9 i 3\4. Za dużo się dzieje...
PER.TOMURA
-Piję sok, sok jabłkowy, sok jabłkowo wiśniowy, sok jabłkowo wiśniowo pomarańczowy, sok jabłkowo wiśniowo pomarańczowo truskawkowy, sok jabłkowo wiśniowo pomarańczowo truskawkowo bananowy..- Ktoś mi przerwał.
- Po prostu sok owocowy..- O nie zepsuł mi. Wredny Kurogiri..
- Ty!! Zobacz! A co to?- krzyknąłem.- puk! Puk!
- Kto tam... ? Nie wierzę, że to mówi...
- RACHUNEK ZA GAZ!!- Wybuchłem śmiechem- Hhhhhhaaaaaaa!!!!! Haha!!
- Puk! Puk!!
- Kto tam?- co on knuje?
- Twój mózg domaga się amputacji!- Poszedł sobie.. I zostawił mnie. No zacząłem moją piosenkę od nowa kończąc na!
- ...Sok jabłkowo wiśniowo pomarańczowo truskawkowo bananowo grejfrutowo czereśniowo malinowo mandarynkowo ananasowo melonowo arbuzowo jagodowo porzeczkowo borówkowo jerzynowo kiwiowo granatowo...- ktoś coś nagle dodał.
- Kocham disco polo- nie przerywając leciałem dalej.
-...jerzynowo kiwiowo granatowo pomelowo winogronowo cytrynowo agrestowo brzoskwiniowo gruszkowo kocham disco polo.. Stop! Że jak?!- o nie! Zepsuł mi rozwodzenie się nad składem soku!- Ejj!!!!! Kto mi zepsuł?!
- Ja!!- ten głos, to Toga!! Ta baba jest psychiczna!
- Weź wróć do domu.. Nie chcę cię tu. Mój rozwód zepsułaś!
- A z kim byłeś? No tak nawet ślubu nie miałeś ani nic!!!- Tępa dzida.. Obraża mnie w sytuacji w której Deku może przyjść. Coś słyszę, schody trzeszczą! O nie już tu idzie, przechlapane. Mam pomysł!
- Stryju? Co to za pani?- Deku!! Nie pytaj bo ci powiem!
- Ja sobie wypr..-podle jej przerwałem.
- Ona jest twoją matką...- Tera Kurogiri ma żonę... Bleh..
- Że jak?!- zakryłem jej usta, a następnie opowiedziałem, że stracił pamięć, a ja zostałem jego stryjem, a kuro ojcem..- Ta.. Twoją matką..
- Wwwwaaaa!!!!! Nie wiedziałem, że mam matkę!! Myślałem, że mój ojciec został singlem i mnie przygarnął!- radośc tego chłopca mnie dobija...- Tato!!!! Patrz mama tu stoi!!!- Kurogiri wychodzi zza blatu.
- Jaka matka? O czym ty..- przeturlałem się i mu opowiedziałem jak rozwodziłem się nad składem soku i przyszła ona.- Ta.. Witaj rybko..- Jezu!! Jak mi się śmiać chce!! Wkręciłem ich!!! Haaaaa!!! ( z góry dzięki za pomoc czosnku, jeżeli cię to nie urazi, po prostu skojarzyło mi się z twojego nazwiska jeżeli zbierzesz dwie litery to wyjdzie czosnek, jeśli ci się nie podoba to przepraszam)
- To co? Idziemy na pizzę?!- Pyta Deku, cierpliwie czekam na odpowiedź.- No zgódźcie się, pls!!!!!!!!!!!!!
- Czemu nie, prawda.. Gołąbeczki?- Jestem potworem!!!!!! HAAAAAAHAHAAA!!!!!! Nie mogę!! Będę im to przypominał przez resztę życia! Spojrzeli na mnie
-Zamknij się staruchu!- warknęła Toga.. Uuuu.. boję się. Wyczujcie ten sarkazm. XD.
- To wy idźcie ja zostanę... Ok?- Kurogiri będzie nerwowo szukał plam na sztućcach czy jak? AAaa.. boi się.. Hmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm..... ciężkie przemyślenia. I poszedł sobie. Muszę, bo mam genialny plan..
- Czego się boisz, co?- zapytałem. Zatrzymał się. Nagle pod nami otworzył się portal i znaleźliśmy się obok pizzerii. Mój plan zadziałał. Po co iść na nogach skoro można się teleportować? Jestem genialny!- To jaką pizzę bierzemy?
- Ja chcę Margharittę!!! - proste i tanie..- Mamo, a ty?
- Wegetariańską..- UUU.. boi się być gruba? albo nie skończyła..- ..Farmerską, Prosccutto (prościutto)i z owocami morza!
- Ty, bo gruba będziesz...- pierwsza odpowiedź.
- To tylko farmerską...- He!? Taką drogą pizzę? nie mogła tego prossciutto? Brzmi prosto, więc droga pewnie tysz nie jest.
- To ja chcę z ananasem!!!- Moja odpowiedź była przewidywalna.
- BLEH...-Oni są okropni.. jak można nie lubić pizzy z ananasem? Zamówiłem nam pizzę podzieloną na trzy części. 1/3 margharita 1/3 farmerską i 1/3 z ananasem. Cieszę się z wyboru. Jedliśmy sobie kiedy nagle patrzę sobie przez okno restauracji i widzę tego Pikachu!!!! A z tego powodu, że Pepco znajduje się zaraz obok restauracji, nie mogę nie iść i z nim nie porozmawiać.
- Dojedzcie swoje i dzwońcie po Kuro, niech was zabierze. Ja idę do sklepu z... ze słodyczami niedługo wrócę do domu.- Wybiegłem i podbiegłem do tego gostka, co jest tak mało inteligentny. Jako iż zdążyłem zauważyć, że Toga i Deku już się tepnęli do domu to mogłem wywnioskować, że zjedli.
- Panie w różu!!! Cieszę się, że pana widzę!!!- zobaczył mnie tak szybko?
- a z jakiego powodu się cieszysz?- Ciekawe.. nie?
- Bo nie widzę Pepco... A potrzebuję tej bluzy..- załamał się- Ale jestem głodny!!! Zjadłbym pizzę ze wszystkim!!
- Nawet z ananasem?- miałem nadzieję, ale czar prysł..
- Fuuu!! Nie lubię warzyw..- Really?! Ale dzieciak..Szkoda gadać..
- Ananas to owoc, głupku..- To takie oczywiste! A on tego nie pojmuje..
- Naprawdę, a jaka jest między nimi różnica?- Co to w ogóle za pytanie!???? To musi se wejść na wikipedię bo ja mu nie wytłumaczę.
- Oj... chodź ty do Pepco...Pokarzę ci gdzie jest..- Muszę, nawet polubiłem tego dzieciaka..
- Jejku! Zostanie pan moją nawigacją?- Skąd on bierze te pytania?
- Sam nie bardzo się orientuje... A tak by the way jak masz na imię?- Nie mam ochoty cały czas wymyślać mu przezwisk..
- Uhh.. mam na imię Denki. Ja nie umiem trafić do domu..prze pana..Zgubię się.- Zal mi go trochę... Co ja mówię przecież jestem złoczyńcą! Ten Denki i Deku mnie zmiękczyli..
- Nie martw się chłopcze.. Coś na to poradzimy.- Uśmiechnął się do mnie. Faktycznie to przez niego zmiękłem, ale chłopak jest miły i potrzebuje pomocy. Poszliśmy do tego Pepco i poszukaliśmy bluzy. Wielki wybór! Od ostatniego czasu gdy tu byłem nie było tyle ubrań. No cóż kupiliśmy tę bluzę i jeszcze zaszliśmy do martesa po nawigację. Podziękował mi....Nigdy nikt mi nie dziękował.. Słodkie.
- To żegnam proszę pana w różowej bluzie!!!!- Odszedł i podziękował... Nikt nigdy mi nie dziękował....To takie miłe.. i słodkie. Ale koniec muszę wrócić do domu!
- Kuro otwieraj portal!- nagle zadzwonił mi telefon.
.........................................................................................................
Masz jedną nieprzeczytaną wiadomość.
Kurogiri: Wracasz z buta.. Nie chce mi się odpalać mocy.. A i masz za swoje. Nieźle mnie użądziłeś..
.........................................................................................................
Ughhhhhhhhhh........... Nie!!!!!!!!!!!! Dlaczego? Przecież ja się zgubię..:( No nic, jak z buta to z kopyta, nie? Bo zamierzam zamówić taksówkę! Taxi nie ma kopyt, ale ok. Staję przy ulicy i macham do taxówkarzy. O nie jakiś jeden pokazał mi fucka. Pobiegłem więc za tym debilem i machałem na niego pięścią. Korek!! XD. Dotknąłem jego auta. Puf!! Rozpadło się.. Idę znowu stoję i macham. Jakiś debil prawie mnie przejechał!!!!!!!! * Złe wciągnięcie powitrza* Zrobiłem krok wprzód i skoczyłem przed jadącą taxówkę. O mały włos i zostałbym potrącony.. Wchodzę do środka i widzę dziadziusia za kierownicą.. Wysiadam. Nie tylko nie jakiś staruszek... Idę na przystanek autobusowy. Noc zapadła. Nagle widzę autobus jadący z prędkością światła!! Zatrzymał się. Wychodzi z niego jakiś fagas w czapce.
- Zapraszam do środka.. Przecież nikt nie będzie czekał.- powiedział. Wchodzę i widzę mnóstwo miejsca. I czarodzieji i czarownice i wiszącą głowę...
- Oprzyj się o coś będzie ostro.- ona mówi.. Co to ma być?! Nagle ruszyliśmy.
- To co? Jesteś z tąd?- Zapytał ten w czapce.
- Jasne, że tak.- pytanie!
- Mugol? Nie raczej czarodziej.. Jak się nazywasz?- dodał.
- Tomura. Że co? Jaki mugol?!- zdziwienie, chyba zeżarłem za dużo ananasowej.
- no gdzie twoja różczka? Chyba, że jesteś jakimś dementorem.. Nie oni nie mówią. To jesteś mugolem.. Zatrzymaj autobus!!!!- gwałtowny ścisk. Wzięli mnie wywalili za drzwi, przynajmniej obok domu.. Jakie mugole?! WTF?!?!?! Szybkim susem wbiegłem do domu, potem do pokoju i walnąłem się o ściane. Wlazłem na komputer i wklikałem nazwę MUGOL, wikipedia!!!?? Pomocy!
Mugol- oznacza osobę nieposiadającą mocy magicznej i czasem nie wiedzącym o istnieniu świata magicznego. Wywodzi się z cyklu Harry Potter.
Achhhhhaaa!!!! To już wiem! Nie jestem mugolem przecież mam epicką umiejętność. Zresztą mugol brzmi obrażająco.. Hmm.... Co to Harry Potter? Wejdę w to. Film ma kilka części. To jest film.. Pobiegłem po popcorn i cole. Po obejrzeniu całego cyklu miałem rozmyślenia.. Do jakiego domu by mnie przydzielono? Ale zajebisty jest Dumbledor i Voldemort!!!! Best! Hmm... Ciekawe która godzina...18:20 co? Oglądałem to cały dzień i jeszcze pół?! Mogę zostać Voldemortem. Wygrzebałem jakieś czarne prześcieradło. Założyłem na siebie, związałem włosy z tyłu i wybiegłem z domu. Złamałem jakąś gałąź i złapałem.
- Jestem Voldemortem!!! I wracam!!! Hahaha!!!!!!!!!!!- Rechoczę bardzo przekonująco. Nagle zajechał tu ten debilny autobus. Wybiegli z niego czarodzieje! Harry, Hermiona i Ronn!!! O nie! Podeptali mnie i wrócili do autobusu! Świnie.. Uczepiłem się tego autobusu niezauważenie, a potem poczułem lekkie mrowienie nie wiem czemu... Przysięgam, że cię zniszczę POTTER!!! Pojechaliśmy na jakiś dziwny przystanek, chyba? Patrzę, a oni wbiegają w ścianę i znikają... Peron 9 i 3\4.... Próbowałem przejść jakieś 3 razy za 4 się udało. Uu... Jakaś lokomotywa odjeżdża.. Zaraz, tam Harry Potter! Uczepiam się tego pociągu i jadę. Zimno..Brr.. Jejku. Nagle moim oczom ukazuje się hogwart. Duży Hogwart! Zatrzymujemy się, o co chodzi? Co to za zimno? Oh No!! Dementorzy!!! Oni mnie złapią, chyba, że są ślepi... Nie! Uciekam! biegnę i biegnę.. Byle do Hogwartu. Mam jeszcze moment.. Wskoczyłem do środka jakiegoś domu. Bleh.. Panuje tu bród i smród.. Hagrit? Taaa.. To jego dom. No nic lecę do lasu.... Las, mroczny las.. Idę sobie jestem w głębi i co? Pająki. Tak ja wiem, no bo pająk w lesie to nic nadzwyczajnego. Tyle, że ten jest ogromny i chyba ma imię... Tylko o nim zapomniałem.
- Oo.. Voldemorcie widzę, że wróciłeś...- On mówi, to musi być sen..
- Tak!! to ja!! Bój się.- Muszę udawać, ale chyba zbytnio nie przekonuję..
PER.VOLDEMORT
Jestem sobie.. siedzę w innym świecie i patrzę na ludzi, którzy mnie nienawidzą.. smutne.....Tylko Dumbledor tu stoi, przynajmniej on...
- Hej. Valdek, widzisz tego tam na dole?- zapytał i automatycznie popatrzyłem. Jakiś debil skacze w czarnym prześcieradle..
- Co.. to jest?- Nie mam pewności..
- Chyba twój fan. Drze się, że jest Voldemortem i, że powraca.... O zobacz, czy to nie Hermiona, Ronn i Harry? Ałć.. Biedny ten twój fan.- Mam fanów? myślałem, że jestem samotny.. Czemu on jedzie z nimi? Wyczuwam tu chęć zniszczenia Szarego Portwela.. No nic użyczę mu swej mocy.
- Albus, możemy tak popatrzeć sobie razem na niego?- Me niecne plany wkraczają! zniszczę tego wypierdka, Harrego!! Hahahaha!!!
- Ja idę płacić rachunki, ty siedź..- Smutecek, no nic. Hmm... Ten typek wbiega w tę ścianę jakiś drugi raz. Ciekawe czy da radę. Może przejrzę jego kartotekę tu w niebie mamy wszystko. Zastanawiacie się czemu jestem w niebie? Otóż Dumbledor mnie zabrał z podziemi i jestem. Patrzę i widzę.. Tomura Shigaraki... Bóg zakreślił go czerwonym kółkiem...Czyli zły człowiek albo nie... Ale jest zajebisty, ma moc rozkładu. Wystarczy, że kogoś lub coś dotknie i od razu ni ma!! Biere laysy i siadam. Kolego dementorzy cię wyczuli... Tylko nie biegnij do tego zjebanego lasu...Za późno....O pająk. Masz pobaw się moją magią! Ha!
- Co tak oglądasz, Władziu?- Skończył i przyszedł.
- Siadaj i oglądaj. Robię wielki powrót!- Widocznie go ciekawi.
PER. TOMURA.
Zniszczyłem tego padżąga! I wbiegłem do Hogwartu. Zdeptałem wszystkich uczniów i nauczycieli. Stoję aktualnie nad Potterem.
- I co teraz mały?! Nie pokonasz Voldemorta!!!- Drwię z niego, przecie nie jestem tym bladym gościem.
- Wygrałeś! Zostaw!- Że co? Nie opiera się?
- Ale do bani ten WIELKI bohater. Potter.- żóciłem na niego zaklęcie avada kadevra. Potem wróciłem do domu. Mam dosyć tego dnia.. Koniec wrażeń.
PER. VOLDEMORT
- Aha!!! Ja wygrałem!! Harry potter zdechł! Nareszcie! Dobra zabieram mu moją moc bo sobie krzywdę zrobi...- Jaki ja szczęśliwy!
- Vładziu, zobacz kto nas odwiedził!- Dumbledor, na pewno Malfoy! Odwracam się. No żesz ja *krakraaaaaaaa* dlaczego akórat Potter?!?!!!
- Potter....
OTO TAKI FINAŁ! BIEDNY VŁADEK, ŻAL MI GO.. DOBRA LICZĘ, ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ PODOBAŁ! ZOSTAWCIE GWIAZDKĘ I KOMENTARZ. JESTEM ŻEBRAKIEM.
MACIE TUTAJ SŁODKĄ PARĘ. KURO X TOGA! CUDOWNIE!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro