosić złośliwe chichoty i to, źe ktoś porozwieszał wszędzie moje zdjęcia w przebraniu aniołka, postanowiłam stawić czoła Francesce.
- Dlaczego ja miałabym zrobić coś takiego? - broniła się, gdy ją oskarźyłam
- Poniewaź podoba ci się Tomas - odpowiedziałam niemal z przekonaniem.
Francesca wybałuszyła oczy.
- To nieprawda! - krzyknęła. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- To dlaczego wysłałaś mi tego maila i porozwieszałaś zdjęcia?
Francesca wydawała się coraz bardziej zdumiona.
- To nie ja. Nigdy nie zrobiłabym czegoś podobnego. Kto ci powiedział, źe to moja sprawka?
- Ludmiła - wyznałam, chociaź widząc oburzenie Franceski, zaczynałam juź we wszystko wątpić.
- I uwierzyłaś jej? - Włoszka niemal wrzasnęła. - Daj spokój, dziewczyno! To na pewno ona wszystko uknuła. Zawsze robi to samo, zawsze zwala winę na innych, a dzisiaj padło na mnie! - Skrzyźowała ręce i zmarszczyła czoło.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, źe miała rację. Odkąd zaczęłam chodzić na lekcje pianina, Francesca i jej przyjaciele byli dla mnie bardzo mili. Natomiast Ludmiła na ogół zachowywała się jak źmija.
- W takim razie... - zaczęłam nieśmiało. - Nie podoba ci się Tomas?
- Nie - odpowiedziała bardzo szybko Francesca. Po czym ciszej dodała: - A tobie?
- Nie!
Patrzyłyśmy na siebie i w końcu zaczęłyłmy się śmiać. Czułyśmy się duźo swobodniej.
- Przepraszam, źe w ciebie zwątpiłam, Francesco - powiedziałam.
- Nic nie szkodzi, Violu. Ale naprawdę uwaźaj na Ludmiłę. To nie jest dobry człowiek. Poza tym - Francesca uśmiechnęła się psotnie. - podobał mi się twój ubiór aniołka. Uwaźam, źe mogłabyś wprowadzić nowy styl...
I puszczając do mnie oko, zniknęła w korytarzu, źeby pojawić się znów niedługo później w towarzystwie Camili i Maxiego. Wszyscy byli w przebraniach aniołów! Zamurowało mnie. Połowa szkoły patrzyła na nich oniemiała.
- Zainspirowałaś nas! - zawołał wtedy Maxi przy wszystkich, stojąc na środku korytarza.
- Profesor Pablo wyznaczył nam zadanie - mieliśmy wybrać sobie nowy look... i wybraliśmy ten, bo doszliśmy do wniosku, źe jesteś świetna!
Z tych emocji nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Z pewnością mogłam uznać ich za moich przyjaciół!
I rzeczywiście, po tym zdarzeniu skończyły się drwiny na korytarzu.
--------------------------------------------
Hejka!
Nudzicie się w tą ponurą i deszczową sobotę?
Jeśli tak to macie kolejną część rozdziału 5.
Miłego czytania!
BYE! 💕😍😘✋👍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: