Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SHAWN MENDES na pogrzebie! Iiiiiiii STYPA...

......................5792 słów...................

HAHA! Myśleliście, że koniec?! Nieee..... Co wy!!? Bez dobrego pogrzebu nie ma zabawy!

( jak ktoś was kiedyś zapyta jaka jest najsmutniejsza piosenka świata, to powiedzcie, że ,,stiches,, bo to true.  I póście mu te media... Jaki ten Mendes jest biedny, bity przez powietrze,(to wcale nie tak, że ryczę ze śmichu przy tym))

W ROLI GŁÓWNEJ!: SHAAAAAAAAAWN! MENDESSSSSSSS!!! JEJ!

FANGIRL STO PRO! NIE no... Nie lubię go, ale ten song jest ZAROMBIJSTY!


PER BAKUGO

,, Zos..taw...mnie K..Kac..chan......,,

,,Nn...nie!,,

,, Wybacz m..mi...,,

,,Wstawaj! Nie waż się zamykać oczu!,, przyłożył swoją dłoń do mojej twarzy. Leciały mi łzy, a on je starł, ale nie odrywał ręki.

,,Czasu...n..nie zmi..enisz Ka...cchan.. Nie...jesteś...B.B..Bogiem....,,

,, Kurna! Nie prawda! Wstawaj Deku!! Możemy to jeszcze odkręcić!,, i w tedy popatrzyłem na jego ciało. W klatce piersiowej dziura. Ogromna dziura, wszędzie krew. Cała jego koszula we krwii. Na twarzy łzy i więcej krwii. Serce mnie kuło jak nigdy. Jego oczy...zielone jak zwykle....błyszczą niczym gwiazdy.

,,W..ybacz...,, jego dłoń spadła na ziemię, a jego oczy się przyćmiły. Przymknął je. Przytuliłem go w rozpaczy.,,Koch...am cię...,, 

,, Ja ciebie też kocham....,, to były jego ostatnie słowa.., wątpię czy nawet usłyszał jak mu odpowiadam. Oblała mnie fala smutku. Czemu przez te wszystkie lata tego nie widziałem?! Byłem tak skupiony na zwycięstwie, że nie zauważyłem, jak moje serce bije...! Głupi ja! Przez te wszystkie lata tylko go dręczyłem, nie mówiąc o tym, że prawie go zabiłem! W tedy w klasie, co się pokazał. Był jeszcze tym złym.... I teraz co?! Jestem na pogrzebie mojego Deku!! Acz jego ciała nie znaleziono.. Zostawiłem go tam. Bohater godnie ginący na polu bitwy. Chociaż nie... Złoczyńca nie sprawiedliwie ginący na polu bitwy... Tylko, że raczej ciało powinni znaleźć, nie wiem jak to się stało... Chciałbym teraz móc ujrzeć jego twarz... Ale nie jest to możliwe...

Siedzę w pierwszej ławce razem z Todorokim, Kirishimą, Uraraką i paroma jeszcze osobami. Wszyscy na czarno.. Niepokoi mnie jedno. Gdzie jest Denki? Ten debil nie pokazywał się od wczorajszej bitwy! Może przyjdzie... Dziewczyny płaczą, no w sumie Shoto i Kirishima też płaczą... Ja próbuję nie płakać. Patrzę na ołtarz z pustą trumną....po co ta trumna tak w ogule? Nie ważne... Niedługo będzie kazanie...

PER TODOROKI

* wewnętrzna rozpacz* EEEEŁEEEEAGHHHH!!!! CZEMU GO WTEDY NIE OBRONIŁEM?!?! Jaki ja jestem głupi!! Teraz muszę być na pogrzebie mojej miłości!! Dlaczego to nie mogłem być ja?!?!

Oo! Kazanie się zaczęło.

PER BAKUGO

- Ten młody człowiek...- zaczął ksiądz. Ooooo! Wygłosi cudną mowę na temat Deku!!- Nie znam go.. Kto chciałby coś o nim powiedzieć?- że jak? Co to za gówniany ksiądz?! Jedynym, który podniósł rękę był Kirishima. Ku memu zdziwieniu. No to teraz się bójmy.. Podszedł do ołtarza i popchnął księdza, który się przewrócił:) Rekin zajął jego miejsce.

- Izuku był dla nas bardzo ważną osobą...- kichnął. Serio?! W takiej chwili?!- Dla niektórych przyjacielem, a dla innych nawet kimś więcej- teraz niedyskretnie spojrzał na Todorokiego, Urarakę, kogoś tam jeszcze i tym razem dyskretnie na mnie. Co?! Nie mówiłem nikomu co stało się na polu bitwy!! A może mnie podejżał?! Już ja mu pokarze! Jak tylko z tego kościoła wyjdę to w imię Ojca i Syna Kiri znajdzie się w śmieciarze!

- Mów dalej...- załkała ciocia Inko. Noooooo jej to chyba kontener husteczek nie wystarczy.. Cała czerwona i roztrzęsiona..... W sumie jak każdy tutaj... Dobra.. Pajac kontynuuje swoją jakże zajebistą przemowę, a mi zbiera się na wyrzuty sumienia.

-Ciągle zachowywał się jak szara mysz, wśród kotów, lecz tak na prawdę miał w sobie więcej odwagi niż ktokolwiek z tu obecnych..- znowu kichnął? WTF?! Aż tak tu zimno?!- Iiiii chciałabym móc mu teraz za to podziękować.....ii.... chciałbym, żeby był tu z nami- co to ma być?! Ile on może tak kichać?!- Przepraszam was....Mam alergię na kurz... - wytarł nos, a ja usłyszałem jakieś skrzypnięcie w suficie. Dziwne.

- Nie chcesz usiąść dziecko drogie i kochane?- że jakie? Ksiądz ma dosyć chyba.......

- No to tak. *apsik* chyba t t t *apsik* *apsik* - Fale kichnięcia pooooleciałyyyy!!!!

- Zabierz go ktoś!-krzyknąłem.

- Ciiiiii!!!!!!!- uciszyli mnie.

*CHWILA CISZY PRZERYWANA KICHNIĘCIAMI*

-Apsik! Apsik! A a a a apsiiiii!!! Apsik!- Kiri... no nie wierzę... Zaraz się kurde sufit zawali, słychać jak skrzypi. Znowu kichnął, ale mam wrażenie, że kicha, bo to wina tego sufitu z którego się sypie... Usłyszałem jakiś powoli głośniejący krzyk.. I łupanie w tym suficie. A teraz tak mocno, że coś normalnie z sufitu do trumny zleciało i wszędzie kurz!..... Patrzę, a Denki  z tamtąd się wyłania. Macha ręką..... Zepsół pogrzeb. Moment... Co to za zielona czupryna? Wyłonił się D...D...deku?!

- CZY TO SHAWN MENDES?! NIE! TOŻ TO ANIOŁ!- krzyknął Kiri. Żarty sobie robi? Teraz? W ogóle KSIĄDZ NA ZAWAŁ ZSZEDŁ, BO FANEM MENDESA JEST! pssst.. Podobno za moment ma być koncert! Naaaa STYPIE! Też go uwielbiam! Aaaaa! Rzuciłem kamieniem w Anioła\mendesa\ deku. Upadł. Tak to prawdziwy Deku.... O cholera! Nie... Raczej mam zwidy... I wszyscy inni chyba tak samo myślą... Oo! Ksiądz wstał i zaczął się czołgać pod nogi mojej halucynacji...XD

-OOOOO! Aniele! Czegosz tu szukasz duchu?- się pokłaniał...Ten zwidny Deku popatrzył na niego dziwnie i z zapytaniem, a potem wydało mi się, że Kaminari do niego mrugnął... Wtf? On też ma zwidy? W sumie jak wszyscy, bo teraz siedzimy i się smucimy i wlepiamy oczy w tą halocynację...- Masz jakieś wieści z nieba?!- zwida wstała, a może serio to duch...😭😭 Jeśli tak.. To faktycznie Deku umarł...

- Jam jest anioł! I przychodzę do was z posłanem!- powiedział z rozłożonymi rękoma do nas. He..?

- O CHOLERA!  Nawet własne łóżko przyniósł!- taa jasne.. Dobry żart XD. Który cymbał żuca tak czarnym humorem? Kirishima..? Dostał kamieniem w głowę.. Od KSIĘDZA! Oki.. Dalej słucham rzekomego Deku...

- Posłuchajcie mnie ludzie!- rzekł anioł...- Nadejdzie taki dzień..!- uuu jaka podniosła muzyczka!- W którym świat--

- Ej! Dobry dzwonek od fona!- znowu, Kiri?!?! Ten anioł wyglądał na zniecierpliwionego- Se obczaj mój! Więcej bitu!- no i się zaczęło.. Puścił STICHES!! BO ON Kocha SHAWNA MENDESA! Bosze.. Jesteśmy w kościele..

- Posłuchaj mnie w końcu TY PIEPRZONY REKINIE!!- oooo! Anioł! Słownictwo!

- Załapłeś minusa...- powiedział Kaminari do ducha. On nie śpi? Ja myślałem, że dawno już zszedł... Anioł się wzdrygnął i podniósł ręce jak werociraptor..aha..

- A..a..a ja to na głos powiedziałem?- wszedł do trumny i wywalił Denkiego, który leżał teraz twarzą do podłogi.- Nieistotne... Zapłacicie za to wszystko!! A ty najbardziej!- wskazał palcem na Kiriego... I zamknął się w trumnie... 

Teraz mam czas do namysłu. Dziwne. Ten aniołopodobny ducho Deku miał na sobie ubranie złoczyńcy.. A nie powinien być w białej szmacie? A może to tylko lipny stereotyp... Może ludzie po śmierci mają na sobie ubiór sprzed śmierci..? Zastanawiające...

W ogóle ksiądz złapał Kiriego za kołnież i na niego krzyczał.. Chyba za takie zbeszczeszczenie anioła Deku.. Ale wszyscy byli raczej zajęci rozmową, by na nich patrzeć. Podeszłem, więc do Denkiego i pociągnąłem go za rękaw i posadziłem na przeciwko mnie. Się chybotał.

-  Co to za zwidy? Jakiś dym halucynogenny?- zapytałem. Nie wierzę w tego anioła ani trochę... Wiecie.. To, że w niego rzuciłem kamieniem nie oznacza, że to nie halucynacja... MOCNA halucynacja... Denki najpierw głupio się uśmiechnął, a potem w sumie nie wiem co zrobił... Jakąś bańkę z buzi wypuścił...

- NIEEEE! Najprawdziwsza prawda! Co ty sobie myślisz? Że tak o bym z trumny wypadł? Wolne żarty...- zaśmiał się. On nic nie wie...albo jest taki sprytny.. Nie. Stawiam na to pierwsze...

-Ty to i z okna w piwnicy byś wypadł...- zauważyłem inteligetnie.

-Ale w piwnicy nie ma okien...- zaciął się- W sumie racja... Ale to nie zmienia faktu, że czułem jego dotyk...- tego nie zauważyłem.

- To powiedz mi...czemu zleciałeś tu razem z nim? I czemu wszedł do trumny?- znowu zadałem takie trudne pytanie. Już miał mi odpowiedzieć, kiedy przylazł Todoroki i wciął nam się w rozmowę.

- Co to ma być za lipa?- od kiedy on coś mówi? I to jeszcze w taki sposób? Robisz postępy bratku! Oj taaaak...

- A mnie nie pytaj, mieszańcu...- oparłem się o drewnianą ławkę- Auć.- coś mi w kręgosłupie złamała.. Twarde te pieruny...

- I czemu wygląda jak Deku? Halucynacje? Myślałem, że tylko ja je mam...- oki.. Nie musiałeś mówić, że masz halusy.. Wystarczy, że wiem, że po kolorowym kleszczu z Czarnobyla wołasz do mnie jednorożcu.. Albo innym ponisem mnie przezywasz..i chcesz dotrzeć do cukierkowego miasteczka....  I musisz czyścić jakiś klop...w którym śmierdzi....brrr... Te wspomnienia...

- To akurat wiem... Weź przestań.- zamyśliłem się- Ale serio.. Jakieś to dziwne..

- NooooOOOOOOOoO...- weź nie strasz ludzi Denki.. Zamknij ryj.

- Kaminari..ehh- oo! Todoroki ma coś bardzo INTERESUJĄCEGO do powiedzenia...- Zauważyłeś jak bardzo głupi jesteś? Naprawdę... Stałeś kiedyś przed lustre--

- Tok! Codziennie się dowartościowuję!!- krzyknął. Wow..? Nie wiem czy mu współczuć, czy cieszyć się razem z nim...ok... Zaśmiał się, byliśmy w ciężkim szoku. Na serio tak łatwo przychodzi mu śmianie się z tego?!- Też powinniście spróbować.- przybliżył do nas swoją twarz i jakby się wszystko zaciemniło- Nieeeeeeeee..... To nieee pomaga...

- Spo..ko....- wycisnęliśmy z siebie. Odsunął się i uśmiechnął. Popatrzyłem zaciekawiony na tą trumnę.

- Oi. Myślicie, że on dalej tam jest, czy nam się tylko przywidziało?- spytałem. To jest tak interesujące, że aż bym sprawdził tą trumnę... Oni też popatrzyli na ten obiekt zainteresowania. To serio anioł? A może duch? Zwida? Halucynacja?  Wymysł? Albo tak bardzo go nam wszystkim brakuje i nasz system operacyjno mózgowy miał spięcie..hmmmm...

- Możemy sprawdzić.- odezwał się mieszaniec po dłuższej chwili wpatrywania się. Nagle Denki na niego skoczył i trzepał nim o podłogę. wtf? Szybki jest...

- CHCESZ ŚCIĄGNĄĆ NA NAS GNIEW ANIOŁA!? Już Kiri wystarczająco go zgniewał!!- Todoroki zamroził mu rękę, a prądogłowy spadł z niego, wijąc się w cierpieniu.. Komiczny widok.. 

- To co? Sprawdzamy?- zapytałem. Aż mnie palce świerzbią! Oo! Ale chyba jednak nie będziemy musięli... Trumna się uchyla..? WTF?! Wszyscy jak perszing wrócili na swoje miejsca, a epicki ksiądz wywalił Kirishime przez okno.. Dobry jest.. Czekaliśmy w skupieniu...

- Soreczka.. Zapomniałem czegoś.- anioł wyszedł i podszedł do Denkiego, który siedział blisko mnie, bo nie miał swojego miejsca. Biedaczek aż mi go trochę żal. Dlaczego akurat do niego? 

Cały kościół się gapi jakby nie wiem co się stało, ale co ważniejsze... Ta zwida Dekupodobna jest bardzo blisko mnie! Normalnie aż mogę zobaczyć wyraźne rysy.. Jego zielona czupryna...lekko zakurzona? No okej... Oczy pełne radości i zieleni..już nie przyćmione.. Strój złoczyńcy? Ale z dziurą w koszuli... I nie tylko w niej, ale na całym ubraniu są zadrapania i dziury mimo, że na jego skórze nie ma żadnej skazy... dziwne...

Postanowiłem zawziąść jakieś magiczne kroki, by sprawdzić tego ,,coś,, Zwida złapała za kołnierzyk Denkiego, a ja za to złapałem za jego rękę. W sensie, że pod łokciem. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, uśmiechnął się, a potem ode pchał moją rękę i tą dłonią dotknął swoich włosów, wyjmując coś z nich. Popatrzył na Pikachu.

- To twoje chyba....- podał Denkiemu... GIGANTYCZNEGO PAJĄKA?!?!?!?? 

- AAAAAAAAAAAAAAA!!! Weź tą CHOLERĘ ode mnie!!- zamknął oczy i trzepnął butem tego pająka, a on poleeeeeeeciał! I jakby chciał mu powiedzieć ,, Głupi brzydal! Zemsta będzie słodka! Zapłacisz za zniszczenie naszego królestwa!,, WTF? aha....nie kapuję...

-To chyba wszystko już załatwiłem, nie?- rzekł...,anioł, i rozejrzał się po sali. Na chwilę jego oczy zwróciły się na moje. Miał w nich jakiś błysk i radość..oraz złośliwość....?  Co? Ale czekajcie... Normalnie go dotknąłem, nie? To znaczy...że to wcale nie jest zwida..? Czyli... Deku... ŻYJE?

- Nie.- co? A co ty chcesz jeszcze Denki? Noooooo...Wskazał na swoją twarz... AGH?! Co to za pajęczyna?!- Miałeś mi pomóc....

- Ehh.. Okej... Ale muszę już wracać, bo serafini się niecierpliwią...- czuję tu kłamstwo.. Deku podobny złapał za końce pajęczyny i zdjął ją bez problemu... Chociaż musiał jeszcze pozbierać małe kawałki i otrzepać mu grzywkę..... AAA! ILE PAJĄKÓW!!- W coś ty wpadł..? Bosze.. Idź się umyj...- ciekawa uwaga, która serio mi czymś tu śmierdzi. Czuję, że to kłamstwo...

- Postram...się...- uuuu... Kaminari brzmi jakby już miał traumę... Ale skąd tu ta pajęczyna i pająk? WTF? Nic nie kumam... OO! Deku odszedł do ambony i stanął za mikrofonem. Postukał w niego jednym palcem. Zatrzeszczało mi w uszach.. Ksiądz niespokojnie siedział już na krześle i się denerwował...

- Ekhem! Ekhem! Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli, że tu przybyłem was powiadomić, ale mam to w sumie gdzieś.... Jak zginiecie to trudno... A ja już się postaram, żebyś ty był pierwszy!- wskazał palcem na Kirishimę, który się wycofywał. Już ja ci dam! DRUGIEGO PRZYJACIELA NIE STRACĘ!

- Serio jesteś aniołem...?- tak z dupy zapytał mieszaniec. Co on ma w głowie? Deku na niego syknął. WOW.. niezły ten anioł...

- Właśnie miałem do tego dojść.. Ale jak już powiedział bardzo NIECIERPLIWY pan Todoroki... swoją drogą już drugi w kolejności do zginięcia..-kaszlnął, a Todoroki się wzdrygnął- ... Jestem aniołem, ale...- aha... no ok... Uśmiechnął się podle, a jego oczy się zmrużyły. CO?! O co mu chodzi?- NIE NA TYLE PRAWDZIWYM, ŻEBYŚCIE MI WIERZYLI!

Wszyscy stanęliśmy w zaskoku i wgl. mętliku w głowie, a on sobie po prostu usiadł na trumnie... Hmm... Analizuję co on właśnie powiedział, ale coś mi nie świta... Minęło pięć minut, a on zasnął, a ja dalej nie rozkminiłem, tak jak cała sala.... Nagle się obudził i wzdychnął. 

- NO bosze! Nie rozumne człowieki!- ziewnął- JESTEM PRAWDZIWYM, NAJPRAWDZIWSZYM I NAJBARDZIEJ ŻYWYM DEKU!!

- Haaa?- wszyscy roznieśliśmy zapytanie na sali, a potem wszedł nagły loading- DEKU?!?!?!?!?? NIE JESTEŚ ANIOŁEM?!!?

- A nie widać..? Ludzie.. Popatrzcie na moje ubranie! I samo to, że możecie mnie dotknąć! Oh geeeeeeez....nie wierzę.... Kosmici zabierzcie mnie stąd!- poprosił, patrząc w górę. NIE! SKORO TO NA SERIO DEKU! 

- WIEDZIAŁEM, ŻE TO KŁAMSTWO!- krzyknąłem i pobiegłem w jego stronę w ostatniej chwili skacząc na niego. Spadliśmy razem za trumnę, a wszyscy inni nie zdążyli, bo ksiądz zaczął ich wodą święconą oblewać! Dobry jest! Ale co ważniejsze......

Nikt nie widzi i nikt nie słyszy.. Trumna jest szczelna nawet z boku... A ja leżę triumfalnie obok Deku i przytrzymuję jego nadgarstki do ziemi. Wyglądał na zaskoczonego, a potem się uśmiechnął. Ja też się uśmiechnąłem.

- Też ci wybaczam...- powiedział. To mnie zaskoczyło, ale przypomniałem sobie swoje słowa przed jego śmiercią. ,, Ja ci wybaczam, ale czy ty wybaczasz mi..?,, I teraz wszystko jasne! Zaiskrzyły mu oczy i spalił małego rumieńca.

- Tak..? To muszę się odwdzięczyć..- zaśmiałem się zadziornie i przybliżyłem swoją twarz nim w ogóle zdążył coś powiedzieć. Pocałowałem go delikatnie. W końcu przecież wyszło, że i tak go ...kocham... No tak... Ale szybko się oderwałem, bo to kościół i księża nie dopuszczają....miłości boy x boy....- Brakowało mi cię.. Nigdy więcej mi tego nie rób, jasne głupi nerdzie?

-Tak..tak- zaśmiał się.- Nie wiedziałem, że aż tak mi cię brakowało, żebym zasłużył sobie na pocałunek... 

- Egh..Cicho...- mruknąłęm i próbowałem z niego wstać, kiedy..

- Mrauuuuu! - o nje.. Czemu tu siedzi Kaminari? A raczej leży i głaszcze tego pająka.? WTF? Już się zaprzyjaźnili?- Co ja tu widzę?

- Gówno cieciu..- warknąłem, a pająk na mnie zasyczał. Oh geez... Okropny ten gówniak.. Wstałem i przyłożyłem Denkiemu w bark.

- No już się nie denerwuj... Nikomu przecież nie powiem... Bo to KOŚCIÓŁ!- widzę, że mnie rozumie...- Deku też wstał i usiadł.- Deku! Patrz! - wyłożył przed siebie tą czarną, obrzydliwą kulę. A pająk wskoczył na ramię Deku i zaczął mruczeć- Zaprzyjaźniłem się z nim! Eugeniusz, poznaj Deku! Deku...poznaj Eugeniusza!

- Bardzo mi miło Euge..niuszu..- podał palec pająkowi, a te jakże rozumne stworzenie podało mu jedno odnóże i dało ,,cześć,, , a potem odskoczyło na ramię Denkiego...chociaż raczej przyciągnęło się pajęczyną....brrr.. 

Wyszliśmy poza i zobaczyliśmy wszystkich siedzących na ziemi... Co? Tak ich ksiądz uspokoił? Wow.. Siła KOŚCIOŁA JEST NIEZMIERZONA! A raczej... tego zajebistego księdza... UU! Wszyscy wyczekują czegoś!

- JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE ŻYJESZ I SKĄD SIĘ WZIĄŁEŚ W KOŚCIELE?!- wrzasnęli. Właśnie! Zapomniałem o tym kompletnie! DAWAJ DEKU!

- Oo.. To bardzo ciekawa historyjka.. Aż wam opowiem- zaśmiał się. Słodko się śmieje. Usiadłem na trumnie i oparłem głowę o rękę, czekając na opowieść.

RETROSPEKCJA DEKU i PER DEKU

Mgła... Wszędzie mgła... Umarłem? Czy jeszcze żyję...? Nie powinienem już chyba żyć... Kacchan mnie opuścił...ale przynajmniej..wie, że czuję do niego to uczucie... I mam świadomość, że on do mnie też... Ah... Tylko czemu czuję swoje ciało? Pali..ssss... I piecze i okropnie boli... Dopiero teraz to poczułem. Czyżbym faktycznie żył? Jak?

Spróbowałem otworzyć jedno oko...nie wyszło, więc uchyliłem. Zaćma... Czarno przed oczami... I jestem taki...obolały..w sumie to pewnie przekroczyłem próg bólu..i już nie czuję tak tych obrażeń jak dziura w moim brzuchu... W ogóle moja twarz się lepi i jest na niej popiół... Tak samo jak na całym ciele... Czego by się spodziewać? Przecież to pole bitwy... Ale znowu...,czemu myślenie mi tak łatwo przychodzi?! 

Ciemność z przed moich oczu się rozmazała i pojawiał się obraz... Pierwsze co zobaczyłem..  Czerwone niebo.. Jakby wschodzące słońce... Przyjemnie grzało..Nagle usłyszałem jakieś głosy nade mną i dwie wysunięte głowy.

Jeden miał niebieskie włosy, a drugi czarne i przypominał węża... Wróciło mi trochę wspomnień z bitwy...S..s..stryj?...P..P..Pan Cyprian? Co oni tu robią? Kurde.. Nie stryj! Przecież to Tomura! Coś do mnie mówili...

- Ej... Deku... Żyjesz?- zapytał pedało podobny. XD dalej nie zapomniałem... Mrugnąłem jednym okiem, ciężko mi się oddychało... I nie mogłem się poruszyć.

- Uleczymy cię...- teraz rzekł stryjaszek.. Kurde! Nie ważne... Ehhh..  Powieki zaczęły mi ciążyć i poczułem ostry ból i wszystko znowu się zamazało.. Straciłem przytomność?... No nie kurde, tylko tak mi się wydaje! Przecież wszędzie latają motylki! Zwierzątka! Pegazy! Ponisy! Otórz NIE! Właśnie zemdlałem....

Znowu to uczucie mgły, ale tym razem wyczułem w sobie siłe! I już nie byłem taki obolały! Lekko otworzyłem oczy, by nad sobą zobaczyć plującego za siebie Cypriana i patrzącego na mnie stryja. Nagle ten drugi się uśmiechnął i szturchnął pana Cypriana, sprawiając, że ten się przewrócił XD dalej stryj zqchowuje poczucie humoru! No nie! Znowu?! Oboje wstali. Co? Gdzie? Jak?

- Eh... Odwiedzaj nas czasami, co? W piątek karaoke! Nie zapomnij, bo b3dzie kara BRATANECZKU! Hue hue...- też się zaśmiałem. Oo! To wcale nie oni oboje wstali, tylko stryj.. Dopiero teraz pedał wstał i syknął na mnie.

- Wyzdrowiej lepiej... ZŁOTKO....- uuuu... 

PO RETROSPEKCJI ( on im to opowiadał, żeby nie było!)

- No i tak to się stało, że żyję!- powiedziałem uradowany. Oczywiście nie opowiedziałem im o tym, że stryju zaprosił mnie na karaoke i, że pan Cyprian nazywa mnie, pozwolę sobie zacytować...,,ZŁOTKO,, w ogóle im w sumie nie powiedziałem, że tam byli...tylko, że tak po prostu odżyłem. Uwierzyli:)

- No okej...ciekawie...- zaśmiał się Kacchan. Ale z niego kretyn! Zostawił mnie wtedy na tym polu, MARTWEGO! Nie mogę... Jak mógł?! No ale cóż...przynajmniej żyję i potem strzelę mu z liścia za to... Hmmm.. Iskrzyły mu się oczy... Nie! Błyszczały! Że co?....a ...no tak...❤❤

- Ale nie odpowiedziałeś na jeszcze jedno pytanie. Jak się znalazłeś na strychu kościoła?!- a! Faktycznie! Głupek ze mnie! Pominąłem tak istotną sprawę! Dzięki Shoto!

- Właściwie to sam nie wiem... Ale mogę wam też opowiedzieć.- uśmiechnąłem się promiennie, a Kacchan cicho się .....zaśmiał...? Nikt nie widzi...nikt nie słyszy, a Kiri ma w domu myszy! XD rapy od stryja już mi weszły w nawyk!  Zapodam to na nocy karaoke!

- Wal!- krzyknęli. Ile entuzjazmu! Wow! Tyle to chyba ma tylko stryj, gdy zobaczy jak matka wyrąbała się na chodniku...

PO RAZ DRUGI...RETROSPEKCJA UUUUUUU!

Znowu straciłem przytomność? Wtf? Czemu? No i czemu leżę na czymś strasznie twardym i...kanciastym? The fuck? Otworzyłem jedno oko bez żadnego problemu. Wszędzie ciemność i ...kurz? Uchyliłem drugie. Zobaczyłem jakieś światełko. Hmmm... Ciekawe... Podniosłem się i cały kurz dookoła mnie wzbił się w powietrze. Auć.. Moje plecy.. Dotknąłem swojej klatki piersiowej z zamiarem poklepania się po niej...

- HAAAA?!?!- krzyknąłem, bo czegoś nie było. Cała dziura tak po prostu..ZNIKNĘŁA?!?! Jak to?! Na mój krzyk coś spadło. Tak mi się wydaje po tym, że usłyszałem stukot i krzyk...takie..,, AAA!!,,

Odsunąłem się trochę w tył. To ,,coś,, mam nadzieję, że nie jest czymś grożnym.. Ale teraz mam ważniejszą sprawę do przemyślenia. Miałem dziurę w klatce piersiowej...w takim razie gdzie ona do JASNEJ CIASNEJ ZNIKNĘŁA?! Nie no...kurde.. Tak po prostu sobie wyparowała.. A nie... Teraz sobie przypominam.. Uleczyli mnie. ALE AŻ TAK?! I GDZIE JESTEM?! Nagle się wzdrygnąłem, bo to ,,coś,, ziewnęło niczym hipopotam na godach... I się wyłoniło.

- Gdzie ja jestem?- zapytał....? No bo to wyraźnie głos chłopaka! I to jeszcze...bardzo dobrze mi znany.. 

-Nie mam pojęcia...- odpowiedziałem zmieszany. Ciemno jak w dupie murz....Nie będę obrażał! Nie!....Ciemno jak w dupie. a ja jeszcze mam coś zobaczyć?! Nie no..jest okienko... Uklęknąłem, strzepując kurz..z.. podziurawionych..spodni..? Aha...

-No stary! Ja też!- powiedział do mnie jak do jakiegoś ziomka spod Biedronki... UU! Nagle zasłonił to światło i go zobaczyłem w całej jego ..pięknej...okaza....łości...? Haaa...? DENKI?! Co ty tu robisz ziomeczku?!

- Hejo Denki! Co tam..? Jak ci życie mija?- zapytałem na luzie. Nie mam się o co martwić poza tym, że jestem nie wiadomo gdzie... Heh. Podniosłem się i podszedłem do niego. Plasnęliśmy sobie w dłonie.]

- AAAAA! No wiesz.... Jestem tu z tobą! Swoją drogą....to ja jestem martwy, czy ty żyjesz..?-nagle się zaciął, gdzieś patrząc- OO! Widziałeś?!- pobiegł gdzieś za mnie, wywaliłem się przez niego na ziemię, ale przynajmniej nie wpadłem w pajęczynę... Wstałem i podążyłem wzrokiem za nadpobudliwym piorunkiem. Stał pod ścianą i......trzymał rękę na ścianie..? Nagle zaczęło zapalać się jakieś światło- ŚWIECI!- potem zgasło- NIE ŚWIECI!- i tak na okrągło.. Czyli znalazł włącznik do światła?,,aha... 

- Może zostawisz zapalone?-zapytałem ze szczerą nadzieją.

- NIE! - zapaliło się- ŚWIECI!- zgasło- NIE ŚWIECI!- i znowu się zapaliło- ŚWIE.. AAAA!!!! PAJĄK!!!! WEŹ GO!!!!-wrzasnął, aż poczułem jak się podłoga załamuje. I obok mnie.... Była jakaś klapa na podłodze... Do czego ona służy? Przyłożyłem tam ucho, nie zwracając uwagi na miotającego się Denkiego. Latał z czymś na ryju..bodajże pajęczyną...

- Ciiii..- starałem się go uciszyć. Nie wyszło.. Wpadł w jakieś pudła.

- AAAAaaAAAAaaAaaAaAAAAAAaAAAAAAAAAAaaaaaaAAAA!!!!!!! WIĘCEJ PAJĄKÓW!!!!-bosze jak się boi. Biegał szybciej i teraz serio zauważyłem drgania... coś tam na dole się odbywało... Postarałem się otworzyć klapę, nie była ciężka...a raczej mocno zatrzaśnięta... Gdy się z nią uporałem, otworzyłem oczy na rozszerz... WIELKA, OGROMNA I MASAKRYCZNIE GŁĘBOKA DZIURA!!!  Pochyliłem głowę... BRRRR... Nie chciałbym tam wpaść....

- Ej ..D..D..Denki..? Lepiej uważaj... Nie wpad--podniosłem głowę na niego, żeby zobaczyć go lecącego w moją stronę z wielką pajęczyną na twarzy i pająkiem, a za nim.... CAŁĄ ARMIA PAJĄKÓW!!!!! AAAAA!! Zbliżał się do mnie za szybko- Ej! NIE! NIE NIE NIE nie!!!

- AAAAAAAA WEŹ TO ZE MNIE!!! I TAMTE TEŻ!! HELP ME!!!!!! ONE ATAKU--wpadł na mnie i popchał mnie..., razem wpadliśmy..

- AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!- wrzasnęliśmy. Pająki się zatrzymały i jeden nawet swoim odnóżem nam groził...,, Mamma Mia! Co za patafiany! Kolonię nam rozdupczył!,, Tak... Miałem wrażenie, że to chciał nam przekazać, ale teraz mieliśmy gorszy problem...- AAAA!!! TO PAJĄK!!!!!! AAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAaaaaaaaaAAAAaAAAA!!!!! ZABIERZ GO!!!!- z nami leciał ogromny pająk!!!!! AAAAAAA!!!!!- A MY! SPADAMY!! - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

PO DRUGIEJ RETROSPEKCJI...

- No więc...w taki sposób się tu znaleźliśmy... Nie pytajcie... Nic więcej nie pamiętam, jak to się stało, że w ogóle byłem w tym kościele....- powiedziałem trochę zakłopotany.

- No spoko....- zaśmiał się Todoroki. ooo..jak miło...

- Przecież na ciebie nie naskakujemy!- klepnął mnie Kiri. Mi też miło, ale chyba...muszę na stronę.... W takiej chwili...

- SHAWN MENDES JEST!!!!- wszyscy pisnęli na zawołanie ...księdza? Aha.. I pobiegli tam gdzie był ten cały Shawn... Pobiegłem za nimi...dopóki no wiecie... SIŁA WYŻSZA WZYWA!

KONCERT PER DENKI

W ogóle zaraz zaczyna się koncert. Po prostu nie mogę się doczekać! Uwielbiam Shawna Mendesa! On śpiewa tak.....tak..... niezwyczajnie....... XD Nadzwyczajnie. Jest scena.. ale ogółem to czekam na Mendesa........ I na Stiches jego wykonania!

- Denki! Co myślisz?- Zapytał Kirishima.

- O czym?- Dopytałem.

- O tym, że Deku żyje i o tym, że poprosiłem Mendesa o koncert?- Oh... o tym..

- No super i MASAKRA nie mogę się doczekać!!!- Krzyknąłem.

- Heh...... Ja też.... Tylko......- Kirishima się smuta...

- Tylko?

- Tylko szkoda, że Bakugo mnie nie kocha...................- Bosze... Smutno mi. OO! On widział ich pocałunek?....fajnie...

- Masz mnie!- zażartowałem i poklepałem go po plecach. Ale potem przybrałem poważniejszy wyraz twarzy...- Chłopie. Może on cię nie... Nie kocha. Tylko po prostu..... Poczekaj.- przybliżyłem mu się do ucha - By the way myślę, że Bakugo nie wytrzyma długo w związku z Deku...- szepnąłem. Chociaż oni nawet nie są w związku.. XD 

- Tak myślisz?- zaskoczyło go to. NOOO!

- Oh... Wybacz pomyłka....... Nie myślę, ja to wiem.- powiedziałem. Wcale nie...

- Trzymam cię za słowo...... ale co ja mam teraz zrobić..?- zapytał.

-Posłuchaj... Oni nawet nie są razem, więc możesz dalej robić zaloty...A co zrobić? Zachowywać się jak normalny Bro, zią. Wyluzka.. Poczekasz się doczekasz....- wylansowałem.

- Spoko. Tylko nie wiem ile zdołam tak wytrzymać.... Pewnie kiedyś popadnę w depresję i popełnię samobójstwo.....ora-

- Hehe... Nie zapędzaj się tak. Dopóki jestę twoim przyjo to znaczy, że dotrzymam słowa. Zerwą ze sobą za dwa tygodnie, obiecuję.- Wcale nie jestem pewny.... Ale dobra. Ej...wiecie co? Dopiero teraz, gdy popatrzyłem na Kiriego w tych światłach......widzę ile on ma w sobie uroku...

- HELLO EWERYBODY!!!!- Aaaaaa!!!!!!! SHAWN MENDES WRESZCIE PRZYJECHAŁ!!!

- Kiri? Idziesz w balangę?- zapytałem. I wyciągnąłem do niego rękę, którą złapał. Uśmiechnąłem się zawadiacko jakbym kurde wypił cały sok od Tymbarka... HAH! MA SIĘ TEN UROK OSOBISTY!

- No pewnie!- krzyknął i się zaśmiał. Pociągnąłem go za sobą i zawet poczułem lekkie ciepło na policzkach. Ale ksiądz daje popalić! Z daleka widziałem go odprawiającego dzikie densy.

  I thought that I've been hurt before
But no one's ever left me quite this sore
Your words cut deeper than a knife
Now I need someone to bring me back to life- zaczął śpiewać Mendes.

- Denki?- zapytał Sero.

- No?- odparłem.

- Cieszę się, że mam takich przyjaciół!- krzyknął. Jejku jak słodko... Awww... Uuuu.. Ej! Deku gdzieś spitolił! Chyba...

- Ja też!-razem z Kirishimą powiedzieliśmy.

- Ja też, chłopaki....- Huh?

- BAKUGO!- krzyknąłem. On się cieszy, że jesteśmy jego przyjaciółmi!! Aww!! Wszyscy się przytuliliśmy. Heh... Włosy Kiriego mają taki ładny zapach.... Czemu w takiej chwili robię coś takiego? W sensie, że wącham kolesiowi włosy...XD zostawmy to bez komentarza...

Got a feeling that I'm going under

But I know that I'll make it out aliveIf I quit calling you my loverMove on- leciał.

- AAAAAaaaaaa!!!!!!- zapiszczeli fani. Ja też, ale ksiądz to dał czadu! Hah!

You watch me bleed until I can't breathe

Shaking', falling' onto my kneesAnd now that I'm without your kissesI'll be needin' stitchesTrippin' over myself,I'm aching, beggin' you to come helpAnd now that I'm without your kissesI'll be needin' stitches


Just like a moth drawn to a flameOh, you lured me in, I couldn't sense the painYour bitter heart cold to the touchNow I'm gonna reap what I sawI'm left seein' red on my own

Gotta feeling that I'm going underBut I know that I'll make it out aliveIf I quit calling you my lover And move on

You watch me bleed until I can't breatheShaking', falling' onto my kneesAnd now that I'm without your kissesI'll be needin' stitchesTrippin' over myself,I'm aching, beggin' you to come helpAnd now that I'm without your kissesI'll be needin' stitches

- THANK YOU SO MUCH GUYS!!!- zakończył Shawn.

- AAAAAaaaaaaaAaa!!!!!- pisknęliśmy. 

- KOCHAMY CIĘ!!!- wszyscy krzyknęliśmy.

- Kocham cię Bakugo!- nagle z pomiędzy tłumu wyszło to........

- Huh?- spojrzał na Kirishimę. Trza go pocieszyć magicznym kabelkiem... Ja cię też BRO ale Tak wiesz BRO no, bo nie musiałeś BRO... XD jestem słaby w pocieszaniu ludzi...

- Uh.... Miałem na myśli..... Uh............................. SHAWN MENDES BRAWOOOOO!!!!!!!- krzyknął.

- BRAWOOOOOOO!!!!!!!- powtórzyliśmy.

- Dobra, zwijamy się z tego pogrzebu....- szepnął Todoroki. Nagle przed nami stanął ksiądz z wyciągniętym krzyżem i miną jakby miał się zesrać XD

- A wy to gdzie?!- wrzasnął.- Odpędzę te demony! Zostaw ich diable! AGH!! - WTF?! Okej....

- Księdzu..... co się księdzowi dzieje?- zapytałem.

- Opuszczacie koncert Mendesa... TO tO To znak, że was opętało!!- Krzyknął.

- Doprawdy?- zapytał Sero.

- Odsuń się szatanie!!!!- Wrzeszczał. Sero podchodził, ja też, Kiri too, Bakugo też dołączył.

- Panie księdzu........ Proszę. Nigdzie nie idziemy... Przecież to koncert Mendesa!- Podeszliśmy i zaczęliśmy go łaskotać.

- HAHAHAHA!!!- zaczął się śmiać. I nagle strzelił w nas wodą święconą z pistoletu na wodę- ODSUNHĄĆ SIĘ DEMONY!!!!!!!!!!!!!!!! BITWA!!!!- Wrzasnął. Zaczęliśmy uciekać. Oh jaki ten księdzu epicki!!!!!!!!!!!!

- SHAWN MENDES PRZY NAPOJACH!- wrzasnąłem i pokazałem palcem.

- GDZIE?- Ksiądz tam popatrzył i się zatrzymał.

- W dupie!- Dodał Bakugo. Heh! Super kumple........ Ostatecznie go zgubiliśmy, znaczy księdza..... Biedak w czarnej sutannie i na słońcu. Zmęczył się chłopak..

- Bakugo?- spytał Kirishima. O nie.... O nie..........

- No?

- Heh... Może nie poruszajmy tego tematu heh........ TERAZ- Stanąłem i zacząłem machać ręką.

- Nie Denki......- szepnął Kiri.

- uh..?- Popatrzyłem.

- Czy ty mnie lubisz Bakugo?- zapytał.

- Jasne, że cię lubię^^.- Uśmiechnął się.

- Ale nie tak..... Tak in-

- TU JESTEŚCIE!!!!!!!- O nie! Nadbiega ksiądz w krótkich sportowych spodenkach od adidasa i wysokich białych skarpetach w czerwonych trampkach!! I białym podkoszulku!!!!

- UCIEKAĆ!!!!!!!!!!!!!!- krzyknąłem.

- Denki, czemu nie uciekasz?!- zapytał Sero.

- Muszę coś zrobić........ Masz mój eyeliner?- popatrzyłem na niego.

- Jasne, Łap!- rzucił mi. Złapałem i narysowałem sobie super czarne znaki na ryju i poprawiłem oczy i w ogóle.- Oh... Rozumiem cię! Powodzenia!- Krzyknął i uciekł. Ksiądz już podbiegał, byłem przygotowany.

- Tu jesteś.....- Syknąłem. On gwałtownie się zatrzymał i wyciągnął krzyż.

- Toż to prawdziwy wysłannik szatana.... Proszę, proszę.... Czego chcesz zmoro?- stał na ugiętych nogach.

- Nic specjalnego... Twoją duszę.- Warknąłem. Jejku! jakie to śmieszne!!!!

- IDŹ I NIE WRACAJ!- wyciągnął jeszcze wodę i biblię.

- Huh.... Dziadku. Nie jestem kimś takim prostym...... Jestem TYLKO diabłem.- Szepnąłem.

- A gdzie twoi koledzy?- zapytał.

- Tu jestem.....- Ktoś wyszedł zza mnie. O MÓJ BOŻE!!!! To Bakugo! wygląda znacznie straszniej i bardziej piekielnie ode mnie. Wow...- Szukałeś mnie?- zapytał nienaturalnie przekręcając głowę. Jak?!

- TY NIE MOŻESZ BYĆ DIABŁEM...... TO JEST PRAWDZIWY!- wskazał na BAkugo.

- Ej bo się obrażę.....- fuknąłem.

- Witam.. jestem Lewiatan.- Jak ten sklep. HAHA! no ale ksiądz chyba załapał, że chodzi o imię innego diabła........

- BOŻE MIEJ MNIE W OPIECE!- wrzasnął.

- Zrobimy.... układ, okej?- zapytał Bakugo.

- Nie.- stanowczo odpowiedział ksiądz.

- Posłuchaj dziadku.... My damy ci spokój, a ty dasz spokój nam. Pójdziesz sobie tam do Mendesa.....- Nieźle targuje...

- Nie.

- Uhh........ To ja opuszczę to ciało, a kolega opuści ciało chłopca2- Powiedział.

- Jaki deal?

- MY zrobimy to, a ty zostawisz ich w spokoju.....- warknął.

- Akceptuję. Wyłaźcie DIABŁY!!!!!- krzyknął. Bakugo zaczął się jakoś dziwnie poruszać. Znaczy stanął prosto i spuścił głowę w dół poruszając ręką. Ja siadłem i zacząłem się śmiać. No trzeba zrobić wrażenie.....

- Uh? Gdzie ja jestem...?- zapytał Bakugo. Fajny efekt ziom.

- Stary mogę zapytać o to samo....- szepnąłem. Jacy udawacze HEHE możemy grać w sztuce XD

- Uh... Chłopcy, cieszę się, że nic wam nie jest....- ucieszył się ksiądz. Heh... gdyby tylko wiedział co odwaliliśmy... Heh... Poszedł już sobie.

- Stary! nieźle to zagraliśmy!- Krzyknąłem.

- Huh........................... My graliśmy?- Holy shit! O nie......

- Cz...cz...czyli ciebie serio.......- przełknąłem ślinę.

- Co?- zapytał.

- Opętał Lewiatan!?!?- krzyknąłem.

- Nie wiem... Ten sklep? Hah.. dobre XD.............................................. Oh... to nie o sklep chodzi, tylko o...- Przełknął ślinę.- Pamiętam tylko jak kazałeś nam uciekać.... Potem już nic, do teraz...- Odpowiedział.

- Tobie to okropne rzeczy się przytrafiają.....- szepnąłem.

- Uh.. No najwyraźniej. Wracamy do domu?- zapytał.

- Jasne.- Ucieszyłem się. Trochę szliśmy.

- Czułeś coś w ogóle podczas gdy sam wiesz kto cię opętał?- zapytałem.

- Nic.......- Odszepnął.

- Huh. - Wystraszyłem się.- Na szczęście nic ci już się nie stanie związanego z NIM, co?- maiłem dramatyczny śmiech. Bosze.. Przywołałem szatana....

- Nie mam pewności, ale nadzieja pozostaje!- uśmiechnął się. Poszliśmy w stronę drzwi, a tu nagle dostaję PALPITACJI serca, bo z dupy wybiegł przed nami Deku, który wcześniej się zgubił!

- AAAA! Nie strasz ludzi!- złapałem się za serce.. A pająk, który ciągle był ze mną..dyszał... Też dostał ataku serca.....

- Wiecie co było w kiblu....?- trząsł się..I miał drgawki...- Denki..Pamiętasz...? ,, Zemsta będzie słodka,,..... Pająki wróciły....

- CO?! NIE!! NO to zwiewamy!- krzyknąłem i pobiegliśmy razem z Bakugo i Deku, ale... mój pająk... Zeskoczył ze mnie i stanął na ziemi... Zatrzymałem się.- Eugeniusz? Co ty robisz?

Eugeniusz: *milczenie i domysły Denkiego* ,, Zajmę się nimi! Uciekaj!,,

- Nieeeee! Błagam cię Eugeniusz! Chodź z nami!- upadłem na kolana w płaczu, nie zwracałem uwagi na chłopaków, którzy mięli miny ,, WTF?,, ( ekhem ekhem.. Oni nie słyszą tego co Denki, bo Denki potrafi czytać  w myślach XD wcale nie.. W każdym razie tamci słyszą tylko milczenie pająka..)

Eugeniusz: ,, Nie mam wyboru! Moi bracia to potwory! Uciekaj!,,

- NIEEEE!! BŁAGAM CIĘ! UCIEKNIEMY RAZEM!!! I ZAMIESZKAMY DALEKO W JAKIEJŚ CHATCE NA WSI! CHODŹ Z NAMI- położyłem się ze łzami i przytuliłem w rozpaczy mojego pająka. A w dali zobaczyłem armię!

Eugeniusz: ,,Są już blisko! Uciekaj! * łzy*,,

- NIEEEE!!!!!! NIE ZOSTAWIĘ CIĘ!!!- wrzasnąłem. Armia była naprawdę blisko, a za ramiona złapali mnie chłopaki i zaczęli odciągać. 

- Chodź Denki! BO NAS ZEŻRĄ!!- krzyknęli do mnie i wyciągnęli poza kościół, gdyż nie miałem siły zaprotestować i w rozpaczy pomachałem do Eugeniusza...

Eugeniusz: ,,Wszystko będzie dobrze....,,

- Euge..niusz....- zaniosłem się płaczem i przytuliłem do trawy! Bo była najbliżej! W kościele usłyszałem dźwięki  KARATE,  a potem ciszę  i drzwi się uchyliły, a  w nich stał.....- EUGENIUSZ!!!!

Eugeniusz: ,,Mówiłem, że nic mi nie będzie...,,

- WTF?! Denki chodź już!- przytuliłem pająka i wziąłem go ze sobą, a z tyłu w kościele usłyszałem wrzask..zapewne księdza...

- AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!AAAAAAAAA!!! SIO MI STĄD POMIOTY SZATANA!!!!!- pewnie przeraził się rozłożonych na łopatki pająków przez mojego jakże walecznego Eugeniusza!

Po iluśtam krokach zorientowałem się, że Deku już z nami nie idzie..Dziwne.. ALE PO CO MAM SIĘ TYM INTERESOWAĆ SKORO JEST EUGENIUSZ! MÓJ UKOCHANY PAJAJAJĄK!


XD

DOBRA LUDZISKA! SZCZĘŚLIWI? TO SIĘ CIESZĘ! TAAAAAKK... CZEKAŁAM NA TEN UPRAGNIONY MOMENT, W KTóRY W KOŃCU MOGĘ BEZ PRZESZKóD SKOŃCZYĆ TĄ KSIĄŻKÉ..............To jeszcze NIE ten moment!

O BOŻE LUDZIE,,,,........ JA PO PROSTU LEŻĘ NA ZIEMI... JAK TO NAPISAŁAM... CZY TO SHAWN MENDES?! NIE! TO NORMALNIE ZACZĘŁAM PŁAKAĆ ZE ŚMIECHU... I BOLI MNIE BRZUCH PRZEZ NIEGO!!! TAKIE TO SMUTNE!!! XDDDDDDDDDDDDD! PRZEZ TEGO DEBILA UKOŚNO OKIEGO PRAWIE ZOBACZYLIŚCIE TEN ROZDZIAŁ PRZED WCZEŚNIE! NA SZCZĘŚCIE ZROBIŁAM AKCJĘ KONSPIRACJĘ I URATOWAŁAM SWIÓJ HONOR!😁😁😁😁😁😁👌👌👌👌❤❤❤😂😨 BO JAK ZAUWAŻYLIŚCOE OPUBLIKNĘŁAM ROZDZIAŁ PT. NIE CZYTAĆ TEGO!!!!!!!

Pamiętacie? U niektórych osób w komentarzach pisałam lub na privie, że jeszcze 5 rozdziałów, nie? W sensie, że po odwieszeniu wypuszczę ich pięć! To sobie policzcie ile ich wypuściłam:) 

I wtedy dowiecie się czegoś ważnego;333333333333

Niekt się nie spodziewał BakuDeku, cn? Ha! Wiem, że niektórzy mieli nadzieję na KiriBaku, ale nooooo... Od początku miało być Bakudeku, bo wtedy jeszcze miało być tylko 10 części... I chciałam by końcówka była smutna, żeby was zaskoczyło i wgl........................... Idę skoczyć z okna........ Nie! Wracam! Epicka piosenka leci mi w tv!

I wanna scream and shout! And let it all out!

And scream and shout! And let it...

We say oh-we-oh-we-oh-we-oh!

,, Scream and shout,, ❤❤❤❤❤❤❤❤❤

DobrrrrrrrrrrraaaaDobrrrrrrrrrrraaaaaaaaaa.....xd uszkodzony tablet się przebudził.

Noooo to życzę miłeg i wgl.........

OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!

ECHAME LA CULPA!!! XD kończę, bo was WYKOŃCZĘ XD

Jeszcze tylko ryski:) Wsm.. nie będzie rysków, ale dam gify! Były w imagifach, ale możliwe, że jeszcze niektórzy ich nie widzieli! Takie densy odprawiali na koncercie! HA! 

BAJO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro