Rozdział 3 cz 3.
Tego samego popołudnia wyszłam na zakupy z Olgą. Nic specjalnego, miałam za zadanie kupić owoce. I kiedy w sklepie ciągnęła za sobą kolorowy wózek naleźący do Olgi, pojawił się... Tomas!
- Olga!
Moje serce stanęło. Dlaczego zawsze natykamy się, gdy wyglądam fatalnie? Próbowałam powiedzieć coś interesującego, ale on prawie nie dopuścił mnie do głosu; nadal myślał, źe pracuje jako pomoc w domu mojego ojca!
- Nie, Tomasie, mylisz się... - zaczęłam.
- Nie lubisz rozmawiać z nieznajomym, co? Moglibyśmy to rozwiązać, wychodząc gdzieś razem. Nie wiem, na przykład na piknik...
To juź był szczyt wszystkiego. Jak mógł mnie zapraszać, skoro spotykał się z kimś innym?
- A dlaczego nie umówisz się ze swoją dziewczyną?
- Nie mam dziewczyny.
- Właśnie, źe masz. Jest wysoka, jasnowłosa, prześliczna i trochę zołzowata.
Tomas wytrzeszczył oczy.
- - Ach, Ludmiła. Nawet nie wiesz, ile problemów przysporzyła mi ta panna, a nie znam jej i nie chce mieć z nią nic wspólnego! Poza tym ona ma chłopaka! - Spojrzał na mnie, ciepło się uśmiechając. - Proszę, uwierz mi, nie jestem z nią ani z źadną inną dziewczyną. Wole osoby takie jak ty: naturalne, o szczerym spojrzeniu.
Myślałam, że spalę się ze wstydu. O szczerym spojrzeniu? O matko! Przecieź on myślał, źe jestem sprzątaczką! Kłopotliwa sprawa... I nadal nalegał, źebyśmy się razem wybrali na piknik. Zaczęłam się robić coraz bardziej i bardziej nerwowa, aż w końcu powiedziałam mu, źe to przemyślę i dam mu znać. Co innego mogłam zrobić? Bardzo mi się podobał, ale to było takie skomplikowane...
--------------------------------------------
Cześć! 💕
Przychodzę do was z 3 częścią 3 rozdziału.
Następna będzie we wtorek lub w środę.
Miłego czytania! 💜
BYE ✋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro