Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

épilogue

To opko nigdy nie powstało by bez Ciebie Missy. Jeszcze raz Ci dziękuję za motywację, potrzebną do jego napisania 💓💓💓

Dla Ciebie też utwór w multi 💕

***

Czy mogło być coś bardziej nieziemskiego dla zwykłego studenta, jakim bez wątpienia był Yuuri, niż pobudka w ciepłych, dodajmy nagich ramionach ukochanego? O, zdecydowanie tak... A chociażby to, że nie była to pierwsza taka pobudka, albo chociażby to, co działo się w noce przed owymi pobudkami...

Katsuki otworzył wciąż nieco zaspane czekoladowe oczka i z niemym zachwytem rozpoczął swój codzienny rytuał podziwiania swojego ukochanego, kiedy ten spał. Mimo, że nie mieszkali oficjalnie razem to i tak Yuuri prawie każdą noc spędzał w willi, dając się porwać szczęściu. Jednak najbardziej uwielbiał poranki. Victor zdecydowanie był typem śpiocha, zwłaszcza, jeśli nie miał żadnych zajęć, no poza „zajmowaniem się" ukochanym... dlatego niczego nieświadom spał spokojnie i dawał się podziwiać. Japończyk czule pogłaskał go po policzku, doskonale wiedząc, że wywoła tym gestem lekki i uroczy uśmiech, na tych tak idealnie skrojonych do całowania ustach.

Zdarzały się takie chwile, kiedy nie mógł uwierzyć swojemu szczęściu. Przecież to mógł być jedynie piękny sen, prawda? A ta boska istota śpiąca obok niego mogła być zjawą. Przecież Victor w jego oczach był wręcz niedopuszczalnie piękny. Idealne kości policzkowe, lazurowe oczy lśniące szczęściem, kiedy spoglądały w jego stronę, do tego z piękną otoczką długich srebrzystych rzęs, no i najważniejsze włosy. Wciąż zapierały mu dech w piersi, kiedy widział je w pełnej okazałości, były takie miękkie i delikatne w dotyku. Od razu pokochał wtulać się w tę srebrzystą czuprynę i kategorycznie zabronił Victorowi upinania ich, kiedy byli sami w domu.

Doskonale pamiętał jedną z ich wspólnych nocy, kiedy to mógł w pełnej krasie podziwiać nie tylko ukochanego, ale i jego srebrną otoczkę, muskającą go delikatnie po udach w rytm ruchów Victora... Sam nie wiedział jak czasem wytrzymywał ich zbliżenia. W takich chwilach jak tamta, patrząc na Nikiforova nieco zarumienionego z pożądania, patrzącego na niego z góry, czując jego dłonie na swoim torsie mógłby dojść od samego patrzenia na to bożyszcze, a co dopiero, kiedy ten rytmicznie nabijał się na niego, muskając go włosami po udach...

- Widzę, że ktoś tu ma bardzo przyjemne sny z moim udziałem - słysząc cichy szept tuż przy swoim uchu, Yuuri spłonął jeszcze większym rumieńcem i ukrył twarz w dłoniach. - Oj Yuuri, Yuuri, Yuuri... A może ziścimy twoje sny?

Katsuki jęknął cicho, czując gorące usta kochanka na swojej szyi, wyginając się pod wpływem dłoni sunącej wzdłuż jego i tak już płonącego ciała... Nikiforov zakończył wędrówkę, delikatnie zaciskając dłoń na członku swojego chłopaka.

- Widzę, że już jesteś gotowy - zaśmiał się cicho, jeszcze bardziej zawstydzając Japończyka.

- Vitya!

- Tak, wiem. Dziś nasz wielki dzień, ale do balu jeszcze dużo czasu, zdążymy się wyszykować - z tymi słowami zszedł z pocałunkami nieco niżej, wywołując z ukochanych ust tak uwielbiane przez niego dźwięki.

- A...ale Vitya...

- Tak, kochanie? - mruknął Nikiforov, pieszcząc ciało kochanka, powoli roztapiając je w swoich dłoniach.

- A...ah... jest...eś... tego... pew...ny...?

- Oczywiście. Tak samo jak tego, że cię kocham - powiedział zdecydowanie aktor, całując mocno ukochanego i moszcząc się między jego udami.

- Też Cię kocham, Vitya - wyszeptał Yuuri, wpatrując się z pożądaniem w ukochanego, przez jego wcześniejsze pieszczoty miał wrażenie, że zaraz zapłonie, pragnął tak cholernie bardzo poczuć go w sobie, żeby choć na chwilę ugasić trawiące go pragnienie.

- Jesteś taki piękny, Yuuri - szepnął Nikiforov, mocno wbijając się w gorące ciało kochanka i wywołując tak bardzo upragniony głośny jęk z jego ust. Mimo ponaglających warknięć Victor bynajmniej nie zamierzał się spieszyć, delektując się bliskością z miłością swojego życia.

***

- Przez ciebie się spóźnimy!

- Yuuri, no nie panikuj - Victor przyciągnął ukochanego za biodra i pocałował.

- Starczy ci tego dobrego, SPÓŹNIMY SIĘ!

- No i? To bal dla mnie, mam prawo się spóźnić.

- Tak nie wypada...

- Taaak? To było mi się bardziej opierać w łóżku i później w kąpieli... nie wyglądałeś na takiego, któremu się gdzieś śpieszy - wymruczał uwodzicielsko Nikiforov, wywołując na policzkach kochanka urocze rumieńce.

- Vitya!

- Kocham cię Yuuri.

- Ja ciebie też, ale proszę cię... - Katsuki próbował wyrwać się z uścisku i sięgnąć po wieszaki z białymi smokingami, które czekały na nich, idealnie wyprasowane i dopasowane do siebie.

- Ale obiecałeś mi, że się później zamienimy, a nic z tego nie wyszło... - Victor zrobił minę smutnego kociaka.

- Vitya kochanie, obiecuję, że po balu tak się tobą zajmę, że następnego dnia nie usiądziesz. Pasuje?

Aktor parsknął śmiechem, ale puścił studenta.

- Trzymam za słowo mój kochany erosie. Do twarzy ci z tym uroczym rumieńcem - szepnął mu jeszcze do uszka, całując je przy tym delikatnie i kradnąc wieszak z swoim smokingiem uciekł na bezpieczną odległość.

- Jesteś niereformowalny Nikiforov, wcale nie dziwię się, że twoi rodzice tak wcześnie osiwieli.

- Ranisz najdroższy. Dobrze wiesz, że taki kolor włosów jest u nas dziedziczny, Papa Nikiforov...

- Wiem kochanie, wiem - Katsuki lekko poklepał policzek ukochanego. - Ale teraz ubieraj się, bo za chwilę nawet na pierwszy toast nie zdążymy.

- Matka poczeka na mnie, nie martw się.

- Jesteś pew...

- Tak, Yuuri, jak niczego innego na świecie - Yuuri lekko się uśmiechnął i pocałował ukochanego.

***

- Jak wiecie moi drodzy, głównym celem tegorocznego balu miało być znalezienie przyszłej żony dla mojego jedynego syna - zebrani przerwali Niki oklaskami, na co ta jedynie rozciągnęła usta w uśmieszku. - Jednakże - odczekała stosowną chwilę, aż goście się uspokoją i znów zaczną jej słuchać. - Jednakże, jak się okazało temat ten jest już nieaktualny - nie wcale nie cieszył jej jęk zawodu młodej części zebranych gości... - Mój syn po raz kolejny mnie zaskoczył. Nie tak dawno było mi dane poznać jego drugą połówkę i muszę przyznać, że całkowicie rozumiem wybór mojego Victora i popieram go w pełni, cóż ja również zostałam całkowicie oczarowana! Jak wszyscy wiemy z prawdziwą miłością i przeznaczeniem nigdy się nie wygra, prawda kochanie?

Spojrzała czule na męża, który jedynie pokiwał głową z równie czułym uśmiechem. Potem przeniosła wzrok na Kazacha i jego naburmuszonego partnera, widząc jego twierdzące kiwnięcie głową klasnęła w dłonie, dając tym samym znak orkiestrze.

- A teraz zapraszam was moi kochani spóźnialscy prosto na parkiet, nie przeciągajmy już dłużej rozpoczęcia tegorocznego balu! A my moi drodzy goście wypijmy zdrowie mojego, czy raczej moich ukochanych synów - z tymi słowami uniosła kieliszek podany jej przez męża i upiła łyka szampana.

Zebrani gości chwilę stali skonfundowani, nie bardzo rozumiejąc do kogo szanowna Pani Nikiforov mówi, trwało to jednak zaledwie parę sekund. Nie dało się bowiem przeoczyć dwóch postaci w idealnie skrojonych białych smokingach powoli wkraczających na parkiet. Jednakże to nie smokingi robiły tu największe wrażenie. Zasadniczo trudno stwierdzić, co rzucało się bardziej w oczy. Czy ich złączone dłonie, czy kontrast między nimi? Kruczoczarne krótkie włosy zaczesane do tyłu idealnie kontrastowały z długą srebrzystą czupryną Victora. No właśnie, może to sama osoba słynnego aktora w męskim towarzystwie robiła największe wrażenie? Kim był ów młody mężczyzna? A być może to te włosy? Czyżby kolejna peruka? Pytań w głowach zebranych gości nie było końca, jednakże para zakochanych zupełnie, jakby dryfując w innym świecie, patrząc sobie z miłością w oczy rozpoczęła swój piękny taniec, płynąc z gracją po parkiecie i rzucając czar swojego uroku na zebranych gości.

***

- Yuuri, miłości ty moja zróbmy coś szalonego - nieco podpity już Victor, opierając brodę na dłoni uśmiechnął się szeroko do ukochanego, wywołując tym samym ciche prychnięcie Jurija, który miał te wątpliwe szczęście siedzieć obok nich.

- Czyż nie zrobiliśmy dziś już wystarczająco szalonych rzeczy? - Katsuki nie mniej pijany od Nikiforova nie dostrzegł, w co się pakuje... - Przyszliśmy tu razem, tańczyliśmy i twoje piękne włosy w końcu wolne...

- A już myślałem, że masz na myśli te szalone rzeczy, które robiliśmy u mnie przed balem.

Otabek aż zakrztusił się sokiem, śmiejąc się głośno, co zwróciło uwagę Niki. Biedny Japończyk oczywiście spłonął rumieńcem.

- Vitya!

- Chłopcy chcecie mi powiedzieć, że spóźniliście się na wasz bal, bo pieprzyliście się cały dzień?

- Ależ tak matko.

- To nie tak Pani Nikiforov - próbował się bronić Yuuri, czerwony niczym dorodny pomidor.

- Już ci mówiłam Yuuri, mów do mnie Niki - jej wyraz twarzy był nieprzenikniony - Jak zamierzacie się z tego wytłumaczyć?

- No... bo... no... - brunet nie był w stanie wydusić z siebie słowa.

- Normalnie matko, wy też z ojcem byliście młodzi, więc powinnaś to rozumieć - wzruszył ramionami Victor. - Nie nasza wina, że nie mieliśmy wcześniej dla siebie za dużo czasu.

Niki pokręciła głową.

- Naprawdę synu jesteś niereformowalny. Mogliście mi chociaż dać znać.

- No wybacz, byliśmy zajęci...

- Nie produkowałabym się tyle z przemową tylko zwyczajnie wszystko opóźniła. Ale dajmy temu spokój, bo mój zięć zaraz umrze ze wstydu.

- Wezmę go na taras, mam dla niego niespodziankę - uśmiech Victora od razu zdradził jej wszystko.

- Synu, czy ty...?

- Tak, oby się tylko zgodził - szepnął jej do ucha - Chodź kochanie, przewietrzymy się.

Yuuri wciąż mocno zarumieniony wstał i podreptał za nim niczego nieświadom na taras, odprowadzony zmartwionymi spojrzeniami przyjaciół.

- Spokojnie chłopcy, nic mu nie będzie. Wiem, że to delikatne stworzonko i Victor też to wie - uśmiechnięta szepnęła coś do męża i oboje wstali przygotować się na najważniejszą część wieczoru.

***

- Yuuri, dziękuję ci za wszystko.

- Niby za co - mruknął Japończyk zapatrzony w ogromny księżyc w pełni. - Nic nie zrobiłem.

- Zrobiłeś i to wiele. Chociażby to, że mnie pokochałeś, ot tak bezinteresownie i takim, jakim jestem - mówiąc to wziął długi kosmyk między palce.

- Zawszę będę cię kochał Vitya - szepnął Yuuri, biorąc kosmyk z jego dłoni i całując delikatnie. - Nigdy nie potrzebowałem powodu żeby cię kochać, twój wygląd nie ma na to większego wpływu.

Lazurowe oczy rozbłysły ze szczęścia, delikatnie przyciągnął do siebie Japończyka i pocałował.

- Ja ciebie też kocham Yuuri, już zawsze na zawsze - oparł się czołem o jego tak, żeby móc mu spojrzeć w oczy. - Chciałbym cię o coś zapytać, w zasadzie prosić.

- Zrobię dla ciebie wszystko najdroższy.

- Wiem, że nie znamy się aż tak długo, ale mam wrażenie, jakbyśmy znali się od zawsze i byli sobie przeznaczeni, dlatego Yuuri - odsunął się i przyklęknął przed nim - Katsuki Yuuri wyjdziesz za mnie?

Czy mógł bardziej zaskoczyć Japończyka? Zapewne nie... Yuuri zaniemówił, wpatrując się w Victora i małe pudełeczko z obrączkami w jego dłoni, no bo skąd niby ono się tam wzięło?! I w ogóle co tu się dzieje?!

Nikiforov zaczynał czuć smak rozgoryczenia...

- Yuu... - nie wiedział jak ma przepraszać, jednak nie było mu to dane, bowiem Katsuki odzyskał zdolność mówienia i przerwał mu w pół słowa.

- TAK! Vitya tak! Niczego bardziej nie pragnę - z tymi słowami również padł na kolana i rzucił się na szyję ukochanego, całując go namiętnie. Nie mogli się od siebie oderwać, dopiero po mniej więcej pół godziny Niki wysłała Jurija na misję samobójczą.

- Rzygam tęczą... - warknął na całujących się wciąż mężczyzn - Niki mówi, że wszystko gotowe.

- J...Jurij! - Yuuri odsunął się od Victora, znów mocno się rumieniąc.

- Daj spokój Katsudon, ja też się cieszę - rzucił Plisetsky i wrócił na salę.

Victor uśmiechnął się, patrząc za nim, miał wrażenie, że jeszcze uda mu się zaprzyjaźnić z tym buntowniczym nastolatkiem.

- Kochanie gotowy na oficjalne ogłoszenie naszych zaręczyn? - pogłaskał czule dłoń Katsukiego, przejeżdżając celowo po obrączce.

- Oficjalne ogłoszenie?

- Chyba nie chcesz chować się po mojej willi, prawda?

- Ja... ale...

- Yuuri - przerwał mu zdecydowanie Nikiforov. - Kochamy się, prawda? Nikt nam nie może tego zabronić.

- Tak, przepraszam. Jestem gotowy pójść za tobą wszędzie.

- Tak lepiej i pamiętaj, co mi obiecałeś po balu - śmiejąc się, wciągnął mocno zarumienionego Katsukiego na salę balową i na podest, gdzie przedstawił go oficjalnie i poinformował o ich zaręczynach, dając tym samym początek ich wspólnej historii, którą od teraz mieli tworzyć już na zawsze razem.

***

Beta Bluemiss_96

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro