Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 cz 2.

Zabawnie byłoby zostać z przyjaciółmi po zajęciach, źeby się pośmiać z Ludmiły, ale musiałam wracać prosto do domu. Nie mogłam pozwolić na to, źeby ojciec zaczął coś podejrzewać. A zwłaszcza Jade! Jade to dziewczyna mojego ojca - ładna kobieta, z dobrej rodziny, ale bardzo rozkapryszona i dość głupia, która od czasu, gdy postanowili się z ojcem zaręczyć, zachowywała się coraz dziwniej. Wraz z Angie robiłyśmy wszystko, źeby uniknąć pytań z jej strony. Odkryłyśmy nawet, źe Matias, jej pomylony brat, kiedyś nas śledził! Wydaje mi się teź, źe Jade zaczęła postrzegać Angie jako rywalkę w walce o uczucia mojego ojca, co mnie wcale nie dziwiło: Angie była ładna, miła i inteligentna... I - co najwaźniejsze - wszystko rozumiała. Była jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać o trudnych dla mnie sprawach. Na przykład o tym, co czułam do Tomasa.
Na zajęciach ze śpiewu Angie zadała nam ćwiczenie - trzeba było wykonać piosenkę w duecie. Z początku Ludmiła miała być w parze z Tomasem, ale po tym, jak wyszło na jaw, źe sfałszowała wyniki losowania, Angie przydzieliła Tomasa do Franceski, a Ludmiłę do Maxiego. Moja przyjaciółka była zachwycona, poniewaź pozwalało jej to spędzać więcej czasu z Tomasem. Wiedziałam, źe powinnam się dla niej cieszyć... ale nie mogłam. Za kaźdym razem, gdy widziałam ich razem, serce mi krwawiło.
- Jestem kiepską przyjaciółką, skoro w ten sposób się czuję, prawda? - powiedziałam do Angie, która poszła ze mną po kolacji do mojego pokoju.
- jesteś zazdrosna o to, źe będzie śpiewał z Francescą? - zapytała, siadając na brzegu łóźka, na które ja po prostu padłam
- Tak, i czuje się z tego powodu fatalnie. Fran to moja najlepsza przyjaciółka... - westchnęłam sfrustrowana. - Leon ma rację, Tomas nie jest dla mnie.
Angie uniosła jedną brew i spojrzała na mnie z filuternym uśmiechem.
- Czekaj, czekaj, od kiedy Leon jest twoim doradcą?
Poczerwieniałam i zakryłam twarz poduszką. Prawda była taka, źe moja przyjaźń z Leonem mocno się rozwinęła. Od czasu gdy zerwał z Ludmiłą, bardzo się zmienił. Przestał być bufonem i zaczął się zachowywać jak normalny chłopak. Dla mnie zawsze był niezwykle miły: jego ojciec znał mojego tatę, więc Leon rozumiał, jak wyglądało moje źycie. Poza tym pomagał mi w kłopotach z Tomasem. Pewnego razu powiedział, źe skoro cierpię przez Tomasa, to znaczy, źe nie jest on dla mnie dobry; źe potrzebowałabym kogoś, kto nie byłby tak oblegany przez dziewczęta. To prawda, Leon przyznał, źe mu się podobam, ale powiedział teź, źe nie będzie na mnie naciskać; źe wystarczy mu bycie moim przyjacielem i partnerem w ćwiczeniu ze śpiewu.
- W głowie mi się kręci, Angie - jęknęłam sfrustrowana. - Cierpię, gdy jestem z Tomasem, a gdy z nim nie jestem, to teź cierpię... - westchnęłam i wbiłam oczy w sufit. - A z drugiej strony Leon dba o mnie, potrafi wysłuchać, czuje przy nim spokój... z nim wszystko jest łatwe...
- Wygląda na to, źe Leon zdobywa sporo punktów - rzekła Angie ze śmiechem.
Objęła poduszkę i znów westchnęłam.
- Oj, proszę, nie komplikuj tego jeszcze bardziej...! Jestem zakochana w Tomasie... i Francesca teź...
Angie pogłaskała mnie po głowie, źeby mnie uspokoić.
- Obawiam się, źe masz duźy problem, Violu. Albo pójdziesz za głosem serca i złapiesz serce swojej przyjaciółce; albo z troski o nią będziesz nieszczęśliwa - zaśmiała się odrobinę i dodała: - Moźesz teź zapomnieć o Tomasie i skupić się na Leonie. Wygląda na to, źe zaleźy ci na nim bardziej, niź ci się wydaje.
Spojrzałam na nią z nadąsaną miną. Jej słowa jeszcze bardziej wszystko komplikowały.
- Wcale mi nie pomagasz, Angie...
Angie poderwała się z łóźka i rzuciła we mnie poduszką.
- Lepiej juź nie myśl, tylko śpij, Violu. Zobaczysz, źe w końcu twoje serce samo podejmie decyzję.
Niestety, serce teź czasami bywa zdezorientowane i niezbyt pomocne. Podczas prób duetu z Leonem nie byłam w stanie się w pełni skoncentrować i wiem, źe mój przyjaciel czuł się odrzucony. Nie mogłam przestać myśleć o Tomasie; o naszej wyjątkowej harmonii, gdy razem śpiewaliśmy, i o jej nieosiągalności z Leonem.
Źeby jeszcze bardziej skomplikować moje problemy, pewnego dnia Angie oświadczyła, źe zdecydowała, iź będziemy śpiewać nasze duety przed publicznością, aby pozbyć się tremy. Strach przed występem publicznym i to, źe nie byłam w stanie znaleść harmonii z Leonem, spowodowały, źe zaczęłam odgryzać paznokcie. W końcu zebrałam się na odwagę i zadałam Angie pytanie, które plątało mi się po głowie, odkąd zaczęłam próby z Leonem.
- Angie, czy to prawda, źe jeśli nie czujesz tego, o czym śpiewasz, to nie uda ci się dobrze tego zrobić?
Spojrzała na mnie, domyślając się, dlaczego zadałam to pytanie, ale z odpowiedzią zwróciła się do całej klasy:
- Oczywiście, zawsze jest lepiej, gdy czujemy to, o czym śpiewamy, ale musimy teź nauczyć się odgrywać uczucia i spróbować znaleść w środku takie emocje, które pomogą nam to osiągnąć.
Po zajęciach Leon poczekał, aź wszyscy wyjdą, źeby do mnie podejść.
- To o to chodzi, Violetto? - zapytał, wyglądając na uraźonego. - Naprawdę nic do mnie nie czujesz? Prosiłaś mnie, abym ci pomógł zapomnieć o Tomasie, ale nigdy tego nie zrobisz, prawda?
Potrząsnęłam głową. Czułam się okropnie, źe przeze mnie cierpiał. Postanowiłam trochę załagodzić sprawę.
- Nie, Leonie. Między nim a mną nic nie ma. Ale potrzebuje czasu...
Leon spojrzał na mnie uwaźnie, po czym westchnął zrezygnowany.
- Zawsze robię to, czego oczekujesz - powiedział z nieco smutnym uśmiechem. - Słuchaj, pójdę po wodę i zrobimy znów próbę, moźe tym razem nam się uda, dobrze?
Gdy Leon wyszedł, zaczęłam się zastanawiać nad tym, co on i Angie mi powiedzieli, i prawie zdecydowałam, źe juź czas wymazać z pamięci Tomasa, gdy ten nagle wszedł do sali.
- Nadal coś do mnie czujesz, prawda? - wypalił tak po prostu.
Zaczęłam zaprzeczać, ale Tomas podszedł bliźej i spojrzał mi w oczy.
- Nie potrafisz zaśpiewać z nim tak jak ze mną - naciskał.
- Mylisz się! - protestowałam niepewnie. - Udowodnię ci to.
Zanim mogłam cokolwiek zrobić, Tomas włączył ścieźkę muzyczną na sprzęcie Leona i zaczął śpiewać.
Nie zdołałam się powstrzymać. Gdy usłyszałam śpiew Tomasa, moje serce zabiło mocniej, a głos połączył się z jego głosem.
Ale moja historia z Tomasem zawsze niesie ze sobą wiele cierpienia. Gdy śpiewaliśmy, pojawił się Leon, a spojrzenie, które mi posłał, było pełne wściekłości, ale teź smutku i bólu.
----------------------------------------------
Hejka!
Oto ostatnia część 1 rozdziału.
Przepraszam źe tak długo ale no wiecie szkoła się zaczęła i w ogóle. To juź nie jest podstawówka ani gimnazjum więc trochę obowiązków jest.
No więc teraz rozdziały będą źadko. Przepraszam źe ani źadnej informacji nie opublikowałam ani nic takiego ale od tych dwóch miesięcy szkoły nawet nie miałam czasu wejść na Wattpada.
Miłego czytania i do zobaczenia w następnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro