Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

MOONWALK i breakdance!?

PER. Deku

Waaaa!!!! Tiramisu było pyyyyszne!!! Jedliśmy sobie ze stryjem, a ojciec mył naczynia. Cóż, przynajmniej nikt się nie zabierze za jego miodownik.. Przykre. Schował go.

- Stryju?- Zapytałem, liczyłem na pójście do parku, albo do lasu albo..! Wzrok ojca mówił sam za siebie,, co ty znowu planujesz...( KRRRAAA, KRAA)!...

- Hmm?- Uda mi się!! Napewno!! Tym razem!!

- Może pośpiewamy?- Coś w ojcu pękło! Stwierdziłem to po dźwięku tłuczonego talerza. Tak! Ale z drugiej strony bałem się stryja, był nieprzewidywalny... Zobaczyłem na jego twarzy naprawdę przerażający uśmiech. Od jednego oka do drugiego, straszne! Chyba był zadowolony, że padło takie pytanie. Potem zwężył źrenice. Nie pomyliłem się! Źrenice, nie powieki!! Jak on to zrobił?! Nie mogłem z siebie nic wydusić.

- A cóż takiego chciałbyś zaśpiewać mój bratanku kochany?- przeciągnął ostatnie. Masakrycznie zbliżył swoją twarz do mojej.- Hmm?

- Emmm... N..n..wiem! What i've done!- W końcu wykrztusiłem.

- Nie znasz się, porapujemy..- Automatycznie oddalił twarz. Jego źrenice wróciły so normalności.- Ale dopiero wieczorem. Muszę coś załatwić. Znowu...- popatrzył zwężonymi oczami na mojego ojca. Chyba się domyślam co musi załatwić.- A tymczasem! Wiesz, że mamy salę treningową?

- Tak? A gdzie?!- podekscytowałem się.

- Na dworze!- trochę się zniechęciłem.- Ku..Twój ojciec da ci dziesięć szklanek z czego pięć będzie napełnionych najlepszym winem. Dam ci pistolet i będziesz strzelał do tych pustych. Trafisz w tą z zawartością, bądź w ogóle nie trafisz. Obiegasz całe podwórko. Zrozumiałeś?

- Tak jest!- odpowiedziałem. Fajna zabawa!

- A! I nie zachowuj się jak dziecko. Po wczorajszej zabawie przechodziłem depresję.- to chyba była groźba...- Wrócę za piętnaście minut. Jak nie wrócę po tym czasie, to róbcie co chcecie!

PER. Tomura.

W końcu mam chwilę spokoju od tego dziecka. Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało, obawiam się także o ślad stłuczonych szklanek w parku pod drzewem... mogą nas wytropić. No nic po prostu je posprzątam..

3 minuty później. Idę, idę  i patrzę pod to drzewo,nie? A tam tych szklanek nie ma! To jeden problem z głowy, ale zauważyłem coś ciekawszego... Hmm.. taki czerwono, biało włosy chłopak na ławce. Na szczęście mnie nie zauważył... Faktem jest, że go nie pamiętam, ale kojarzy mi się z bohaterem nr.2 tym, End..Endevadorem czy jakoś tak... Postanowiłem go pośledzić. Pobawię się w tajną agentkę. Mam przy sobie nowo kupione szklanki, to będzie moja broń, a zarazem gadżet specjalny. Ten dzieciak jest przybity? czy mi się wydaje? Nie... No to popatrzę sobie na niego. 11 minut potem, siedzi na tej ławce, co on się tam modli, czy dostał udaru? Hmm... Wyprópuję mój prank, może ten też stracił pamięć... Wszystko ustalone, wyturlałem się zza krzaków, o mało się nie przewróciłem i chyba w nogę wbił mi się odłamek szkła, nie ważne. Zaciągnąłem kaptur na twarz i:

-khhh...Jestem twoim fatrem!- Masakrycznie głośno ryknął płaczem, poczułem się niezręcznie winny, więc postanowiłem się usunąć stąd. Poklepałem go po ramieniu i już miałem spadać, kiedy... Złapał mnie za rękaw i się wysmarkał! Afe! Potem się jeszcze do tego przytulił! Ja jako iż byłem w żelaznym uścisku glutów i ręki tego frajera, usiadłem sobie. Od razu tego pożałowałem. On się przytulił. Odwróciłem głowę i nie patrząc głaskałem go po plecach.- Co ci jest?- Musiałem zmodulować głos, beznadzieja, teraz brzmiałem jak jakaś lalka barbie....

-No, bo wiesz. Ostatnio... z mojej szkoły.... zniknęła pewna... osoba- znowu wybuchnął płaczem i wytarł swoje gluty o moją bluzę! Świetnie...- Jestem taki samotny!!! - kolejny żałosny wydmuch glutów. Echhh... Będę prać tą bluzę przez conajmniej tydzień...- łeeeee!!!!

- Nic ci ni..- Przerwałem bo zobaczyłem blondasa, ale daleko, uff.. Musiałem jakoś wywołać w tym płaczusiu jeszcze większą rozterkę!- Ta osoba już pewnie dawno nie żyje, spokojnie... - Oto doprowadziłem do upragnionego celu. Młody był tak załamany, że objął swoimi rękami moją szyję i zwiesił głowę na moje plecy. Super, teraz będzie smarkał na moje tyły... Ale co najważniejsze nie widać mnie! Blondyn podszedł i popatrzył zniesmaczony.

- O, jezu...- Powiedział i poszedł sobie, tak nie zauważył mnie! Teraz został mi tylko zasmarkany płaczuś...

-Och. Wszystko będzie dobrze. Ta osoba wróci. Na pewno.- mam nadzieję, że mówił wtedy o dziewczynie, bo czułbym się teraz zagrożony.

- Ale przecież mówiłeś..., że umarła ta osoba... Moment.Czemu ty ze mną rozmawiasz i czemu jesteś obklejony zieloną mazią?! Afe! Idź ty się umyj!

- Służyłem paniczowi jako taka niekończąca się husteczka do nosa.- rzekłem tak po staremu.

- Ach.. Wybacz...-Wstał i poszedł sobie. Teraz zostało mi jakieś trzydzieści sekund na dotarcie do baru. Uzbierałem w sobie wszystkie moce chi i teleportowałem się. W tłumaczeniu, po prostu biegłem sprintem. Dotarłem. Wychodzę na podwórko, a tam widzę, Deku leży na ziemi, wszystkie puste szklanki stoją nietknięte, pod jednym drzewem kupa szkła, co tu się stało?!

- Co wam?!- krzyknąłem.

PER DEKU

- To mam szczelać w te szklanki puste tak?- spytałem. Miałem inne plany.

- W rzeczy samej. Idę umyć parkiet. Zachowuj się!- pogroził i poszedł. Szybko zerknąłem, czy zamknął drzwi i pobiegłem do napełninej szklanki. Zasmakowałem.

- Pyyyyycha!!- rzuciłem pustą szklanką o drzewo. Zanim się obejrzałem, widziałem robiącego moonwalk stryja. Nie wiem czemu. Może dlatego, że wypiłem pięć szklanek razem z całą ich zawartością. Hmmm... Nie! To musi być sen. Ej! Coś się stało! Teraz stryj stał przede mną i był cały w zielonej mazi! To tylko sen.., takie koszmary nie dzieją się naprawdę...

- Bratanku!! Bratanku!! Dobrze się czujesz.- był zaniepokojony? Hmm? Czemu? Dobrze się czuję, tylko jakoś widzę wszędzie kwiatki.

- ZnakoMicie!- krzyknąłem. To ten entuzjazm. Oo.. Przyszedł ojciec! Dobrze ten sen się zapowiada!

- Co mu się stało?! Gdzie są pełne szklanki. Widzę tylko szkło pod drzewem!!- był zły, bardzo zły...Mnie nie obwiniał! Ha! Cała jego złość poszła na ojca!

- Nie mam pojęcia. Sprzątałem parkiet i słyszałem jak chłopak strzela!- miałem jakąś taką, niezaspokojoną chęć wygadania się. Leniwie usiadłem. Zachwiałem się, a raczej kołysałem się do przodu i do tyłu. Popatrzyli na mnie zaskoczeni.

- Halo! Panowie! Nie kłućcie się. Wypiłem te pięć szklanek i porozbijałem po nich szklanki. O tamto drzewo.- wskazałem palcem na to drzewo. Przynajmniej tak mi się wydawało.

- Ale to drzewo stoi po drugiej stronie...- stryj się czegoś domyślał?

- No właśnie mówię! Spać mi się chce! Branoc!- wstałem. Zachwiałem się kilka razy i ruszyłem. Po dwuch krokach moja noga zachaczyła się o drugą i runąłem na ziemię. Moja twarz przyległa do trawy. Objąłem tę roślinność rękami i ułożyłem sobie pod głowę.- Jaka wygodna poduszka stryju... Dziękuję, że mi taki prezent przygotowaliście...-Usłyszałem tylko jak ktoś się kłuci. Dalej nie pamiętam.

PER TOMURA

Zabraliśmy tego dzieciaka do jego pokoju. Musiałem wygłosić Kurogiriemu reprymendę.

- Zostawiłeś go SAMEGO z pięcioma szklankami WINA?! Miałeś go pilnować! Nawet nie użył pistoletu! Wszystko wypił!!... Ale szczeże mówiąc sprytne. Wypił i usunął dowody... Gdyby się nie wygadał dostałby pochwałę.

- Nie moja wina. Sam poszedłeś coś załatwić. Właśnie... Co ci się stało? Cała twoja bluza..

- Spotkałem takiego dzieciaka w parku. Zachowywał się, tak jak gdy spotkałem Deku. Pomyślałem, że zrobię tego samego pranka, ale on się rozbeczał. Płakał i płakał. Wysmarkał mi się na całą bluzę! Dobrze, że wtedy coś wymyśliłem, bo ten blondas by mnie zauważył.

- I rozumiem, że to coś miało wpływ na tył twojej bluzy? Coś ci nie wierzę...

- Mój drogi, dowody są niepodważalne.- Powiedziałem i ruszyłem w stronę łazienki.

PER DEKU

- Yawn!!- Hmm.. Nic nie pomiętam.. No tak. Spojrzałem na zegarek 01:43. A nadole słychać hałasy? Powoli zszedłem na dół, a tak patrzę i nie wierzę.. Mój stryjek tańczy breakdance. LOL. Potem zobaczyłem, że znowu rapuje, a potem Moonwalk! Nawet nie wiedziałem, że tak potrafi!? Zasnąłem, na schodach...

CZEMU TODOROKI STAŁ SIĘ TAKĄ BEKSĄ? CO ZROBI DEKU? CZEMU SPROWADZAM WSZYSTKO W POSTACI KRESKÓWEK? ODPOWIEDŹ PROSTA, ZOBACZYCIE, A TO OSTATNIE TO NIE WIEM.

KOLEJNY KOMIX.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro