Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mój ,,stryj", mój ,,ojciec"

Obudziłem się. Niewygodne łóżko... Obok leżał zielony dres, nie nie chodzi o takiego ziomka spod biedronki, chodzi o spodnie, oraz buty. Wstałem ubrałem się i podszedłem do drzwi. Już miałem łapać za klamkę jednak coś mnie zatrzymało. Co ja tu robię? Czy to nie są oszuści? Kim był ten blondas? Jaka szkoła? Co to za ludzie? W każdym razie powiedział, że jest mym stryjem i ten drugi, dymek, że jest mym fatrem, naprawdę wierzę im! Schodziłem po schodach kiedy nagle usłyszałem muzykę, zbiegłem. A tam..... Mój stryjek na kolorowej podłodze z mikrofonem przy ustach śpiewający, sory rapujący rymy kończące się na ura! A mój ojciec patrzy na niego z pogardą i nie dowierzaniem, CO?! Zacząłem głośno się śmiać! Zwrócili na mnie uwagę.

- O już wstałeś! Em... Synu!

- Tak..... To co słyszałeś to tylko taki mały poranny budzik... Tak..- tłumaczył się stryj, ale ja wiem i rozumiem!

- To co dziś będziemy robić?- Zapytałem z lekkim niepkojem patrząc na stryja chowającego za sobą mikrofon.

- Posprzątamy dom.- ojciec jak to ojciec... Powiedział co wiedział.. Nagle stryjek szturchnął mnie łokciem i szepnął:

- A może pojdziemy zrobić coś innego?- teraz zwrócił się do ojca.- Hmm... Wiesz bardzo bym chciał, ale z Deku mamy coś do załatwienia... Także, pa!

- Darmozjad i pobił mi wszystkie kieliszki...

Szliśmy sobie ze stryjem chyba główną ulicą, wnioskuję to po tłoku. Moim oczom ukazał się wielki budynek, bodajże centrum handlowe. Wow! Ale moją uwagę przykuło coś ciekawszego..chłopak, w zasadzie dwaj jeden to ten blondyn, a drugi miał biało,czerwone włosy. Wyglądał smutnie.. Postanowiłem, że zagadam, ale ręka stryja zaciągnęła mnie i wsadziła kaptur na głowę.

- Uważaj, bo dostaniesz udaru- powiedział wesoło.

PER.TODOROKI

Stałem w tłumie i rozmawiałem z Bakugou. Byłem smutny, ale Bakugou też stał jakiś taki zbity z tropu...

- Znalazłeś gdzieś tego pajaca?- zapytał blondyn.

- Nie... A co jeżeli nas zostawił i się przeprowadził?!- łzy napłynęły mi do oczu. Czemu? Bakugou złapał mnie za ramię.

- Nie mazgaj się! Trzeba być twardym nie mi- przytuliłem go, nie mogłem nic wydusić... Wydawał się zaskoczony... Chyba nikt nigdy go jeszcze nie przytulił, przynajmiej miałem takie wrażenie..- Spokojnie..- zaczął głaskać mnie po głowie- nigdzie nie wyjechał, a teraz bądź łask-przerwał.

- Co?-zapytałem.

-Em.. Nic chyba mi się wydawało...- powiedział to tak jakby zobaczył w tej chwili kogoś ważnego- a, no tak. Będziesz tak łaskawy i mnie póścisz?- póściłem i lekko się zarumieniłem. Byłem zakłopotany...- Proszę nie rób tak więcej, moje ciało nie wytrzyma takiej dawki czułości...- zachichotał, ale tak pogardliwie lekko.

PER TOMURA

Dobrze, że mu to wcisnąłem na głowę. Znam tamtego blondasa. To ten jego..no..przyJACIEL. Co ważniejsze ja jestem jego rodziną! On mi wierzy! Haha! Mam przewagę! On tego nie zniszczy!

- Chciałbyś pochodzić ze mną po centrum handlowym? Może ci coś kupię.- zachęciłem go. Sam musiałem znowu kupić te głupie kieliszki. Po kiego grzyba nam one!? Przecież Kurogiri ma ich sześdziesiąt! Nie rozumiem jego sposobu myślenia.

- Jasne! Pójdźmy do piekarni! Ja chcę ciasto!! TIRAMISUUUU!!- Wow! Skąd w nim tyle entuzjazmu. Wybrał jedyne ciastko, które zawiera alkohol. Ciekawe...

- Ruszajmy więc! Zaśpiewasz coś?

- Yyyyy... Mogę spróbować.- był nieprzekonany. Jako ,,stryj" muszę temu zaradzić!

- Dawaj! Każdy na początku nie umie śpiewać!- nie prawda. Ja umiałem. Ale on o tym nie wie! Cienias!- Wierzę w ciebie!- tak poszliśmy na przód. Wprost do centrum. Chłopak chwilę się zastanawiał, ale chyba coś mu przyszło do głowy.

-  Marzeeenia. Marzeniaaa. Są jak fale. Gdyś coraz bliżej, odpływają. Patrzysz w dal, widzisz  żal. Nic nie poradzisz. Za daleko jest księżyc, aby wpatrywać w niego. Widzę, że patrzysz tam, lecz masz za duże ego.- Niesamowite! Nuci, czyli szykuje się do refremu. On ma talent. Dobrze, że nagrywam. Ustawię sobie na dzwonek. Ta piosenka ma fajny rytm.- Gwiazd nie dotkniesz, za daleko! Słońca nie ujrzysz, za jasno świeci. Dno oceanu, możesz tylko pomarzyć! Ale marzenia są po to, by dalej iść w przyszłość. Dlatego, nie bój się marzyć, bo nic nie zostanie. Skończysz na świecie jako samotne istnienie.- skończył. Zatkało mnie. Chyba go zaproszę na noc karaoke.

- Świetnie ci poszło...

PER KACCHAN

Gdzie ten cholerny gnojek? Nigdy nie mogę go znaleźć... Latam tak już chyba od godziny. Polecę na ciasto do centrum, głodny jestem.. Wiem, że słodycze to nie ,,jedzenie,,ale mam dziwne przeczucie... Todoroki to miły typek, ale jako kolega. Midoryia jest denerwujący, ale znamy się od dziecka, ci wszyscy przyjaciele!! Aghhh!!! Co się ze mną dzieje?!! Nie jestem sobą! Te wszystkie słowa, to przez nie!! Ugh.. Skończyło się dobro mojego kamiennego serca! Powraca Bakugou, wybuchowy facet!! Zaraz po cieście! ( Jeny, jak jakaś reklama,, już po przerwie dalszy ciąg ''dlaczego ja?'',,)

PER TOMURA

Obejrzałem się za siebie, bo usłyszałem ten durnowaty dzwonek w drzwiach. Zobaczyłem kogoś, kogo najnie chętniej chciałbym dziś zobaczyć. Ten blondyn doprowadzi mnie kiedyś do depresji. Odwróciłem się do kasjerki.

- Niech pani szybko poda tiramisu, na wynos.- śpieszyłem się. A co jeśli nas zauważy? Dałem wcześniej zielonookiemu słuchawki i mp3. A niech słucha piosenek! Może nabierze trochę mądrości. Już miałem odbierać ciasto, kiedy...

 - What I've done. I'll face myself. To cross out what I've become. Erase myself. And let go of what I've done!!- Wydarł się Deku. Boże, to mamy prze...*kra*...ane. Popatrzyłem na tego tam, Katsukiego. Już nas zauważył. Zbliżał się! Zdjąłem słuchawki Deku.

- Mam fajną zabawę. Wskakuj mi na głowę!- nie myśląc. Złapałem go za nogę i podciągnąłem na swoje ramiona.- Trzymaj się!- Trzymałem tylko jedną jego nogę, bo w drógiej ręce miałem ciasto.( ja nie wiem jak on to zrobił... Nie pytajcie..)

- Fajna ta zabawa! Naprzód koniku!! Wiśta wio!- Zaczął mnie uderzać w głowę. Boże, ile on ma lat? Dwa? Koniku?! Kolejne uderzenia. Musiałem się wczuć.

- Iha ha!- wydałem dźwięk jak koń. Chłopak się uśmiechnął. Ciągle bił i jeszcze do tego zaczął wolną nogą uderzać mnie w klatkę piersiową. Jeny! Gorzej być już nie może.

- Deku! Idioto! Wracaj tu! Puść go ty typie z pod ciemnej gwiazdy!!!- Ja sobie wypraszam. Jeśli ktoś tu jest z pod ciemnej gwiazdy, to tylko Kurogiri. Co za bezczel!

- Wiśta wio! Szybciej koniku!!-jeszcze czego! Ale biegłem szybciej, bo kolejnych uderzeń nie zniosę. Spojrzałem na mojego ,,jeźdźca''. Patrzył do tyłu. Co, machał?!- Pamiętam cię!-przestraszyłem się. Czyżby sobie przypomniał?!- To ty wczoraj mnie ciągnąłeś za koszulkę! I strzeliłeś po twarzy, żebym się obudził!- WTF? I on się jeszcze cieszy? Spojrzałem w tył. Blondas był dziwnie zaskoczony. Coś mu się stało? A no tak.. Uhuhuhu... Deku o nim nie pamięta... To go tak boli... Hyhyhy... Zaśmiałem się głośno. Zdając sobie sprawę co zrobiłem. Zatkałem się. Zielonooki popatrzył na mnie z rozbawieniem.

- Masz taki śmieszny śmiech, stryju...- Gdzie ten Kuro?! Blond frajer jest coraz bliżej! Nagle się potknąłem. Sekundy dzieliły mnie od zdeżenia z podłogą. Ale Kuro w ostatniej chwili zareagował! Pierwszy raz się cieszę, że go widzę! Wpadliśmy do dziury. Jednak to nie sprawiło, że nie poleciałem na podłogę.

- To co takiego mięliście do załatwienia w centrum handlowym!?- mocno się wściekł. Muszę jakoś złagodzić sytuację! Nikt nie wiedział, że oprucz tiramisu wziąłem jeszcze miodownik. Ulubiony Kura! Hyhy.. Potrafię przechytrzyć!

- Wiesz? Kupiłem ci ciasto.. Ale krzyczysz, więc nie dostanieszz- uśmiechnąłem się w duchu.

- Jakie ciasto?- spytał zainteresowany. Jakby mnie to dziwiło!

- Miodownik!

PER BAKUGOU

No wchodzę do tej cukierni i słysze ten głupi, beznadziejny dzwonek! Jaki ułom takie coś zawiesza?! Serio! Patrzę, patrzę, przy kasie stoi jakiś typ w czarnej bluzie. Miał założony kaptur. Hmm.. Obok niego stoi chłopak, mniej więcej w moim wieku. Też ma kaptur, przez niego da się zobaczyć słuchawki. Najważniejsze jest, że kto normalny chodzi po centrum handlowym w kapturze! Czekaj! Ten typ bliżej kasy odwrócił się w moją stronę. Nie zobaczyłem twarzy. Miał niebieskie włosy? Kto to do jasnego grzyba jest?! Skądś go poznaję! Yyyy...nie ważne. Czas na ciasto! Gdy już tak stałem przy zamrażarach z ciastkami, usłyszałem znajomy mi głos. Automatycznie się obróciłem. To ten chłopak stojący obok tamtego typa.

- Deku?!- krzyknąłem. Zacząłem iść w ich stronę. Niebieskowłosy się chyba zestresował. Stój! Chwila!!! Co on zrobił!?! Normalnie złapał tego chłopaka za nogę i zarzucił na ramiona?!! Tego za wiele! Biegnę! Nikt nie da mi rady! Co ten chłopak robił! Boże jaki perfidny! Nawet ja taki nie jestem! Nie dość, że go tamten niesie, to on go bije po głowie i klatce piersiowej!! Cooooo?! Gdzie jest Todoroki?- Deku! Idioto! Wracaj tu! Puszczaj go typie z pod ciemnej gwiazdy!!- byłem naprawdę zły! Tamten chyba się obórzył. Nagle chłopak odwrócił głowę w moją stronę i pomachał. Zdjął kaptur. Yyyyyyyyyy....yyyy.ghgghg....yy Przecież to Deku!!!! Tak jak myślałem!!

- Pamiętam cię!- ulżyło mi. Może wróci dobrowolnie.- To ty mnie ciągnąłeś za koszulkę i uderzyłeś w twarz, abym się obudził!!- co? Co? Co? Co mu się stało?! Czemu wymienił tylko to?! I nawet nie powiedział Kacchan! Co oni mu zrobili?!! Puls skoczył mi do 50. Naprawdę, naprawdę byłem wściekły. 

Teraz w moją stronę patrzył też ten typ. Parsknął śmiechem? Nie.. To był raczej wybuch dziwnego śmiechu. Wydał mi się przerażająco znajomy. Przeszły mnie ciarki. Muszę złapać Deku!! Postanowione! Użyję mocy! Wybuchłem pare razy z dłoni. Tak blisko! Nagle ten typ się potknął! Tak!!! To moje ZWYCIĘZTWO!!! Złapię go!

Przed nimi pojawiła się kolejna znajoma rzecz. Dziura! Wpadli do niej! Zdążyłbym do niej dolecieć, gdyby się nie zamknęła! Poleciałem w dal! Daleko, daleko... Moja morda przejechała po połowie centrum handlowego. Aua... Zetknąłem się ze ścianą. No zgadnijcie kto mnie tam zastał! Ten przygłup Todoroki! I trzymał PRECLA!!! On przynajmniej coś kupił!! Wyciągnął do mnie ręke. Niech uważa, bo mu jeszcze swoją podam!

- Pomóc?- on ma tupet! Zjawia się na końcu pościgu zajadając sie preclem! Jeszcze chce bym mu podał rękę. Raczej nie!

- Nie!- chciałem się podnieść sam. Moje kości nie były do tego zdolne.- Dobra...- podałem mu rękę. Wstałem.

- Coś mnie ominęło?- On chyba na końcu planety był, jak nie widział co się działo. Ugryzł kolejny kawałek precla.

- Spotkałem Deku.- zaksztusił się tym.

- G..g gdzie?! Mów!- napluł na mnie, a fuj! Oblech.. Miałem ochotę mu przyłożyć! Ale... Powstrzymałem się i bardzo, bardzo grzecznie odpowiedziałem.

- W dupie!!- Xd musiałem, jak Na mnie to była nagrzeczniejsza opcja jeżeli chodzi o miejsce pobytu. Chwila.. Chwila, czy on... Powstrzymuje łzy? WTF?! Przecież mu odpowiedziałem, powiem lepiej.- Deku, zniknął w wielkiej czarnej dziurze rodem z odbytu.

- Em... Czemu żartujesz?! W takiej chwili?!- Był na skraju załamania! Czemu?

- Przecież mówię prawdę! Debilu, nie żartuję!- Wkurzył mnie, jak można się tak mazgaić? Todoroki zaraz się zepsuje.- Był z nim jakiś facet z niebieskimi włosami.. I czarna dziura! Jak już mówiłem.. Ty, wiedziałeś, że Deku uwielbia tiramisu? Usłyszałem jak mówili o tym.

- I ty mnie nie zawoła..-Zamknąłem mu japę, chyba zauważył, że jestem na skraju. Nawet nie wiedziałem, że ściskam mu rękę. Widać, że boli... Heh.

-Nie.- odpowiedziałem krótko, nie ma co dodawać...

KONIEC ROZDZIALIKU, SORECZKI, ŻE NIE WRZUCAM WIĘCEJ! POSTARAM SIĘ POPRAWIĆ! WIECIE CO JEST NIEDŁUGO, HE? PRIMA APRILIS! I TO W WIELKANOC... A MOŻE WIELKANOC TO TAKI ŻART? NIE...

I TUTAJ KOLEJNY KOMIX;}

FAJNY NIE?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro