Rozdział 10 cz 1.
I tak wśród tych wszystkich moich dramatów okazało się, źe jedyną osobą, przy której mogłam się odpręźyć i głośno śmiać, był Leon. Zadanie, które wyznaczyła Angie, słuźyło nam za wymówkę do spotkań przy pianinie i wspólnego śpiewu... Chociaź wiele razy wyobraźałam sobie, źe śpiewam dokładnie to samo z Tomasem, i czar pryskał.
Trzeba przyznać, źe chociaź mój umysł postanowił zapomnieć o Tomasie, to moje serce nic sobie z tego nie robiło.
- Widać, źe nie jesteś skoncentrowana - rzekł do mnie Leon, gdy po raz trzeci zafałszowałam podczas próby.
- Przepraszam, po prostu nigdy przy kimś nie śpiewałam - usprawiedliwiłam się. - Bardzo się przejmuje, wiesz?
Leon spojrzał na mnie z taką miną, jakby mi nie wierzył.
- Coś mi mówi, źe najbardziej przejmujesz się Tomasem - zgadł, przybrawszy powaźny wyraz twarzy. - Violetto, musisz zapomnieć o ludziach, którzy zadają ci ból...
Westchnęłam głęboko i oparłam się o pianino, przy którym ćwiczyliśmy, po czym zapytałam:
- A ty wiesz, jak to zrobić? Pomoźesz mi zapomnieć o Tomasie?
Leon się uśmiechnął.
- Mogę spróbować. Co powiesz na to, źebyśmy wyszli gdzieś razem dzisiaj wieczorem?
- Myślałam, źe powiedziałeś, iź jesteśmy tylko przyjaciółmi... - odparłam źartobliwym tonem.
Leon zaczął się śmiać.
- Pójdziemy do Resto Baru na sok, dobrze? To chyba najmniej romantyczne miejsce, które przychodzi mi do głowy.
--------------------------------------------
Hej.
Oto kolejny rozdział :)
Miłego dnia!
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro