Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co to się stanęło?!

PER BAKUGOU

Siedzę sobie w mojej zajebistej pozycji myśląc o swojej zajebistej, zajebistości! A zza drzwi wychodzi Kirishima i Kaminari... Trzymają..ciasto..czeKOLADOWE?!?!

- Co to dziś za dzień obchodzimy?-Zapytałem, pocierając ręce. Przecież wiem moje urodziny!

- Zaginięcie Deku..- I cały czar prysł... Myślę, że jestem zbyt radosny. Powrót do starego mnie!

- Przecież on żyje, debile!!!! Kiedyś wróci!!- Wstałem i zabrałem im ciasto oraz wyszedłem, czyżby nikt nie pamiętał o moich urodzinach? Nagle w kogoś wlazłem, ale to on bardziej ucierpiał.- Jak chodzisz idioto?!

- Wszystkiego najlepszego, Kacchan!- To był To..Todoroki. On? Ugh.. Liczyłem na kogoś innego, ale przynajmniej pamięta.

- Dzięki, a teraz usuń się idę zjeść to ciasto.

- Hej! Bakugou..-złapał mnie za ramię, skoczył mi puls.

- Czego!?

- Możemy pogadać?- Czuć było, że to ważne. Mam nadzieję, że nie o tym co ostatnio zaszło. Że nie będzie ciągnął tematu o Deku..

-Jak zjem.- Dla niego lepiej, że się,, kumplujemy,, bo nie wróżyłbym mu dobrze gdyby było inaczej. Minęło 7minut, zjadłem. Zobaczyłem Todorokiego siedzącego na ławce...czekaj, co? Było na niej napisane ,,Świerzo malowana"! Haha! Co za przygłup!! Jednak, jego twarz. Była taka bez wyrazu. Smutne... Ale co ja się nad nim użalać będę!? Jedno mnie ciekawi. Kim był typ w zielonej bluzie, do którego Todoroki się przytulił? Gdzieś jakby tą bluzę widziałem, ale za cholerę nie pamiętam gdzie!

- Chciałeś pogadać.- powiedziałem krótko i na temat, żeby ten jego mózg załapał. Przy okazji obudził się z transu. Wstał, jak gdyby nigdy nic i poszedł do przodu, pokazując abym poszedł za nim. Co? Przecie to świerzo malowane. Gdzie farba?! A! Nie ważne! Pobiegłem za nim.

- To czego chcesz?- Zapytałem.

- Jakiś typ dosyć dawno się na mnie gapił.. I próbował zrobić mi pranka.- Zniesmaczyłem się, bo przypomniał mi się obraz tego zasmarczonego mazgaja, ble!

- Tak mi też się kojarzy.. Od kiedy tak płaczes..- Przerwałem, bo zza drzewa wyskoczyli Kaminari oraz Kirishima.

-Wszystkiego najlepszego, Katsuki!!!-Wrzasnęli, byłem ucieszony bo przynieśli mi drugie ciasto, ale pewnie wyglądałem na zdenerwowanego.- Co myślisz, że zapomnieliśmy?-Kirishima był zbyt radosny, miałem ochotę zwrócić..

- Dzięki. Daj to ciasto, Kaminari.- Miałem hrapkę.- Dawaj!

- Kacchan, bo cukrzycy dostaniesz.. Może być? Skoro Deku zniknął mogę tak do ciebie mówić?- Zapytał Kirishima. No chyba, że nie, ale z drugiej strony dawno nikt tak do mnie nie mówił.. Todoroki chyba się odwrócił, widziałem jak drży. Ten typek ma problemy...

- Mów jak chcesz, nie obchodzi mnie to.- Oczywiście odpowiedź od niechcenia. Nie mam czasu przecież, ani nerwów na trzech debili...

- To w takim razie.. Idziemy do centrum handlowego!- Krzyknęli oboje, bardzo i to bardzo irytująco. Todoroki nie był zbyt zadowolony, pewnie z tego powodu, że prawie nic ze mną nie pogadał, ale życie! 

- Jeżeli idzie na wasz rachunek, to spoko. Ale liczcie się z tym.- Ostrzeżenie?!! Co się ze mną stało? Tragedia... Nigdy nigdzie nie lazłem z tymi chłopakami. Ostatni raz, byłem z kimś w centrum handlowym dosyć dawno, ale idę tam tylko dlatego, że kupią mi coś za swoje pieniądze. Tylko ten warunek wchodzi w grę!

- Masz dziś uro, więc nie ma problemu!- Rzekł Kaminari. Todoroki nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu. Mi nic nie było, może dlatego, że właśnie jem uzyskane ciasto. 

- Wiecie... Ja mam coś do.. Załatwienia..- Czerwono, biało włosy chłopak poszedł sobie, nic nie dodając. Ten idiota, włośnie zostawił mnie z tymi debilami! Potknął się, heh. I zniknął za drzewem.

- To idziemy?- Zapytałem opychając się.

- Em.. Nie zakrztusisz się? Jesz strasznie łapczywie.- Mówił Kirishima. Brzmiało jak obraza więc żuciłem mu moje spojrzenie pełne pogardy, agresywności i upiorstwa. Przeszedł go dreszcz! Widać! Ale... Co to? Czemu on... Czemu się rumieni? WTF?! Chyba powinienem nosić okulary, albo po prostu mi się przewidziało... Po chwili wróciłem! Ja w pełnej okazałości!

- He?! Co? I masz z tym jakiś problem?! Debilu? Te! Kaminari, a ty?! Masz problem?!- obaj pokręcili głowami- No to idziemy!- Jako że jest wiosna, upał doskwiera jak cholera. Idziemy, ale Kaminariemu chyba sfajczył się mózg.. Bo dostał lekkiego zeza. Hmm.. Nie ten debil zawsze tak ma. Ale Kirischima dziwnie się na mnie patrzył przez cały czas, z miną pytającą. Myślał, że nie zauważę?! Głupi nie jestem.. 

W końcu dotarliśmy. Pierwszy sklep no oczywiście, że empik! Musieliśmy kupić jakieś gry żeby potem w nie nerdzić. Oczywiście ,,my,, mam na myśli ,,ja,,.  No więc wziołem sobie grę ,,Oblivion,, ,, Wiedźmin,,i ,,Dark souce,,. Nice! Teraz nie będę musiał łazić z tymi frajerami przez kilka następnych tygodni. Potem wskoczyliśmy do sklepu z ubraniami, a to dla tego, że Kaminari i Kirishima chcieli popatrzeć na, jak to mówią baby? Ciuchy.. Looknęli sobie i przybiegli do mnie z górą ubrań.

- Kacchan! Przymierz to pls!! Proszę!- Darł się Kirishima.

- No weś!!! Pięknie prosimy!!! Nie ma tu nic różowego!!! Proszę!!- Irytujący głos Kaminariego doprowadzał mnie do szału.

- Nie chce mi się.- Popatrzyli na mnie jakby mieli się rozpłakać. Ohyda! Nie nawidzę tego!- Macie dzisiaj farta!- Poszedłem do przebieralni. Myśleli, że nie zauważę jak przybijają sobie żółwika?! Ale bezmózgi! Wyszedłem z szatni, nie wiedząc jak wyglądam. Popatrzyli na mnie jakby zobaczyli coś słodkiego. Dosłownie. Podszedłem do lustra, popatrzyłem się na siebie, miałem bluzę z kapturem założonym na głowie, przyczepione były do niego uszy kota. Czarna bluza z napisem, sory wytłuszczonym napisem,, I' M SO KAWAII!,,.

- Meow.- To pierwsze co przyszło mi do głowy, podniosłem obie ręce do wysokości szyi i ułożyłem na znak kocich łapek. To nie było takie przesłodzone meow, tylko takie zwyczajne. Kirishimie leciała krew z nosa gdy tylko to powiedziałem, a Kaminari patrzył na mnie jak jakiś gej... Obrzydliwe uczucie.. Poszedłem do szatni, ale postanowiłem, że kupię sobie, znaczy oni mi kupią tę bluzę. Nie nawidzę krawatów, a oni mi go tu dali, co za tumany! Po chwili wyszedłem z szatni. Znowu to gejowskie spojrzenie Kaminariego, Kirishima chyba wyzionął ducha.. Podszedłem do lustra. Biała koszula  oczywiście nie ubrałem krawata. Po obu stronach nóg wisiały mi szelki. Czapka z napisem ,,bad,,. Oni nie umieją wybierać?! Co to ma być?!

- Mam dość. Idziemy gdzie indziej.- powiedziałem, przebrałem się i ,,kupiłem,, sobie bluzę. Teraz idziemy do sali sportowej trochę pobiegać, ale Kaminari musi do kibla. Ustaliliśmy, że zobaczymy się w piekarni. Wchodzimy tam razem z Kirishimą i zajmujemy miejsce. Po chwili zaczyna mi się nudzić.

- Ile można siedzieć w klozecie, co on tam robi?!- Wybuchłem, ale Kirishima tylko na mnie patrzył- Może coś kupimy?- Zapytałem.

- W sumie czemu nie?- Odpowiedział i poszedł poprosić o ciasto czekoladowe i sernik. Po chwili wrócił- Proszę bardzo!

- Nie wysilaj się tak bo ci żyłka pęknie- drwiłem sobie, ale Kirishima mnie uciszył.

- Ciii.. Popatrz na mnie. Kolejny prezent z okazji twoich urodzin.- Czemu zamknął oczy? Czemu jego ręka leży na mojej?! Czemu jego twarz przybliża się do mojej?!! Nie! Musiałem zareagować.

- Co ty do * Kra, kra* cholero Jedna próbujesz zrobić???  * kra, kraaaaa* ode mnie!- Byłem wkurzony i równie zdezorientowany. Odsunął się z miną,, jeszcze nie teraz ,,- Kirishima, Nawet nie próbuj cholero!- Rumieniec i jeszcze raz rumieniec na jego twarzy. On czuje do mnie mięte, czy jak?! Najwyraźniej ja do niego nie. Niech pójdzie się spotkać z Kaminarim o gejowskim spojrzeniu, napewno im się uło..- Czemu?! Jak tego nie zauważyłem?! Po.. Pocałował mnie!!? Moja twarz automatycznie odsunęła się od jego, walnąłem go pięścią po mordzie i wytarłem usta. Co za typ! Ma czelność?! Co on sobie myśli, że ja nagle go.. Ble! Nawet tego nie powiem! Wstałem i poszedłem wypłukać usta. Co to za geje, do cholery?! Kirishima patrzył na mnie zarumieniony, cały czas próbowałem na niego nie zwracać uwagi, ale bałem się, że zrobi coś nieprzewidywalnego, w końcu powiedziałem.

- Trzymaj się ode mnie z daleka, nie patrz się na mnie i jeżeli naprawdę lubisz... Chłopaków to idź do Kaminariego. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. -Wywaliłem bluzę do kosza, chyba go zabolało, no cóż lepiej dla mnie. Już miałem wychodzić kiedy złapał mnie za rękę i szepnął.

-przepraszam.. Nie odchodź..-  wyszarpałem się z uścisku i wyszedłem. Co on sobie myśli?! Że tak nagle mu wybaczę? Moje spojrzenie na niego nigdy nie będzie już takie same. Szedłem szybkim krokiem, ale za sobą usłyszałem odgłosy biegu. Znowu on?! Obróciłem się gwałtownie, ale nie zdążyłem zareagować. Ten debil się do mnie przytulił! Nie mogłem się uwolnić.

- Przepraszam... Chciałem sprawdzić jak zareagujesz... Nie zostawiaj mnie..- Oj! Jak ładnie mamrocze, szkoda, że nie będzie tak mógł na swoim pogrzebie!

- Odwal się ode mnie! Co ty myślisz?! Nie wybaczę ci od tak!- Zasadziłem mu kopniak w piszczel, potem gdy uwolniłem rękę uderzenie w brzuch, a na koniec brutalną pięść w twarz. Lerzał prawie nieprzytomny- Nie zadzieraj ze mną!- Ktoś szedł w moją stronę, obróciłem się i byłem przygotowany do zadania ciosu w brzuch, ale to tylko Kaminari.. I tak dostał pięścią w czoło.- Gdzieś ty się włuczył? Zostawiłeś mnie z tym- Kopnąłem ledwo oddychającego Kirishimę- Nigdy więcej z wami nigdzie nie idę!- Tak naprawdę bluzy nie wywaliłem to była jakaś stara szmata, którą kasjerka w piekarni kazała mi wyrzucić.

- Chłopie, wyluzuj! Nawet nie wiem co się dzieje! I czemu krzyczymy?!- Faktycznie wyglądał jakby nic nie wiedział.. ! - Byłem w kiblu, a potem się zgubiłem... Chyba. Czemu pokopałeś Kirishimę?

- Bo mnie.. Po..poca..pocałował...to jest wystarczający powód!- Czułem się wściekle niezręczny, ale po kilku sekundach zorientowałem się, że z moich rąk wydobywają się wybuchy. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię po tym co odcisnął na mojej twarzy. Kirishima!!!! Cholera! To tak się nie skończy jeszcze zobaczy prawdziwy gniew, ale to zaczeka bo moją uwagę przykuł chłopak którego kaminari trzymał za rękę.

JESTEM STRASZNA!!! PRZEPRASZAM!! JAK MOGŁAM Z NICH ZROBIĆ GEJÓW?! Z GÓRY SORECZKI, DLA WSZYSTKICH KTÓRZY LUBIĄ KAMINARIEGI I KIRISHIMĘ I TODOROKIEGO. ALE JAKOŚ TRZEBA BRNĄĆ... 

TUTAJ JAK WYGLĄDAŁ BAKUGO.

KOT. I TE RÓŻOWE OCZY.......AWWWWWWWWWWWW...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro