Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 cz. 1

Moje nowe źycie rozpoczęło się tuź po przyjeździe do Buenos Aires. Byłam zmęczona długim lotem z Madrytu i gdy tato otworzył drzwi naszego domu, marzyłam tylko o łóźku. Odechciało mi się jednak spać, gdy zobaczyłam tych wszystkich ludzi zgromadzonych w holu. Ramallo, prawa ręka taty, przywitał nas z wielkim uśmiechem. Zaraz potem złapały mnie silne ramiona Olgi, która mocno mnie przytuliła.
- Violetta, moja kruszynka! - zawołała niemal z płaczem.
Olga to strasznie gadatliwa, ale niezwykle ciepła kobieta. Pracuje dla naszej rodziny, odkąd się urodziłam. Juź dawno jej nie widziałam, ale pamiętam ją doskonale. Ucałowałam ją i uściskałam. W końcu ktoś znajomy!
- Olgo! Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało!
- Upiekłam twoje ulubione ciasto czekoladowe - powiedziała Olga ze łzami w oczach. - Och, córciu! Aleź ty urosłaś! Jesteś coraz podobna do mamy...
Nagle ktoś wyrwał mnie z jej ramion. Poczułam zapach drogich perfum.
- Jak się cieszę, źe cię widzę, kwiatuszku! - wydarł się ktoś przy moim uchu. - Będziemy razem robić tyle rzeczy... Zabiorę cię na zakupy, do fryzjera, do spa...!
Była to Jade, dziewczyna mojego ojca. Młoda, ładna, z dobrej rodziny, ale strasznie lalusiowata. Trajkotała jak nakręcona i chyba sama nie rozumiała tego, co mówi. Wiedziałam, źe uprzejmość wobec niej sprawiłaby tacie przyjemność, ale po tak długim locie nie miałam ochoty udawać, źe wszystko mi pasuje.
- Dusimy mnie - powiedziałam, gwałtownie się wyrywając.
- Córeczko, proszę cię...
- Spokojnie Germanie, to moja wina - wyszczebiotała Jade, uwiesiwszy się na ramieniu mojego ojca. - Jestem po prostu taka podekscytowana urodzinami naszej małej...
Moje urodziny miały się odbyć następnego dnia i wraz z ojcem długo dyskutowaliśmy na ten temat. Dlatego gdy usłyszałam, co powiedziała Jade, z moich ust wyrwał się krzyk:
- Tato, mówiłam ci, źe nie chce tych urodzin. Przewieźć nie mam tu źadnych przyjaciół!
Z twarzy ojca znikł uśmiech.
- Violetto, uspokój się...
- Nie, tato. Ciągniesz mnie z kraju do kraju i jeszcze zmuszasz do świętowania urodzin, na które wcale nie mam ochoty!
Spojrzałam wokół. Olga, Ramallo, panna Elsa, Jade, tato... Wszyscy patrzyli na mnie. Miałam juź tego dość!
- Nie wiem, po co strzępie sobie język, skoro i tak mnie nikt nie słucha!
--------------------------------------------
Hej! Oto rozdział 1 cz. 1.
Przepisuję Ksiąźkę - bo mi się nudzi.
Następna część będzie juź niedługo.
Pozdrowionka dla wszystkich czytelników :)
Paa 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: